34.Chcesz ze mną zerwać?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Otworzyłam oczy. Leżałam na kanapie w pokoju wspólnym. Byłam przykryta czerwonym kocem, a pod głową miałam miękką poduszkę. W ręku trzymałam kartkę. Rozłożyłam ją i przeczytałam:
Nie chcieliśmy cię budzić, więc przynieśliśmy poduszkę i przykryliśmy cię kocem. Dobranoc.
Widać było że to pismo Freda. Jak oni o mnie dbają. Spojrzałam na okno. Świeciło słońce. Czyli spałam tu całą noc. Nie spodziewałam się, że kanapa tu może być tak wygodna.

Poszłam się wykąpać. Później wysuszyłam włosy. Ubrałam się i umalowałam.

Chciałam wejść do pokoju bliźniaków, ale się powstrzymałam. Chciałam opowiedzieć im co stało się w czoraj, jednak nie potrafiłam, nie wiem czy mi uwierzą. Pierwszy raz nie mogę się zwieżyć swoim najlepszym przyjaciołom. I to przez nią. Lecz jest ktoś komu mogę powiedzieć. Martin.

Sprawdziłam Wielką Salę jednak go nie było. Dowiedziałam się od Malfoy'a, który akurat tam był, że poszedł do biblioteki.

Poszłam więc do biblioteki i faktycznie tam był.

-Hej- powiedziałam cicho.

-O cześć-powiedział uśmiechając się na mój widok- co tam?

-Musimy porozmawiać.-na te słowa Martin się trochę przestraszył.

-Chcesz ze mną zerwać?

-CO? NIE! Nie o to mi chodzi- zaprzeczyłam szybko- Mam mały problem i musisz pomóc mi go rozwiązać.

-To idziemy do twojego dormitorium?

-Nie, spotkamy bliźniaków.

-No to może u mnie?

-To chyba najlepsze wyjście.

Przechodząc przez pokój wspólny ślizgonów, czułam nieprzyjemne spojrzenia niektórych uczniów, ale nie przejmowałam się tym. Weszliśmy do jego pokoju. Na jedynym z łóżek siedział brunet o jaskrawo zielonych oczach, który przegladał notatki.

-Josh możesz nas zostawiać?-zapytał się Martin.

Chłopak z westchnięciem opuścił pomieszczenie.

-No to mów co się stało.- usiedliśmy na przeciwległych łóżkach.

-Chodzi o Cornelię...-zaczęłam opowiadać mu co się wczoraj stało. Opisałam w szczegółach zachowanie Cornelii.

-Może okres miała?-powiedział rozbawiony, a ja rzuciłam w niego poduszką.

-Nie śmiej się. To poważna sprawa! To chyba nie jest normalne zachowanie.

-Już doborze, nie denerwuj się- podszedł i mnie przytulił.

-Więc co mam zrobić?-zapytałam go.

-Powiedz im.

-A jak mi nie uwierzą?

-Jeśli nie uwierzą to znaczy, że nie są prawdziwimi przyjaciółmi.- powiedział przytulając mnie mocniej. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie sądziłam, że pocieszy mnie takimi prostymi słowami.

-Dziękuję- pocałowałam go w policek.

-Nie ma za co- też mnie pocałował lecz w usta.

Odprowadził mnie na siódme piętro.

-Chcesz, żebym był tam z tobą?-zapytał.

-Nie, muszę to zrobić sama.

Przeszłam przez portret i skierowałam się ku dormitorium bliźniaków. Zapukałam i weszłam.

-Cześć, Alex.

-Hej, muszę wam coś powiedzieć.

-A o co chodzi? -zapytał Fred.

-O Cornelię.

-No to słuchamy.

-Chodzi o to, że... gdy jesteśmy wszyscy razem to jest jak najlepsza przyjaciółka, a gdy was nie ma to ona jest kompletnie inną osobą. Jest wredna i hamsko się zachowuje w stosunku do mnie.

Nastała cisza. Bliźniacy nic nie powiedzieli. Tylko patrzyli ze zdziwieniem.

-Co nic nie mówicie?

-Alex, czy ty siebie słyszysz?-zapytał Fred.

-Czyli mi nie wierzycie? Super.

-Cornelia jest naszą przyjaciółką-rzekł George.

-Nie no nie wierzę. Znacie ją zaledwie dwa tygodnie, a mnie siedem lat. I wolicie wierzyć, iż ona jest niewinna- poczułam jak zły lecą mi po policzkach.
Po tylu latach, które razem spędziliśmy, tyle wspólnie spędzonych chwil. A oni co? Wolą wierzyć komuś innemu niż mi. To bolało. Nie wytrzymałam wybiegłam. Nie zwracałam uwagi na to, że mnie nawołują. Rzuciłam się na swoje łóżko i zaczęłam płakać.

Oczami Freda.

-Alex, czekaj!- krzyczy George, jednak nie wróciła. Ze zdenerwowania kopnął coś, a ja położyłem się na łóżku, żeby wszystko sobie poukładać.

-Ale z nas debile.- mówię po chwili. Brat posłał mi pytające spojrzenie-Jesteśmy debilami, bo jej nie utworzyliśmy.

-Nie sądzę, żeby Cornelia tak się zachowywała.

-No ale, Alex nie ma powodu by kłamać, tak?

-No tak. Mimo tego nie możemy tak poprostu się odwrócić od Cornelii.

-No fakt nie możemy. Chodź przejdziemy się i pomyślimy jak to rozwiązać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro