Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nadia, córeczko, miło cię słyszeć! - w słuchawce odzywa się głos mojego ojca.

- Cześć, tato.

- Wszystko w porządku? Masz dziwny głos - zauważa po moich pierwszych słowach.

- Tak, to znaczy nie, to znaczy... Ugh, przepraszam, jestem zdenerwowana - plącze mi się język.

- O co chodzi? Coś się stało, prawda? - po jego głosie słyszę, że zaczyna się denerwować.

Nie wiem jak mu to powiedzieć. Emocje jeszcze mną władają. Na szczęście obok mnie pojawia się Igor. Wyciąga rękę, dając mi do zrozumienia, że on z nim porozmawia.

- Dam ci Igora - informuję i nie czekając aż ojciec odpowie, oddaję telefon chłopakowi.

- Cześć - przełącza na głośnomówiący - Słuchaj, coś się wydarzyło, ale wszystko już jest w porządku, więc nie denerwuj się tylko, okej?

- Jak mam się nie denerwować? - ojciec jest coraz mniej cierpliwy - Mówcie natychmiast o co chodzi!

- Nadia dzisiaj została porwana - w końcu mówi to na głos, a ojciec przez chwilę się nie odzywa - Jesteś tam?

- Boże, nic jej nie jest?!

- Nie, jest cała i zdrowa, w porę się zorientowałem i udało mi się ją odebrać.

- Jak do tego doszło?

- No... - Igor przerywa, po czym posyłamy sobie znaczące spojrzenia. Wiemy, że musimy mu o tym powiedzieć, mimo iż będzie zły - Byliśmy w galerii, Nadia poszła do łazienki i ktoś czekał na nią w środku.

- Jakim, kurwa, prawem wyszliście z domu?! - wrzasnął z przekleństwem. Ojciec rzadko aż tak się denerwuje - Miałeś siedzieć z nią w willi!

- Wiem, masz rację, zawaliłem - Igor bierze wszystko na siebie - to się więcej nie powtórzy.

- Nie powtórzy, bo cię zwalniam!

- Tato! - wtrącam się - To nie jest wina Igora. To wszystko przeze mnie, ja uparłam się na tą galerię, chciałam się wyrwać na zakupy jak co weekend...

- Nie powinien na to pozwolić! - przerywa mi.

- Nie chciał się zgodzić, to ja go namówiłam! - upieram się przy swoim - Jeżeli ktokolwiek jest tutaj winny, to ja.

- Nadia... - Igor próbuje mnie powstrzymać.

- Przestań, taka jest prawda - patrzę chwilę na niego i znów przenoszę wzrok na ekran telefonu - Nie możesz go zwolnić - ponownie zwracam się do ojca.

- Zachował się nieodpowiedzialnie! - jest nieugięty - Nie powinien był ugiąć się twojej prośbie! Jak mam zaufać komuś tak mało stanowczemu, że cię ochroni!? Miałaś być przy nim bezpieczna i do czego doszło?

- Jesteś niesprawiedliwy - parskam z irytacją w głosie - Jak możesz tak mówić? Przecież Igor mnie uratował! Gdyby nie on, nie wiadomo czy jeszcze w ogóle bym żyła!

- Kochanie, uspokój się, nie krzycz...

- Nie uspokoję się, dopóki nie przyznasz mi racji - rzucam stanowczo - Nie możesz tego zrobić, słyszysz?

Słyszymy tylko jak tata ciężko wzdycha. Znając go, masuje teraz swoje skronie palcami. Zawsze to robi, gdy się denerwuje.

- Twój ojciec ma rację - Igor przyznaje się do błędu. Posyłam mu wkurzone spojrzenie, ale on robi dłonią gest, żebym wyluzowała bo ma wszystko pod kontrolą - Faktycznie, powinienem stanowczo zakazać Nadii tych zakupów. Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Przysięgam, że od teraz prędzej zginę, niż cokolwiek się jej stanie, obiecuję ci to.

Patrzę na niego w zaskoczeniu. Jego deklaracja mnie rozbroiła. Jest naprawdę uroczy, ale nie wiem co bym zrobiła, gdyby tylko coś mu się przeze mnie stało...

Szatyn spogląda na mnie i nasze spojrzenia się spotykają. Uśmiecha się do mnie delikatnie, ale nie odwzajemniam tego gestu, stojąc dalej w lekkim szoku po jego słowach.

- Dobrze - zgadza się w końcu ojciec, a mi spada kamień z serca - Ale masz ostatnią szansę Igor na odzyskanie mojego zaufania. Robię to tylko dla Nadii.

- Dziękuję - odpowiadam z wdzięcznością.

- Masz moje słowo - dodaje Igor.

- Odzywajcie się, gdyby coś się działo.

- Jasne - odpowiada mu szatyn.

- Trzymajcie się i uważajcie na siebie.

Żegnamy się z moim ojcem, po czym kończę połączenie.

- Ale się wściekł - unoszę brwi do góry, ciężko wzdychając.

- Dziwisz mu się? Miał stuprocentową rację.

- Chyba żartujesz? Najechał na ciebie, choć to przeze mnie znaleźliśmy się w tej pieprzonej galerii...

- Ale miał rację z tym, że nie powinienem się na to zgodzić - przerywa mi - Od tej pory będzie inaczej, Nadia. Masz się mnie słuchać. Koniec. Kropka - jego stanowczy ton sprawia, że spinam się na te słowa.

Nie jesteś zbyt miły...

Próbuję jeszcze coś powiedzieć, ale to jego ostatnie słowo, po którym wychodzi z pomieszczenia. Wzdycham przymykając oczy, po czym zrezygnowana idę w stronę swojego pokoju.

Na piętrze spotykam Albę, która szczeka i radośnie macha ogonem na mój widok. Uśmiecham się do psa i wchodzę do swojej sypialni razem ze zwierzakiem. Rzucam się na łóżku, a Alba wskakuje na nie zaraz za mną, siadając u mojego boku.

- Schrzaniłam sprawę, wiesz? - zwracam się do mojej towarzyszki, a ona patrzy na mnie przechylając łebek na bok - Poważnie. Nie dość, że Igor jest na mnie zły, to jeszcze tata się wkurzył na niego. Beznadzieja, co? -  Alba cicho popiskuje i kładzie się, układająca głowę na łapkach, nie spuszczając ze mnie wzroku - Masz rację, zachowałam się nieodpowiedzialnie - wzdycham.

Układam się na boku z głową na poduszce. Alba doskakuje do mnie od razu i liże parę razy moją twarz. Cicho chichoczę, po czym zwierzak kładzie się w zagłębianiu mojej szyi. Wtulona w jej miękkie futerko zasypiam.

//////

Po przebudzeniu schodzę do kuchni napić się wody. Nalewam sobie cieczy do szklanki, gdy słyszę dzwonek, a tuż po nim donośne pukanie do drzwi. Nie wiem kto to może być,  z nikim się nie umawiałam. Ruszam do drzwi. Gdy je otwieram, staję twarzą w twarz z Dawidem.

- Dawid? - pytam zdziwiona jego wizytą - Co tu robisz?

- Nie takiego powitania się spodziewałem - uśmiecha się lekko - Mogę wejść?

Skinam głową i wpuszczam go do środka. Wchodzimy razem do salonu.

- Bogu dzięki, że nic ci nie jest - blondyn przyciąga mnie niespodziewanie do siebie i przytula.

W tym momencie do pomieszczenia wchodzi Igor. Szybko odsuwam się od Gruszeckiego.

Nie wiem czemu tak reaguję. Czyżbym nie chciała, aby Igor źle odebrał to, co właśnie zobaczył?

- Co tu się dzieje? - pyta Igor, gdy widzi w salonie Dawida.

- Aleksander powiedział mi co się stało - wyjaśnia, a ja zauważam tylko jak Igor przewraca oczami - Nadia, mogło dojść do tragedii.

- Ale nie doszło - prostuję od razu - Jestem cała i zdrowa, widzisz? - rozkładam ręce na boki.

- Nie przypilnowałeś jej jak należy - Dawid mruży oczy na Igora - A przysięgałeś, że nic jej przy tobie nie grozi.

- Igor mnie uratował - wyjaśniam, widząc, że słowa Dawida uderzyły w szatyna.

- Ale wcześniej pozwolił cię porwać.

- Gdybym wiedział, że ten psychol będzie czekał na nią w łazience, nigdy nie pozwolił bym jej pójść tam samej - rozsiada się na kanapie.

- I co, teraz będziesz do łazienki za nią chodził? - parska blondyn - Nie powinieneś w ogóle z nią nigdzie wychodzić.

- Ty pewnie lepiej byś się nią zajął, co? - w głosie Igora słychać wyraźny sarkazm.

W tym momencie w pomieszczeniu atmosfera tak się zagęszcza, że można by ją pokroić nożem.

- Dokładnie to miałem na myśli - Dawid uśmiecha się do szatyna zwycięsko - Uważam, że to ja powinienem się nią od teraz opiekować.

- Cóż za pech, że nie ty o tym decydujesz - Igor parska krótkim śmiechem.

- Będę próbował namówić jej ojca, żeby zmienił zdanie. Dziwię się, że jeszcze tego nie zrobił.

- To był wypadek - usprawiedliwia się Igor. Zauważam jak jego dłonie zaciskują się w pięści. Dawid zdenerwował go tymi słowami.

- Nadia nie jest z tobą bezpieczna, rozumiesz? - chłopak wypowiada każde słowo z naciskiem - Jeszcze dziś dzwonię do jej ojca i przemówię mu do rozumu.

- Halo, czy ja mam coś w ogóle tutaj do powiedzenia? - wtrącam się w końcu.

- W tej kwestii akurat nie, twój ojciec zdecyduje - odpowiada, rzucającc mi przelotne spojrzenie.

Marszczę brwi i otwieram usta z zaskoczenia na jego słowa.

- Uważaj na słowa jak do niej mówisz - Igor posyła Dawidowi gniewne spojrzenie.

- Ona nie jest twoją własnością - prycha Dawid.

- Ani tym bardziej twoją, żebyś tak się do niej odzywał - kontruje go szatyn.

- Nadia - Dawid przenosi na mnie wzrok, a ja krzyżuję dłonie pod piersiami - Zaufaj mi, proszę. On ci namieszał w głowie, ja to widzę po tobie. Wiesz, że zależy mi na tobie i zrobię dla ciebie wszystko.

- Teraz to wszystko jasne - kiwa głową z niedowierzaniem Igor - Jesteś po prostu zazdrosny.

- Martwię się o nią, rozumiesz to idioto?! - blondyn podnosi na niego głos - Widocznie nie starałeś się i nie poświęciłeś jej dość uwagi, skoro praktycznie sprzed nosa ci ją zabrali! - wytyka go palcem.

Zauważam, że Igor jest niesamowicie wściekły. Na jego czole pojawiła się żyłka, która pulsuje tak, że widzę ją z odległości. Nagle podrywa się z kanapy i rusza z zaciśniętymi pięściami na Dawida. W ostatniej chwili staję między nimi.

- Dawid, chyba powinieneś już pójść - odzywam się rozdzielając ich.

- Zabiorę cię od niego - zwraca się do mnie.

- Dawid, wyjdź - rozkazuję stanowczo.

Chłopak zaciskuje zęby i posyła Igorowi ostatnie, wrogie spojrzenie, po czym wychodzi z trzaskiem drzwi.

***
Hejka kochani ❤️
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale już wracam. Postaram się wszystko nadrobić 😇
_______________________
Czy Dawid i Igor dojdą do porozumienia?

Następny rozdział będzie jak pojawi się 20 gwiazdek i 40 komentarzy ☺️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro