Rozdział 68

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-O co chodzi?-muszę przestać zadawać tyle pytań.
Podszedł do mnie niebezpieczne blisko, objął w talli i popatrzył w moje oczy.
-Wiesz chodzi o to, że...
Austin mnie prosił, żebym miał cię na oku.-powiedział z uśmiechem.
No i mój domek nad jeziorem się zawalił.

-Aaaa, no okej.-odpowiwedziałam zawiedziona.

On usiadł na łóżku a ja w tym czasie poszłam wziąść prysznic. Będzie się na mnie gapił przez całą noc bez przerwy. W sumie w jakiś sposób to słodkie, ale też i przerażające. Po szybkim prysznicu nałożyłam majtki i czarną bluzę z Nike Natana. W sumie, tęsknię za nim, ale jednak nie ukrywam, że coś poczułam do Collins'a. To jest chore, muszę się odstresować. Jak tylko wyszłam z łazienki skierowałam się na balkon. Chris nie spuszczał ze mnie wzroku. Odpaliłam papierosa i się zaciągęłam. Szczerze? Trochę mi to pomogło. Ktoś przytulił mnie od tyłu opierając brodę o moje ramię.

-Alka widzę, że coś cię gryzie. Co jest?-spytał.
Ja się do niego odwróciłam przodem opierając się o barjerke.
-Mnie? No co ty, poprostu..męczy mnie ta sytuacja z tym Alex'em, Natanem.-przytuliłam się do niego.
-Rozumiem, nie bój się jestem przy tobie i nigdy cię nie zostawię. Obiecuję.-powiedział mi na ucho.

Ja się od niego trochę odsunęłam a on nagle wbił się w moje usta. Ja nawet nie przyszło mi do głowy, żeby zaprzeczać. Po pocałunku pogadaliśmy trochę na balkonie. Trochę czyli do 1 rano, po tym czasie postanowiłam pójść spać. Collins usiadł na fotelu obok łóżka a ja się położyłam. Pomimo tego, że chciałam spać nie dałam rady zasnąć przez to jak się na mnie patrzy. Odwróciłam się do niego i powiedziałam do niego.

-Przestań się na mnie gapić.
-Przepraszam księżniczko, ale miałem cię pilnować więc muszę na ciebie patrzeć do rana.-uśmiechnął się łobuzersko.
Jak nazwał mnie księżniczka rumieniec mi naskoczył na policzki.
Natychmiast zakryłam się kołdra.
-Nie zakrywaj się, ładnie ci w rumieńcu.

Szczerze, brakowało mi tego..
Tego uczucia zauroczenia, zapalenie się miłości, komplementy i ten cudowny moment zapytania o chodzenie. Brakowało mi tego uczucia. Wstałam z łóżka i powoli podchodziłam do chłopaka. Usiadłam na nim okrokiem i zaczęłam namiętnie całować, najlepsze jest to, że on nigdy nie zaprzecza.

Nataniel

Właśnie wylondowaliśmy, byliśmy na lotnisku w Los Angeles. W końcu..
Razem z Amber i Nash'em zamówiliśmy taksówkę. Mineła prawie godzina i już byliśmy przed domem. Wzięliśmy swoje bagaże i skierowaliśmy się do drzwi.

Za nim zdążyłem złapać za klamkę drzwi same się otowrzyły. Za nimi stał Austin. Jak tylko ostatnia osobą zamknęła drzwi zacząłem szybka rozmowę.

-Gdzie jest Alicja?-spytałem szybko.
-Spokojnie Blake, jest bezpieczna. Jej przyjaciel ją pilnuje u niej w pokoju.-wyslumaczył spokojnie mój przyjaciel.
Jak tylko usłyszałem te słowa "jej przyjaciel ją pilnuje" odrazu włączyła mi się wściekłość i zazdrość. Ja już nie odpowiadając pobiegłem do jej pokoju.

Jest już strasznie późno dlatego po cichu wejdę do jej pokoju. Jednak to co tam zobaczyłem przerosło mnie. Natychmiast zamknąłem drzwi i oparłem się osciane następnie się po niej zsuwając na ziemię. Przyjaciel, tak? A tak to się z nim całuje. Ale jednak jesteśmy teraz obydwoje winni, ja też przeleciałem kilka lasek na uczelni i całowałem. Pomimo tego, że ja ją kocham i spodziewam się, że ona mnie też to brakowało nam bliskości. Poprostu szukaliśmy pocieszenia u kogoś innego.

Wstałem na równe nogi i znowu otworzyłem drzwi. Wszedłem do pomieszczenia, zamykając drzwi za sobą. Nie zauważyli mnie, zakaszlałem. Momentalnie się od siebie odsunęli i popatrzyli się na mnie przerażeni.

-Emmm, hejka Nat. Już wróciłeś?-spytała Alka poprawiając włosy.
-No jak widać, możemy pogadać?-spytałem spokojnie.
-Jasne.-popatrzyła się na tego chłopaka-Chris ja..
-Nie, jest okej. Jutro się zgadamy.-podszedł do niej przytulił i pocałował w policzek.
Jak mnie omijał zjechaliśmy się zimnym wzrokiem. Już jak wyszedł z pomieszczenia popatrzyłem na nią. Nic się nie zmieniła jak zawsze piękna i rozpromieniona.

Alicja

Jak tylko zobaczyłam Natana odrazu mi wszystko wróciło i najbardziej to, że go kocham. Żałuję tego, że się całowałam z Collins'em jednak..podejrzewam, że Blake sam pewnie przeleciał kilka lasek na studiach. Usiadłam na łóżku a on obok nie.

-O czym chcesz pogadać?-spytałam poważnie.
-Przed wszystkim chce cię przeprosić, nie powinnienem zostawiać cię przez wyjaśnienień, ale zrobiłem to dla twojego bezpieczeństwa. Jak z tobą zerwałem nie mogłem się pozbierać i dlatego szukałem pocieszenia u innych dziewczyn. Nie chcę mieć przed tobą tajemnic dlatego nie ukrywam, że przespałem się z połową studentek.-wyznał.
Wiedziałam!

-Rozumiem, jednak to cię nie usprawiedliwia. Martwiłam się o ciebie, ale potem pojawił się Collins w moim życiu i wszystko stało się znowu takie same. Też nie ukrywam tego, że się z nim całowałam i był przy mnie w trudnych chwilach-wyjśniłam.
-To nie ma szans, żebyśmy zaczęli od nowa..
-Nie wiem, nie powiedziałam tego. Jednak narazie nie widzę tego żeby do siebie wrócić. Chcę mieć tą całą sprawę z twoim wrogiem za sobą. To jest zły moment żeby do siebie wrócić.-powiedziałam.
-Rozumiem.-jak tylko to powiedział wyszedł z pokoju z trzaskiem drzwiami.

Możecie teraz uważać za zimną sukę która zraniła jego uczucia, ale to nie tak. Wiem co robię, a jak Nat mnie kocha to zrozumie czemu to zrobiłam.

Nataniel

Nie mogę w to uwierzyć, że Alka nie widzi żebyśmy wrócili do siebie. Ona coś kręci ja to wiem. Może ona to powiedziała na podsłuchu, kamerze nie wiem.

Ale wierzę w to, że ona mnie dalej kocha i chcę do mnie wrócić. Muszę zrobić coś z tym psycholem. Żałuję tego co zrobiłem i muszę to naprawić.

Alicja

Jak tylko usłyszałam budzik odrazu otowrzyłam oczy i usiadłam na materacu. Ciągle myślałam o tej pojebanej sytuacji. Ja się boję wyjść z domu w każdej chwili moge spotkać tego Alex'a i właśnie mnie to przeraża.
Ciężko wstałam z łóżka i się skierowałam do garderoby.

Zauważylam, że dzisiaj jest dosyć chłodno w sumie zaraz jesień. Po kilku minutach wybrałam taki strój:

Po całej godzinie szykowania się wyszłam z pokoju i skierowałam na dół. W kuchni zastałam Amber, ona jak tylko mnie zobaczyła przytuliła mnie mocno. Po przytulasie usiadłam przy stole.

-Alicja jak się czujesz? Wszystko okej?-spytała.
Nie no to jest najgłupsze pytanie jakie od niej usłyszałam.
-Nie no co ty, grozi mi niebezpieczeństo, ale wszystko jest okej.-powiedziałam z sarkazmem.
Ona ciężko westchnęła, podała mi kawę i usiadła obok mnie.
-Przepraszam, odruchowe pytanie. Słuchaj wiem, że jesteś przerażona jednak na poprawę chumoru chodzi się gdzieś przejdziemy.-zaproponowała.

-Nie Amber, nie chcę wychodzić.-jak to powiedziałam poszłam do siebie.
Prawie pół dnia siedziałam u siebie. Oglądałam filmy, pogadałem trochę z Ashley, poczytałam, zapaliłam. Takie pierdoły. Jak dobijała 18, postanowiłam na 10 minut wyjść na świerze powietrze. Nałożyłam buty, kurtkę i wyszłam z domu krzycząc "wychodzę".

Poszłam przejść się do parku, było coś mało ludzi. Jak tylko to zobaczyłam odrazu zaczęłam kierować się do wyjścia. Usłyszałam za sobą kroki, jak tylko przyspieszyłam postać też to zrobiła. Jak biegłam potknęłam się o wystający kamień i zaczęłam krzyczeć. Potrzeszdł do mnie bliżej i zdjął kaptur, nie mogłam uwierzyć kogo zobaczyłam, następnie zemdlałam....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro