Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziwna ochota na pocięcie sobie ręki pojawiła się w moim umyśle. Uwaliłam się na czerwonej kanapie, jęcząc ze zmęczenia. Usłyszałam stłumiony śmiech Jay'a.

- Przestań. Coś mnie łapy swędzą, żeby sobie coś zrobić - mruknęłam niezrozumiale, co Jay skwitował cmoknięciem.

- Powinnaś zapisać się do psychologa - stwierdził, siadając obok i uśmiechając się jak głupek.

- Nie.

- Nie rób tego dla mnie. Zrób to dla siebie, kochanie.

- Miałeś mnie tak nie nazywać - warknęłam - Idę do siebie - rzuciłam Jay'owi na kolana opakowanie chusteczek, które dotychczas gniotłam w swojej spoconej ręce.

- Wyrzuciłem wszystkie żyletki - powiedział widocznie zadowolony z siebie Jay, kiedy już otwierałam drzwi.

Nie odwracając głowy do tyłu, mruknęłam cicho:

- Poradzę sobie.

I w ten sposób utknęłam w swoim pokoju na poddaszu. Denerwowało mnie praktycznie wszystko: psychopatyczne rysunki wiszące nad moim biurkiem, otwarte okno oraz skrzypienie łóżka, na którym obecnie się wylegiwałam. Westchnęłam z zażenowania. Niespodziewanie zaczęłam rozmyślać o Jay'u.

Dlaczego on się ze mną przyjaźni?

Dlaczego nadal do mnie przychodzi?

Dlaczego nie przesiaduje z drużyną ninja w tej swojej herbaciarni?

Z Jay'em poznaliśmy się w szpitalu. Po swojej misji z duchami miał kilka obrażeń i się nim zajmowali, ja zaś za bardzo się zacięłam. To Jay zaczął rozmowę:

,,Cześć."

Ja nic na to nie odpowiedziałam, tylko odwróciłam głowę. Doskonale wiedziałam, kim on jest. W telewizji ciągle gadają o ninjach, jakby to byli jacyś super-bohaterowie i miałam ich dosyć. Bo jacy to oni nie są wspaniali! Taaa... Zwykłe nastolatki obdarzone nienaturalnymi mocami. Do zoo z nimi, a nie! Jednak Jay nie dawał za wygraną:

,,Przywitałem się z tobą. Normalny człowiek by odpowiedział, wiesz?"

,,Ale ja nie jestem normalna" - wypaliłam wtedy. Jay uśmiechnął się.

,,Mówią mi, że też nie jestem normalny" - mruknął.

,,W końcu jesteś wielkim ninja piorunów" - warknęłam, a po chwili dodałam: ,,Zajmij się swoimi mistycznymi wrogami, a nie..."

Jay zaśmiał się. Po chwili jego śmiech przerodził się w jakiś dziwny atak śmiechowy. Aż się odwróciłam, żeby sprawdzić, co się dzieje z wielkim ninja. Kiedy już się uspokoił, powiedział tylko:

,,Jestem Jay".

,,April" - przedstawiłam się, co mnie samą zdziwiło.

,,Ciekawe imię" - mruknął.

Skrzywiłam się i ponownie się odwróciłam. Ninja to musi mieć niesamowite życie, pomyślałam. Ja jego imię zapamiętam do końca życia, on pewnie zapomni o mnie następnego dnia. Westchnęłam.

A chwilę potem działy się niesamowite rzeczy.

Jay położył rękę na moim ramieniu. Zdziwiona spojrzałam na niego i zobaczyłam coś dziwnego w jego oczach. Współczucie? Smutek? Coś, co by okazywało jakąkolwiek sympatię do mnie?

,,Opowiedz mi o tym" - wskazał na moje ramię, gdzie było widać ślady cięcia się.

Westchnęłam.

,,Nie powinieneś słuchać historii o moim życiu" - mruknęłam.

,,Jutro stąd wychodzę" - uśmiechnął się - ,,Chcę posłuchać, póki tu jestem"

Spojrzałam niepewnie na niebieskiego ninja. Serio?

I zaczęłam opowiadać, jak w wieku 5 lat zmarła moja matka i jak tata wraz ze swoją nową dziewczyną się mną opiekowali. Co prawda ciągle ich nie było - wyjeżdżali za granicę praktycznie cały czas, wracali na niecały tydzień i znowu ich nie było. Potem, w wieku 14 lat, spotkałam swojego pierwszego chłopaka. Byliśmy w sobie zakochani do szaleństwa - ja, dziwna dziewczyna o wiecznie smutnych oczach i on - uroczy siłacz, za którym każda się ogląda. Wiele razy mnie ranił, jednak ostatecznie zdradził mnie z starszą o rok blondynką. Opowiedziałam Jay'owi, jak zaczęłam się ciąć. Na początku, kiedy nie rozumiałam, w jaki sposób może mi to pomóc, po prostu spróbowałam... i się uzależniłam. Widok krwi spływającej po ręce, potem po moich ubraniach i na koniec spływającej na podłogę dziwnie mnie satysfakcjonował. Na początku bolało, szczypało - ale potem się przyzwyczaiłam. Nie było dla mnie dnia bez żyletki. Jay zrozumiał. Co chwila kiwał głową w zrozumieniu. Kiedy zakończyłam historię, byłam wręcz przekonana, że powie mi, że powinnam się udać do psychiatry. A on co zrobił? Heh... Nigdy tego nie zapomnę. Po prostu mnie przytulił. I co było najdziwniejsze, spodobało mi się to. Nie żebym odrazu się w nim zakochała... Nie, nie, nie! Ale poczułam przecudowną więź - wieź przyjaźni. On chciał się przyjaźnić ze mną, a ja... średnio chciałam, ale się uwziął i w końcu wymieniliśmy się numerami. Pierwszy raz w życiu czułam, że mogę na kimś polegać. I faktycznie, przyjemnie było czasami się mu wypłakać albo zadzwonić w środku nocy, aby poplotkować. Co zabawne, Jay zawsze był dla mnie... A kiedy ja byłam dla niego? Czy kiedykolwiek zrobiłam coś, co mu pomogło? Szczerze mówiąc, zawsze tylko uprzykrzałam mu życie. Może pora go przeprosić?

No i zeszłam na dół, gotowa, aby porobić coś, na co on ma ochotę. Ale go już nie było. Zostawił kartkę:

,,Zadzwonili po mnie, idę na misję.

Kocham Cię

Jay"

No i znowu poczułam się samotna. Kiedy wreszcie chciałam dobrze, on sobie poszedł. Powinnam się przyzwyczaić do tego, że on nie zawsze będzie dla mnie. W końcu jest ninja.

Zaciekawiona, włączyłam wiadomości i postanowiłam posłuchać o tej ich misji. Zawsze, jak coś się dzieje w Ninjago, to od razu mówią o tym w wiadomościach. I zawsze to, co rozbawiało mnie najbardziej: ,,Czy i dzisiaj dzielni ninja stawią czoła niebezpieczeństwu?". Ten sam reporter, to samo pytanie no i oczywiście ta sama pomoc od ninja. Przylecieli na swoich smokach w tych zabawnych wdziankach i raz-dwa zaczęli załatwiać jakieś dziwne giganty za pomocą swoich mocy. Jay ciągle mi opowiada o swoich przyjaciołach i o swojej dziewczynie. Jak szły ich imiona? Ach, no tak: Kai - ten czerwony, Cole - ten czarny, Zane - ten tytanowy, Lloyd - ten zielony, Nya - ta, co miała strój taki jakby karminowy no i oczywiście niebieski Jay. Zawsze zwracałam na niego największą uwagę: kiedy ciska piorunami w przeciwnika, kiedy krzyczy "Cyklondo!" i unosi się nad ziemię, albo kiedy przybija piątkę innemu ninja. Nigdy nie poznałam przyjaciół Jay'a, a on zawsze nalegał. Chciał, aby jego przyjaciółka przyjaźniła się z jego innymi przyjaciółmi. Ale wiele razy powtarzałam mu, że nie należę do świata uzdolnionych fizycznie nastolatków z mistycznymi mocami. W mojej głowie pojawił się obraz wzdychającego Jaya. Wiele razy go zawodziłam, to nie jest tajemnicą, ale teraz dziwne kłucie mnie zaatakowało. Jak dobrze, że Jay nie wiedział o mojej tajemnej skrytce na żyletki - ich nie mógł wyrzucić. Taa, znowu pójdę się pociąć. 

~~~
Helou :3

Heh, zabawna historia, wiecie? Zaczęłam pisać nowy rozdział na Desire, a zamiast niego takie coś wyszło z mojej głowy. Bywa! Cóż, nie mam zbyt wielkich planów co do tego opowiadania, prawdopodobnie będzie miało kilka rozdziałów i się skończy. Co myślicie? Komentujcie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro