Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W czasie gdy cole szukał narzeczonej i córki wika wraz z Klara szukały broni które miala wika i andżela na wyspie Klara chodziła po pokoju mamy gdy zauważyła dość starą fotografię gdzie była wika Lloyd, Garmadon i Misako byli młodsi o kilka naście lat
Kl-mamusiu
W-tak skarbie
Wika podeszła do córki trzymającej zdiecie
kl-cio to?
W-to zdiecie zostało zrobione przed tym jak moja mama a Twoja babcia oddala nas do internatu -powiedziała spokojnie
kl-cio tao takiego ten inellat?
W-nie zrozumiesz
kl-ja duzio rozumiem
W-nie dobrze internat to taka szkoła gdzie ludzie się uczą i za razem tam mieszkają
kl-ty tam byłaś?
W- tak i twój wujek też
kl-a ciocia Alis?
W-tego nie wiem zapytasz ,jak wrócimy to ja zapytasz
kl-mamusiu...chce do domu
w- dobrze ja i tak znalazła to co miałam znaleźć -powiedziała kiedy usłyszała pukanie do drzwi
kl-kto to?
Mała podryptała do drzwi
Wika otwiera drzwi i widzi przed nimi cola
kl-tata-przytuliła się do jego nogi
W- długo nas szukałeś?
c-jeśli 3 godziny to dla ciebie krutko to nie
W-szczeze to trochę długo ale musiałam czegoś poszukać
c-nic mi nie mówiac? przecierz wiesz że ci nie wolno się męczyć.-powiedzial spokojnie i podszedł do ukochanej
W- przepraszam ale po tym jak poklucilam się z lloydem miałam chwilę słabości musiałam jakoś to odreagować
c-jak to pokłóciłaś sie z lloydem z nim sie nie da pokłucić
W- nie znasz go tak jak ja a to że się z nim poklucilam to przez wizję która trzymałam w tajemnicy
kl-głodna jeśtem
Wika weszła do kuchni a cole z klara na rękach poszedł za nią
C-co robisz?
W-nalesniki z serem i polewą czekoladową .Klara a ty na co masz ochotę?
Kl-LODY
W-zgoda pójdziemy na lody bo chyba innego wyjścia nie ma
Kl-lody lody
Wika spakowała to co szukała do torebki i razem z Klara i colem poszli na lody
Kl-loyd...oj
Wika uśmiechnęła się słysząc imie swego brata
Kl-przepraszam
W-nic się nie stało słońce
Kl-lody
Cała trójka weszła do cukierni i kupiła sobie lody
Kl-lody
W- tak Klara to są lody
Kl-hi hi
A w tym czasie na statku
Al-czesć wszystkim
Alis po całodobowym śnie weszła do salonu przeciągając się
N-hej jak sie spało
Al-nie chciało mi sie wstawać...
N- no nie dziwię ci się , a właściwie rozmawialas z lloydem jakiś zły się wydawał po rozmowie z wika?
Al-z wika?
N- tak z tego co słyszałam bo akurat stalam na górny pokladzie to chyba sie klucili o wizje ktora wika ukrywala i o ile sie nie myle to chodzilo o wasza córke
Al-o moja arii?-pobiegla do Lloyd
Lloyd siedział u siebie w pokoju i rysował sobie w zeszycie
Alis zanim weszła do środka zastukala tym swoim specyficznym sposobem
Chłopak powiedział tylko ciche
Ll-prosze
Kolowe włosy razem z całą tważą Alis wyłoniły się zza drzwi
Al-hej kotku
Ll- hej skarbie-odpowiedzial spokojnie jak by się nic nie stało
Alis weszła zmartwiona do pokoju
Al-prosze cie,nie udawaj
Ll-Arz tak widać że się martwię że aria stanie po ciemniej stronie-powiedział odkładając zeszyt z niedokończony rysunkiem
Al-Nasza Arii-po policzkach spłyneły jej łzy
Ll- czemu nam nie powiedziała ukrywała to przed nami-powiedzial tuląc Alis do siebie i ocierając jej łzy z policzków
Al-Arii-płakała
Ll- poradzimy sobie z resztą nie tylko w nas ma arii wsparcie Klara i loyal jej pomogą i nie tylko oni
Alis wtulila sie w ramie Lloyd i chlipała Chłopak głaskał dziewczynę po włosach i lekko kołysał
Lloyd z Alis dość długo się tulili nawet nie zwrócili uwagi kiedy zasnęli a w tym czasie wika cole i Klara wrucili na statek
pierwsza ktura ich przwitała była Sofia
s- hej
w-hej sofia -przywitala sie
s- moze to dziwne ale ładnie wyglądam?- sptrała poprawiając białą sukienke do kolan
Wika miała odpowiedzieć kiedy wciela się jej córeczka
Kl-tak wygladas pięknie,-usmiechnela się
S-Dziekuje....chciałam dzić porozmawiać z Shastą ale...strasznie się boje
W-wszystko będzie dobrze -powiedziała widząc Klarę biegnąca do pokoju
S-mala wracaj
Klara nie słyszała weszła do pokoju gdzie nie zwróciła uwagi na to że nie była u siebie w pokoju tylko w pokoju swojego wujka
Alis spała wtulona w Lloyda. Była dziwnie blada
Klara zwrucila wzrok na ciocie i wujka podeszła po cichu do nich
Ar-abbauuu!-zagadala z rąk pixal
Klara odskoczyła lekko wstraszona
Klara zwrucila wzrok na ciocie i wujka podeszła po cichu do nich
Do pokoju weszła Pixal z Arią na rekach
Pi-nie pomyliłas przypadkiem pokojów Klara?
Kl-moze -powiedziała smutna
Pl-co się stało malutka ?
Kl-bo chodzi o arie miałam wizję a raczej widziałam jej przeznaczenie i przez to mama z wujkiem się poklucili bo pokazałam mamie ta wizję nie chce by się klucili-powiedziala ze łzami w oczach
Pixal uklekła.
Pi- wież że wizje mogą być mylne lub po prostu koszmarami ?
Kl-ale koszmar by nie był taki wyrazniy a wizja taka jest nie wiem może i się mylę ale i tak się boje
Pi-nawet koszmary mogą być wyraźne a najwyraźniejsze są wtedy kiedy cieńe duchów są w pobliżu
Kl-no właśnie chodzi o to że ducha nie widziałam chyba ...-tu przerwała swoją wypowiedzi bo się zastanawiała
Ar-klala!klala!
Kl-co Ari -powiedziała spokojnie i przytuliła kuzynke
Ar-klala!-wyciągała do niej rączki
Klara ostrożnie wzięła kuzynkę na rączki i przytuliła ja do siebie
Ar-klala. Kośam...
Kl-tez cię kośam ari
blondyneczka kichneła a z jej pleckami pojawiły sie malutkie skrzydełka
Klara wiedziała co będzie dalej wiec dalej tuliła Ari
Dziewczynka usiadła na łóżku z młodsza kuzynka na rękach i lekko kołysala kuzynke
malutka znowu kichneła
Kl-kto to kicha cio-zasmiala się cicho i zaczela lekko laskotac kuzynke
ar-ihi hi apsik
al-co gdze jak?
Klara dalej bawiła się z Ari tym razem pacynka na rece
Alis uśmiechneła sie
al_moja perełka
Nagle oczy Klary nabrały bardziej czekoladowego odcienia jej źrenice się powiekszyły co znaczyło wizję
tym razem alis kichneła i to jej wyszły skrzydła
al- ocho . zaczyna się
Klara otrzasnela się po chwili
Kl-ciociu co się zaczęło
Zapytała spokojnie
al- alergia
Kl-myslalam że ciocia nigdy nie choruje
al- alergia na mroczna energie
Kl-ciociu z kad tu mroczna energia
al-z tad- pokazała mała dziwna lewitujacą kropelke
Klara zdziwiła się widząc ta kropkę
alis strzeliła w cośka dziwną srebrna zeczą i mroczna energia znikneła
Kl-nadal nie wiem z kad tu mroczna energia
al- to proste. W momencie oczyszczenia Fiony jej skażenia zmieniło swoją forme w czroczne duchy
Kl-eee dobra ten zły duch pewnie pomaga zeradragonowi i może być gorzej jeżeli nie znajdziemy sposobu na pokonanie tego czegoś-powiedziała zestresowana
al-klara,zabiesz Arie i wyjdz prosze .Musze z twoim wujkiem porozmawiać
Dziewczynka bez słowa wyszła z kuzynka na rękach i poszła do swojego pokoju gdzie zajęła się kuzynka
alis delikatnie poruszyła ramieniem lloyda
al-lloydi,wstajemy
Ll- co się stało skarbie-powiedział jeszcze nie rozbudzony
al-musze z toba porozmawiać
Ll-dobra
al-mamy drobny problem
Ll-i tym problemem jest duch którego uwolniła wika z Fiony zgadłem
al-między innymi
Ll- a co jeszcze
al-pamietasz moze jak miałam problemy z mocą?
Ll-tak
al-to jest głębsza sprawa...
al-ah...jestem mistrzem fuzyjnym
Ll-a jaką masz jeszcze moc ?
al- tego dokładnie nie wiem...od tamtego momentu potrafie panować nad czyms w rodzaju swiatła lub srebra boja się mnie cienie wienc... cieżko wytlumaczyć co to jest
Ll- żywioł panujący nad srebrem czy światłem jeszcze o takim żywiole nie słyszałem
al-nie wiem co to jest ale jak nie używam jej jest okej ale jak ja uzywam....sam wiesz
Ll-moze w bibliotece się czegoś dowiemy mama ma tam tyle książek na temat każdego żywiołu może nam pomoże
al-nie wiem
ll- to chodź zobaczymy
al-yh..
Chłopak wstał i podal dziewczynie reke ta usmiechneła sie lekko. Złapała go za dłon
I oboje poszli do biblioteki
A w bibliotece była wika i Misako układały zwoje i przeglądały je
Al-...mi..misako
M-Tak alis
Al-em..no bo mamy taką malutką sprawę....
M-i dotyczy on twojego drugiego żywiołu
Al-em-zrobiła sie różowa
Misako zniknęła za regałami z książkami szukając jednej księgi z każdym żywiołem i jego opisem. Kiedy wrucila trzymała otwarta księgę
na żywiole który nazywa się "blaskiem księżyca"
M- to ten żywioł jeszcze w tobie tkwi umiesz wytworzyć srebrzysta kule albo strumień światła ?
Al-yhy
M-blask księżyca czasem łączy się z tobą gdy wiesz że chcesz go użyć nawet nie musisz bo czasem twoje skrzydła zamiast błękitem swiecić to świeca srebrzystym blaskiem
Al-yhy ale...ja nie mam w rodzinie nikogo z mocą księżyca....chyba że....czy można komuś oddać swoją moc?
M-mozna ja rozdzielić na poszczególne jego elemety
Al-diana..
M-ale tak można oddać w połowie swój żywioł baz przyczyny albo ratując życie
Al-ona tam była...wtedy ona i Carmel...
M-moze opowiesz całe wspomnienie
Al-nie!
M-no dobra to ta część wspomnienia co zrobili twoi przyjaciele zgoda
Al-to był pożar,nie che sobie tego przypominać!-zaczeła krzyczeć. Po policzkach zaczęły jęk zpływac łzy
W-ej wszysto będzie dobrze alis chcemy ci pomóc-stanela za swoją mamą lekko blyszczac złotym blaskiem
Al-dajcie mi spokuj okej-trzepneła skrzydłami i podnosząc stopy nad ziemie
W-chcielismy ci pomuc ale musisz wytłumaczyć o co chodzi rozumiesz -jej oczy zablysly złotym blaskiem
Al-NIE! NIE!-wyleciała z biblioteki Wika otrzasnela się z transu
W- jak mamy jej pomuc nie wiedząc o co chodzi-zapytala
Do biblioteki wszedł Zane Z-co się stało Alis?
W-nie wiem
Z-wyglądała na bardzo smutną. Cos o niej mówilisce?
W tym samym czasie Klara przyszła do biblioteki z kuzynka na rączkach
Kl-moze i coś się stało ale wiem tyle że potrafi panować nad srebrem czy światłem czy coś w tym stylu
Z-a to ciekawe...nic mi nie mówiła a ona mi wszystko mówi
Kl-bo nie używała tej mocy dlatego nic nie mówiła
Z-nic nie rozumiem
Kl-bo nie wszystko musi być zrozumiałe tak samo jak ta wizja przyszłości arii nie musi być prawda -zerucila się do swojej mamy i wujka lloyda
Lloyd spojżał na wike piorunująco i poszedł sobie
Z-em...ja nadal ni chenryka wiem...
Kl- o to -dotkela rękę wujka ukazując mu wizje
Zane'a zamurowało
Z-juz sie nie dziwie lloydowi . też był bym wścekły na jego miejscu
Kl-tylko czemu na mamę a nie na mnie
Z-ona to ukrywała
Kl-moze i tak a postaw się w jej sytuay gdybyś widział podobna wizję o córce siostry może i byś powiedział a pomysł jak by zareagowała tego się bala moja mama myślisz że jesteś jej lekko z tym ze was oklamywala bo nie chciała mówić o tej wizji
Powiedziała Klara i poszła do swojego pokoju gdzie dalej bawiła się z kuzynką
Llo-Ai! Ai!
Klara podeszła do kuzyna wcześniej kładąc arie na łóżku by nie spadła wzięła kuzyna i położyła go obok siostry
Loy-Ai!
Ar-loi! Loi!
Klara puściła cicho piosenki w radiu
I dalej zabawiala loyala i arie pacynka na reke W pewnym momencie Aria zaczeła płakać
Kl-ari co się stało-Zapytala spokojnie
Mała kichneła dwa razy i znowu płakała
Kl-glodna jesteś?
Mała znów kichneła i dalej płakała.
Ll-co sie dzieje?- wpadł do pokoju
Kl-nie wiem wujku
Lloyd spojjżał w góre nad łóżeczko i sie przeraził
Ll-klara...uciekaj
Mała skinęła głowa i nie patrząc gdzie biegnie wybiegła na pokład statku Chwile za nią wybiegł Lloyd z maluchami
Ll-Alis!
Dziewczyna nic nie powiedziała pobiegła do środka i użyła znów srebrzystych kul
A Klara popatrzyła w niebo nie była przekonana co widzi niebieski było w połowie ciemniejsza jak noc a druga zaś połowa była jasna jak na dzień
Carmelowo włosa dziewczyna wyszła na pokład. Kaskada jej włosów spływała po plecach do pośladków
Kl-kim jesteś?-Zapytala nieśmiało
Al-Klara,to ja. Ciocia Alis
Klara zawstydzona nic nie powiedziała ale po chwili uśmiechnięta się i podeszła do cioci i powiedziała
Kl-berek -dotkela jej ręki uciekając i śmiejąc sie
Al-heh-uśmiechneła sie sztucznie ale jej zaplakane oczy mówiły wszystko
Kl-ciociu coś się stało?-Zapytala stojąc na górnym pokładzie i patrząc w dół
Al-nic..
Kl-napewno
Al-nie istotne
Kl-nie dobrze -kiedy to powiedziała dostała czymś w głowę i straciła przytomność
Al-klara !
Podbiegla do małej i podnosła ją delikatne
Dziewczynka nie odezwała się
Al-klara
Klara nic nie powiedziała nic nie zrobila
Al-wikiii!-krzyknęła z łzami w oczach
W-co się stało-przybiegla
Alis nic nie mówiła
W-klara obudź się
Ani jedna ani druga nie odżywiały się Wika położyła jedną rękę na głowie Klary która zaświeciła na złoty kolor Alis patrzyła sie tempo w puste miejsce nie zwracając na nic uwagi A Klara zaczęłam po malu wybudzac Alis dalej sie nie ruszała
W-alis wszystko dobrze
Źrenice szatynki były łałe a po po policzkach spłyneływały łzy
W-alis wszystko dobrze -powiedziała ocierając łzy szatynce
Alis nadal na nic nie odpowiadała Wika dotknęła czoła Alis jej ręka zaświeciła na chwilę srebrno złotym blaskiem Alis potrząsneła głową wybudzając się
W-co sie stalo
Alis oddała bez słowa Klarę Wice a sama uciekła do swojego pokoju Wika przytuliła córkę wzięła ją do pokoju i położyła ja na łóżku

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro