Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Em... serio nie zauważyłam że ten rozdział jest skończony i niepublikowany.... Przepraszam! Także no... zapraszam do czytania i podziękujcie nataliafigurniak
Bo pisząc ,,Next" stwierdziłam że mogę spróbować napisać następny.... i co znalazłam! Także dziękuję i życzę miłego czytania!
_______________________________

{T.I}

Rano, kiedy wstałam postanowiłam całkowicie zmienić swoje postępowanie. Odsunąć jak najdalej moje dziwne zachowanie by zachowywać się jak dawniej.

Ale żeby to zrobić, musiałam najpierw sama sobie wszystko poukładać, więc postanowiłam pójść do mojej tajnej kryjówki.

>A najlepszym sposobem na poukładannie myśli jest... sprzątanie! Ale ten karzeł mnie zmienił...< zaśmiałam się pod nosem i odsunełam moje łóżko. Następnie podniosłam deski. Było tam tajne przejście. Zeszłam odrobinę w dół i zasunęłam łóżko. Po drabince zeszłam na dół i ujrzałam korytarz. Nie byłam tam od ich śmierci, dlatego zdziwiłam się, widząc na ziemi skrawek płaszcza zwiadowców. Podniosłam go.

- Nie przypominam sobie abym kiedyś swój zniszczyła...- pomyślałam i powąchałam go. Pachniał cholernie znajomo. Odrazu wbiegłam bardziej w głąb.

>A co jeżeli to Rainer lub Bertholt?!<

Pomyślałam biegnąc przed siebie z zdenerwowaniem na twarzy.

>Nie, to nie możliwe... nie byli by wtedy zaskoczeni..... tym że to ja. Chociaż... przecież rysunki które mogli znaleźć przychodząc tu nic nie wskazywały... Ale mój pamiętnik!<

Zobaczyłam koniec korytarza więc przyspieszyłam i znalazłam się w małym pomieszczeniu, a dokładniej schronie. Zapaliłam żarówkę która wisiała na suficie. Stało tam drewniane biurko, krzesło, jak i biblioteczki z książkami zza czasów kiedy nie było tytanów. Na biurku leżały karteczki i pióra z atramentem które wykradałam. Jednak zauważyłam pewną zmianę. Mój pamiętnik był otwarty. Szeroko otworzyłam oczy i przeskoczyłam linkę, płapkę. Podbiegłam do niego. Odrazu wziełam go w rękę.

-Cześć. Jeszcze nie powiem kim jestem... dobra jesteśmy, dowiesz się w swoim czasie. Wyciągnij książkę obitą w czarną skórę i otwórz na 15 stronę i przeczytaj pierwszy wers....-było napisane więc rozejrzałam się dokładnie. Ujrzałam dużą księgę która była najwyżej. Zgarnęłam wszystko z biurka do szuflady i wskoczyłam na nie kładąc krzesło. Weszłam na biurko i ledwo zciągnęłam ją. Otworzyłam na danej stronie.

-,,Wtedy zaczeła się krwawa rzeź a ludzie znienawidzili te potwory."..-  przeczytałam i postanowiłam czytać dalej.

-,,Jednak niewiadomo z kąd się wzieły, i tego sie może kiedyś dowiemy.....[...]  ludzie schowali sie za murami....[...] jednak jedno jest pewne. W najmroczniejszym zakamarku znajdziesz na to pytanie odpowiedź, może się pojawi w jakiejś z najnowszychy książek..."..... tylko dlaczego ,,na to pytanie'' jak i ,, może się'' jest...... no tak. - pomyślałam i wdrapałam się na te biblioteczkę. Na samym końcu, w najciemniejszym rogu  zobaczyłam książkę która wygladala na nową. Otworzyłam ją na pierwszej stronie.

-,,Postanowiłam z chłopakami nic nie mówiąc kapralowi pisać pamietnik''.....- >P...Petra. Ale z kąd to<
- Zaczeło się od tego........-

{Petra}

Zaczeło się od tego że w niewyjaśnionych okolicznościach się pojawiłaś. Po tygodniu już się zrzyłyśmy. Byłaś dla mnie jak młodsza, kochana siostrzyczka. Chciałam cię chronić, jednak dowiedziałam się że ty bardziej, ponieważ wiesz coś, czego my nie wiemy. Usłyszałam krzyk więc wbiegłam do twojego pokoju. Łóżko było odsunięte tak samo jak panele. Zeszłam w dół i zobaczyłam korytarz, na którego końcu słyszałam szloch. Pobiegłam tam i zobaczyłam ciebie śpiącą na krześle.

- Nie... ja ich obronię..... Petra, Gunther, Eld i Oulo nie umrą. Że tak było w anime to nie znaczy że teraz tak będzie...... Eren ich nie posłucha i zamieni się w tytana.- usłyszałam.

>Więc to dlatego się dziwnie zachowywała? Ona nas zna?<

Zobaczyłam rysunki. Przedstawiały oddział specjalny.... jak i seledynowookiego bruneta. W środku stałaś szczęśliwa.

-To nie było anime? To sen!? ...- powiedziałaś, a po chwili dodałaś
-... Dlaczego puścili plotkę o tym że niby bzykam się z kapralem?-  usłyszałam i z tamtąd wyszłam.

Nastepnego dnia ktoś puścił taką plotkę. To nie jedyny przypadek twojego proroczego snu. W każdym razie po trzech latach Seledynooki Eren o brązowych włosach zamienił się w tytana. Po rozprawie, śniła ci się nasza śmierć przez kobietę tytan. W tej książce, jest wszystko to co chcę ci przekazać. A w trzech innych które były pod tym pamiętnikiem to słowa chłopaków.

Pisałam a z oczu kapały mi łzy.

Za parę dni wyprawa. Dzień przed nią zostawie to w twojej skrytce. I jeszcze jedno. To ja nie chciałam abyś była z nami w grupie. Poprosiłam Erwina nic nie mówiąc mu o twoich proroczych snach. Dużo musiałam się nagimnastykować ale ostatecznie Zgodził się. Sam się do ciebie przywiązał i traktuje cię jak swoją rodzinę, dlatego było tak ciężko... Dlaczego nie chciałam abyś była z nami na wyprawie? Prorocze sny coś znaczą, tak samo jak to że Eren dostał klucz.

Gunther, Oulo i Eld nic o tym nie wiedzą. Prosiłam aby prowadzili pamiętniki za pierwszym razem jak się dowiedziałam o naszej, żekomej śmierci, za pretekst podając abyś później wiedziała dokładnie co się u nas działo. Abyś w razie śmierci nie była sama.

{T.I}

Z oczu leciały mi łzy. Dalej nie dowierzałam w to co przeczytałam.

Po pół godzinie dopiero się otrząsnęłam. To był dla mnie szok że ona to wszystko wiedziała, A i tak potoczyło się to tak, jak widać. Naprawdę wiele dla mnie zrobiła, po mimo faktu że nawet mnie nie znała.

Wydawało mi się to naprawdę chore. Nie znać kogoś a aż tak się poświęcać? Możliwe że najpierw w to nie wierzyła A dopiero po poznaniu Erena uwierzyła ale to nie miałoby sensu. Dlaczego kazała im pisać pamiętniki? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Mogłabym się o to spytać jej rodzinę ale... No właśnie... kto by uwierzył? Dodatkowo nie chciałabym im przypominać te bolesne wspomnienia.

Jedno jest pewne. W tamtej chwili zdecydowałam. Dosyć użalania się nad sobą, dosyć zachowywania się w dziwny sposób. Nawet jeżeli ma to być tylko maska... To wszystko jest w pożądku. Nie będę dorzucać już innym zmartwień. Teraz to ja będę ich wsparciem. Tak jak kiedyś chciałam być.

Nie miałam ochoty czytać pamiętników. Po prostu je wziełam i wyszłam z tego pomieszczenia. Chciałam je czytać kiedy będziemy mieli wolne ale do tego czasu musiałam je ukryć.

Skierowałam się korytarzem do wyjścia. Podniosłam deski odsuwając je na bok i wychyliłam się z pod łóżka by zobaczyć czy ktoś jest w pokoju. Nikogo nie było więc odsunęłam łóżko, wyszłam i poprawiłam deski. Zaczęłam szukać po pokoju coś ostrego ale wtedy przypomniałam sobie o scyzoryku, którego nie odzyskałam.

-Jaka ja jestem głupia. Kompletnie o tym zapomniałam!- i w tym momencie miałam ochotę jebn... znaczy się.. uderzyć w ścianę. -W sumie... To Pan perfekcyjny też zapomniał...- mruknęłam sięgając ręką do kieszeni, zdając sobie sprawę z pewnej rzeczy...-Albo to ja zapomniałam że mi oddał.-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro