13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dalej juz każdy wie co było....

Po wszystkim zasnęłam tuż koło niego.

Obudziło nas pukanie do drzwi. Leo szybko ubrał spodnie a ja jego bluzę. Gdy otworzyliśmy drzwi ukazała się Bef i Charlie .
-No no proszę my chyba przeszkadzamy,  zachichotała Bef do Charliego który też wybuchnął śmiechem.
-Nie, nie przeszkadzacie ,odparłam, może chcecie wejść ???
-Pewnie, ucieszył się Charli bo już od kilku dni nie widział się z Leo (podnie jak ja z Bef).
Gdy wszyscy rozsiedli się w pokoju ja szybko poszłam do łazienki. Ubrałam beżową bluzkę na ramiączkach i bordową spódnice a do tego czarne adidasy Nike. Moje włosy uczeslam w dwa ciasne  warkocze zaczynające się z tyłu głowy i schodzące w dół. Gdy weszłam do pokoju chłopaki juz razem gadali a Leo ciągle był bez koszulki. Podeszłam do Bef.
-No to opowiadaj co robiłaś przez te kilka dni, zaczęłam.
-W sumie nic byłam z Emily na zakupach ale ona koniecznie chciała iść na giełdę samochodową i spędziłam tam  z nia 2 godziny. Potem byłam w kinie i poszłam z Charliem na spotkanie z bambino. Właśnie .... bardzo dużo dziewczyn było zawiedzionych ze Leo nie wychodzi do nich od kilku dni.
-Ehh.. wiem ale tak dużo się działo...
Opowiedziałam Bef o wszystkich rzeczach tych dobrych (ja i Leo) i tych złych (napad). Po godzinie rozmowy bardzo mi ulżyło a Bef zaproponowała wspólny wypad na imprezę do jakiegoś gościa. Podobno ma wille z basenem i tego wieczoru uzadza dla wszystkich imprezę. "Fajnie by było tak ostatni raz gdzies się razem przejść w końcu juz jutro wyjeżdżamy" pomyślałam.

Gdy goście juz sobie poszli podeszłam do Leo i przytuliłam się .
-Jutro o 16.00 mam pociąg do domu...
Nie wytrzymam bez ciebie dłużej niż 3 dni....
-Jak dasz buziaka to powiem Ci niespodziankę, powiedział chłopak i otarł się nosem o mój nos (zrobil nodko eskimoski). Nie miałam pojęcia o czym mówi ale buziaka zawsze chętnie mu dam.
-No dobra teraz ci powiem..... przeprowadzam się koło ciebie!!! Mój wujek mieszka jakieś 10 minut od twojego domu ale tydzień temu wyjechał na wakacje, dłuuuuuugie wakacje i ja będę tam jakis czas mieszkał.
Nie wiedziałam co powiedział zaniemówiłam. ..
-To znaczy ze jutro nie wracamy same do domu .... jedziesz z nami !???
-Yhymmm ,przytaknął cały czas mnie obejmując i znów zrobił "noski ezkimoski". To była najlepsza niespodzianka jaką mogłam sobie wyobrazić. Skoczyłam chłopakowi na ręce i mocno pocałowałam.
-Mmmm ... a to czemu?
-Bo cię kocham ćwoku!
-Ja ciebie też "bella".

Nadszedł wieczór. Razem z Bef i Emily przymierzałyśmy rzeczy na imprezę . Ja zdecydowałam się jasne potargane jeansy i biały koronkowy top. Do tego białe sandały z cieniutkimi paskami i biały cieniutki  sweterek zrobiony cały z koronki (jak firanka) z frędzlami na dole . Uczeslam się w warkocz na bok . Bef założyła jasno różowa sukienkę w kwiaty rozpuścila włosy i wzięła białe baleriny. Emiliy ubrała zwykle jeansowe spodnie i czarna bluzkę na ramiączkach spięła włosy w kucyk i założyła czarne adidasy.

Gdy byłyśmy gotowe Bef, Emily i Charlie pojechali autem a ja i Leo mieliśmy dojechać. Leo nie dawno zdał na prawo jazdy i chciał pierwszy raz gdzieś nas zawieść . Szczerze mówiąc bałam się wsiąść z nim do auta, ale wolałam mieć wypadek z nim niż znowu zostać zaatakowana na jakieś ciemnej ulicy. Na miejsce dojechaliśmy w ciągu 20 minut, a dziewczyny i Charlie właśnie parkowali. Przed nami stała wielka biała willa było mnóstwo ludzi , kolorowych świateł i głośna muzyka.
-Juz mi mi się podooooba, ucieszył się  Leo.

Zaczęliśmy się bawić . Ja i dziewczyny poszłyśmy na basen a chłopaki gdzieś się zawieruszyli. Po jakiejś godzinie postanowiłam poszukać Leo. Przedzierałam się przez tłum i zobaczyłam go jak kłóci się z tą blondynka Carmen. Nie chciałam robić awantury wiec odwróciłam się i poszłam do baru.
-Mochito dla mnie , zawołałam. Gryzło mnie tylko jedno, dlaczego wszędzie gdzie byśmy  musiala pojawić się  ta blondyna ?! Czy ona nas śledzi? Z reszta to nie ma znaczenia jutro wyjedziemy i to się skończy , teraz mam zamiar się bawić. Gdy piłam 2 drinka przy barze muzyka stała są spokojniejsza a światła zwolniły, ludzie wychodzi na parkiet i tańczyli przytulańce .  "No super, leci wolny a mój "mąż" wykłuca się gdzieś z tą blondyną. ."pomyślałam. W tej samej chwili krzesełko na którym siedziałam ktoś obrócił. To Leo..
-Można ? Chiałbym zatańczyć z żoną...
Wyciągnął rękę ...
-A już myślałam że przesiedze tu całą piosenkę...

Tańczyliśmy przytulni powoli i spokojnie. Podczas tego tańca wszystko mu wybaczyłam to ze siedziałam sama przy barze i to ze gadał z tą blondynka. Nie umiałam inaczej. Po prostu mu wybaczyłam. Położyłam mu głowę na ramieniu a on delikatnie trzymał mnie w talii . Kołysaliśmy się i było naprawę wspaniale, Leo  wiedział jak się zachować nie kładł mi rąk na tyłku jak niektóre hamy tylko całą obejmował i tulił. Wszystko było jak w bajce ale nawet w bajce w końcu wybija dwunasta i czar pryska. Mi czar prysł gdy w tłumie ludzi zauważyłam jego... tego faceta który się na mnie żucił.

W momencie napłynęły mi łzy do oczu i zaczęłam szybciej oddychać . Leo od razu zorientował  się ze coś jest nie tak:
-Alice? Co się stało ? Spokojnie jestem tu, popatrz na mnie, Alis? Alison?!
-Trzymaj mnie , wychlipałam,  trzymaj mnie i nie puszaj.
Chłopak objął mnie mocno i kołysał w ramionach a ja płakałam....
-Chodźmy stąd, proszę ... wyszeptałam mu do ucha. Wtedy Leo zorientował się ze cały czas patrze się na kogoś, odwrócił się i zobaczył tego faceta. Było już za późno nie chciałam mu o tym mówić bo bałam się ze ten gościu coś mu zrobi. W Leo aż zawrzało.
-Zostań tu ... powiedział i skierował się w stronę tego chłopaka .
-Nie! Leo czekaj nie idź tam ! Starałam się go zatrzymać ale na darmo. Bars chwycił tego gościa za fraki i wyszarpał na pole...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro