21 - No nieźle

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Idąc ciemnym i zimnym korytarzem nuciłem moją ulubioną piracką pieśń.
- Yo ho... Pirates life for me...
Mój wspaniały dźwięczny głos roznosił się po zapewne wszystkich salach i komnatach w tym cholernym labiryncie. Will i Viktoria zapewne już wiedzą, że zmierza do nich najlepszy pirat w historii. Już po chwili stanąłem przed drzwiami do pomieszczenia i przekręciłem klucz w zardzewiałej kłódce. Gdy otworzyłem drzwi, roglądnąłem się po sali i dostrzegłem towarzyszy śpiących w kącie. Oczywiście kulturalnie, jak na pirata przystało, podszedłem do nich i przyłożyłem Willowi w twarz z otwartej dłoni. Ah, wspaniale było znów to zrobić. Facet ocknął się i wstał, tym samym budząc Viktorię.
- Za co to było? - zapytał się mnie z wyraźną irytacją. Przyznam, że mnie to rozbawiło.
- Trzeba było wstać dobrowolnie, kiedy miałeś na to szansę - odparłem, a na moją twarz wskoczył uśmiech. Po tych słowach zwróciłem się do Viktorii. - Zbieraj się panieneczko. Idziesz ze mną.
- Słucham? Nie chcę z Tobą nigdzie iść! - krzyknęła i podeszła do Willa. Nie wiem czemu, ale w tym momencie mimowolnie zacisnąłem pięści.
- Oj, bo ja skaczę z radości... - odparłem i pokazałem dłoniąna otwarte drzwi.
- A co ze mną? - spytał jeszcze zły Will.
- Ty tutaj zostajesz, mój drogi.
Nie odwracając się do niego, odprowadziłem dziewczynę do wyjścia i zamknąłem je.
- O co chodzi?
- Matthew chciał się z Tobą widzieć - odpowiedziałem bardzo spokojnie jak na mnie.
- A czy Matthew mówił ci...
- Zaraz się dowiesz. No może nie tak zaraz - rzekłem, spoglądając na schody, prowadzące do jego komnaty. Sama myśl, że będę musiał kolejny raz wchodzić na samą górę, męcząc przy tym moje pirackie nogi, to przysięgam, że wskoczę do bagna z krokodylami.
Po paru chwilach stałem już przed drzwiami do komnaty. Wszedłem do środka, nie pukając wcześniej.
- Mam ją - rzekłem do Matthew, który siedział przy stole i sączył mój ulubiony trunek. Jakim prawem zabrał mój rum!?
- Powiedziałaś jej w końcu co do niej czujesz?
Odchyliłem się trochę i spojrzałem na Viktorię. Po jej minie stwierdziłem, że trochę się zdziwiła.
- Odrazę? To zapewne już wie.
Dziewczyna spojrzała na mnie i przewróciła oczami.
- Ja również darzę cię niebywałą sympatią, Sparrow - powiedziała, wymijając mnie i podeszła do Matthew. - Po co byłam ci potrzebna?
- Zaraz się dowiesz - wskazał dłonią na krzesło przy stole, a Viktoria na nim usiadła. - Możesz wyjść, Jack - zwrócił się do mnie. Jednak nie miałem ochoty wychodzić.
- Mogę, czyli nie muszę? - odparłem z uśmiechem.
- Musisz, Sparrow! - krzyknął, ale nie zrobiło to na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Stałam tak jak stałam i przewróciłem oczami. Kolejny będzie się do niej przystawiał...
Kiedy przeszedłem przez drzwi, zdążyłem usłyszeć pół zdania Matthew.
- Więc, jeśli chodzi o zapłatę...
Oni coś kombinują. Tak. Jack Sparrow - najmądrzejszy pirat. Nawet Will by to zauważył.
Postanowiłem, że się do niego przejdę. Znów te cholerne schody... No trudno. Taka piracka dola.
Kiedy wszedłem do środka, powitał mnie niemiły wzrok Turnera.
- Czego chcesz, Sparrow? - zapytał, siedząc z zakurzonym kącie.
- Niczego - odpowiedziałam oburzony. Dlaczego zawsze muszę czegoś chcieć? Chociaż rum by się przydał.
- Jasne... Dobra, więc co cię tu przywiło?
- Nuda. Nie mogłem zostać w komnacie, gdy Matthew rozmawia z Victorią, to przyszedłem tu. Wiem, że się cieszysz.
- Tak... Nawet jeszcze bardziej, jak gdy zaszczyciłeś mnie swoją obecnością w warsztacie - rzekł od niechcenia.
- To już był czysty przypadek. Nie planowałem odwiedzać jakiegoś kowala, no bez przesady - odpowiedziałem i usiadłem przy ścianie naprzeciwko Willa.
Zastanawiałem się o czym w tym momecie rozmawiają na górze. Być może o tej tajemniczej zapłacie.
Właśnie!
- Will, nie widziałaś może Ange... Nie ważne.
Istnieje jakaś szansa, że on w ogóle ją zna? Szczerze wątpię.
- Kogo?
- Angelika - powiedziałem.
- Zdaje się, że Viktoria coś wspominała, ale mówiła to bardziej do siebie niż do mnie. Nie dopytywałem się o nią.
- Żartujesz? - podniosłem głos.

~~~

Przepraszam, że takie krótkie, ale wena gdzieś uciekła i nie chce wrócić :(
Poprawimy się. Obiecujemy ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro