Przez Słoneczniki Do Serca

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Słońce silnie ogrzewało twoją twarz, kiedy leżałaś na ręczniku, który rozłożyłaś kilka godzin temu. Gwiazda, znajdująca się w centrum Układu Słonecznego górowała na nieboskłonie, tak więc upał był niemiłosierny. Leniwie uchyliłaś powieki, podziwiając chmury, których kształty, porozmazywane fantazyjnie po niebie, skręcały się i wiły w najróżniejsze wzory.

Nad morzem otaczającym Kraj Fal było o tej porze roku bajecznie. Woda była nie za gorąca ani nie za zimna. Ptaki śpiewały... żyć nie umierać. Pozwoliłaś sobie na kilka dni wypoczynku, po bardzo długiej i męczącej misji, z której wróciłaś wczorajszego wieczora. Razem z oddziałem ANBU przez przeszło kilka tygodni ścigałaś grupę ludzi podających się za Orochimaru i jego popleczników. Finalnie, okazało się, że ów „Orochimaru", to nic innego, jak rabuś udający Sannina i tym sposobem wyciągający pieniądze od wieśniaków i prostych ludzi. Utrata jednej ręki uświadomiła mu, że jeśli podaje się za kogoś potężnego, to znajomość czegoś poza Kawarimi no Jutsu i Henge no Jutsu może się przydać. No dobra. Umiał jeszcze jakieś podejrzane jutsu, nad którym niestety kiepsko panował.

Aktorzyna skończył w więzieniu Konohy, w którym podobno dają niezłe żarcie. Cała jego drużyna została tak poturbowana podczas walki (głównie przez destrukcyjne jutsu przywódcy, które spalało skórę i wypalało wnętrzności od środka osobom znajdującym się w pobliżu), że wylądowała w szpitalu Konohagakure. Gdy tylko odzyskają zdolność funkcjonowania, jak należy, zostaną wypędzeni poza tereny Kraju Ognia z ostrzeżeniem, że następne pojawienie się ich na ziemiach skończy się przejściem ich na tamten świat.

Tak więc wreszcie mogłaś wziąć wolne, by oderwać się od wydarzeń wioski. Uzyskałaś od Tsunade pozwolenie na kilkudniowe wakacje. Opalałaś się właśnie na plaży nad morzem. Na drugim brzegu znajdował się Kraj Fal, w którym znajdowała się twoja dobra przyjaciółka. Miałaś zamiar odwiedzić ją ostatniego dnia wypoczynku. Obóz rozbiłaś niedaleko, na skraju lasu. Nie spodziewałaś się gości ani także nadprogramowych napaści, więc nie widziałaś powodu, by wyciszyć czakrę.

Wtem, wyczułaś blisko siebie znajomą energię. Nadal nie zmieniając pozycji i wyluzowanego wyrazu twarzy, spróbowałaś rozpoznać, do kogo mogłaby należeć. Nim zdążyłaś skupić się na energii, usłyszałaś ciche stąpnięcie koło siebie. Mocniej uchyliłaś powieki i zauważyłaś znajomą, srebrzystą czuprynę, a następnie poczułaś na nosie łaskoczące kosmyki.

- Witaj [Imię]! Plażing w pełnej krasie, jak widzę. - Uśmiechnęłaś się na widok Kakashiego.

- O! Nasz Kopiujący Ninja! Nie powinieneś być na misji? - Spytałaś, marszcząc brwi. Ninja wzruszył ramionami.

- Naruto, Sakura i Sasuke wyjątkowo szybko się uwinęli. Dziesięć hektarów pola do zaorania, to nie jest tak dużo. Na szczęście Uzumaki wpadł na pomysł, by użyć Kage Bunshin no Jutsu, dzięki czemu robota poszła nawet sprawnie. Niestety, przez to nie zdążyłem doczytać do końca "Eldorado Flurtujących". - Wywróciłaś oczami.

- Ja nie rozumiem, jak ty możesz tyle razy czytać te zboczone książki. Zimnokrwisty, bezwzględny, tajemniczy ninja, Kopiujący Sharingan Kakashi... czyta Bijatyki Flirtujących, czy Bóg wie co. - Prychnęłaś z dezaprobatą. W tym momencie zauważyłaś, że srebrnowłosy sięga do kabury i wyciąga z niej... nie co innego niż książkę Icha Icha. Uśmiechnął się do ciebie pod maską, a następnie wlepił wzrok w książkę.

Wiedziałaś, że nie czyta, jednym okiem, które miał odsłonięte, jedynie lustrował kartki, byś myślała, że zwyczajnie oddał się lekturze. Prychnęłaś i szybkim ruchem wyciągnęłaś rękę, złapałaś go za nadgarstek i nacisnęłaś kciukiem na czułe miejsce. Syknął z bólu, wypuszczając z rąk książkę, która wylądowała na piasku. Uśmiechnęłaś się drapieżnie. Srebrnowłosy spojrzał na ciebie z wyrzutem, ściskając bolące miejsce.

- Nie musiałaś być taka brutalna [Imię]. - Zaoponował. Uśmiechnęłaś się do niego na wpół przepraszająco, na wpół uśmiechem mówiącym "Sam się o to prosiłeś". Kakashiego znałaś od niedawna. Poznałaś go na misji miesiąc temu. A dokładniej, to wtedy, kiedy cała drużyna wysyłana na misję spotkała się u Kakashiego w domu (bo Hatake także został wysłany na misję porachowania się z "Orochimaru"). To tam po raz pierwszy poznałaś srebrnowłosego. Przedstawił ci się jako człowiek uporządkowany i rozważny. Nadal miałaś o nim taką opinię, choć w twoich oczach jego obraz zmienił się po wspólnej misji i teraz był dla ciebie bardziej pogodnym i żartobliwym człowiekiem, niż na początku się objawił.

Zaprzyjaźniliście się ze sobą na tyle, by kilka razy spotkać się ze sobą lub z resztą osób, z którymi byliście na misji. Nie spodziewałaś się wizyty srebrnowłosego podczas twojego wypoczynku.

- Skąd wiedziałeś, gdzie mnie znaleźć? - Ten uniósł brew.

- Hokage wszystkowiedząca. - Zaśmiał się, po czym usiadł koło ciebie na piasku. Za niecałą godzinę pora upałów miała się skończyć. Planowałaś wtedy zabrać się za przygotowywanie posiłku i jedząc go patrzeć na zachód słońca. Zastanawiałaś się więc, czy by nie zaprosić Kakashiego, by dotrzymał ci towarzystwa.

- Ej, Kakashi... - Srebrnowłosy spojrzał na ciebie pytająco.

- Tak, [Imię]?

- Chciałbyś zjeść ze mną kolację? - Zabrzmiało to tak, jakbyś chciała umówić się z nim na jakąś randkę czy coś, dlatego plasnęłaś się w myślach otwartą dłonią w twarz. Tak zwany facepalm. Miałaś nadzieję, że Kakashi nie zwrócił na tę dwuznaczność uwagi. Sądząc jednak po ruchach maski, kącik ust srebrnowłosego uniósł się lekko.

Super.

Zwrócił uwagę.

Z trudem powstrzymałaś się od spieczenia raka i spytałaś:

- To jak? Potowarzyszysz mi? Czy musisz jeszcze wpaść do dziewczyny? No, Kakashi przyznaj się. Na pewno jakąś masz. - Poruszyłaś brwiami, a ten spojrzał na ciebie z nadal uniesionym kącikiem ust.

- A tak się składa, że nie. - Odparł, po czym oparł się plecami o zwalony pień drzewa leżący nieopodal. Przymknął oko.

- Zostaję. Przyjemnie tu, kiedy tak słońce przygrzewa. - Widząc, że Kakashi nadal ma zamknięte oczy, wstałaś i na palcach podeszłaś do wody. Nabrałaś, najciszej jak się dało pełne ręce wody i podeszłaś do srebrnowłosego. Gdy byłaś blisko chlusnęłaś mu wodą w twarz. Odskoczyłaś potem szybko i jakby nigdy nic wślizgnęłaś się na ręcznik. Srebrnowłosy ocierał właśnie wodę z twarzy i odklejał poprzyklejane doń włosy.

Szybko wzięłaś pierwszą z brzegu książkę.

Świetnie.

Musiałaś trafić akurat na Icha Icha Kakashiego.

Westchnęłaś i ukradkiem spojrzałaś na Kopiującego. Ten wstał właśnie i z miną „zostanie z ciebie tylko proch" podszedł do ciebie. Wyrwał ci książkę i wziął cięza ręce i za nogi. Piszczałaś i wyrywałaś się, ale Kakashi najspokojniej w świecie niósł się w stronę wody. Zaczęłaś go kopać oraz gryźć, ale podrzucił tobą wtedy tak mocno, że zaniechałaś dalszych prób uwolnienia się. Wszedł do wody tak, że sięgała mu do kolan i wtedy wrzucił cię.

Całą.

Do lodowatej wody.

Pisnęłaś i szybko podniosłaś się.

- Kakashi! Ty... ty... ty....!!! Ty idioto!!! - Zaczęłaś tupać, rozchlapując wodę dookoła siebie. Srebrnowłosy spokojnie patrzył, jak wyładowujesz złość na niewinnej wodzie. W końcu odgarnęłaś poprzyklejane włosy z twarzy i spojrzałaś ze złością na ninję.

Chciał wojny.

To będzie wojna!

Szybkim ruchem poderwałaś się, zaczynając równocześnie biec po wodzie. W Konosze znana byłaś ze swojej szybkości, z którą nawet Sharingan Kakashiego nie mógł sobie czasem poradzić. A teraz, bez czerwonego oka, nie miał z tobą szans.

Błyskawicznie znalazłaś się za nim i kopnęłaś go pod kolanem. Niespodziewający się niczego ninja, przechylił się do tyłu. Wtedy ty złapałaś go za ramię i pociągnęłaś w dół. Do wody. Gdy Kakashi leżał, charcząc i plując wodą, przytrzymałaś jego ramię stopą tak, by nie mógł wstać. Jednak po chwili zaczęłaś się śmiać i dałaś Kakashiemu spokojnie wstać.

Ten, otrzepawszy się, stwierdził:

- Dobra, koniec tego dobrego. Jak chcesz się popluskać, to załóż najpierw strój kąpielowy. - Spojrzał na słońce - Do końca fali upałów mamy około czterdziestu minut. Zdążymy się jeszcze wykąpać, nie [Imię]? - Przytaknęłaś i odpowiedziałaś:

- Ja mam na sobie pod ubraniem, ale ty musisz się przebrać. Idź w krzaczki gdzieś daleko, daleko. Jak będziesz gotowy, to wracaj. - Srebrnowłosy prychnął i wszedł w las. Ty zdjęłaś przez głowę [ulubiony kolor] koszulkę, a następnie krótkie spodenki. Miałaś dzisiaj założyć tunikę w kolorze tym samym co twoja koszulka, ale stwierdziłaś, że skoro jesteś nad morzem, to spodenki też spoko.

Usiadłaś na piasku i z założonymi rękoma czekałaś na Kakashiego. Po stosunkowo niedługim czasie przyszedł, ubrany w czarne kąpielówki z pieskami.

- No! Przebierasz się dłużej niż ja! A według stereotypów to baby dłużej się ubierają. - Sarkastycznie uniosłaś brew. Srebrnowłosy zaśmiał się.

- Ale ja się p r z e b i e r a ł e m, a ty r o z b i e r a ł a ś. To różnica.

- Na twoje szczęście nie rozebrałam się do końca. - Ty również się zaśmiałaś. Kakashi wskazał palcem na morze.

- Pośpieszmy się, jeśli mamy zdążyć przed kolacją. - Wbiegłaś szybko do wody, rozchlapując ją dookoła siebie tak, że po chwili byłaś zupełnie przemoczona. Kopiujący Ninja trzymał się trochę z tylu i patrzył, jak chlapiesz i skaczesz w wodzie. W pewnym momencie odwróciłaś się i chlusnęłaś mężczyźnie w twarz. Ten szybko otarł wodę z twarzy i poprawił maskę, która trochę się przekrzywiła. Nie zdjął jej nawet do kąpieli, tak samo, jak oko zasłonił prowizoryczną piracką opaską.

Wyglądał teraz jak zabłąkany pirat, który właśnie ledwo co uszedł z życiem po wielkim sztormie. Parsknęłaś śmiechem, ale nagle zorientowałaś się, że Kakashi zniknął. Rozejrzałaś się, ale nie było go nigdzie widać.

- Um... Kakashi? Kakashi?! Kakashi! - Wydarłaś się.

- Pewnie zaraz wyskoczysz z wody lub coś w ten deseń! Bardzo śmieszne. - Obróciłaś się napięcie i założyłaś ręce na piersi.

Ninja od dłuższego czasu się nie pokazał. Lekko zaniepokojona zawołałaś raz jeszcze:

- Kakashi! Gdzie jesteś? - W tym momencie coś za tobą chlupnęło, ale zanim zdążyłaś się obrócić, coś złapało cię za kostki. Pisnęłaś ze strachu. Usłyszałaś czyjś głośny śmiech.

Uwolniona, szybko obróciłaś się i stanęłaś oko w oko z... Kakashim!

- Łaaaaaa! - Wrzasnęłaś i gwałtownie odskakując, wleciałaś do wody. Srebrnowłosy śmiał się teraz, aż zginając się w pół.

- Tfu! - Malutką fontanną wyplułaś wodę z ust. Jeszcze bardziej mokra niż na początku popatrzyłaś na śmiejącego się ninję.

- To wcale nie było zabawne! Wystraszyłeś mnie na śmierć! - Kakashi obruszył się:

- Ależ ja tylko poszedłem po Icha Icha. - Wyjął zza pleców książkę włożoną do szczelnie zamkniętej, torebki foliowej. Miałaś w tym momencie ochotę przyłożyć mu tą książką w twarz.

- Aha! Na pewno! To wcale nie było zabawne! - Wrzasnęłaś. Kakashi uniósł brew.

- To, czemu się uśmiechasz? - Zorientowałaś się, że kącik twoich ust powędrował mimowolnie ku górze. Z tej niezręcznej sytuacji wybawił cię czas.

- O! Patrz! Już musimy wychodzić! - Pokazałaś na słońce, które teraz było już troszkę niżej. Ninja westchnął i wzruszył ramionami, a po chwili skierował się ku brzegowi, od którego zdążyliście się już znaczne oddalić.

🌴🍥🌴

Przyjemny aromat pieczonego królika wzmagał wasz apetyt, gdy mięso nabierało kolorów nad ogniem. Po kąpieli poszliście wysuszyć się i przebrać, a następnie przystąpiliście do pichcenia kolacji.

Kiedy wszystko było już gotowe, usiedliście przy ognisku, a ty spytałaś:

- To co? Czy ten czas był aż tak bardzo zmarnowany? - Kakashi spojrzał na ciebie jednym okiem, po czym przełknął kawałek mięsa i odpowiedział, uśmiechając się lekko pod maską:

- Przyznaję, że był to świetny wypoczynek po męczącej misji. - Zaśmiałaś się i uniosłaś brew.

- Jeżeli „męczącą" misją nazywasz wygrzewanie się w słoneczku i patrzenie na pracujących geninów, to pewnie nasza ostatnia wspólna misja z bandziorem to był wysiłek twojego życia, prawda? - Srebrnowłosy spojrzał na ciebie spode łba, ale po chwili machnął ręką.

- No dobrze, może sama misja nie była męcząca, ale upał dał się porządnie we znaki. - Na te słowa, poklepałaś go ręką po czuprynie i powiedziałaś:

- No dobra, już dobra. Nie musisz się usprawiedliwiać. - Ten poprawił z godnością włosy i nic już nie mówiąc (zapewne bojąc się kolejnego przegranego pojedynku słownego z tobą), w milczeniu zajadał się królikiem. Także przystąpiłaś do tej czynności, także po chwili mięso całkowicie zniknęło w waszych brzuchach.

Zrobiło się już całkiem chłodno, a więc ciepło ogniska bardzo się przydało. Ściemniało się, a na niebie powoli zaczęły pojawiać się pojedyncze gwiazdy. Księżyc prawie w pełni zaczynał wędrówkę po nieboskłonie, a słońce rzucało już tylko ostatnie różowawe promienie i znikało za horyzontem. Poza pohukiwaniem sów i cykaniem świerszczy oraz lekkim szumem morza nie było nic słychać. Leżeliście opatuleni w koce.

- To co? Będziesz się zbierać, żeby dotrzeć do jakiejś wioski, żeby zatrzymać się na noc? - Zapytałaś. Kakashi mruknął coś w odpowiedzi, ale po chwili powiedział już głośniej:

- Szczerze, to chętnie bym został... no, chyba że ci to przeszkadza. - Pokręciłaś głową z uśmiechem.

- Nic a nic! Nie mam namiotu, więc i tak oboje będziemy spali na ziemi. - Srebrnowłosy (sądząc po poruszeniach maski) rozpromienił się.

- Dzięki [Imię].

- Nie ma za co. - Odparłaś lekko zmieszana. Po chwili wstałaś i oznajmiłaś:

- Idę się przejść. Ty pilnuj naszych rzeczy. - A następnie oddaliłaś się ścieżką. Szłaś chwilę w ciszy, a po jakimś czasie wskoczyłaś bez problemu na drzewo. Skakałaś z gałęzi na gałąź, lecz nagle przystanęłaś, bo twoją uwagę przykuło coś na dole. Zeskoczyłaś zgrabnie z konaru i wylądowałaś. Przed tobą rozciągało się wielkie pole słoneczników. Drzewa przerzedzały się i w końcu całkowicie znikały, ustępując miejsca polu. Było tak wielkie, że nie widziałaś nawet drugiego końca.

Lecz wszystkie, co do jednego słoneczniki były wymizerowane i zwiędnięte. Musiano ich dawno nie podlewać, a deszcz nie padał już od wielu dni. Lubiłaś rośliny, a w dzieciństwie marzyłaś, by zostać ogrodniczką. Źle czułaś się z tym, że na twoich oczach umierało tyle zieleni.

Przypomniałaś sobie technikę, którą sama wypracowałaś już dawno temu, głównie z nudów podczas niedyspozycji po poważnym złamaniu nogi.

Westchnęłaś, wykonałaś kilka pieczęci i skierowałaś ręce przed siebie.

- Shokubutsu no fukkatsu! - Przez chwilę nic się nie działo, ale zaraz słoneczniki zaczęły odżywać w oczach. Po chwili stały się na powrót pięknymi roślinami, wystawiającymi twarze do słońca.

Otarłaś z czoła pot (była to dosyć męcząca technika, zwłaszcza w takim upale) i pokiwałaś głową, z zadowoleniem patrząc na swoje dzieło.

- Niesamowita technika. - Podskoczyłaś na dźwięk tych słów. Szybko odwróciłaś się i zobaczyłaś Kakashiego.

- Co ty tu robisz?! Miałeś pilnować naszych rzeczy, tak mi się zdaje! - Zdziwiona zawołałaś. Spojrzał na ciebie ze znużeniem.

- Tak. Śpiwór właśnie wybiegł do lasu i teraz skomli gdzieś przestraszony, a ubrania odfrunęły na chmurkę, na herbatkową imprezę do różowego jednorożca z grzywą z waty cukrowej. - Walnęłaś się otwartą dłonią w twarz i westchnęłaś.

- Od kiedy mnie śledzisz?

- Eee... od twojego wyjścia z obozu. - Pokręciłaś głową z niesmakiem.

- Naprawdę niesamowite ninjutsu! Kto cię go nauczył?

- To moja oryginalna technika. A teraz chyba będziemy wracać, żeby szukać tych zagubionych śpiworów. - Z tymi słowami odwróciłaś się i ruszyłaś ścieżką w stronę obozu.

- Nie! Czekaj! Naucz mnie tego! - Poprosił srebrnowłosy ninja. Westchnęłaś i przystałaś na to.

- Niech będzie. Ale ostrzegam, że musisz trochę popracować, aż wyjdzie. - Kakashi pokiwał głową.

- Od czego zacząć? - Zdziwiłaś się na to pytanie.

- Chcesz nauczyć się już teraz? - Ten przytaknął.

- No dobra. Na początku po kolei wykonujesz pieczęcie: Tora, Inu, Uma, Ne. - Wykonałaś szybko pieczęcie, a Kakashi powtórzył.

- Następnie wyciągasz obie ręce przed siebie, krzyżując je o tak! - Pokazałaś właściwe ułożenie kończyn.

- Na koniec wysyłasz do dłoni dużą ilość czakry, a następnie uwalniasz ją, kierując na roślinę, którą chcesz uzdrowić. To coś jak leczenie za pomocą czakry. Każdy ninja musi znać podstawy, więc myślę, że dasz radę. - Ninja potaknął i spróbował. Zamajaczyła ci poświata jego czakry, ale ominęła kwiatek, w który celował Kakashi i rozpłynęła się w powietrzu.

- Nie martw się. Mnie też trochę to zajęło. Ćwiczyłam na szpitalnych tulipanach. - Puściłaś mu oczko i zdecydowanym krokiem skierowałaś się do obozu. Nie widziałaś już, jak Kakashi patrzy z zawzięciem na kwiatka i szepcze:

- Okej. Challenge accepted.

🌴🍥🌴

-Dobranoc Kakashi.

- Dobranoc [Imię] - Usłyszałaś i prawie momentalnie zapadłaś w spokojny sen, pełen letnich marzeń i fantazji.

🌴🍥🌴

- Pobudka! [Imię]! - Kakashi trząsł tobą, aż leniwie otworzyłaś oczy. Spojrzałaś na niego zaspana. Widząc, że się obudziłaś, wyjął zza pleców... zwiędniętego słonecznika? - Przetarłaś oczy, ale uschnięta roślinka nie znikała.

- Eee... Kakashi? - Zdezorientowana jęknęłaś. Ten bez słowa położył przed sobą roślinę, uformował pieczęcie i wyciągnął ręce. Po chwili słonecznik zaczął nabierać kolorów. Zaraz znowu stał się zdrową rośliną.

- To dla ciebie. - Kakashi z uśmiechem wyciągnął do ciebie rękę ze słonecznikiem. Zdezorientowana i zaskoczona przyjęłaś podarunek. Lecz gdy spojrzałaś na ninję, zobaczyłaś, że jego twarz, co było widać nawet mimo maski i ochraniacza, zaczyna lekko się rumienić. Niezręczną ciszę przerywa w końcu głos Kakashiego:

- Um... słuchaj [Imię]. Już od jakiegoś czasu chciałem ci to powiedzieć... no bo... - Zrozumiałaś, co ma na myśli. Zaskoczona zdałaś sobie sprawę, że twoje serce podskakuje, a ty sama czerwienisz się jak burak. Od czasu waszej wspólnej misji starałaś się nie myśleć o nim, ale kiedy zjawił się tu... nie mówiąc już nic, położyłaś mu palec na ustach. Spojrzał na ciebie zaskoczony, ale ty lekkim ruchem zdjęłaś mu maskę. Nie powstrzymał cię.

Przybliżyłaś swoją twarz do niego i delikatnie pocałowałaś go w policzek. Kakashi jednak położył ci rękę na biodrach i przygarnął do siebie. Pocałował delikatnie w czoło, a następnie powiedział:

- Tak. O to właśnie mi chodziło. - Zaśmiałaś się cicho i wtuliłaś głowę w jego tors. Pogłaskał cię po głowie.

- Kocham cię, Kakashi. A nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy.

- Ja ciebie też kocham, słonecznikowy wariacie. - Odparł, a ty przytuliłaś go, w ręce nadal trzymając słonecznika od srebrnowłosego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro