Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była dopiero 15:00 a ja z Natanielem jechaliśmy już na strzelnice. Byłam bardzo podekscytowana. Po 15min byliśmy już na miejscu.
Wysiedliśmy z samochodu i kierowaliśmy się w stronę budynku trzynając się za ręce.
-Kiedyś strzelałaś z broni?-spytał Nat.
-Może kiedyś ale było to bardzo dawno...a ty?-spytałam.

-Ja? Jestem tu mistrzem.-powiedział z uśmiechem.
-Tak? To teraz patrz po ja będę nowym mistrzem-powiedziałam rozbawiona.
Weszliśmy do środka i staneliśmy w kolejce.
Po długich 3min jesteśmy w końcu na stanowiskach.

Wziełam jakąś bylejaką broń i stanełam przed tarczą która jest troche daleko.
-Nie martw się jeśli ci od razu nie wyjdzie-powiedział z chytrym uśmieszkiem mój chłopak.
Chciałam coś powiedzieć ale jakiś chłopak mi przerwał. Wygląda na ok.19-20 lat.
-Siema Nataniel! Dawno cię tu nie było-wyszczeżył się do Nata.
Widać było, że nie jest zadowolony.
-Odczep się Fabian. Czego tu szukasz?-spytał wkurzony Nat.
-A wiesz chcem pobić twój słaby rekord i...
Nie dokończył bo spojrzał na mnie.
-Ty tak na serio? Przywiozłeś tu jakąś słabawą dzewczyne.-powiedział rozbawiony.
Podszedł do mnie i przycisną mnie do ściany...

-Ale powiem ci jest ładna-powiedział i wsadził mi ręce pod bluzke.
Nataniel wkurzony odepchną go gwałtownie i przywalił mu z całej siły w nos.
Ten jęczał z bólu...ledwo się podniósł trzymając się za nos.
Nat chciał mu znowu przyłżyci ale go zatrzymałam bo miał coś do powiedzenia.
-Mam propozycję-powiedział chłopka.
-Jaką?-spytał Nat.
-Jak twoja dziewczyna nie jest słaba to niech się ze mną zmierzy-powiedział.
Nat popatrzył na mnie a ja pokiwałam głową.
-Okej niech ci będzie. No ale coś za coś.-powiedziałam.
-No co chcesz??-spytał obojętnie.
-Jak wygram już nigdy tu nie przyjdziesz...
-Ale jak ja wygram...spędzisz ze mną gorącą noc w łóżku.-powiedział z chytrym uśmieszkiem.
Byłam bardzo zaskoczona jego propozycją.

Chciałam już się zgodzić ale Nat mnie wzią na chwilę na bok.
-Nie zgadzaj się...ja tego nie przeżyje jak ten debil będzie cię dotykać Wszędzie!! Nawet tam gdzie nie powinien-powiedział załamany.
-Natanuel spokojnie. Wygram to!-powiedziałam z pewnością siebie.
-Posłuchaj doceniam to co robisz. Ale to jest zbyt ryzykowne.-powiedział.
-Zaufaj mi!-powiedziałam.

Chciał coś powiedzieć ale go szybko pocałowałam i podałam dla tego kutasa ręke, że zgadzam się na jego warunki.
On tylko szeroko się uśmiechną im i uścisną moją ręke.
Przygotowywałam się na strzelanie do celu. Miałam przed sobą trzy blaszane ludziki rozmieszczone w różnych odległościach.

Jak trafie w trzy ludziki w te same miejsce wygrywam i końec.
Narpiew strzelał ten...no ten...yyy... Fabian chyba? Napewno Fabian.
Strzelił za pierwszym razem w sam środek trzech ludzików.
Wszyscy klaskali i wiwatowali.
Ja się przygotowałam ustawiłam się i czekałam na znak.

Jak go dostałam zaczęłam zaciekle strzelać od dzieciństwa miałam dobrego cela. Tylko ja nie celowałam w brzuch czyli w środek tylko w najtrudniejszy pukty czyli środek głowy. Kilka razy strzeliłam z pistoletu potem jak mi się skończyła amunicja wziełam karabin.

Ani razu nie spódłowałam...jak się skończyło w karabinie wzięłam drugi pistolet który leżał na stole.
Jak strzeliłam jeszcze kilka razy zrobiłam w trzech głowach dziury.
Rzuciłam pistolet na stół i się odwróciłam do wszystkich.

Widziałam jak dla wszystkich dosłownie kopary opadły nawet dla Natana i Fabiana.
Była nie zręczna cisza wszyscy patrzyli raz na mnie raz na wypalone dziury w trzech ludzikach(sorry że tak je nazywam ale nwm jak się na to coś mówi)

Postanowiłam w końcu się odezwać.
-To ten...no...kto wygrał??-spytałam z ciekawością.
Jeden zaczął​ klaskać potem drugi a po chwili wszyscy klaskali a ja bez namysłu ukłoniłam się.
Nat podszedł do mnie radośnie i mnie przytulił odwzajemniłam uścisk.

Po przytulasie pocałowaliśmy się namiętnie słyszałam ciche buczenie i gwizdy.
Po pocałunku jak uzgodniliśmy Fabian wkurzony wyszedł ze strzelnicy a ja trochę pobalowałam z chłopakami których tam poznałam.
To są oczywiście znajomi spokojne.

Tydzień później
Pogodziłam się z Laurą,Sarą, Maxem, i Austinem. Z Natanem spędziłam miły czas przez te trzy dni co ich nie było.
Nie stety ale Rayan musiał znowu się przeprowadzić tym razem do Maiami.
Szkoda.

Teraz jest 7:45 idę z Laurą do szkoły.
Sara przeprowadziła się znowu do nas razem z Maxem i w naszym domu mieszka teraz cała oaczka czyli:
-ja,Nat,Laura,Austin,Max, i Sara.
Wszyscy są zadowoleni z tej zmiany a my mamy naprawde Ogromy dom.

Byłam teraz w morskiej sukience.
Postanowiłam, że chociasz raz na tydzień dwa tygodnie będę nosić spódnice lub sukienkę.

Tak wygląda:

Przeciesz trzeba się powoli przyzwyczajać a nie tylko w spodniach chodzić. Co nie??
Jeszcze 5min i będziemy przed szkołą.
Laura przerwała ciszę.
-Jak tam ci się układa życie?-spytała.
-Jakoś leci z Natanielem jesteśmy bardzo szczęśliwi. A jak z tobą i Austinem??-spytałam zainteresowana.

-A wiesz...coraz lepiej-powiedziała.
-A już byliście razem w łóżku?-spytałam podnosząc jedną brew do góry.
Ona mnie całkiem mocno walneła w ramię.
-Nie...jeszcze nie-powiedział.
-Czemu??-spytałam rozbawiona.
-Hallo! Jesteśmy dopiero ze sobą tydzień. To chyba za szybko.-powiedziała z uśmiechem.
-Nie przeadzaj ja...

-Nawet nie prubój mnie i Austina porównywać do siebie i Natana.-powiedziała stanowczo.

Ja zaczełam się śmiaci, a ona po kilku minutach przyłączyła się do mnie.
Już przekroczyłyśmy bramy szkoły troche podeszłyśmy i skręciliśmy w lewo. Po kilku krokach byłyśmy przed średnim mórkiem był zakręcony dookoła betonu. Austin stał i gadał z kumplami a Nataniel siedział po prawej na mórku też rozmawiał z dwoma plastikami i trzema kumplami.

Laura poszła do Austina a ja do Natana.
Podeszłam do niego i usiadłam na nim okrokie na głowie miał czarno-czerwoną czapkę wziełam ją i założyłam dla siebie daszkiem do tyłu.
Kumple poszli już do szkoły a plastiki się patrzyły jak zaczarowane.
Popatrzyłam na nie i powiedziałam:
-Sorry sylikony ale ten przystojniak jest już zajęty. Wypat!-powiedziałam z uśmiechem.

One z oburzeniem poszły przed siebie.
Ja zwróciłam się do mojego cudownego chłopaka.
-Co już chcesz mnie wymienić na nowszy model?-powiedziałam rozbawiona.
-Może-powiedział z chytrym uśmieszkiem.
-O szty! Jak tak możesz mówić?!-powiedziałam niby obrażona.
On się zaśniał.
-Oj księżniczko wiesz, że ciebie nikt nie zastąpi.-powiedział i zaczą mnie całować.

Zażuciłam mu ręce na szyję i nogami oplotłam jego biodra. On wsadził mi ręce pod sukienkę.
Usłyszałam jak ktoś do mnie mówi ale nie zwracałam na to uwagi bo Nataniel wsadził mi jedną ręke w majtki przez to cicho jęknełam.
-Ej! Alka!!!-krzyczy do mnie Laura.

Nat niechętnie zabrał ręke z moich majtek, a ja niechętnie przestałam go całować i spojrzałam na przyjaciółke.
-Co ty chcesz?-spytałam wkurzona.
-Patrzą na was te dwie nowe.-powiedziała trochę cicho.
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam w prawo patrzyły się na nas jakieś dwie dziewczyny. Jedna przy wadze a druga troche szczuplejsza.

Zwróciłam się do Laury.
-Naprawdę?-spytałam.
-Co?-spytała zdziwiona.
-Przerwalaś nasz pocałunek tylko dlatego bo patrzą się na nas sztywniary?!-spytałam troszeczke wkurzona.
-Spokojnie Alka. Wyluzuj-powiedziała uspokajając mnie.
Odetchnełam.
-Uh. Masz racje. Przepraszam.-powiedziałam spokojnie.-Ale wracając do tematu i co z tego, że się patrzą?? Widać, że zazdroszczą.-powiedziałam.

-No tak...chyba tak.-powiedziała Laura troche zakłopotana.

Jedna dziewczyna wyglądała tak:
(Ta grupsza)

I ta druga:

_______________________
To tyle...
Ciekwe co będzie się działo dalej.
Czekam na wasze komentarze i głosy.

Ja będzie:
35głosów+15kom=Nowy rozdział.

Wogule dziękuje,że czytacie moją książke nawet nie wiecie jak się ciesze i zachęcacie mnie do kolejnych rozdziałów.
WSZYSTKIM WAM DZIĘKUJĘ!!!

😘Narazie😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro