2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

3 miesiące później

Jimin

Suguś: Jimin?

Chimchim: co tym razem? :D

Suguś: Wyślesz zdjęcie? Proszę ;*

Chimchim: Już wiele razy ci powtarzałem, że jest za wcześnie

Suguś: Zawsze mówisz, że nie teraz więc kiedy nadejdzie ten czas?!!

Suguś: No tak mogłem to wcześniej zauważyć...

Chimchim: Yoongi, ale o czym ty mówisz?

Suguś: ^Piszesz

Chimchim: Czepiasz się szczegółów

Suguś: No tak, bo to przecież ja zawsze jestem ten najgorszy -.-

Chimchim: Spokojnie nie denerwuj się. O co ci chodzi?

Suguś: O nic.

Chimchim: Kropka nienawiści

Chimchim: Przecież widzę, że coś jest nie tak

Suguś: Nie ważne zapomnij.

Chimchim: Nie mogę tak po prostu zapomnieć

Suguś: Wiesz co najlepiej jeśli nie będziemy już ze sobą pisać

Chimchim: Nawet tak nie pisz

Suguś: Przecież widzę, że jestem dla ciebie tylko ciężarem, od samego początku nie chciałeś ze mną pisać.

Chimchim: Suga co ty wygadujesz? Nigdy nie byłeś dla mnie ciężarem

Suguś: Zapomnij.

Chimchim: Dobrze wiesz że nie mogę tego zrobić

Suguś: Żegnaj.

Chimchim: Suga nie rób mi tego

Chimchim: Yoongi proszę nie zostawiają mnie

Chimchim: Yoongi...

Miałem łzy w oczach. Nie wiedziałem kiedy to się stało, ale zaczęło mi bardzo na nim zależeć. Dlaczego on mnie tak rani? Usadowiłem się w kącie i na dobre rozpłakałem. Siedziałem tak aż do wieczora nadal nie mogąc uwierzyć w to co się wydarzyło. Czy on naprawdę nie chce mnie już znać?
Nagle usłyszałem głośne pukanie do drzwi, nie miałem nawet siły się ruszyć. Pukanie nie ustawało, a ja zdołałem jedynie wykrzyczeć te słowa: Idź sobie kimkolwiek jesteś. Pukanie ustało, a ja ponownie pogrążyłem się w smutku. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Przetarłem szybko oczy rękawem i spojrzałem na osobę stojącą naprzeciwko mnie.

Jimin: Tae...- nic więcej nie zdołałem powiedzieć, bo do oczu znowu cisneły mi się łzy.Byłem zły na samego siebie, że nie umiem trzymać emocji na wodzy.

V bez słowa do mnie podszedł i mocno przytulił. Myślałem, że zaraz wypluję płuca.

Jimin: Tae...dusisz...mnie- Chłopak wyswobodził mnie z uścisku i dał nabrać powietrza.

Jimin: Dzięki- wyjęczałem.

Tae: Jimin co się stało?- widać że się martwi, kochany kosmita

Próbowałem się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego tylko jakiś grymas.

Jimin: Nic mi nie jest...naprawdę- dodałem widząc niedowierzanie w jego oczach.

Tae: Jimin kogo ty próbujesz oszukać? Widzę że coś cię gryzie.

Jimin: Ale ja nie kłamię

Tae: Znamy się od dzieciństwa i dobrze wiem kiedy coś jest nie tak.

Jimin: No dobra wygrałeś- mimowolnie się uśmiechnąłem.

Opowiedziałem wszystko ze szczegółami, a V uważnie mnie słuchał.Gdy skończyłem, chłopak podrapał się po głowie.

Tae: No skoro przez niego jesteś w takim opłakanym stanie...- gdy tylko zobaczył moją minę od razu przerwał swoją wypowiedź.

Tae: Przepraszam. Pewnie jeszcze bardziej cię dołuję.

Tae: Ja na twoim miejscu wysłałbym mu to zdjęcie i po kłopocie.

Jimin: Tae nie rozumiesz, że ja jeszcze nie jestem na to gotowy?

Tae: W takim razie kiedy będziesz?!!- uniusł głos - Im bardziej to odciągasz tym bardziej wszystko komplikujesz.

Jimin: Taa...chyba masz rację

Tae: Ja zawsze mam racje- mimowolnie się uśmiechnąłem.

V wstał i podszedł do drzwi, zatrzymując się przy nich jeszcze na chwilę.

Tae: Przemyśl sobie to wszystko i daj znać jeśli będę ci jeszcze potrzebny.

Już chciał wyjść gdy nagle złapałem go za nadgarstek i przyciągnołem do siebie zamykając nas w uścisku.

Jimin: Dziękuję Tae...Dziękuję że przy mnie jesteś.- dodałem ciszej, ale tak żeby mnie słyszał. On się tylko uśmiechnął i wyszedł. Musiałem to wszystko sobie dobrze przemyśleć.

______________________________________

Ponownie przepraszam za wszystkie błędy jakie mogą wystąpić w tej książce. Bardzo wam dziękuję za wszystkie gwiazdki i mam nadzieję że nie zanudziłam was zbytnio tym rozdziałem.
Zachęcam was do dawania gwiazdek i komentowania, ponieważ bardzo motywuje mnie to do dalszego pisania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro