Rozdział 4 'Ważne Zawody'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień turnieju, Piątek!!!

Wstałam wypoczęta i gotowa żeby wygrać z drużyną "niby" nie zwyciężoną. Wszyscy uważają, że oni są nie pokonani jeszcze ani razu nie przegrali od 10 lat, no dzisiaj się to zmieni. Wstałam z łóżka pełna energii, była dopiero 8:05. A mam być tam na 8:50. Szybko ubrałam się w coś takiego:

Teraz trzeba się spakować. Wziełam taką torbe z nike:

Taki strój:

A i oczywiście takie buty:

Dobra jestem gotowa a jest dopiero 8:15. I zapomniała bym wam wspomnieć Olka ta wredota jest ze mną w drużynie. Tak!! Kurwa nie stety tak!!! Tylko ona nie robi tego, że lubi sport tylko na POKAZ!!! Dla niej nie ma różnicy czy wygramy czy nie ale jak wygramy to chwali się, że to tylko jej zasługa, i byśmy bez niej nie wygrał!!! Ble ble ble!
A i jeszcze coś jest w związku z Natanielem!!! Po prostu jakaś masakra!!!

Dobra nie ważne. Może Laure jakoś namówie żeby zamiast Olki weszła ona. Może Laura nie lubi sportu ale w siatkówkę umie grać, napewno lepiej niż Olka.
Trzeba zejść na dół coś zjeść. Jak byłam na dole zauważyłam Austina który je kanapki razem z Natanielem. Spojrzeli na mnie.

-Cześć, siostra. Gotowa na turniej?? - spytał mój brat.
-Oczywiście, że tak!! - powiedziałam pewna siebie.

Weszłam do kuchni zrobiłam śniadanie, zjadłam je, i szykowałam się do wyjścia. Jak już byłam w korytarzu, nakładałam buty Austin się zdziwił i spytał.

-Dlaczego się ubierasz?? Przecież jeszcze sporo czasu.-powiedział.
-Ja musze być wcześniej, żeby rozgrzać się z dziewczynami- powiedziałam.

Wziełam torbe i wyszłam. Po 10min byłam już w szatni, przebierałam się. Jak weszłam na sale gimnastyczną zobaczyłam całą moją szkołę na trybunach. Wszyscy wiwatowali jak mnie zobaczyli, ja wszystkim pomachałam z uśmiechem.

Podeszłam do Laury która siedziała na ławce przy siatce.
-Hej, co ty tak wcześnie?? - spytałam.
-Chciałam zobaczyć jak wygrywasz od samego początku do samego końca!!! - powiedziała szczęśliwa.

-No proste! - potwierdziłam.
-No ale mamy mały problem-powiedziała smutna.
-Jaki znowu problem?? - uśmiech szybko zszedł z mojej twarzy.
-No bo...Olka "niby" skręciła kostke. A nie mamy nikogo na rezerwe.-powiedziała zdenerwowana.
-Ja zaraz dla niej łep ukręce! Gdzie ona jest?! - spytałam wściekła.
-Dobra, później to zrobisz. Teraz myśl kogo wziąć!! - stwierdziła.
-Uuuh! Masz rację. Ej! A może ty byś chciała?? - spytałam z wielką nadzieją.
-No nie wiem-powiedziała nie pewnie.
-Słuchaj wystarczy, że będziesz na boisku a reszte ja załatwie, - powiedziałam.
-No...zgoda. Trzymam cię za słowo. - powiedziała po chwili zastanowienia.
-Jesteś kochana. Idę porozmawiać z trenerem, a ty idzi się przebierać-powiedziałam pewna siebie.
-Ok-powiedziała.

Na szczęście trener bez wachania się zgodził. Ok, ktoś musi wygrać ten turniej.

Mineła godzina od rozpoczęcia meczu. Pierwszy set wygrała przeciwna drużyna. Siedzimy teraz na ławce bo jest 20minutowa przerwa. Potrzedł do mnie mój brat z Natanielem.
-Alka CO Z TOBĄ?!!!!! OGARNIJ SIĘ BO PRZEGRAMY!!!!-powiedział wkurzony.
Ja w tym czasie wstałam z ławki.
-Słuchaj, po pierwsze nie wydzieraj się na mnie, a po drugie co mam na to poradzić tyle ludzi na mnie liczy jak przegram to nie będzie twojej "ukochanej" imprezy!!!!
Tak, o to ci chodzi!!!! Jeśli tak, zdejmuje opaske kapitana, i wychodze z tą z chukiem!!! Dociera!?! Gramy tutaj o tytuł najlepszej drużyny we wszystkich szkołach!! A nie o głupią impreze-wykrzyczałam. (oczywiście też gramy o puchar i medale no ale to jest oczywiste, co nie??)
-Ok...sorry. Ja nie chciałem. Przepraszam. Boje się nie tego, że strace najlepszą bibe w tym roku. Tylko, że ty się załamiesz po tak ważnym dla ciebie meczu-wyznał i mnie przytulił.
-Przepraszam, że przerywam tak piękną chwile ale zaczyna się drugi set. - powiedział przyjaciel Austina.
-Idzi wygrać lub przegrać-powiedział Austin.
-Mam nadzieje, że wygrać-uśmiechnełam się do niego, i pobiegłam na boisko.

Minęła następna godzina wygraliśmy drugi set.

DOGRYWKA

Minęło pół godziny jest 14:13 dla nas. Jeden marny punkt i wygrana jest nasza. Moje serwy. Zaserwowałam i......przebiłam za pole. 14:14 do dwuch przewagi. Serwuje przeciwna drużyna odebrałam i...nasza piłka. 15:14 Laura serwuje przebiła odebrali do nas krzyknełam.
-Na trzy!! 1...2...Trzeci był mój i....atak!!!
Nie odebrali!!! WYGRALIŚMY!!!!!
16:14. Wszyscy wiwatowali, klaskali, gwizdali. Przytuliłam się z całą drużyną i krzyczałyśmy:
KTO NIE SKACZE TEN PRZEGRYWA!!! CHOP!! CHOP!! CHOP!! DZIĘKI KOMU... ALICJI!!!!!!

Wszyscy podbiegli do mnie nawet z widowni wzieli mnie na ręce i rzucali w góre i w dół i tak przez kilka minut.
Jak mnie już postawili na ziemie podbiegł do mnie mój brat razem z Natanielem i mnie mocno przytlili, że zabrakło mi tlenu.

-Wygrałaś!!! Wiedziałem, że ci się uda!!! - powiedział szczęśliwy Austin.
-Nie ma sprawy!!! Teraz wiesz na co czas?! - spytałam brata.
-No proste, że na zajebistą impreze!! - krzykną.
-Dobra, ja do was zaraz dołącze bo musze się jeszcze przebrać-powiedziałam do Austina.

-Ok, czekamy na naszego KAPITANA!!!! - powiedział.

W SZATNI

Słyszałam jak dziewczyny się cieszyły z wygranej. No i mi gratulowały.
Usłyszałam pukanie do szatni Laura otworzyła​ i powiedziła, że to do mnie. Wyszłam i zobaczyłam...

______________________________-__________
Co zobaczyła Alicjia??
Kto to był???
Co ma jej do powiedzenia!?????
TO JUŻ W NASTĘPNEJ CZĘŚCI
OCZYWIŚCI CZEKAM NA KOMENTARZE.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro