Capítulo uno

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

****

Dziesięć lat później

Od tamtego meczu minęło dziesięć lat. W ciągu tych ostatnich kilku lat w klubie dosyć się zmieniło. Najważniejsze było to, że do naszej madryckiej drużyny dołączył Sergio Ramos. Było to w roku 2005 roku udany transfer Juana Ramón. Pamiętam dokładnie ile o niego walczyli z Sewillą, bo wiedzieli, że jest wart tej ceny. Sergio rozwinął skrzydła w Los Blancos, i z każdym kolejnym spotkaniem trener wróżył mu świetlaną przyszłość.

Pamietam, że od razu zaprzyjaźniłam się z Ramosem. Tak jak cała drużyna. Jednak były wyjątki, że niektórych chłopaków traktowałam jak moich braci. A oni traktowali mnie jak młodszą, choć nieco niesforną siostrę. Razem z Sergio, Isco, Ikerem, Alvaro i Lukitą tworzyliśmy paczkę przyjaciół. Nie ważne gdzie szliśmy zawsze oni jak cienie za mną się włóczyli. Wiedziałam, że w każdej chwili mogę na nich liczyć tak jak oni na mnie.

Do naszej grupki stosunkowo niedawno dołączył Walijczyk, Gareth Bale który dokonał transferu i miał zadebiutować w najbliższym meczu z Villarreal CF. Który był dzisiaj na madryckim stadionie.

Jednak ten transfer nie był wcale najgłośniejszym i najbardziej udanym jak myśleli prezesi Realu. Sukces królewskich przyćmiło ściągnięcie do klubu brazyliskiego piłkarza, Neymara Jr. Aż do teraz każdy mówił o utalentowanym i pracowitym piłkarzu który miał przynieść chwałę i szczęście Katalończykom.

Ostatni sezon ligi hiszpańskiej nie skończył się dla nas tak jak chcieliśmy. Zajęliśmy drugie miejsce, a puchar zdobył klub FC Barcelony. Jednak ten sezon zaczął się dla nas pomyślnie. Narazie trzy mecze wygraliśmy, a kolejny miał odbyć się dzisiaj.

- Catalina wstawaj ! - usłyszała krzyk swojego brata - Jedziemy na trening !

Słysząc ten krzyk przekręciłam się na drugi bok, jednak otworzyłam powoli swoje błękitne tęczówki. Leżąc chwilkę na łóżku postanowiłam zwlec się z łóżka, aby mojemu bratu nie przyszły żadne głupie pomysły na obudzenie mnie.

Od razu weszłam szybko do łazienki gdzie wskoczyłam pod prysznic. Krótki prysznic do końca mnie otrzeźwił. Szybko się wycierając owinęłam się ręcznikiem. Poszłam do pokoju wybierając wcześniej bieliznę, a później ciuchy.

Wybór padł na sukienkę do połowy uda która była koloru białego. Dzisiaj postanowiłam nie związywać swoich długich, ciemnych włosów tylko zostawiłam rozpuszczone. Przeglądając się w lusterku zrezygnowałam z makijażu. Jedyne co zrobiłam to pomalowałam i tak długie rzęsy, oczy tuszem do rzęs. Zakładając balerinki wybiegłam z pokoju po schodach na dół.

- Możemy iść Iker - zawołałam - Tylko wezmę sobie jakiś jogurt i możemy jechać.

- Spokojnie zjedz, nie śpiesz się mała - wyszczerzył się mężczyzna - Specjalnie wcześniej Cię obudziłem mówiąc, że musimy jechać bo tak to spałabyś do ostatniej chwili. I byśmy się spóźnili. Znowu - przewrócił oczami kończąc ostatnią kanapkę którą miał na talerzu.

- Ja to nie wiem jak Sara z Tobą wytrzymuje - zmrużyłam oczy, podeszłam do niego i walnęłam go w tył głowy - Medal się jej należy za cierpliwość.

- Nie burz się tak, Lina - zaczął masować się po obolałym miejscu - Zjadaj szybko.

- A właśnie jak to jest z wami? - zapytałam zaciekawiona - Widać, że ciągnie was do siebie.

- Nie interesuj się tak, bo ci tyłu zabraknie młoda - burknął.

- I mogę się już więcej nie odzywać, bałwanie.

Bez słowa podeszłam do lodówki, wzięłam jogurt, jakieś owoce. W szafce znalazłam płatki które wsypałam do miski. Wkroiłam owoce i dodałam jogurt poczym wszystko wymieszałam. Wzięłam łyżkę i usiadłam przy stole.

- Odezwij się już - powiedział lekko rozbawionym wzrokiem patrząc na mnie jak jem.

Jednak ja ani słowa nie powiedziałam tylko jadłam.

- Ja nie wiem jak ten Morata z tobą wytrzymuje siostra - ciągnął dalej próbując zachęcić do rozmowy - Z taką dziewczyną jak Ty trudno będzie wytrzymać na codzień. Coś o tym wiem.

- Weź już się zamknij - miałam dość słuchania jego mądrości - Ja się tylko z nim przyjaźnię.

- Dobra, z dobra ja się poddaje - podniósł ręce do góry - Najedzona?

- Pewnie, że tak - powiedziałam, myjąc miseczkę - Mam pytanie, mogę...

- Tak możesz poprowadzić - nawet nie pozwolił dokończyć mi pytania które chciałam mu zadać.

- To na co czekamy? - rzuciłam w jego stronę szeroki uśmiech.

Wybiegłam z naszego domu, od razu podeszłam do auta zajmując miejsce kierowcy. Niecierpliwie stukałam paznokciami w kierownicę. W końcu ruszyłam z piskiem opon. Uwielbiałam jeździć szybkimi samochodami. Uwielbiałam czuć tą nieograniczoną prędkość, wiatr we włosach i wolność.

- Zajedź jeszcze po Sarę - powiedział wpatrując się w ekran telefonu - Będziesz miała chociaż jakieś towarzystwo.

- Z tego co wiem to Pilar będzie na treningu - zgrabnie wyprzedziłam kolejne auto przyspieszając nieznacznie - Chyba, że Ty i Sara... - posłałam mu sugestywnie spojrzenie.

- Traktuje ją jako tylko przyjaciółkę - wymamrotał z dziwnym wyrazem twarzy - Pozatym gdzie taka ładna dziewczyna by mnie chciała.

- Daj spokój, Casillas - westchnęłam głośno, skręciłam w prawo do mieszkania mojej przyjaciółki - Widać, że na siebie lecicie. Ale żadne z was nie ma odwagi zagadać.

Usłyszała prychnięcie, na co przewróciła oczami. Wiedziała, że akurat teraz trafiła w sedno. Pozostało jej tylko wyciągnąć co czuje jej najukochańsza przyjaciółka do jej brata. Zajeżdżając pod dom Sary zobaczyła, że już na nich czekała. Ciemne wlosy miała splecione w warkocza wokół głowy i nałożone okulary na czubku głowy. Moja przyjaciółka była dosyć wysoka. Zazwyczaj swoje długie ciemne włosy włosy wiązała tak jak w tej chwili. Jej niebieskie oczy patrzyły na nią radośnie w tej chwili. Jednym słowem by ją określiła jako ślicznotkę. Ilekroć razem wychodziły na miasto przyciągała męskie spojrzenia. Mimo, że miała figurę modelki to ona wolała pracować jako dziennikarka i prezenterka sportowa. Ona twierdziła, że w tej pracy się spełnia i, że nigdy w życiu nie zmieni tej pracy na żadną inną.

- Wsiadaj szybko Carbonero - warknął zirytowany bramkarz - Spieszy nam się na trening.

- Spokojnie Casillas - zakpiła, wsiadając do samochodu który po chwili ruszył spod jej domu - Jeszcze żyłka ci pęknie. I nie będę miała kogo denerwować.

- A tak z ciekawości, po co ty z nami jedziesz? - zapytał - Teraz na piłkarzy się przerzuciłaś?

- Są o wiele lepsi, Casillas. Jeśli wiesz o czym mówię - dyskretnie puściła oczko do Cataliny łapiąc jej spojrzenie w lusterku - Prawda Catalina?

- Jasne, że tak - zaśmiałam się lekko - Lepszego kochanka od gorącego Hiszpana nie znajdziesz - wypaliła delikatnie się zaczerwieniając.

- Widzę, że już masz porównanie - zachichotała brunetka - Aj, jakie cuda oni potrafią wyczyniać w łóżku... Nie da się tego po prostu wyjaśnić słowami - sugestywnie poruszyła brwiami.

Wybuchnęłam śmiechem widząc minę swojego starszego brata po słowach Hiszpanki. Tak jak uważałam, że Iker i Sara będą super parą chciałabym wreszcie żeby którekolwiek z nich wykonał pierwszy krok.

****

Siedziałyśmy na trybunach, patrząc na rozciągających się piłkarzy i rozmawiając na temat dzisiejszego meczu. W końcu zaczęłam ten temat który najbardziej mnie interesował.

- Sara mam pytanie - płynnie zmieniłam temat na bardziej pożądany - Jak to jest między Tobą a moim bratem?

- Wiesz jak jest - westchnęła cicho - Iker uważa mnie za głupią małolatę i widzi we mnie tylko twoja przyjaciółkę. Nie mam szans abyśmy byli razem... Chociaż bardzo bym chciała...

Nagle powstało zamieszanie które wywołał trener. Wściekły machał rękoma krzycząc na zmieszanych mężczyzn. Zaciekawiona podeszłam do nich razem z brunetką.

- Jak za chwilę się nie pojawi to nie będzie dzisiaj grał - zagroził Włoch - Ma dokładnie dziesięć minut na przyjazd tutaj.

- Ale trenerze...

- Nic mnie to nie obchodzi - warknął - Nic mnie to nie obchodzi. Jeśli się nie pojawi to uznam, że nie traktuje treningów poważnie i swojej kariery - wściekły minął naszą dwójkę nic nie mówiąc.

- Co to właśnie było? - wykrztusiłam wstrząśnięta zachowaniem trenera.

- Wszystko przez Isco bo go znowu nie ma na treningu - przewrócił oczami Ramos - No i stary się wścieka.

- Tym razem co się stało? - zapytała Sara.

- Nie ma z kim Juniora zostawić - westchnął Luka.

- I musiał go wziąć ze sobą - dodał Nacho - Jak nic stary go opieprzy.

- Ja się nim zajmę - zaoferowałam się -  A wy będziecie mogli trenować w spokoju.

- Jesteś aniołem - posłał mi uśmiech Morata - Dzieki temu nie dostanie ochrzanu od trenera.

- Uwielbiam Juniora więc nie ma problemu - zobaczyłam jak Iker i wymienia z Sergio porozumiewawcze spojrzenie i wtedy doznałam olśnienia - Specjalnie mnie wziąłeś ze sobą, Casillas. Wiedziałeś, że Isco nie ma z kim młodego zostawić.

- Nie przyznaje się do winy wysoki sądzie - puścił mi oczko odbiegając kawałek.

- Catalina odejdź od nich z Sarą i daj im w spokoju trenować - zagrzmiał Włoch widząc, że jego piłkarze rozmawiają zamiast trenować.

- Jeszcze mu nie przeszło - burknął Bale.

- Jak za minutę nie będziecie biegać to dostaniecie sto kółek wokół boiska - krzyknął.

- Sergio a gdzie Pilar? - zapytałam - Spóźnianie nie jest w jej stylu.

- Źle się czuła - odpowiedział ze zmartwioną miną.

- Chodźmy - brunetka zaczęła mnie odciągać od chłopaków którzy już zaczęli biegać.

Przechodząc koło Carla Ancelotti zatrzymałam się przed nim. Nie chciałam, żeby przez takie problemy nie wystąpił dzisiaj w meczu.

- Trenerze...

- Wiem co chcesz powiedzieć Catalina - westchnął splatając ręce na piersi.

- Nie może Pan przez takie głupstwo wykluczyć Isco - powiedziałam nie zważając na jego wyraz twarzy - Zna trener jego sytuację rodzinną i nie zawsze może... 

- Jestem trenerze - odezwał się trzeci głos - Przepraszam za spóźnienie.

Wraz z Sarą, Ancelottim odwróciliśmy się w stronę biegnącego mężczyzny w barwach klubu. W jednej ręce trzymał małego chłopca a w drugiej torbę. Cały zziajany zatrzymał się przed naszą trójką. Hiszpan nie śmiał się odezwać. Bal się dostać burę od trenera. Jego mina nie świadczyła o niczym dobrym.

- Jesteś po czasie Isco - stwierdził suchym tonem - Nie możesz takich rzeczy planować wcześniej? Jak nie masz z kim syna zostawiać to zatrudnij opiekunkę.

- Coraz częściej to Ci się zdarza - dodał.

- Przepraszam trenerze - powiedział z wymalowaną skruchą na twarzy - Obiecuje, że ostatni raz taka sytuacja będzie miała miejsce.

- Nic nie obiecuj - powiedział - Tylko idź trenuj chłopcze...

- A Junior... - zawahał się mężczyzna spoglądając na niego niepewnym wzrokiem.

- My się nim zajmiemy - przerwałam -  I tak nie mamy nic do roboty z Sarą.

- Naprawdę?

- Tak naprawdę - zaśmiałam się biorąc chłopca w ramiona - Idź już.

- Tu masz...

- Damy sobie radę - przerwała mu Sara - Chyba nie pierwszy raz się nim zajmowałyśmy.

Zrezygnowany pokręcił głową i pobiegł do chłopaków. Natomiast my poszłyśmy na trubuny. Po jakimś czasie trening się skończył. I wszyscy wróciliśmy do domu przygotować się do wieczornego meczu.

****

Estadio Santiago Bernabéu był macierzystym obiektem Realu Madryt. To na nim zawsze rozgrywały się najważniejsze mecze królewskich. Ich mecze zawsze budziły w kibicach wielkie emocje. Nie inaczej było tym razem. Każdy się cieszył gdy debiutant w tym meczu strzelił piękną bramkę przy asyście Daniela Carvajala. Walijczyk od razu został otoczony przez chłopaków. Pierwsza połowa zakończyła się remisem.

- Ja pójdę z Juniorem do Isco - rzuciłam z lekkim uśmiechem.

- Wracaj niedługo kochana - stwierdziła Sara puszczając mi oczko - Niedługo przerwa się skończy i może coś się zmieni...

Zaśmiałam się krótko wychodząc z loży. Po krótkim marszu przekroczyliśmy próg szatni usłyszeliśmy głośne śmiechy.

- Któż to nas odwiedził - zawołał Daniel.

- A patrz jak jej pasuje taki brzdąc - stwierdził z chytrym uśmieszkiem Modric.

- Dajcie spokój chłopaki - przewróciłam oczami słysząc znów te głupie żarty - Młody się stęsknił za tatą - podałam chłopca Franciscowi który od razu go przytulił.

Chcąc chwilę odpocząć od tego hałasu wyszłam z szatni. Zaczęłam przeglądać insta, na moich ustach od razu pojawił się uśmiech gdy widziałam zdjęcia moich znajomych. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, spojrzałam w tamtą stronę. Mimowolnie się uśmiechnęłam widząc mojego przyjaciela.

- Dzięki za wszystko, Lina - powiedział z uśmiechem - Gdyby nie ty... Gdyby Sara... - urwał nie mogąc wypowiedzieć dalszych słów.

- Zawsze wam pomogę. Moim chłopcom jakbym nie mogła pomóc - przechwyciłam Juniora głaszcząc go po policzku - A pozatym Sara to była moja przyjaciółka, i czuje, że ona by chciała bym wam pomagała...

- I tak dziękuję Ci bardzo - zadrżałam mimowolnie gdy poczułam usta Isco na moim policzku. Do moich nozdrzy dotarł ten zapach. Mimowolnie przymknęłam oczy czując ten zapach - Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił... Nie radzę sobie z całą tą sytuacją...

- Powodzenia w drugiej połowie, Francisco - wyszeptałam przytulając się do niego - Będziemy za Ciebie trzymać kciuki... - odebrałam chłopca od piłkarza, odchodząc w stronę loży.

Jak tylko zajęliśmy miejsce na boisko weszli piłkarze. Druga połowę od razu zdominowali królewscy. Zauważyłam, że trenere zarządził zmianę zawodnika. Z boiska zszedł żegnamy gwizdami i oklaskami Gareth Bale za którego wszedł Argentyńczyk, Angel Di Maria.

- Teraz sobie odpocznie bohater naszego meczu - powiedziała Sara odprowadzając wzrokiem Walijczyka - Niesamowity piłkarz z niego.

- I taki sam człowiek - odpowiedziałam z uśmiechem - Mimo, że jest dopiero kilka dni czuje, że nasza przyjaźń będzie mocna.

I w tej chwili wybuchła wielka wrzawa gdy Cristiano strzelił bramkę. Portugalczyk wykonał swoją cieszynkę ku uciesze fanów. Niestety radość nie trwała długo, kilka minut później przeciwnicy wyrównali wynik. Giovani de Santos strzelił bramkę ku uciesze swoich kolegów. Którzy od razu go otoczyli.

- Teraz to muszą strzelić jeszcze jedną bramkę - wymruczała ze ściągniętymi brwiami Sara.

Niestety mecz zakończył się remisem obu drużyn. Jednak madryccy piłkarze nie przejęli się tym wynikiem meczu. Zawsze lepiej było zakończyć spotkanie remisem niż przegraną.

****

Hej pierwszy rozdział już za nami ❤️

Już zaczynają się pierwsze pytania i zagadki 🤔 Kim jest tajemnicza Sara? Co się z nią stało?

Czy Sara i Iker będą razem?

Z kim shipujecie główną bohaterkę?

Jeśli chcecie poznac na te pytania odpowiedzi, czytajcie moje opowiadanie ❤️😎

Mam nadzieję, że wam się spodoba 😊 Zapraszam was do komentowania i głosowania 😁🤗❤️

Miłego wieczoru kochani 🤗❤️😊😎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro