19. "Nowa przyszłość"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zabralam wszystkie moje rzeczy kiedy Deana nie było w szpitalu i domu, w Maine. Wzielam walizke, spakowalam rzeczy i wsiadlam do taxi.
- Na lotnisko, proszę.
Riszyliśmy w drogę. Na miejscu szybko pobieglam do bramek.
Podalam bilet, walizke i siebie do sprawdzenia.
- Proszę iść dalej.
Na zażądanie ochroniarza przeszłam dalej z walizką. Nie wziełam żadnej bronic, nic. Po prostu zostawilam po sobie tylko bałagan. Tam gdzie lecę, gdzie się ukrywam.. Gdzie chce się uktyć - To będzie nowy świat.
Zapomne o wszystkim i o wszystkich. Chcąc, nie chcąc... Noszę dziecko demona.
Usiadlam razem z pasażerami lotu klasy 3, ekonomicznej i zapiełam się pasami.
Byłam ostatnią pasażerką, bo odrazu po moim wejściu stewardesy zamkneły "drzwi".
- Prosimy zaipiąć pasy. Za 12 godzin dotrzemy do Rosji. Miłego lotu..

Komunikat był obiecujący, zobaczymy co będzie dalej...
Boję się o płód. Boje się o dziecko, które zamieszam wydosić. Boję się, że będzie inne. Boje się, że będzie jeszcze gorsze niż byłaby jego natura..
Nie obchodzi mnie już nic innego. Stare życie zostawiam za sobą, zostaly mi 18 lat życia, postarm się je wykorzystać w najlepszy sposób. Udam się na studia artystyczne i je skończe. Będę robiła co mi się żywnie podoba.

***
- Dobro pozhalovat' v Rossiyu.

*Witamy w Rosji* -
Rosyjski był nie najgorszy w moim życiu. Rozumiem go i też mówię. Wynajełam hotel w Petersburgu, więc teraz potrzebuję dotrzeć do celu. Metro lub taxsówka. Mam walizkę, więc wziełam taksówkę. Podałam adres hotelu w Petersbutgu i ruszyliśmy w drogę.
- Spasibo - podziękowałam kierowcy i wyszłam z pojazdu, weszłam do środka hotelu, zarejestrowalam się i doszłam do pokoju. Tam się zakluczyłam i padłam na łóżko.
Był dzień, ale cała podróż była męcząca.. Zasnełam, potem pomyślę co dalej.

Wyszłam na miasto. Zobaczyć miejsce, odwiedzić jakieś kluby, bary, restauracje... Co kolwiek, ale chcę żyć na nowo. I tak właśnie zrobię.

~5 miesięcy później~
Studia artystycznę są niewiarygodnie bardzo fajne. Choć niektóre zajęcia przynudzają, jest w porządku.
- Jak maluch?
Odezwal się czarnowłosy przyjaciel.
- Jest uparty i dużo je - zaśmiałam się.
W Rosji znalazłam znajomych, którzy też są ze Stanów, z miejscowymi też się przyjażnię, ale nie ma co ktoś podobny do ciebie.
Jeremy, jest przystojnym, miłym troskliwym mężczyzną. Jego blękitne oczy są tak czarującę, że nie da się mu niczego odmówić.
- Idziemy na frytki?
- Z wielką chęcią.
Dziecko we mnie zajmuję już dużo miejsca. Brzuch mi strasznie urósł, a gód jest nie ustanny. Usiedliśmy w barze i zamówiliśmy jedzenie, po 10 minutach przyszly frytki. Podziękowaliśmy po rosyjsku kelnerce. Przypomniały mi się stare czasy.. Z Deanem.
- W porządku?
- Tak - uśmiechnełam się.
- Sól? - wziął solniczkę do ręki i chcial posolić mi frytki.
- Nie! - szybko zareagowałam. - Razem źle na nią reagujemy.
Mówilam o dziecku. Demony nie nawiadzą soli, a maleństwo jest z krwi demona. Nie wiem czym będzie. Demonem czy cłowiekiem? Moze nawet hybrydą...
- Aha.. Okej - uśmiechnął się i przeniósł swoją dłoń z solniczką na swój talerz.

Wróciliśmy do wspólnego domku. Nie mieszkałam tylko z Jeremym, ale też z Abiagail Rose i z Aleksandrem.
Alex i Abi są rosjanami a Rose i Jeremy Z są z Jersey. Są naprawdę wspaniali, troszczą się o mnie, pomagają mi, dobrze się z nimi bawie, wiedzą, że uciekłam z USA. Wiedzą, że ojcem dziecka jest Dean - który jest niebezpieczny... Tylko tak mogłam powiedzieć o nim nowym znajomym.
Od przyjazdu nie mam z nikim kontaktu, bo zostawiłam telefon w kraju i nie powiedziałam nikomu o moich planach.

Był wieczór i wszyscy zasiedliśmy przed telewizorem. Z Jeremym zajeliśmy calą kanapę. Z wszystkich przyjaciół najlepiej dogaduje mi się z Jeremym. Zawsze leżę na jego kolanach i rozkładam się na łóżku, nikomu to nie przeszkadza, bo wszyscy troszczą się o mnie jak o małe dziecko. Jednak jestem najmłodsza, miedzy mną a Abi i Jeremym są 3 lata różnicy, a Rose i Alexandrem 2 lata.
- Powiesz nam w końcu kim będzie maluch? - odezwała się Abi.
- Nie powiem wam.. - uśmiechnelam się.
- Czemu? - Alexander.
- Sama nie wiem i nie chce wiedzieć.
- Niespoczanka! - wykrzykneła radosna Rose.
Jeremy nie naciskał na mnie i na dziecko, byłby świetnym ojcem. Zawsze rano przychodzi do mnie pół zaspany i mnie budzi, robi śniadanie i zakłada buty, a na koniec zawsze całuje mój brzuch.
Traktuje go jak kumpla i nic więcej, nie mogę liczyć na coś więcej, to mnie przerasta...
Po 1,5 godziny wszyscy zaczeli się rozchodzić i zostałam sama z chłopakiem. Dobejrzeliśmy film do samych napisów końcowych.
- Idziemy spać?
- Zostaw mnie na kanapie - powiedziałam zmęczona.
- Będzie ci nie wygodnie - wstał. - Zaniosę cię - lekko się uśmiechnął.
- Jestem ciężka - głaskałam się po brzuszku.
- Daj spokój.. Dla mnje ważysz jak piórko - wział mnie na ręce, a ja oplotłam ręcę wokół jego szyji.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki dobry?
Niósł mnie bez żadnego zmęczenia, jakbym faktycznie była dla niego piórkiem.
Jest umięsiony, ale nie sądziłam, że aż tak silny. Mężczyźni mogą mieć te swoje mięśnie, ale mogą być słabi.. A on? Dosyć przytyłam odkąd ostatnio się ważyłam..
Odłożył mnie do łóżka i zdjął ze mnie kapcie.
- Myślę, że potrzebujesz swojego anioła i.. Oto jestem.
- Wspaniały z ciebie anioł - przytuliłam chłopaka.
Przykrył mnie kołdrą i zgasił światło.
- Dobranoc... - zamknał drzwi.

~ ♥ ~
I jak wam się podoba?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro