^

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Tak. Tak jak jest na górze, będę oznaczać rozdziały😉)

- Ile jeszcze? - Spytałam wychowawczynię. Jechaliśmy już chyba z sześć godzin, tylko z niewielkimi postojami na toaletę lub Mac Donalda.

- Już tylko około godzinki drogi. - Opowiedziała. Wywróciłam oczami i wróciłam na swoje miejsce.

- Około godziny? Ja już nie mogę normalnie! - Kreska z siedzenia przede mną zaczęła marudzić.

- Prześpij się. - Poradziła Fifi. Kreska spojrzała na nią z ukosa.

- Jak możesz spać w tak ekscytującym momencie?! - Fifi tylko prychnęła. Dalszej ich rozmowy nie słuchałam, bo siedząca koło mnie rudowłosa dziewczyna spytała wskazując na Fifi i Kreskę:

- To twoje Przywiązane? - Kiwnęłam głową.

- Niestety. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Ta odpowiedziała lekkim uśmiechem.

- Tak w ogóle to jestem Catherine, a ty...?

- Skylar.

- W takim razie miło poznać, Skylar. - Ta kiwnęła głową.

- Ciebie też. - Rozejrzałam się po autokarze.

- Kto jest twoim Przywiązanym? - Ta wskazała na ciemną blondynkę z czarnymi pasemkami we włosach i białymi końcówkami, żywo dyskutującą o czymś z siedzącą koło niej białowłosą.

- To Łapa. - Przywiązana przerwała dyskusję z sąsiadką i na dźwięk swojego imienia odwróciła się.

- Mówiłaś coś o mnie? - Spytała się Skylar.

- Przedstawiałam ciebie Catherine. - Rudowłosa wskazała na mnie. Pomachałam wesoło do Łapy.

- O! To fajnie. - Przywiązana odmachała. - Jestem Łapa, kotka rasy mieszanej. - Podała mi rękę, a ja z zapałem się przywitałam.

- Catherine Riverside. To moje dwie Przywiązane: Fifi i Kreska. - Wskazałam kolejno na obie z nich. Nawet nie odwróciły się, bo do reszty pochłonęła je kolejna kłótnia. Tym razem bodajże o rybach z puszki. Łapa uśmiechnęła się.

- Też cieszysz się na ten wyjazd? Ja nie spałam większość nocy sprawdzając czy wszytko aby na pewno mam.

- Robiła taki rumor, że spać się nie dało. - Potwierdziła z bladym uśmiechem Skylar. Wyglądała na kogoś, kto nie jest duszą towarzystwa. Była chyba nieśmiała. Grunt, że nie była niemiła. Co więcej, wydawała się być fajną osobą. Łapa tak samo.

                                   €^.^€

Skylar Sparks POV

Gdy wreszcie wysiadłam z autokaru po męczącej drodze i miałam okazję rozprostować obolałe kości rozejrzałam się ciekawie po okolicy. Okazało się, że autokar zatrzymał się tuż przed dużą, drewnianą bramą, na której widniało logo obozu. Za nią wiodła ścieżka prowadząca gdzieś w las. Z resztą, las był wszędzie. Wielkie, majestatyczne drzewa liściaste i iglaste górowały nad nami wszystkimi dając przyjemny cień, niezwykle cenny w takie upalne dni jak ten. Mimo tego, las nie sprawiał wrażenia ciemnego i ponurego. Słońce przeświecało przez liście i wciskało się przez szpary miło oświetlając cały krajobraz.

Najbardziej jednak ciekawiło mnie to, co było za bramą. Chciałam zobaczyć jak wygląda ten cały obóz dla Przywiązanych. Łapa chyba myślała podobnie, bo po chwili zobaczyłam, jak pod postacią kota wskakuje na moją zieloną walizkę i iskrzącymi z podniecenia oczyma wpatruje się w ścieżkę. Kątem oka dostrzegłam Catherine wyjmującą bagaż z autokaru i idącą w moją stronę.

Nie wiedziałam co o niej myśleć. Wydawała się miła, ale postanowiłam najpierw trochę lepiej ją poznać, a dopiero później wyciągać wnioski. Pomachała mi energicznie i podeszła w moją stronę.

- Cześć, Skylar! Cześć, Łapo! - Odmachałam jej lekko i uśmiechnęłam się delikatnie.

- Gdzie twoje Przywiązane? Fifi i Kreska, prawda? - Kiwnęła głową.

- Fifi kontempluje przyrodę, a Kreska biega, poznając wszystkich dookoła. - Wyjaśniła.

- Fajne imię... Kreska. Skąd się wzięło? - Zapytałam szczerze zainteresowana.

- Zaraz ci pokażę. - Uśmiechnęła się zawadiacko i krzyknęła: - Kreska! - Kilka osób spojrzało się na nią, ale po chwili wrócili do swoich zajęć.

Zobaczyłam Przywiązaną biegnącą w naszą stronę. Zahamowała gwałtownie tuż przed Catherine.

- Co jest? - Rozejrzała się po naszej trójce.

- Mogłabyś się zmienić na chwilę? - Kreska posłusznie kiwnęła głową i otoczyły ją czarne, białe i rude iskierki. Gdy zniknęły, przed nami stała długa, wielkoucha, uśmiechnięta suczka na krótkich łapkach.

- Poznaj Kreskę. - Dokonała wtórnej prezentacji Catherine. Przyglądałam się z zaciekawieniem zwierzęciu. Rozumiałam już, dlaczego dziewczyna wybrała dla Przywiązanej takie właśnie imię. Kreska była bardzo długa, a to, że miała króciutkie łapki czyniło ją jeszcze bardziej „kiełbasiastą" w wyglądzie.

Zaśmiałam się i schyliłam, by pogłaskać ją po głowie. Kiedy z powrotem cofnęłam rękę, znów stała się człowiekiem.

- Teraz rozumiesz? - Zapytała Catherine.

- Tak. - Odparłam z uśmiechem. I pewnie rozmawiałybyśmy jeszcze dłużej, gdyby nie pewna kobieta, która zawołała:

- Witam was wszystkich! Jestem niezmiernie szczęśliwa, że jesteście w takim licznym gronie. Mam zaszczyt zaprowadzić was teraz na teren kampusu. Proszę wszystkich o wzięcie swoich walizek i sprawne podążanie za mną. - Po tych słowach ruszyła drogą w las. Chwyciłam rączkę swojej walizki, złapałam Łapę, pochłoniętą jakąś zajmującą dyskusją z pewnym owczarkiem, za rękę i poszłam za grupą.


(Przepraszam, że taki krótki, ale nauka zabija. Nawet w weekendy. No, ale postaram się cośtam jeszcze nabazgrać🤣)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro