Rozdział 85
{T.I}
-Jutro mam z wami zastępstwo za matematykę więc przygotujcie jakąś piosenkę. Wracając do lekcji....- mówił/a nauczyciel/ka ale jej/jego nie słuchałam.
Po dzwonku poszliśmy na plastykę. Kiedy poszłyśmy pod klasę to odrazu usiadłam w ławce obok mojej przyjaciółki. Wyciągnęłam z plecaka wszystkie rzeczy: kartki, mazaki, ołówki, kredki i takie rzeczy. Rozłożyłam wszystko pięknie i wtedy zaczepiła mnie [I.N.P].
-A właśnie, wczoraj znalazłam twój telefon u mnie. Niewiem z kąd on tam był.- powiedziała i mi go oddała.
-Spoko. Nic się nie stało.- powiedziałam.
Wtedy do klasy weszła pani.
-Macie narysować postać ze swojego ulubionego serialu.- powiedziała i usiadła przy biurku.
Odrazu zaczęłam szkicować. Rysowałam rysunek zgodnie z moimi uczuciami jakie czułam w moim śnie a z oczu pociekła mi łza. Na końcowy efekt aż się uśmiechnęłam.
Moja przyjaciółka spojrzała na moją pracę. Pokazując mi swoją.
- Też ją narysowalam. Właśnie w niej zakochał się Kapral ale.... ona zginęła. Kapral nie płakał, ale cierpiał. Wszyscy byli smutni. A Levi przeklina to że się w niej zakochał.- powiedziała a ja uśmiechnęłam się.
-I kurwa, wice versa.- powiedziałam i z łzami w oczach wybiegłam z sali, a następnie ze szkoły.
Wbiegłam do domu i znowu płakałam. Rodzice próbowali ze mną rozmawiać ale ja nie panując nad sobą krzyczałam: ,,Gdzie byliście przez trzy lata! Już sobie umiem sama radzić!!''. Nie panowałam nad tym. Wieczorem wyszłam do toalety ale usłyszałam rozmowę rodziców.
-Ma rację. Gdzie byliśmy przez te lata.- mówił tata.
-Kochanie nic na to nie poradzimy. Przecież twój ojciec mówił ci że twój dziadek jest z TAMTĄD. Ten scyzoryk miał TEN klejnot. Wiedziałeś że musisz przekazać to swojemu dziecku bo w którymś pokoleniu stanie się TO.- mówiła mama.
Szybko wróciłam do mojego pokoju.
-Czyli oni wiedzieli.- pomyślałam i poszłam spać.
Następnego dnia pierwszą lekcją była muzyka. Kiedy byłam gotowa to poszłam ubrać buty.
-Pa kochanie.- krzykneli rodzice.
-PA KOCHANIE to mogliście powiedzieć trzy lata temu. Tak słyszałam waszą rozmowę!- krzyknełam i odrazu pobiegłam do szkoły trzaskając drzwiami.
Przed lekcją usiadłam w mojej ławce. Musiałam się komuś wygladać. Wtedy obok mnie usiadła moja przyjaciółka.
-Co się stało?- zapytała a ja ją przytuliłam i się rozpłakałam.
Była zaskoczona moją reakcją ale mnie przytuliła. Po chwili się uspokoiłam.
-No to co się stało.- zapytała.
-Moi rodzice oni....... całe życie trzymali mnie w niewiedzy...... i nawet teraz po jebanym fakcie........ Nie chcieli mi powiedzieć prawdy. Ten mój sen....... to nie był sen.......- powiedziałam a ona spojrzała na mnie zdziwiona.
Wtedy do klasy weszła nauczycielka. Kiedy spojrzałam w tamtą stronę to nie zobaczyłam nauczycielki a jakiegoś podejrzanego typa z nożem i pistoletem. Był wysoki i muskularny a na głowie miał kominiarke.
-Ręcę do góry i ani kroku!- krzyknął celujac w nas bronią.
-Gdzie jest [I.N.P I jej NAZWISKO]! Twój tatko zabił naszych. My zabijemy ciebie.- krzyknął do nas.
Stuknęłam ją w plecy.
-Mój tata jest tajnym agentem od roku.- szepnęła tak abym usłyszała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro