Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{T.I}

-[...] Chcesz zmarnować wiedzę taktyczną okupioną setkami tysięcy ofiar, by móc sobie w spokoju dogadzać?! Żartujesz sobie?! Wybije ich co do nogi i uwolnie ludzkość od tych murów!  Ludzkość jeszcze nie przegrała!- wykrzyczał. Wszyscy się na niego patrzyli. Eren wybiegł a od razu za nim Mikasa i Armin.
-Thomas. Pamiętaj każde wydarzenie odbija na nas piętno inaczej. Na Eren'ie zostawiło takie że chce wybić tytanów i niechce się poddawać. Natomiast na tobie całkiem przeciwne. Chcesz się poddać. Ze strachu. Strach daje motywację, ale może też dać poczucie bezsilności tak jak w twoim przypadku. Strach przemień w odwagę, Słabość w siłę. Jeżeli zrobisz na odwrót, zginiesz. Tego uczy życie. Jednak zawsze się ma oparcie w przyjaciołach. Przemyśl moje słowa.- powiedziałam z uśmiechem. Dopiero teraz zauważyłam że wszyscy mnie słuchają.
-ŁAŁ.- tylko tyle zdołała wydusić Sasha z buzią pełną chleba. Byłam zdziwiona.
-W sumie to jak sie rozgadasz to masz taki dar przekonywania jak Eren tylko że ty mówiłaś to tak... tak dumnie.- dodał Conny.
-Dajcie spokój. Po za tym czemu podsłuchujecie?-
-Słyszeliśmy jak mówisz. Była cisza i zaczęłaś mówić wiec wszyscy cię słyszeli.- powiedział Rainer zarzucając mi rękę na ramię.
-Rainer! Czuję się teraz mała!- powiedziałam zła.
-Cichaj tam siostrzyczko.- powiedział. >Upodobał sobie mówienie tak do mnie. Ugh. W sumie jest dla mnie jak brat a ja dla niego jak siostra.<
-Rainer. Nie jestem twoją siostrą. Ile razy mam ci mówić abyś tak na mnie nie mówił!?- wykrzyczałam. Zdjęłam z siebie jego ramię i wyszłam z tamtąd. W oczach miałam łzy. >Mówiła tak na mnie [Imię brata, Siostry lub przyjaciółki]. Teraz już nigdy nie zobaczę nikogo z mojej Rodziny i przyjaciół z ziemi.< weszłam na dach baru po rynnie i spłyneła mi po policzku pojedyncza łza. >Ciekawe jak sobie radzicie? Załamaliście się? Cieszycie? Smucicie? Żyjecie? Nie wiem tego bo was przy mnie nie ma.<. Objęłam rękami kolana i tak siedziałam.
-Ciekawe czy o mnie pamiętają?-
-Kto pamięta?-
-Eeeeeeee. Moi... moi.... moi... przyjaciele z  z.... zi... Zwiadowców.- powiedziałam.
-Hmmmmmm. Napewno tak. Ja tłam. To znaczy tłam. To znaczy ... ugh!- krzyknęła Sasha.
-Wiem o co chodzi Sasha. Dziękuję.- powiedziałam wycierając łzy.
-To może idziemy?- Zapytała Braus.
-Tak. Chodźmy.- powiedziałam i poszłyśmy do baru. Siedzieliśmy tak do późna.

(Time skip.)

Stałam w tłumie obok Eren'a i reszty. Właśnie zwiadowcy opuszczali mury. >Kiedyś pojadę z nimi. Jak mnie Erwin puści.< Słyszałam głosy fascynacji i zadowolenia. Ludzie cieszyli się jak dzieci widząc Kaprala. >Boże to przecież też człowiek a nie jakiś... np. Tygrys ze skrzydłami.< Widziałam też Hange i innych. >Ciekawe czy Kazuo i Shingo nadal żyją? Hange pewnie niechcący ich już dawno zabiła.<
-Witam naszych żołnierzy- powiedział...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro