7.O co chodzi?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piątek, godzina 14:26.Siedzę na nudnej jak cholera lekcji angielskiego i myślę o mojej Księżniczce.Szczerze mówiąc martwię się o niego. Od kilku tygodni piszę i dzwonię do Franka regularnie. Cały czas mam nadzieję, że dowiem się, co miał na myśli mówiąc, że jestem jedyną osobą, którą obchodzi co ma do powiedzenia. Dowiedziałem się o nim kilku rzeczy, jednak bardzo nie chętnie dzieli się informacjami na swój temat. Często opowiadam mu o tym co dzieje się u mnie w szkole czy w domu, ale kiedy pytam co u niego, szybko zmienia temat i zaczyna rozmowę o książkach czy muzyce. Chciałbym wiedzieć, o co chodzi, jednak boję się, że go wystraszę i w ogóle nie będzie chciał mi odpisywać. Mimo to postanowiłem, że kiedy dzisiaj wrócę do domu, dowiem się co naprawdę dzieje się u Frania.

I'mPerfect: Frankie, musimy pogadać

SweetPrincess: Coś się stało Gee? Zrobiłem coś źle?

I'mPerfect: Oczywiście, że nie Księżniczko. Po prostu muszę do ciebie zadzwonić.

SweetPrincess: Aha... Ale na pewno wszystko w porządku?

I'mPerfect: Tak Frankie, nie martw się i przede wszystkim nie płacz. Dobrze wiesz, że martwię się kiedy słyszę , że płakałeś.

SweetPrincess: Dobrze, nie mogę się doczekać kiedy zadzwonisz.

I'mPerfect: Niestety będziesz musiał jeszcze chwilę poczekać. Mam jeszcze lekcje ;)

SweetPrincess: Szkoda ;( ale poczekam.

-Panie Way, mogę wiedzieć co pan robi z tym telefonem podczas lekcji?   

Kurwa, zauważyła. Nie może mi teraz zabrać telefonu. Obiecałem Frankowi, że do niego zadzwonię. Nie chce go zawieźć.

- Absolutnie nic. Prawdopodobnie dostałem powiadomienie i dlatego się włączył.

Nie ma szans, żeby uwierzyła. Nikt nie jest aż tak głupi.

-Dobrze Gerard, ale pamiętaj, że jeszcze jedna taka sytuacja , a twoja komórka wyląduje w sekretariacie.

-Oczywiście pani Burnett.

A jednak. Ta kobieta jest aż tak łatwowierna, czy ja mam jakiś cholerny dar przekonywania. Mniejsza z tym, za chwilę koniec lekcji. Będę mógł zadzwonić do Frania i porozmawiać z nim. Zadzwonił dzwonek symbolizujący koniec lekcji i koniec tygodnia. Szybko spakowałem swoje rzeczy i wyszedłem z klasy. Wpadłem do szatni i wyciągnąłem z szafki jedną z moich ulubionych skórzanych kurtek. Wyciągnąłem telefon i wszedłem na czat, robię to codziennie, kilka razy dziennie. Chyba się uzależniłem , ale co mogę zrobić. Uwielbiam pisać i dzwonić do mojego Frania. Zależy mi na kontakcie z  nim. W sumie mogę już powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi.

I'mPerfect: Skończyłem już lekcje.

SweetPrincess: Fajnie, wracasz  do domu?

I'mPerfect: Zaraz, idę jeszcze do sklepu po fajki, bo mi się wczoraj skończyły, a byłem zbyt leniwy, żeby pójść do sklepu wczoraj.

SweetPrincess: Nah...mówiłem ci już, że nie powinieneś palić?

 I'mPerfect: Mówiłeś, ale ja i tak będę to robić.

SweetPrincess: Dlaczego?

I'mPerfect: Bo jestem od nich uzależniony tak jak od pisania z tobą, Księżniczko;)

SweetPrincess: Gee, przestań

I'mPerfect: Dlaczego? Nie podoba ci się jak cię nazwałem?

SweetPrincess: Nie, nie o to chodzi. Po prostu nie wiesz co piszesz

I'mPerfect:  jak to? Dalej nie wierzysz, że KOCHAM z tobą pisać?

SweetPrincess: Wierzę Gerry, ale ty po prostu mnie nie znasz...

I'mPerfect: Ale po prostu chcę poznać!

.

.

.

I'mPerfect: Jak mi teraz nie odpiszesz to zacznę cię stalkować!

Połączenie przychodzące od I'mPerfect



Hej, To ja.

 Wróciłam z nad morza, piasek z butów będę wysypywała do końca życia, mam katar i myślałam, że przez pięć dni coś napiszę, ale nie miałam czasu :'(.

 Ale wróciłam i...

 Dodałam rozdział. Cieszycie się? 

Bardzo dziękuję:

Ta_z_Jowisza

bandsfantasyfreak

LightKillsTheShadows

SunIsOver


AlexDeV94

jishita

za podesłanie świetny fanfiction, nie wszystkie przeczytałam, bo przez moich kochanych debili nie miałam czasu. 

Btw, na zieloną noc razem z koleżankami kupiłyśmy taką różową szminkę i nasi koledzy mogli się chwalić śladami po buziakach na policzkach. Ale byli szczęśliwi :) Wyobraźcie sobie stado małych nad aktywnych szczeniaczków. 

Tak wyglądali. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro