01.11. - ciepła środa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

01.11. - ciepła środa

Śnieg tak jak się pojawił, tak zniknął następnego dnia. Słońce przeszło same siebie i cały dzień grzało jak oszalałe. Tak więc nawet mimo niskiej temperatury było ciepło. Narzuciłem do szkoły tylko jeansową kurtkę, co mama głośno skrytykowała. Jutro ojciec wyjeżdża do pracy, do Norwegii, poprosiła więc, żebym został i pomógł.

Jeśli bym to zrobił, zawaliłbym pierwszy raz egzamin z matematyki. Aktualnie tematy nie były łatwe i nawet Chris wczoraj dłużej musiał mi tłumaczyć niektóre zadania. Pierwszy raz pani bibliotekarka musiała nas uciszyć.

Żałuję jednak, że nie zostałem.

Wieczorem zobaczyłem jak mama śpi na kanapie. Zasnęła ze zmęczenia, a na stole leżało nieruszone spaghetti, które ojciec zrobił po południu na pożegnalną kolację.
Ja też nie miałem ochoty go ruszyć, ale o tym zaraz.

Tata nie ogolił się, włosy miał już za długie i w nieładzie.

-Nie mogą tym razem nie zapłacić, to inna rodzina. Poza tym mam wszystkie faktury. Zrobię to jak należy. - tłumaczył podając mi skrzynki z narzędziami, które z trudem pakowałem do jego busa. Całe przedramię pulsowało bólem, ciągnącym się niemal na plecy i kark. Kiedy wziąłem od niego worek gipsu niemal pisnąłem z bólu, ale nie miałem zamiaru go tym teraz martwić. Poradzę sobie z moimi problemami. On ma swoje. -Wiesz, że zawsze chciałem dla Ciebie i mamy jak najlepiej - tłumaczył uciekając smutnymi oczami po ścianach. - Jedno chcę Ci obiecać...

-Tato, nie musisz nic...

-Nie, nie, nie, nie, nie! - wyrecytował tak szybko, aż zaplątał mu się język. - Tylko jedną rzecz ci obiecam. Nigdy was nie opuszczę. Dobrze? - chwycił mnie delikatnie za ramiona i popatrzył w oczy. Byliśmy już tego samego wzrostu, mimo że byłem o wiele bardziej wątły niż on, mogliśmy rozmawiać już na równi, dosłownie i w przenośni.

-Dobrze, tato. Ja to wiem.

-Zawsze się będę dla was starać. Zawsze! - podkreślił robiąc głową kółeczko dla podkreślenia wagi ostatniego słowa. Pamiętam, jak jako dziecko śmiałem się z jego dziwnej gestykulacji i nawyków. Teraz wiele z nich jest dla mnie barddo ważnych i sentymentalnych.

-Dzięki. Jesteś najlepszym tatą. - Roześmiał się szczerze i wrzucił szybko ostatni worek gipsu do bagażnika.

-No, do najlepszego to mi trochę brakuje. Zjesz sobie jutro ten obiad? Do szkoły se weź! - rozczochrał mi włosy z uśmiechem i zaczął rozmowę na temat kuchni w Norwegii, gdzie wszystko jest za drogie, a pomidory smakują jak mdła papryka.

Wspominałem, że marzył o zostaniu kucharzem? Nie? No to wspominam.

Cholera, chciałem wam opowiedzieć dlaczego żałuję, że nie zostałem w domu... dlaczego mam wyrzuty sumienia i dlaczego boli mnie ramię... ale no. Nie wysiedzę. Dobranoc kochani! Jutro się wszystkiego dowiecie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro