11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

A ty się nie wtrącaj, parsknęła. ..

Leo natychmiast zrzucił ja z szyi i otrzepał się niezadowolony.
-Nic się nie stało to TYLKO drobny hałas  ... powiedział do Carmen i chwycił mnie za rękę .
-Chcesz wyjść to idź za nami ,dodał.
Blondynka była bardzo niezadowolona, całą drogę starała się zagadać do Leo . W pewnym momencie nie wytrzymałam i obrucialam  się do tej tlenionej dziuni.
-Słuchaj! O co ci chodzi?! Zjawiajasz się nagle nie wiadomo skąd i rzucasz się na szyję mojemu chłopakowi !!!
Carmen złożyła ręce :
-Twojemu chłopakowi ? Roześmiała się ... Chyba nie wiesz wszystkiego ... dodała i bezczelnie pocałowała go w usta. Leo oczywiście zaraz ja odepchnął i otarł ręką twarz .
- Ja cie nie znam! Krzyknął na nią .
Tego było już za dużo, bez zastanowoenia obróciłam się na pięcie i szybkim krokiem skierowałam w głąb tunelu.
-Alice zaczekaj !!! Usłyszałam głos Leo i jego coraz szybsz kroki podążające za mną .
-Zostaw mnie! !! Krzyknęłam.
Chłopak dogonił mnie i złapał za rękę.
-Chyba jej nie wierzysz?! Spytał .
-Nie wiem ... ale widziałam jak się do ciebie tuliła i jak cie całowała, to mi wystarczy "mężu". Odtraciłam jego dłoń i wściekła skierowałam się w stronę wyjścia . Chłopak biegł za mną aż do samego końca ale ja  nie słuchałam. 

Gdy wyszłam na  zewnątrz natychmiast skierowałam się w stronę wyjścia i poszłam wzdłuż jakiejś ciemnej drogi. Leo zgubiłam w tłumie ludzi bo nie chciałam żeby za mną szedł. Było zimno i strasznie, a ja nie wiedziałam dokąd idę, szłam porostu przed siebie. Po jakimś czasie zauważyłam park i ławkę . Usiadłam na niej i zaczęłam płakać. Chciałam zadzwonić do Bef albo do Emily ale nie miałam telefonu. Zaczęłam się bać. Nagle usłyszałam kroki. Ktoś szedł w moją stronę i to z pewnością nie był Leo bo kroki były głośne i ciężkie . Nie miałam dokąd uciekać, dookoła było ciemno wiec  przerażona skurczyłam się na ławce.  Kroki były coraz głośniejsze. Strałam się nie ruszać myślałam że ten ktoś mnie nie zauważy i pujdzie dalej. Nistety nagle poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu i zakrywa ręką buzię. Chciałam krzyczeć , wyrwałam się, kopałam i drapałam ale nic nie pomagało. Nieznajomy zaciągnął mnie w krzaki i rzucił na ziemię.

To był jakiś chłopak nie wiele starszy ode mnie . Zaczął się do mnie dobierać i  cały czas zakrywał mi ręką buzię. Nagle ugryzlam go w dłoń i zaczęłam krzyczeć usłyszałam czyjś bieg i nagle pojawił się Leo. Złapał tego chłopaka za fraki i odżucil na bok. Zaczęła się bujka. Nie mogłam nic zrobić byłam przerażona i płakałam. Leo mocno poturbowal tego gościa. Nagle usłyszałam jak ten chłopak krzyczy:
-Myślałem ze jest sama !!!
-To źle myślałeś !!Odpowiedział Leo i zafundował mu jeszcze kilka kopniaków aż chłopak wyrwał się i uciekł.

Wciąż siedziałam na ziemi miałam roztarganą bluzkę i rozpięty stanik byłam przemarznieta, drżałam z zimna i ze strachu. Leo od razu do mnie podbiegł i kołomnie przykucnął.
-Alice, czy on  coś ci zrobił ? Zapytał i zobaczył ze mam potargana bluzkę. Zaczęłam jeszcze głośniej płakać i wtuliłam się w chłopaka.
-Przepraszam to moja wina ... wydusiłam prze łzy.
-Nie mów tak, ten idiota jeszcze mi za to zapłaci, odparł Leo.
Potem przestałam płakać szybko zdjęłam z siebie tą poszarpaną koszule i dopiełam stanik.
-Masz...Leo podał mi swoją bluzkę na ramiączkach sam zostając bez bluzki. Szybko się ubrałam i powoli wstałam. Usiedlismy na chwile na ławce. Siedziałam z podwiniętymi nogami wtulona w chłopaka i płakałam.
-Przepraszam gdybym nie uciekła ...
-Przestań, to ja nie daruje sobie że  nie zdążyłem w porę. Juz dobrze .... juz nic ci nie grozi ... ,uspokajał mnie i kołysał w ramionach. Byłam tak wystraszona i przemarznieta ze nie byłam w stanie ustać na nogach.
-Nie zostawiaj mnie, boje się .... płakałam .
-Ani myślę cie zostawić. Chodź wziął mnie na ręce , wracamy do hotelu. Skuliłam się i jedna ręką chwyciłam się jego karku a twarz schowałam w pod jego brodą. Nie chciałam juz nic wiedzieć ani drogi która idziemy ani ludzi którzy pewnie się na nas gapili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro