|Rozdział I |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lubię koty ~ Myśli

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Młoda dziewczyna siedziała na parapecie i rozmyślała, tak to była Hope miała tylko ojca, tata mówił że matka zmarła przy porodzie, nadała mi tylko imię, spojrzała na zegar ścienny pokazywał grubo po 3 w nocy. Szybko wskoczyła pod miłą pościel, miała na sobie ulubioną pidżamę był to jelonek, ale jedno było dziwne miał on skrzydła jak u jakiegoś ptaka, dostałam ją na 13 urodziny teraz mam 17 są wakacje więc mogłam trochę dłużej pospać, przysypiała kiedy usłyszała hałasy dochodziły one z kuchni. Powoli wstała z łózka powolnym krokiem, ruszyła w stronę drzwi prowadzących do przedpokoju schodząc po schodach słyszała czyjąś rozmowę były to nie wyraźne słowa ale kiedy się przybliżała nabierało to sensu: 

-....Pamiętaj przeznaczenia nigdy nie oszukasz ona kiedyś i tak się dowie-był to przyjemny dla ucha damki głos:

-tak wiem ale i tak się na to ni-wypowiedz mojego taty została przerwana przez skrzypienie jednego z schodów czemu akurat teraz losie  pomyślała. 

-to jakiś człowiek wyczuwam po zapachu- teraz był to męski głos ale tak samo miły dla ucha ale trochę denerwujący

-Hope proszę wejdź musimy poważnie porozmawiać-w głosie mojego rodzica było słychać nutkę strachu i smutku. 

brązowowłosa robiła coraz to śmielsze kroki, kiedy już znalazła się pod kuchnią jej pewność siebie całkowicie z niej wyparowała, miała wątpliwość czy wejść, ale jednak ciekawość wzięła górę. zamknęła mocno swoje heterochromiczne oczy lewe było niebieskie a prawe zielone, kiedy znalazła się w pomieszczeniu powoli otwierała  oczy to co tam zobaczyła wychodziło poza skalę jej wyobraźni, jej kuchni latała jakaś dziewczyna, była też wielki facet i chłopak z uszami i ogonem wilka. Ten ostatni patrzył na nią jak na zdobycz, rudowłosa była w takim szoku że nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa była porostu sparaliżowana. wtem jej ojciec zaczął

-Kochanie poznaj proszę ten -pokazał na największego czarnowłosego mężczyznę miał on także białą poszarpaną bluzkę a na nią brązową narzutę, miał także ciemne spodnie do kolan ja jego końce były poszarpane a na nogach miał masywne czarne buty co najbardziej przykuwało uwagę był to , topór masywny żelazny topór jego twarz wygadała złowrogo- jest to pół olbrzym ma na imię Karkus jest est najbardziej lojalny z nas ta- teraz pokarał na drobną dziewczynę z przezroczystymi skrzydełkami jej włosy były związane w wysokiego kucyka parę kosmyków opadało na jej bladą twarz włosy były kolory białego a oczy fioletowego, była ubrana w piękną sukienkę w kolorze wyblakłego zielonego jakby była zrobiona z jakiegoś liścia jej obuwie było skąpe, tak jakby wokół jej nóg była owinięta liana z jakimiś kolorowymi kryształkami, w ręce trzymała jakiś patyk w kolorze białym w przeciwieństwie do olbrzyma miała miły wyraz twarzy- jest to wróżka ma na imię Iris jest z nas najmilsza a ten tu- pokazała ostatniego wysokiego blondyna z niezwykłymi czerwonymi oczami był ubrany w czarną bluzkę poszarpaną przy rękawach, miał uczy i ogon tego samego koloru co włosy miał długie spodnie z dziurami i buty do kolan w jasnym kolorze, na pasie miał pochwę na miecz- to jest Takeru jest najszybszy z wszystkich wilków. Więc to jest moja córka Hope

-hejka-Iris przyjaźnie się przywitała

-witam-przywitał się ozięble olbrzym

-no hejj mała co tam-ten Takeru coraz bardziej mnie wkurza

-wyjaśnij mi to co się tu dzieje-poprosiłam albo raczej zażądałam tego od ojca ten nie wiedząc szukał ratunku w innych osobach w pomieszczeniu, lecz nikt nie kwapił się mu pomóc.

-jutro dobrze wyśpij się widać że jesteś zmęczona-po tym zdaniu spojrzał na Iris a ta tylko przytakęła i powiedziała 

- choć Hope pomogę ci zasnąć i- kiedy miała już dołączyć zdanie przerwał jej rozradowany czymś Kundel 

- a ja ją zaniosę- jak dla mnie miał za dużo energii zaczął nawet delikatnie bujać ogonem

Kiedy miała już na niego krzyczeć, wróżka wyprowadziła ciemnowłosą z pokoju a ona słyszałam tylko krzyki ojca  ojj ten wilk sobie zorganizował pogrzeb kupię mu znicze w kaczuszki nawet nie zorientowała się kiedy były w pokoju, nie wiedziała też skąd wie gdzie mam pokój, tyle pytań tak mało odpowiedzi:

-Kochana połóż się a ja zajmę się resztą-posłusznie wykonała polecenie położyła się wygodnie, przykryła kocem a białowłosa zaczęła śpiewać, nie słyszała tekstu ale i tak jej głos był bardzo kojący, zamknęła oczy i oddał się w obcięcia morfeusza.

Sen
Niebiesko-zielonooka Była w jakieś sali tronowej nie wiedziała gdzie jestem i co tu robię usłyszała dzięki dochodzące z lewej strony spojrzała tam i zobaczyła ojca z jakąś kobietą miała ona rogi jelenia i aureolę nad nimi na plecach były piękne złote skrzydła nie widziałam jej twarzy, była cała rozmazana, nagle kobieta złapała się z brzuch, już domyślała się że to jej matka ale nadal nie wiedziała co tu robi. Wszystko zrobiło się czarne, kiedy wszytko widziała Hope była w samym środku jej matka walczyła z jakimś smokiem słyszała tylko słowo Død to chyba jego imię kobieta upadła, a kiedy smok miał zadać ostatni cios przed oczami znowu zrobiło jej się ciemno a przed oczami miała wyraz Jesteś naszą ostatnią nadzieją po tym tylko miała ciemności.

************************************
Hejka

Jak wam się podoba książka wymyślona przeze ze mnie jeżeli chcecie więcej dajcie gwiazdkę ale nie zmuszam napisie czy się wam spodobało to do do następnego za wszelkie błędy przepraszam   

Bayooo
                                             Shadow_Sister

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro