2. Nauczyciele, oceny i lekcje

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedzieliśmy w przedziale rozmawiając i śmiejąc się. Chłopcy opowiedzieli mi o Mistrzostwach Świata w Quiddichu i jak na nim pojawili się śmierciożercy. Bardzo mnie to zaniepokoiło. Ale bliźniacy szybko mnie uspokoili. Później zagraliśmy w Eksplodującego Durnia, w którym wygrałam siedem razy. Nim się obejrzeliśmy, byliśmy już na miejscu.

Weszliśmy do zamku, a nasze kroki powędrowały w stronę Wielkiej Sali, gdzie miała zacząć się uczta. Usiedliśmy wspólnie do stołu Gryffindoru.

Do sali weszła profesor McGonagall z grupą pierwszorocznych. Tiara Przydziału zaśpiewała piosenkę powitalną i zaczęła się ceremonia przydziału.

– Widać przerażenie w ich oczach – zaśmiał się Fred.

– Wyglądają jakby zaraz mieli wyzionąć ducha – dodał George.

– Ej, przestańcie przecież wy też się baliście podczas ceremonii przydziału – powiedziałam, krzyżując ręce na piersi. Nigdy nie mówiłam tego chłopakom, ale ja byłam bardzo przerażona, kiedy pierwszy raz tu przyjechałam. Tiara Przydziału zastanawiała się nad tym czy przydzielić mnie do Slytherinu.

Do naszego domu trafiło sześcioro nowych uczniów. Na stołach pojawiło się dużo dobrego jedzenia. Salę wypełniły rozmowy i przez to panowała miła atmosfera. Gdy najedliśmy się do syta, poszliśmy do wierzy Gryffindoru. Tam spotkałam Harry'ego, Rona i Hermionę, więc zamieniliśmy z nimi kilka słów.

Poczułam zmęczenie, więc weszłam po spiralnych schodach do dormitorium dziewczyn. Z dziewczynami, z którymi dzieliłam pokój, były zdrowo jebnięte, więc przywitała się tylko i poszłam spać.

Obudziłam się rano. Było z dziesięć siódma. jak ja dawno tak wcześnie nie wstawałam. Przeciągnęłam się leniwie. Ubrałam szkolne szaty i poszłam na śniadanie. Gdy nałożyłam sobie tosty, z jednej i z drugiej strony pojawili się bliźniacy.

– Jak się spało? – zapytał George.

– A dobrze, dziewczyny w nocy nie rozrabiały. Wiecie może jaką lekcję mamy jako pierwszą?

– To dziwne, myślałem, że taka porządna dziewczyna jak ty wie, jakie ma lekcję – zakpił Fred.

– Fred czy mam powtórzyć pytanie? – rzuciłam mu mordercze spojrzenie.

– Widać, że coś cię ugryzło – uśmiechnął się. – Teraz mamy zielarstwo z krukonami, zadowolona?

– Ja tak, ale wy raczej nie.

– A to dlaczego? – zdziwił się George.

– Hmm... Na przykład widziałam wasze oceny z zielarstwa.

– Nie przesadzaj, nie są aż tak złe – wtrącił Fred.

Wybuchnęłam cichym śmiechem.

– Błagam cię, nie rozśmieszaj mnie, ale jak ładnie poprosicie, mogę wam pomóc w nauce i wasze oceny się poprawią.

– To więc chodźmy – oznajmił George, zrywając się z miejsca.

Przy wykorzystaniu tajnych przejść szybko doszliśmy do cieplarni.

Po chwili przyszła profesor Sprout. Była niską i pulchną kobietą, w dodatku bardzo miłą.

– Dzień dobry, uczniowie, zanim zaczniemy lekcję, przypomnijmy sobie jakie właściwości mają diabelskie sidła.

Nikt nie podniósł ręki.

– No proszę, przecież to wiedza z pierwszej klasy.

Niepewnie podniosłam rękę.

– No proszę panno Lokwood.

– Tak więc, diabelskie sidła nie lubią światła, więc rosną w miejscach zacienionych. Nie można się z nimi szarpać, bo kiedy użyjemy siły szybciej nas wykończą.

– Pięknie, dziesięć punktów dla Gryffindoru! Teraz możemy przejść do lekcji.

Wszyscy odetchnęli z ulgą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro