Rozdział 34

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeszcze czułam jak coś na mnie ciężkiego upadło i potem ciemności.

Nataniel

Jak w końcu zauważyłem Alke ona po chwili nas zauważyła. Widać było po niej, że jest zaskoczona. Ale w jednej chwili staraciła równowagę i razem z drugim kierowcą wypadła z toru!!

Straciła przytomność. Jeszcze motor rywalki upadł na jej prawą nogę. Wszyscy wstali z trybun byli w szoku. Ja bez namysłu pobiegłem w jej stronę. Austin pobiegł za mną. Już z daleka widziałem jak się leje krew z głowy i nogi Alki. Już jak byliśmy przy niej zdjeliśmy z jej nogi motor.

Austin dzwonił po pogotowie a ja patrzyłem na jej bladą twarz. W pewnym momęcie poleciała mi jedna samotna łza. Przytuliłem ją delikatnie i powiedziałem do ucham:
-Alka proszę, obudzić się. Proszę.-powiedziałem ze łazami w oczach.

Usłyszałem syrene karetki, ktoś mnie od Alki odciągną.

-Co ty robisz?!-krzyknąłem.
-Nat spokojnie. Chodzi jedziemy do szpitala.-powiedział spokojnie Austin.
Nic nie odpowiedziałem tylko się skierowałem do wyjścia.
-Czekaj!-krzyknął Austin za mną.

Jak byliśmy przy samochodzie, Austin otworzył samochód i wsiedliśmy. Ale on nie odpalił.

-Na co czekasz?!-spytałem nerwowo-odpalaj!
-Nataniel uspokouj się.-powiedział dalej ze spokojem.
-Jak mam się uspokoić skoro Alka idzie na ostry dyżur!! Wybieraj albo odpalisz ten pieprzony samochód albo wychodzę i zapieprdalam na piechote!!-krzyknołem wkurwiony.

Austin nic nie odpowiedział i odpalił samochód. Wykręcił z uliczki i przyspieszył. Ja tylko się modliłem, żeby Alka przeżyła ten okropny wypadek. Ale mogłem nie jechać na ten wyścig, mogłem jej zaufać. By wróciła cała i zdrowa. A teraz to wszystko przeze mnie.

Przez całą drogę nad tym myślałem i doszłem do wniosku...że to moja wina. Już jak doszłem do wniosku,  wtedy dojechaliśmy do szpitala. Austin wyłączył samochód, chciał coś powiedzieć ale wyszedłem trzaskając drzwiami. Szybkim krokim ruszyłem do szpitala. Jak już byłem przy recepcji doszedł do mnie Austin. Jak gadał z tą bladynką, nawet nawet jest. Dobra nie ważne.

Widać było, że podrywa Austina i przyokazji patrzyła na mnie z uwodzicielskim wzrokiem. Przyznam, że tęsknie za swoim dawnym życiem. Podrywanie lasek, imprezy codziennie, dziewczyna na jedną noc, powodzenie. A teraz? Się zakochałem.

I teraz to rozumiem,że przed tym nie uciekne. Kocham Alke i nigdy nie przestane. Austin jeszcze chwile gadał i w pewnym momęcie usłyszałem głośną syrene. Przed szpital przyjechała kartka. Przyglądałem się bardzo uważnie. Przez ogromne wejście przeszli ratownicy z łóżkiem. A na tym łóżku leżała Alka! Wyglądała strasznie. Rozcięta na rękach,nogach i głowie, krew na całym ciele, blada jak ściana. Jak na nią patrzyłem myślałem,że nie żyje.

Było ogromne zamieszanie. Ja tylko usłyszałem jak jeden lekarz mówi, że odrazu ją wiozą na operację. Delej nie usłyszałem bo szybko ją zawieźli na sale. Byłem przerażony, razem z Austinem pobiegliśmy w stronę sali.

Ktoś mnie klepał po ramieniu. Otworzyłem powoli oczy i zobaczyłem,że Austin jest obok mnie. A myślałem że to Alka. Siedzimy tutaj już 5 godzin. Bez żadnych informacji.

Austin już zadzwonił do rodziców ale powiedzieli, że przyjadą najprędzej jutro. Nikt nie wychodzi z tej sali już od ty cholernych 5 godzin. Po kolejnej godzinie ktoś wyszedł z sali. To chyba ten lekarz co ją operował. Razem z Austinem gwałtownie wstaliśmy i do niego podeszliśmy.

-Przepraszam. Wie pan co z moją siostrą?!-spytał szybko.
-Wybaczcie nie mogę udzielić informacji na ten temat. Zaraz wyjdzie lekarz pana siostry i się dowiecie wszystkiego.-powiedział z uśmiechem i odszedł.

Widać było że Austin chce tego lekarza zabić wzrokim. W oddali zauważyłem Laure, Maxa i Sare.
Jak nas zauważyli podbiegli do nas.

Sara przytuliła się do Austina ze łzami. A Laura przytuliła się do mnie. Widać, że też nie mogła tego przeżyci. Po chwili ktoś wyszedł z sali, to był ten lekarz co też operował Alke.
Sara do niego podeszła już trochę opanowana.

-Dzień dobry panu. Czy wiadomo co z Alką?-spytała dalej ze łazami.
-Przepraszam nie mogę udzielić informacji. Tylko dla rodziny.-ominą ją.
-Ale ja jest jej siostrą!-krzykneła.
On się odwrócił.
-Aha. Dobrze, więc powiem wszystko na osobności i ...
-Nie. Ma pan powiedzieć tu i teraz!-krzykneła.
-No dobrze. Jeśli pani wyraża zgode. Moja pacjętka miała złamaną nogę, rękę, trochę rozciętą głowe, jeszcze z płucami dlatego trudno było jej oddychać, i połamane kilka żeber. Jest narazie jej stan stabilny. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że może się już nie obudzić. Zapaści w śpiączke nawet na kilka lat.Ale na odwiedziny dopiero za trzy dni.-wytłumaczył.

Sara upadła kolanami na ziemie i zaczeła mocno płakaci. Lekarz odszedł bo pielegniarki go zawołała. Też byłem mocno załamany. Dlaczego ona?! Powinienem ja tam za nią leżeci!! Nie stety musieliśmy wrócić do domu. Te trzy dni były najgorsze.

Rodzice Alki już przyjechali, rozmawiali z lekarzem. Byli przerażeni i załamani. Po tych trzech dniach wszyscy przeszliśmy ją zobaczyć. Ale do sali mogła wejści tylko jedna osoba. Więc wchodziliśmy po kolei.

Tylko rodzice weszli razem. Po Austinie, który był ostatni wszedłem ja. Usiadłem obok jej łóżka. Spała spokojnie i delikatnie oddychała. Już nie wyglądała tak tragicznie. Jej twarz przybrała swój kolor. Do niej były przyłączone jakieś kabeliki. Strasznie się o nią martwiłem. To nie może się tak skończyć. A jak zapanie w śpiączke!! Ja tego nie przeżyje. Przez cały dzień przy niej siedziałem i opserwowałem.

Minełą już miesiąc a ona dalej śpi. Odwiedzałem ją codziennie, przynosiłem kwiaty.

Rozmawiałem do niej. Nawet w nie których momentach zdawało mi się, że czasami się lekko uśmiecha.

Alka

Lekko otwierałam oczy ale potem znowu je zamknełam. Nie były przyzwyczajone do światła. Jak oczy już przyzwyczajały się, to rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Jestem w szpitalu? Nawet nie pamiętam zabardzo co się stało. Przez kilka chwil próbowałam sobie przypomnieć. Ale zaczeła mnie boleć mocno głowa.

Zobaczyłam, że w gipsie mam noge i rękę. Rozbitą głowe,dlatego bolało mnie w tym miejscu. Przez drzwi weszła pielegniarka i patrzyła coś obok mojego łóżka. W pewnej chwili popatrzyła na mnie. Jej wyraz twarzy bezcenna.

-Pani się obudziła! Jak się pani czuję?-spytała szybko.
-Yyy dobrze. Tylko trochę boli mnie głowa.-powiedziałam trochę przestraszona.

Ona szybko pobiegła po lekarza. Tak myśle. Popatrzyłam w lewą strone a potem w prawo. Zobaczyłam tam stos kwiatów, bukietów i róże? Tylko dla jednej osoby mówiłam... Jeju! To wszystko od Nataniela? Z oczu popłyneła mi jedna łza szczęścia.

Pamiętał. Byłam dla niego okrutna a on pamiętał o moich ulubionych kwiatach. Ale on jest kochany. Jak o tym myślałam przez drzwi wszedł lekarz. Jego mina taka sama jek tej pielegniarki. Szybko do mnie podszedł i sprawdził winiki badani.

-Jak się pani czuję? Coś panią boli?-spytał ze spokojem.
-Yyyyy super się czuję. Nic mnie nie boli tylko trochę głowa.-powiedziałam przestraszona.
-Dziwne-powiedział do siebie.-dobrze zadzwonimy do pańskiej rodziny.-powedział i wyszedł.
-Rodziny? Czyli rodzice też?-spytałam pielegniarki.
-Oczywiście-powiedziała z uśmiechem.

Byłam pozytywnie nastawiona. Myślałam że dla nich będzie ważniejsza praca, firma. A tu taka niespodzianka. Już nie mogę się doczekać jak ich zobaczę. Tak samo Austina, Sare, Maxa, Laure..a najbardziej chcem zobaczyć Natana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro