37. Gwardia Dumbledore'a

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział dedykuję PingfinLukej (Jak chciałaś to masz)

Następnego dnia obudziłam bliźniaków, by razem pójść na śniadanie. Schodząc spiralnymi schodami, zobaczyliśmy grupkę młodych gryfonów, którzy stali pod tablicą ogłoszeń. Podeszliśmy tam z zaciekawieniem. To co zobaczyliśmy totalnie nas zamurowało.

-NA POLECENIE-
WIELKIEGO INKWIZYTORA HOGWRTU

niniejszym rozwiązuje się wszystkie uczniowskie organizacje, stowarzyszenia, drużyny i kluby. O pozwolenie na założenie nowej organizacji można starać się u Wielkiego Inkwizatora. Każdy uczeń, który nie dostosuje się do tegoż przepisu, zostanie wydalony ze szkoły.

Powyższe zarządzanie wydano na podstawie Dekretu Edukacyjnego Numer Dwadzieścia Cztery.

Podpisano:
Dolores Jane Umbridge.

-I co teraz?- zapytali bliźniacy.

-Teraz musimy znaleść Harry'ego- oznajmiłam.

W Wielkiej Sali go nie było. Spokojnie zaraz pewnie będzie, pomyślałam. Po niedługim czasie pojawił się z Ronem i Hermioną. Usiedli na swoich miejscach, a my poszliśmy ku nim.

-Widzieliście?- zapytałam

-I co teraz?- zapytał Fred.

-I tak to zrobimy- oznajmiła Hermione.

-A mamy miejsce do ćwiczeń?- zapyał George.

-Jeszcze nie- rzekła pewna siebie.

Ja z Fredem i Georgem postanowiliśmy poszukać odpowiedniego miejsca do ćwiczeń. Chodziliśmy po Hogwarcie, ale nic nie mogliśmy znaleść. Aktualnie byliśmy na szóstym piętrze. Przed nami pojawił się Neville. Był zasapany, jakby przebiegł maraton.

-O dobrze,... że... was... znalazłem. Musicie... to zobaczyć...

Spojrzałam z zaniepokojenie na bliźniaków i ruszyliśmy za Nevillem.
Poszliśmy piętro wyżej, Neville szedł tak szybko, że ledwo nadążałam. Wreszcie się zatrzymał na środku korytarza.

-Dobra nikogo nie ma-powiedział niemal do siebie.

Na ścianie przed którą staliśmy, zaczęły pojawiać się jakieś kształty. A po chwili staliśmy przed dębowymi drzwiami. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

-Neville, przyprowac tu Harry'ego i resztę-poleciłam- powinni być w pokoju wspólnym.

Jak powiedziałam tak zrobił. Po krótkim czasie wrócił z Harrym, Ronem i Hermione.
Wszyscy weszliśmy do środka.

-Genialnie Neville znalazłeś pokój życzeń- rzekła Hermione.

-Co znalazł? -zapytał Ron.

-Inaczej pokój przychoć wychoć. Pojawia się w tedy kiedy, ktoś tego naprawdę potrzebuje.

-A jak ktoś naprawdę chce do kibla?

-Bardzo śmieszne Ron, ale tak, tak to działa.

-Widzicie to jakby Hogwart chciał byśmy walczyli- oznajmił Harry.

Za pomocą lipnych galeonów, wszyscy dostali dokładne informacje o naszym miejscu ćwiczeń.

Następnego dnia wieczorem nadszedł czas by iść na pierwszą lekcję prawdziwej obrony przed czarną magią. Byłam bardzo podeksytowana, gdy szłam z bliźniakami do pokoju życzeń. Gdy zjawili się wszyscy, Harry zaczął mówić:

-Zastanawiałem się co powinniśmy najpierw zrobić i... ee...- zauważył podniesioną rękę - O co chodzi Hermiono?

-Uważam, że powinniśmy się jakoś nazywać. To wzmocni poczucie, że jesteśmy zespołem, nie uważacie?

-Co powiecie na Ligę Antyumbridgeańską?- zapytała Angelina. SERIO ANGELINA!? SERIO!?

-A może "Ministerstwo Magii To Sami Kretyni"?- zaproponował Fred.

-Miałam na myśli- powiedziała Hermione rzucając mu mordercze spojrzenie- taką nazwę by nikt się nie domyślił co robimy. By można było używać poza spotkaniami.

-Grupa Defensywy?- podsunęła Cho- w skrócie GD.

-Tak GD jest dobre- oznajmiła Ginny-ale jako skrót od "Gwardia Dumbledore'a", bo tego ministerstwo najbardziej się obawia, prawda?

-Kto jest za GD?- zapytała Hermione, zaczęła liczyć głosy.

-Większość... więc przegłosowane!

Wstała, przełożyła do ściany pergamin z naszymi nazwiskami i napisała i góry: GWARDIA DUMBLEDORE'A

-Świetnie- rzekł Harry- możemy zabrać się za ćwiczenia. Przecwiczymy najpierw Expeliarmus, no wiecie, zaklęcie rozbrajające. To jedno z podstawowych zaklęć...

-Daj spokój- przerwał mu Zachariasz Smith krzyżując ręce na piersi.- Myślisz, że to pomoże nam obronić się przed Sam-Wiesz-Kim?

-W czerwcu to zaklęcie uratowało mi życie.- Smithowi opadła szczęka- ale jeśli uważasz, że to poniżej twojej godności to możesz wyjść.

Smith nie ruszył się z miejsca, a wszyscy wpatrywali się w Harry'ego.

-Ok, to dobieramy się w pary i ćwiczymy.

Byłam w parze z Ginny.

-Dobra liczę do trzech. Raz... dwa... trzy...

Pokój wypełnił się nagle okrzykami "Expeliarmus ". Na początku żadnej z nas nie wychodziło. Po chwili Neville krzyczał, że mi się udało. Harry zaczął chodzić między wszystkimi. Postanowiłam się skupić.

-Expeliarmus!- krzyknęłam, różdżka Ginny wyleciała w powietrze i zręcznie złapałam ją w lewą rękę.

-Alex, to było bezbłędne!- pochwalił mnie Harry. W jego oczach było widać dumę.

Później Ginny też się udało. Razem podeszliśmy do Freda i Georga.

-Alex, Ginny popatrzcie na to- powiedział Fred.

Zachariasz Smith chciał rzucić zaklęcie, ale George machną różdżką w jego plecy i jego różdżka wyleciała w powietrze. I tak robili na okrągło. Miło było patrzeć na to, że nie wiedział co się dzieje. Zauważył to jednak Harry.

-Przepraszam, Harry- powiedział szybko George, kiedy go zobaczył- Nie mogłem się powstrzymać...

---------------------------------------------------------

Jak minęły święta? Mam nadzieję, że dobrze. Rozdział jako prezent. Mikołaj się trochę spóźnił 🎅🎁🎄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro