Rozdział 50

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ale mam na ciebie taką ochotę, jeszcze do tego masz tą śliczną krótką spódniczke na sobie.-powidział całuje mnie jeszcze bardziej w szyję i wsadzając mi racę pod spódniczkę.

Już chciałam się mu poddać ale nie.
-Nataniel przestań, zaraz musimy wychodzić. Miał być tydzień a nie dwa dni.-powiedziałam próbując go od siebie jakoś odsunąć.
-Dwa dni to jest za dużo a co powiedzieć tydzień...
-Chcesz przegrać zakład?
-No nie właśnie. Ale nie umiem się powstrzymać, tak mnie kręcisz.-powiedział posuwając się coraz dalej.

Z każdym jego kolejnym słowem byłam jeszcze bardziej podniecona.
Rozpiął mi stanik, kurwa co robić?
Już miałam się zgodzić ale ktoś zapukał do łazienki.

-Ej gołąbeczki! Zbierać się już jedziemy do Marcina!-krzyknął Austin waląc w drzwi.
-Jasne już idziemy.-odpowiedziałam.

Jak to usłyszał oddalił się od drzwi i wyszedł z pokoju. Nat odczepił się ode mnie i skierował się do wyjścia zrezygnowany ale ja mu nie pozwoliłam. Usiadłam szybko na szafkę i przyciągnełam go do siebie za bluzę.

Owinełam nogami jego biodra i zaczełam namietnie całować jego usta. Strasznie tego pragnełam, nawet jeśli byśmy musieli zrobić to tutaj. No nie stety on tak na mnie działa. On nie zaprzeczał tylko pogłebiał pocałunek, zaczął zdejmować mi narpiew bluzkę a ja mu bluzę. Już miała być rozkosz ale ktoś nam jak zwykle przerwał.

-Hejka, nie chce wam przeszkadzać ale Alka musisz mi pomóc. Możesz?-spytała cichym głosem Laura za drzwiami.

Przestliśmy się całować i oparliśmy się o swoje czoła patrząc na siebie trochę zdyszeni.

-Muszę iść.-powiedziałam zawiedziona i zaczęłam się ubierać.
Już jak byłam w całkiem dobrym stanie chciałam wyjść ale mnie zatrzymał.

Pocałował i powiedział.

-Kocham cię wariatko. Zrobimy to za nim się obejrzysz.-powiedział z uśmiechem.
-Ja ciebie też, no ja myśle wariacie. Pieprzyć zakład.-powiedziałam.
-Niedługo to ja będę razem z tobą całą noc.-powiedział z uśmiechem.
Jak to usłyszałam uśmiechnełam się i wyszłam z łazienki.

Dowiedziałam się, że Laura źle się poczuła i musiałam jej pomóc w podanie leków i różnych podręcznych rzeczach. W trakcie powiedziałam jej co się działo w łazience.

-No, no, jak widać Nataniel nie umie się opanować.-powiedział rozbawina pijąc herbatę.
-No jak widać, ale szczerze za to go kocham. Widać, że mnie kocha i coś tam jeszcze iskszy.-odpowiedziałam szczęśliwa.
-Ty to masz dobrze, ja nie długo będę mamą i nie będzie już takich wyskoków. Trochę żałuje, ale mam obok siebie cudownego narzeczonego.
-Cieszę się. Czegoś jeszcze potrzebujesz?-spytałam wstając już z jej łóżka.

-Wiesz co..chyba nie. Baw się dobrze.-uśmiechneła się.
-Dzięki, ale wiesz jako coś by się działo dzwon ja przyjadę lub Austin.
-Nic mi nie będzie, nie będę wam psuć zabawy.-popatrzyłam się na nią żeby coś jeszcze do dała-Oczywiście jak będzie mi się coś działo zadzwonie.

Ja ją jeszcze przytuliłam i poszłam do chłopaków na dół. Sara i Max wyjechali na takie "wczesne" wakacje i wrócą dopiero w niedzielę. Więc musimy sobie jakoś sami radzić. Po 20 minutach już byliśmy przed willą Marcina.

Wszędzie byli ludzie z nasze szkoły a z domu wydobywał się głośna muzyka, kolorowe światła, głośniki, basen za domem. Poprostu raj dla imprezowicza. Już trzy godziny imprezujemy i wcale nie żałuje. Jest zajebiscie. Może i jestem już troche pijana ale zauważyłam, że jakiś chłopak mnie ciągle obserwuje podejrzane ale olać to. Przyszłam się tutaj bawić a nie marudzić.

Graliśmy w butelkę, tańczyłam dużo razy z kolegami i Natanem. Piliśmy na czas, też zagraliśmy w piw-ponga, 7 minut w niebie i jeszcze tam rożne. Gadałam właśnie z Megan moją koleżanką z siatkówki ale nam przerwał ten chłopak który mnie obserwował prawie przez całą imprezę.

-Hej, możesz narazie pójść bo chcem z Alką pogadać?-spytał.
-Jasne, nie ma sprawy.-powiedziała Megan i poszła na parkiet z drinkiem.
-Znamy się?-spytałam ostro.
-Nie, ale strasznie mi się podobasz. Może pójdziemy do jakiegoś pokoju i porozmawiamy na spokojnie.-powiedział, zszedł z krzesła i podszedł do mnie bliżej.

Może i jestem pijana ale mam świadomość do czego ten gnojek dąży.

-Jesteś taki głupi czy udajesz?! Mam chłopaka którego kocham więc sorry-zeszłam z krzysła-Nie interesują mnie takie przegrywy jak ty.-powiedziałam wylewając na niego cały kubek piwa.
Wszyscy zaczęli sie z niego śmiać. A ja poszłam w swoją stronę zostawiając tego zboka w tłumie. Dziwak. Po tym incydencie mineły dwie godziny, 2 w nocy. Byłam już taka wstawiona, że japierdole. Ale bawiłam się co raz lepiej. W pewnej chwili zachciało mi się do toalety, przeprosiłam znajomych i powiedziałam, że zarz wrócę.

Już jak się przyglądałam w lusterku, przypomniałam sobie, że nie zamknęłam drzwi. Jak chciałam je właśnie zamknąć ktoś ruszył klamkął i otworzył je. To był ten chłopak którego ośmieszyłam.

-Sorry już wychodzę.-powiedzialam obojętnie.
Chciałam go ominąć ale złapał mnie za nadgarstek i przyciąnął do siebie.
-Zamknij się.-powiedział zamykając drzwi do łazienki.
O nie! To źle wruży.
Posadził mnie na półce obok umywalki i zaczął się do mnie dobierać.

-Jesteś śliczna, jeszcze jak cię zobaczyłem w tej spódniczce to nie mogłem się powstrzymać.-wsadził mi ręce w spudnice i zaczął mi zdejmować majtki.
-Puszczaj mnie!-zaczełam krzyczeć i się wyrywać.

-Spokojnie, będzie ci lepiej niż z tym Natanielem.-w tym czasie zdjął mi bluzkę i stanik.-jeszcze tylko ta spódniczka czy wolisz w niej zostać?
-Pomocy!
I to był mój ostatni wyraz, walnął mnie czymś w głowe i ciemności.

Nataniel

Zajebista biba, alko, muzyka, dom, dziewczyny skąpo ubrane czego tu chcieć więcej?! Właśnie byłem przy barze i piłem z Marcinem z butelki wóde. Już nawet nie patrzyłem jak smakuje, piłem jak leci.

-Marcin powiem ci jedna.-zaczołem ledwo siedząc na krześle-najlepsza impreza roku!
-No wiadomo ziomek. Wypijmy za cały rok szkolny!-krzynknął i przybił ze mną butelką.
-Za cały rok!
Jak Marcin wypił już całą butelkę a trochę mu to zajeło popatrzył się na mnie i powiedział.
-Ziomeczku.. Kocham z tobą imprezować.-jak to powiedział wyjebał się z krzesła na podłoge.
-Ja też.-wypiłem jeszcze i próbowałem zejść ale nie dałem rady-A jebać.-i zacząłem dalej coś pić co było pod reką.

Po chwili ktoś mnie zaczął szturchać w prawe ramię, od wróciłem się i zobaczyłem tam mojego ziomeczka Patryka.

-O Patryk, siema ziomie-przybiłem z nim piątke ale widziałem że jest jakiś zaniepokojony.
-Elo.-powiedział szybko.
-Ej, co jest?-spytałem przymróżajac oczy.
-Alka jest w łazience z jakimś kolesiem, coś się tam dzieję. Słyszałem jakieś krzyki typu "pomocy" i..

Nie dałem mu dokończyć tylko odrazu po biegłem na górę i do łazienki. Pociągnąłem za klamkę ale były zamknięte. Zabije gnoja! Szybko wywarzyłem drzwi. A w pomieszczeniu zobaczyłem na podłodzę prawie całą rozebranął Alke i jakiegoś gościa który już ją gwłcił.

Żuciłem się na niego z pięściami. Pociągnołem go za bluzkę i przyparłem do ściany wkurwiony.

-Spokojnie, spokojnie dopiero zaczołem ale jak dasz nam jeszcze 10 minut to...
Nie zdążył nic powiedzieć bo udeżyłem go z całej siły w twarz. Poleciała mu krew z nosa. Kurwa tylko tyle, trzeba poprawić. Zaczałem go laci jeszcze mocniej.

Jak był już nie przytony i miał całą twarz we krwi żuciłem śmiecia na podłogę. Szybko uklęknołem przy Alce, na szczeście nic jej nie jest. Widać, że przyszłem w samą porę. Ubrałem ją i wyniosłem, postanowiłem wrócić do domu jak najszybciej. Tylko zapomniałem, że niedość, że jestem pijany to nie mam kluczyków do samochodu.

Więc jednak i tak postanowiłem pójść w stronę domu. Już jak z daleka widziałem nasz dom po długiej wędrówce Alka zaczeła się budzić.

-Nataniel? Co się dzieje?-spytała.
Nic nie odpowiedziałem tylko szedłem dalej.
-Jezu Nat, dlaczego masz ręce w krwi?!-spytała ponownie ale teraz bardziej przestraszona.

Ponownie jej nie odpowiedziałem.
Wszedłem cicho do domu żeby nie obudzić Laury, jeszcze jednej by mi tu brakowało jeszcze do tego w ciąży.
Położyłem ją na łóżko delikatnie i zamknołem drzwi przerażony. Co ja mam jej powiedzieć?

_________________________
Podoba się?
Czekam na głosy i komentarze

Papa😘😘❤


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro