18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wiedziałam że tej nocy nie żadne ani ja ani on...

Nie miałam pojęcia dokąd pujde, co ze sobą zrobię. Wszystkie moje plany nagle runeły. Nie mogłam wrócić do matki wlaściwie to nie miałam gdzie wrócić. Poszłam wzdłuż chodnikiem i usiadłam na przystanku, schowałam twarz w rękach. Nagle podjechał autobus, nie miałam pojęcia dokąd jedzie ale wsiadłam. Dojechałam na peron. Może to i dobrze ,pomyślałam. Poszłam do banku i wypaliłam ze swoich oszczędności 500 zł. Potem weszłam do jakiegoś całodobowego baru i zamówiłam sobie frytki i piwo. Dobrze ze barman nie poznał ze nie jestem pełnienia. Teroche dziwnie się patrzył ale to dlatego że byłam w pizamie i płaszczu. Gdy zjadłam postanowiłam się napić. Nie lubię piwa ale tej nocy musiałam napić się czegoś mocniejszego. Po 10 minutach wreszcie udało mi się otworzyć te durną butle, wypiłam wszystko zapłaciłam i wyszłam.
Na peronie miałam dylemat. Wiedziałam że po tym wszystkim nie chce tu zostać. Wybrałam jakieś duże miasto i po godzinie byłam już w drodze. Smotne podróżowanie pociągiem w nocy jest przerażające. Pomyślałam że napiszę do Bef co i jak żeby się o mnie nie martwiła, ale zorientowałam się ze zostawiam telefon w sypialni ! "No cholera jasna!" Zdenerwowałam się. Po 3 godzinach byłam już na miejscu. Była 5.00 rano. Zamówiłam taksówkę i pojechałam na lotnisko. Usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać oferty lotów. Na szczęście mowie po angielsku a w tym języku dagadam się wszędzie. Nie chwaląc się umiem również niemiecki w szkole zawsze byłam dobrą uczennicą.

Przeglądałam ulotki z dobrą godzinę i wkońcu zdecydowałam się na Francję. Zawsze chciałam odwiedzić ten kraj ale myślałam że będzie to z Leo a teraz siedzę tu sama i odlatuje za godzinę. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Zranilam go ale przynajmniej jest bezpieczny. Była godzina 6.00 rano do odlotu została mi jeszcze godzina. Brak telefonu sprawił że nie wiedziałam co robić przez ten czas, wiec zostawiłam walizkę w schowku i poszłam się przejść po pobliskim parku. Gdy spacerowałam między drzewami zobaczyłam mima. Mężczyznę z białą twarzą w garniturze i czarnym meloniku. Popatrzył się na mnie a na policzku miał narysowaną laze. Był smutny, udwrzyl sie 3 razy w katke piersiową (tam gdzie jest serce) i pokazał palcem na mnie . Stałam wyra bo dobrze wiedziałam o ci chodzi. I znów poczułam łzy w oczach, to tak boli...

Wszytko mi go przypominało: bluza powieszona na ławce, ślad po pierścionku na moim palcu, nawet głupi mim. Spojrzałam na zegarek 6:40 "Musze wracać" pomyślałam i zwróciłam. Po odebraniu walizki ustawiłam się w długiej kolejce na pokład samolotu. W pewnym momencie coś mnie drgneło i obejrzałam się za siebie w stronę wyjścia. Zrobiło mi się słabo :Leo biegł w moim kierunku. W pierwszej chwili szybko odwróciłam głowę z nadzieją ze mnie nie pozna,ale
... poznał. Był tuż kołomnie złapał mnie podniósł wsiął walizkę i zkierował się w stronę wyjścia.
Usłyszałam za sobą głos kobiety :
-Pani rezygnuje?
-Tak! Krzyknęłam i objęłam Leo.

Wszyscy ludzie patrzyli się na nas i gadali : "ooooo jakie to słodkie, poleciał za nią na lotnisko" itp. Nie wyrwałam się poprostu się mj podałam. Wyszliśmy przed lotnisko i do parku, tam usiedlismy na ławce.
-Alice wiem o wszystkim, przeczytałem smsa którego dostałaś.
Wybuchnęłam płaczem ale ze szczęścia. Tak naprawdę liczyłam skrycie ze wydarzy się coś i jednak nie polecę. Rzuciłam się mu w ramiona.
-Tak się bałam .... ze ta wariatka coś ci zrobi!!! I wesz co ? (Otarlam łzy i nabrałam powietrza płacząc jednocześnie) Kocham cie! Kocham cię jak nikogo na świecie! To tak bolało gdy musiałam cie zostawić, boli cały czas. Chce tylko żebyś wiedział ze nigdy nie przestałam cie kochać. To wszystko co wygadywalam to bzdury i kłamstwo, najtrudniej bylo mi powiedziec ze cie nie kocham, wtedy pękło mi serce.

Chłopak patrzył na mnie przez chwile a ja padłam w jego ramiona. Przytulił mnie mocno a ja usiadłam mu na kolanach. Trzymałam go i nic już się nie liczyło.
-Nigdy już mnie nie zostawisz ?
-Nigdy! Odparłam.


Wieczorem byliśmy już w domu.
Podjechaliśmy autem na parking ale nie wysiadaliśmy. Przytuliłam się do mojego męża :
-Jak mnie znalazłeś tam, na lotnisku?
-Zawsze chciałaś lecieć do Francji sprawdziłem loty i najbliższe lotnisko.
-Przepraszam juz nigdy nigdzie bez ciebie nie polecę.
-Nie przepraszaj, to przez Carmen. Wtedy na imprezie kłócielm się z nią bo chciała zebym cię zostawił. A teraz doszło do tego... ona nie może się pogodzić z tym ze kocham ciebie a nie ją. A i coś jeszcze.... chłopak otworzył drzwi i stanęliśmy na parkingu. Nie wiedziałem o co chodzi.

Nagle Leo klękną przedemną :
-Alice czy chcesz po raz drugi zostać moją żoną ?
-Tak! Odpowiedziałam a pierścionek znów wylądował na moim palcu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro