Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uklęknął na jedno kolano i powiedział...

-Nat wstawaj. Nie wygłupiaj się.-powiedziałam zdziwiona.
-Alllleee czekaajjj...muszę ci coś bardzo ważnego powiedzeć-już przesał się jąkać.
Łał.

-Ale Nat...ja nie jestem gotowa na małżeństwo i za młoda...
-Co??-spytał-Jakie małżeństwo?-spytał rozbawiony.
Oddetchnełam z ulgą.
-Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. Ale...dlaczego uklęknąłeś??-spytałam zdziwiona.

-Żeby zachwycić cię swoją niespodzianką-powiedział z uśmiechem.
Co? Jaką znowu niespodzianką. Nie mam przecież urodzin.
-No to słucham.-powiedziałam z ciekawością.
-Alka słuchaj...pamiętasz jak mi mówiłaś, że chcesz jechać do Paryża,co nie?-spytał.
-Taaaa...

Zamilkłam...bo domyślałam  się co zaplanował.
-Nie wierzę...nie możliwe?-powiedziałam szczęśliwa.
-Tak
-Nie...
-Tak.
On wstał a ja go mocno przytuliłam i pocałowałam.

-Nie mogę uwierzyć, że zdobyłeś bilety do Paryża!!-powiedziałam szczęśliwa.
-Jakoś się mi udało-powiedział i znowu mnie pocałował.
Ale teraz do mnie dotarło, że...one były bardzo drogie.
Odsunełam się od niego już poważna.
On się zdziwił.

-Coś się stało?-spytał zaniepokojony.
-Nat ja...nie mogę ich przyjąć.-powiedziałam smutna.
-Czemu?
-One pewnie były bardzo drogie...nie mogę.-spuściłam głowę.
On podszedł do mnie i podnius mój podbrudek palcami.

-Musisz je przyjąć...sam z tymi gąłbami i ich dziewczynami nie  pojadę.-powiedział z rozbawieniem
Zdziwiłam się co teraz powiedział.
-Jak to??
-Tak to...wszyscy razem jedziemy.
Razem z Austinem i Max'em dogadaliśmy się z rodzicami i jakoś poszło.-wyznał.-Bez ciebie nie będzie zabawy. Przecież wiesz.
-Doskonale wiem.-przyzałam

-To jak?? Jedziesz?-spytał z nadzieją.
-Pewnie!-powiedziałam szczęśliwa.
On mnie wzią na ręce i klka razy opkręcił.

Następny dzień
10:00

Już pakowałam swoje rzeczy do walizek tak samo Laura i Sara. W domu był sajgon...Sara nie mogła znaleści swojej ulubionej sukienki. Laura swoich eleganckich czarnych szpilek.

A ja swoich ulubionych krótkich spodenek z wysokim stanem!! Nasi chłopcy próbowali nam pomuc ale tylko pogarszali sprawę. Oni wstali sobie spakowali i już są gotowi. Powiedzieli, że nie będą się wtrancać ale o 11:30 wyjeżdżamy. 

O 12:30 mamy samolot. Super się złożyło bo w szkole robią remont i z dwa, trzy tygodnie będzie to trwało.(ściany tylko malują w całej szkole.)
I...w końcu po 30min znalazłam te spodenki.

Tak samo Laura i Sara znalazły swoje upragnione rzeczy. Oczywiście wziełam aparat ale będe mieć zdjęci. Teraz Austin i Max mi się nie wywiną.
Ale ten czas szybko leci..już jest 11:20.
A ja naszczęście...chyba wszystko mam.
-Dziewczyny już gotowe?!-krzykną Austin z dołu.

- Ja już!-odkrzynełam.
-Jeszcze 5min!-krzyneły w tym samym czasie Laura i Sara.
Pomogłam im i wyszliśmy z domu o 11:35.
(Dobra nie będę zanudzać co było na lotnisku i w samolocie)

Po locie w 🇫🇷Paryżu🇫🇷
Wyszliśmy po długim locie z samolotu. Jak wyszłam już wiedziałam,że będzie bajecznie.
(Coś tam było na lotnisku złapaliśmy taksówke i ruszyliśmy do hotelu)

Przed Hotelem
Wyśadłam z taksówki a za mną reszta. Przed sobą ujrzałam piękny duży budynek. To chyba hotel 🌟🌟🌟🌟🌟gwiastkowy. Na szczęście Nataniel, Sara i Max ogarniają francuski. Bo ja,Laura i Austin nic nie rozumiemy co gadają.

Jak byliśmy przy recepcji ja razem z Laurą siedziałyśmy na fotelach z bagażemi. Zerknełam na chwilę i zauważyłam,że Nat i Sara gadają z jakąś pustą blądynką.
Widać było, że jest zauroczona Natanielem. Ja jej zaraz dam!

Jeszcze specjalnie położyła ręce na blat i przez co widać jej cycki.
Chciałam tam podejści ale Nat już skończył z nią rozmawiać.
Podszedł jakiś gościu i wziął​ nasze bagaże. I prowadził nas do apartamentu.

Ja z Natem szliśmy na końcu trzymając się za ręce. Dobra trzeba się dowiedzeć o czym rozmawiali.
-Nat o czym rozmawiałeś z tą blądynką??-spytałam zaciekawiona.
-Gadaliśmy o tych sprawach jak...zapłata,gdzie apartament i tak dalej.-powiedział znudzony-A co?
-Nie nic.-powiedziałam zdenerwowana.

Nataniel się któtko zaśmiał.
-Jesteś o mnie zazdrosna?-spytał rozbawiony.
-Nie no co ty...
-Alka wiesz, że ty mnie nie okłamiesz.
-Nooo...może trochę.-wyznałam.

-Przecież wiesz...że kocham tylko ciebie i nikogo innego. Rozumiesz?-spytał obejmując mnie ramieniem.
-Tak...zawsze to rozumiałam. Tak samo było z Rayanem. To był mój tylko przyjaciel a jakoś byłeś zazdrosny-powiedziałam chytrze.

-Ale...był jakiś podejrzany. Miałem prawo być zazdrosny...
-No właśnie...tak samo ja też mam prawo. No ale wiesz...za dużo zazdrości to nie zdrowo.-powiedziałam całując go w policzek.

-Masz rację.-powiedział z uśmiechem.
Byliśmy już przed drzwiami apartamentu. Max i Austin zakryli dla Laury i Sary oczy. Nataniel też mi zakrył.

-Yyy...można wiedzieć co ty robisz?-spytałam.
-Zobaczysz-powiedział mi na ucho.
Słyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Powoli zaczęliśmy w tym kieruku iść...chyba.

Odkrył mi oczy tak samo dla dziewczyn. Jak zobaczyłam co tam jest zamarłam.
Tego się nie spodziewałam.
Tam było...
PIĘKNIE!!!
Ja nie mogę pierwszy raz jestem w takim apartamęcie.
Odwróciłam się do chłopaków. Pewnie myśleli, że będziemy piszczeć i skakać z radość.

Razem z dziewczynami podbiegłyśmy i pocałowałyśmy swoich chłopaków.
-I co podoba się?-spytał rozbawiony Nat.

-Nawet nie wiesz jak bardzo!! Dziękuję!!-powiedziałam i go jeszcze raz przytuliłam.
Nataniel, Max i Austin wzięli wszystkie bagaże i ruszyli do pokoji. A ja postanowiłam trochę pozwiedzać ten apartament jest spory.

To co zobaczyłam na początku


To jest na zewnątrz😍😍

Tak wygląda góra


Jeszcze balkon

Łazienka

Pokój Laury i Austina

Mój pokój (też Natana)


Pokój Max'a i Sary


Wszystko jest tutaj piękne a przyjechaliśmy tylko na 5 dni. To za mało.
Była już 23:00 jestem strasznie zmęczona. Postanowiłam już iść do pokoju się pożądnie wyspać.
Jak weszłam do pokoju zobaczyłam Nataniela w dresie i białej koszulce. Leżał na łóżku przeglądał coś w telefonie.

Ja się nie przejmowałam i ruszyłam do szafy po piżame. Wziełam ją i poszłam do łazienki.
Jak wyszłam Nat dalej coś robił na tym telefonie.
Trzeba działać.
Podeszłam do niego zabrałam telefon i usiadłam na jego umięśnionym brzuchu.

-Ej oddawaj ten telefon!-krzynką wkurzony.
-Nie...jutro sobie tam popatrzysz.-powiedziałam chytrze.
Uśmiechnął się szeroko.
-Co planujesz?-spytał z łobuzerskim uśmiechem.
On chyba myśli o kochaniu się.
-Wiesz co planuję?-spytałam.
-No chyba się domyślam.
-Ja planuję iść spać-powiedziałam z uśmiechem.

Już schodził mu uśmiech z twarzy.
-Czemu ty mnie tak traktujesz...zemszcze się.
-Ciekawe jak?-spytałam obojętnie.
On zaczął​ mnie gilgotać po brzuchu zaczełam się głośno śmiać.
-Przeproś

-Aaaalllee zaaa ccooo??-spytałam przez śmiech.
-Za to, że zabrałaś mi telefon.
-Nigdy-powiedziałam.
-Jak chcesz.-powiedział i zaczął​ mnie jeszcze bardziej łaskotać.
-Dddooobbraa juużż...prrzepraszam!-powiedziałam śmiejąc się.
Tak mnie boli teraz brzuch od tego śmiania, że szok.

-No i widzisz tak trudno.-powiedział szczęśliwy.
Nachylił się na demną i zaczął​ delikatnie całować.

Oddałam pocałunek. Po tym wszystkim poszliśmy spać.

____________________
Pewnie myśleliście, że będą zaręczyny?💍
No nie stety ale to chyba jeszcze troszeczkę za wcześnie...
To tyle jeśli chodzi o Rozdział 24
Oczekujcie na Rozdział 25
Papa🎉🎉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro