Rozdział 76

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie długo koniec całej książki wiec lepiej być na bierząco i przypomnieć sobie poprzednie rozdziały!


Alicja
To co powiedział mi Chris bardzo podniosło mnie na duchu. Zabolały mnie słowa Natan'a ale przecież nie będę się z nim o to kłócić. Postanowiłam, że wróci wszystko do normy wiec tak będzie tylko, że bez niego.. Lekcje minęły dosyć szybko, cały dzień śmiałam się razem ze znajomymi. Jednak miałam jeszcze jedna sprawę do załatwienia.

-Idziemy do galerii, idziesz z nami?-zapytał Chris.
-Dołączę do was.-pocałowałam go w policzek-Muszę tylko coś szybko załatwić.
-Dobrze, jak coś znasz mój numer.-uśmiechnął się i poszedł ze znajomymi w stronę wyjścia.

Ja odetchnęłam i ruszyłam w stronę kantorka trenera. Tyle się wydarzyło, że pewnie już nie jestem kapitanem drużyny. Zapukałam dwa razy i weszłam trochę podenerwowana.

-Dzień dobry trenerze, można?-zapytałam.
-Dzień dobry Morgan, tak proszę.-powiedział z uśmiechem.-Coś się stało? Jak się w ogóle czujesz? Dawno cię nie widziałem na treningach.
-Tak wiem, właśnie przyszłam w tej sprawie.-uśmiechnęłam się delikatnie-Dobrze się czuje dlatego chciałabym znowu zacząć trenować.
-Bardzo mnie to cieszy ale muszę cię zmartwić bo nie jesteś już kapitanem.
-Spodziewam się, strasznie zaniedbałam moja drużynę. Jednak mam zamiar to zmienić i znowu odzyskać pozycje kapitana.-uśmiechnęłam się.
-Cieszy mnie to bardzo, chętnie przyjmę cię z powrotem. W następnym tygodniu zapraszam cię na trening.-podał mi rękę.
-Przyjdę na pewno.-uścisnęłam jego rękę.

Jak już chciałam wyjść z pomieszczenia nagle mi się coś przypomniało.

-A tak w ogóle..-trener popatrzył na mnie pytająco-Kto jest teraz kapitanem?
-Martyna..

Jak tylko usłyszałam te imię to aż ciśnienie mi podskoczyło. Teraz to mnie ta szmata wkurwiła.

-Dobrze, dziękuje za informacje.-uśmiechnęłam się sztucznie udając, że mnie to nie ruszyło.
-Nie ma sprawy, widzimy się na treningu.-jak to powiedział wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.

Ja wyszłam z pomieszczenia delikatnie zamykając drzwi. Ja ja kurwa zabije.. Jak tylko o tym pomyślałam ktoś na mnie wpadł. O wilku mowa.

-A ty co tutaj robisz?-zapytała zdziwiona ciemnowłosa.
-A co? Już przestraszyłaś się, że zabiorę ci opaskę kapitana?-zaśmiałam się złośliwie.
-Ty chyba sobie żartujesz?! Tyle czasu cię nie było i ja zostałam kapitanem a ty teraz sobie nagle wracasz i mówisz, że zabierzesz mi opaskę. Kpisz sobie.
-A chcesz się przekonać?
-Przekonać? Haha, nie zostaniesz kapitanem znowu nie ważne jak będziesz się starać.-popchnęła mnie.
-Bo co? Bo dajesz dupy dla trenera.-powiedziałam złośliwie.
-Co ty powiedz..

Nie skończyła nawet zdania bo trener wyszedł i popatrzy na nas wzrokiem który dobrze znałam. Wycofałam się i szybko skierowałam się do wyjścia ze szkoły. Pieprzona szmata jeszcze jej pokaże, jebie Natan'a jak tylko wrócę do domu wypierdole go z Mojego pokoju. Jutro i tak wyjeżdżają z powrotem na studia wiec zrobię to szybko. Kierowałam się w stronę domu wkurwiona jak cholera jednak moja wędrówkę przerwał dzwonek mojego telefonu. Wzięłam swoje urządzenie z plecaka i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.

-Czego?-zapytałam trochę arogancko.
-Ej Alka, spokojnie.-powiedział radośnie Chris-Coś się stało?
-Ehh, tak jakby.-powiedziałam już spokojnie-Martyna jest kapitanem Mojej drużyny siatkarskiej. Zabije szmatę.
-Martyna? Kto to?-zapytał ciekawy-W ogóle gdzie ty jesteś? Siedzimy w kawiarni i czekamy na ciebie.

O kurwa, wypadło mi z głowy!

-Cholera, zapomniałam. Wybacz, przyjedziesz po mnie? Jestem nie daleko domu.-zaśmiałam się nerwowo.
-Nie ma sprawy, za 10 minut będę mała.-jak tylko to powiedział rozłączył się.

Ja w tym czasie usiadłam na ławce po drugiej stronie ulicy. Ehh, te wkurwianie się na wszystko kiedyś mnie wykończy. Po 10 minutach tak jak powiedział chłopak przyjechał po mnie w wyznaczone prze ze mnie miejsce. Wsiadłam do jego samochodu i ruszyliśmy w stronę centrum. Podczas drogi opowiedziałam mu o dziewczynie, był w szoku jaka z niej jest zołza i rozumiał moje zdenerwowanie. Próbował mnie pocieszyć jednak słabo mu to wychodziło ale doceniłam to. Jak już byliśmy przed kawiarnia gdzie była nasza grupa ze szkoły odrazu poprawił mi się humor.

Amber
Myślałam, że moja rada pomoże dla Natan'a i będzie lepiej pomiędzy nim a Alicja. Myliłam się jest o wiele gorzej niż było. Jednak przestałam o tym aż tak myśleć. Nash ciagle był przy mnie i zajmował się mną. Teraz siedziałam aktualnie w pokoju i usypiałem Emme bo Laura musiała pojechać z Austinem do sklepu. Max i Sara pakowali się do jutrzejszego wyjazdu a Nash..kurwa właśnie, gdzie ten cymbał? Chciałam do niego zadzwonić, ale mi się przypomniało, że przecież telefon zostawiłam w salonie pod ładowarka. Niech to. Nagle do pokoju wszedł chłopak z dwoma kupkami w rękach. Uff, a jednak nie zaginął.

-Gdzie ty byłeś?-zapytałam cicho żeby nie obudzić dziewczynki.
-W kuchni, pomyślałem, że przyniosę ci coś do picia.-uśmiechnął się i postawił szklanki na szafce.

Podszedł do mnie i przytulił mnie od tylu.
-Ślicznie wyglądasz jak ją usypiasz, wiesz?
-Weź o czym ty mówisz.-cicho się zaśmiałam.
-Może my tez sobie takiego dzidziusia zrobimy?-zapytał patrząc na mnie zalotnie.

Ja z nim oszaleje haha.

-Zgłupiałeś? Przecież nie nadaje się teraz na matkę.

Powiedziałam mu szczera prawdę.

-Po za tym jesteśmy za młodzi a ty jeszcze niewyszalałeś się na imprezach tak samo ja tym bardziej jesteśmy na studiach i to słaby moment żebym zaszła w ciąże.-dopowiedziałam kładą Emme do łóżeczka.
-No dobra, ale wyobraź sobie, że po domu biega taki Junior Nash.-rozmarzył się.
-I mieć kolejnego kretyna na głowie.
-Nie mów tak.-powiedział pokazując, że „niby jest obrażony.

Ja się do niego przytuliłam i delikatnie pocałowałam.

-Wiesz przecież, że żartuje. Będziemy kiedyś mieli dziecko, ale jeszcze nie teraz.
-No niech ci będzie, trzymam cię za słowo piękna.
Nagle usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami.
-Co jest grane?-zapytałam chłopaka i wyszłam z pokoju.

Zobaczyłam jak wkurwiona Alicja idzie w stronę swojego pokoju. Popatrzyłam na Nash'a, on przytaknął pokazując mi, że przypilnuje Emmy. Ja się uśmiechnęłam i zamknęłam cicho drzwi. Pobiegłam w stronę jej pokoju.

-Co ty wyprawiasz?-zapytałam zdziwiona patrząc co dziewczyna robi.
-Nie widać, pakuje tego kretyna, żeby wypierdalał z moje pokoju.-powiedziała zdenerwowana wyrzucając z szafy rzeczy chłopaka.
-Ej poczekaj-złapałam ja za ramie-Na pewno to przemyślałaś?
-Oczywiście, że tak nie kocham go już rozumiesz! Kocham Chris'a i to z nim chce być!

Czekaj, co? Czy ona tak na serio? Nie to nie możliwe, przecież Nat...jak on się o tym dowie, nie przeżyje tego. Popatrzyłam w stronę drzwi i zobaczyłam Nataniel'a. O nie..

-Co ty powiedziałaś?-zapytał zdezorientowany chłopak.

————————-Ważna informacja dla czytelników!! PROSZĘ PRZECZYTAĆ.————
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Wiem, że minęło dużo czasu odkąd przestałam pisać kolejne rozdziały, ponieważ po prostu brakowało mi pomysłów. Dużo osób pisało do mnie, że to jest świetna książka i prosiliście mnie o więcej. Również przy ostatnim rozdziale nie którzy myśleli, że już dawno skończyłam tą książek i pytaliście czy będą kolejne rozdziały. Odpowiem, że to jeszcze nie Koniec i kolejne rozdziały będą się pojawiać. Postaram się publikować częściej te rozdziały i powiem jedno koniec tej książki będzie dla was na prawdę szokująca i spodziewam się, że większość z was będzie nie zadowolona z takiego końca. Doprowadzę tą książkę do końca żebyście się dowiedzieli jak to się wszystko potoczy!!
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro