27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jimin

Zaraz po przebudzeniu zauważyłem, że mam problem z poruszaniem się, jakby ktoś mnie związał. Nie wiedziałem co się stało, nie pamiętałem niczego. Powoli i z trudem próbowałem uchylić powieki. Czułem straszny ból na całym ciele, który nie dawał mi o sobie zapomnieć. Po chwili spostrzegłem, że znajduję się w dość małym, ciemnym pomieszczeniu przypominającym piwnicę. Wokół mnie było pełno krwi. Bardzo się wystraszyłam. Nogi i ręce miałem zawiązane grubym sznurem. W tym właśnie momencie wszystkie wspomnienia powróciły. Pamiętam że dostałem mocno czymś w głowę, a wtedy zemdlałem. Dopiero teraz zrozumiałem w jak wielkim niebezpieczeństwie się znalazłem. Oni mogą teraz zrobić ze mną co tylko zechcą, a ja nie jestem w stanie ich powstrzymać, w tej sytuacji byłem bezsilny. Nagle po mojej prawej stronie zobaczyłem, że coś się porusza.

Jimin: Jest tam ktoś?- powiedziałem zachrypniętym głosem.

W odpowiedzi usłyszałem tylko ciche mruknięcie. Trochę się wystraszyłem. Przecież to może być ten morderca.

Jimin: Gadaj!! Kim jesteś?!- wykrzyczałem drżącym głosem.

Nieznajomy: A za kim biegłeś zanim zemdlałeś?

Jimin: To ty Jin?

Jin: Tak. Co my tutaj robimy?

Jimin: Ktoś nas porwał, ale nie mam pojęcia dlaczego i co chce z nami zrobić.

Jin: Musimy się stąd wydostać!

Jimin: I jak zamierzasz to zrobić geniuszu? Przecież jesteśmy związani!

Jin: No tak. Nie damy rady ich rozerwać, są zbyt grube.

Jimin: Tak właściwie to dlaczego uciekłeś od Namjoona? Przecież widzę jak na niego patrzysz...Więc czemu?

Jin: Nie chcę być zabawką na tylko jeden wieczór. Zrozum w końcu, że ja nie chcę przez niego cierpieć jeszcze bardziej.

Jimin: Nie powiedział ci?

Jin: Ale czego?

Jimin: Gdy wracali do domu chłopcy zapytali Mona czy w końcu zauważył, że nie jest hetero.

Jin: Pewnie odpowiedział, że chciał mnie tylko przelecieć i zobaczyć jak to jest z chłopakiem.

Jimin: Nie bądź taki Kim!! On odpowiedział, że się w tobie zakochałem!!

Jin: C-co? A-ale...Naprawdę?

Jimin: Przecież wiesz, że bym cię nie okłamał. Bał się powiedzieć tobie co się wydarzyło podczas tej imprezy, a gdy wreszcie zdobył się na odwagę opowiedział ci wszystko, ale nie potrafił wydusić z siebie tych dwóch słów. Bał się odrzucenia. Właśnie wtedy wybiegłeś z domu.

Jin: Byłem głupi. Teraz już wszystko stracone, zginiemy tu.

Jimin: Nie mów tak Jin.

W tym momencie drzwi zaczęły się powoli otwierać, a w nich pokazał się jakiś facet, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Miał krótkie, brązowe włosy oraz oczy. Ubrany był w białą koszulkę, czarne, podarte spodnie, skórzaną kurtkę oraz białe trampki. Na oko wyglądał na jakieś 40 parę lat.

Nieznajomy: Widzę że nasze śpiochy się wyspały. Jak się czujecie?

Jimin: Kim jesteś i dlaczego nas tu uwięziłeś?!

Nieznajomy: Nieładnie tak nie odpowiadać na czyjeś pytania.- odpowiedział, a po chwili walnął mnie nogą w brzuch. Czułem niewyobrażalny ból. W ustach poczułem metaliczny posmak. Wyplułem z buzi czerwoną substancję, którą jak się okazało była krew.

Jin: Co robisz?!! Chcesz go zabić?!!- w jego głosie dało się wyczuć strach, który coraz bardziej przejmował kontrolę nad naszymi umysłami.

Nieznajomy: Ty też chcesz dostać?...Za każde wasze nieposłuszeństwo będziecie karani.

Jin: Nie pozwolę ci bić mojego przyjaciela!

Jimin: Jin! Daj spokój, nie chcę by tobie też coś zrobił.

Nieznajomy: Lepiej posłuchaj swojego przyjaciela, bo może to się dla ciebie źle skończyć.- Jin nic nie odpowiedział, tylko wbił wzrok w podłogę.

Nieznajomy: Dobrze...Skoro nic więcej nie macie do powiedzenia, to ja was na razie zostawiam samych.

Jimin: Zaczekaj! Nie odpowiedziałeś na moje pytania. Kim jesteś i dlaczego nas porwałeś?

Nieznajomy: Nie musicie wiedzieć kim jestem, a co do porwania...Zawdzięczacie to Yoongiemu...Jestem ciekaw ile jest w stanie zrobić dla swojego chłopaka.

Jin: A ja to co?!

Nieznajomy: A no tak, dla ciebie też.- właśnie wtedy wyszedł trzaskając przy tym drzwiami.

Namjoon

Udaliśmy się w stronę przystanku i czekaliśmy na autobus gdyż wszyscy szukaliśmy chłopaków na piechotę przez co żaden z nas nie miał samochodu.

Gdy byliśmy już na miejscu okazało się, że pojazd przyjedzie dopiero za 20 minut. Razem z Cukrem usiedliśmy na ławce i w ciszy czekaliśmy na autobus. Yoongi cały się trząsł, a ja nie wiedziałem jak mu pomóc. Wolałem na razie nie pytać o to co się stało i poczekać aż chłopak chociaż trochę się uspokoi. Poza tym uzgodniliśmy, że spytamy go o to dopiero gdy będziemy wszyscy razem w domu.

Autobus podjechał na przystanek 2 minuty wcześniej. Wsiedliśmy do niego i usiedliśmy na samym końcu. W pojeździe oprócz nas były tylko dwie starsze panie. Postanowiłem spojrzeć na Suge, po jego policzkach znowu pociekły łzy. Przytuliłem go mocno próbując przy tym uspokoić.

Po 30 minutach byliśmy w domu. Reszta już na nas czekała w salonie. Od razu po wejściu całą trójka rzuciła się na Mina.

V: Suga!! Nic ci nie jest?

Hobi: Czy ty wiesz jak ja się martwiłem?! Co z Kimem i Parkiem?- od razu gdy zadał to pytanie pożałował, gdyż oczy Yoona ponownie już dzisiejszego dnia się zaszkliły.

Kookie: Wiem że to dla ciebie trudne Suga, ale musisz nam wszystko wytłumaczyć.

Suga: W-wiem.

Hobi: Może usiądźmy na kanapie i w spokoju nam wszystko opowiesz?

Suga: Mhm...

______________________________________

Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wam zdrowych, spokojnych świąt oraz byście spędzili je w gronie rodziny ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro