Rozdział 5 - Współlokatorka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Czemu mam nie wchodzić na najwyższe piętro? - zapytałam Jane kiedy lekarz wyszedł i zamknął drzwi na wszystkie zamki

- Tak podobno są najcięższe przypadki. Podobno. Raz tam byłam. Prawda jest taka, że dzieją się tam zjawiska niewytłumaczalne dziwniejsze niż na tym piętrze. Jest tam tylko pięciu pacjentów. Nie działa oświetlenie. Masakra... Właśnie tam doszło do tego wypadku w którym zginęłam.

- A jak doszło do tego wypadku?

- Długa historia... Naprawdę bardzo długa... Zaczęło się w sumie jak u ciebie. Trafiłam tutaj i zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Najpierw coś straszyło moją przyjaciółkę, w sensie ducha - opiekuna - przyjaciółkę. Najpierw ją zabiło, a potem mnie.

- A czemu on mówił o jakiejś współlokatorce?

- Za jakieś dwa - trzy dni będziesz mieć nową koleżankę. W sumie ja też. To ona ci pomoże. Ale więcej ci nie powiem... Za dużo szczegółów. W każdym razie podczas pobytu w tym szpitalu będziesz musiała wybierać między życiem a śmiercią. Ale nie przejmuj się.

Nie przejmuj się. Tak. Dzięki. Tobie dobrze to mówić, bo jesteś duchem, ale wyobraź sobie, że mi nie. Bałam się jak nie wiadomo co. Wybierać miedzy życiem a śmiercią. Nie chcę. Czemu mnie to spotyka. Wyjątkowa. Może ja nie chcę takiej wyjątkowości?

                                                                                                  ...

Minęły dokładnie cztery dni odkąd tu trafiłam. Do tej pory nie pojawiła się żadna nowa dziewczyna.

- Jane, gdzie ona jest? - zapytałam

- Nie wiem. Miała być już wczoraj. Nie rozumiem.

No i w tym momencie wszedł lekarz z jakąś brązowowłosą dziewczyną.

- Lilla, to jest Jully. Jully to jest Lilla i tak dalej. Będziecie mieszkać razem i tyle. - powiedział, trzasnął drzwiami, pozamykał zamki i poszedł.

Dziewczyna była niska, miała ciemne oczy, brązowe włosy i była ubrana podobnie do mnie, tylko nie miała kurtki.

- Cześć. - przywitałam się

- No cześć, Lilla?

- Tak, a ty jesteś Jully?

- Ta... Można wiedzieć jak tu się znalazłaś?

- Wiesz widuję duchy i takie tam. Długa historia.

- Ja mam podobnie. A to twoja kumpela widzę - powiedziała wskazując na Jane

- No hej, Jane jestem. Ale mam tutaj inne ważne zadanie. Mam was chronić.

- Przed czym? - zapytała Jully

- Nie przed czym, kochana, tylko przed kim.

Widziałam strach w oczach Jull. Bała się tak samo jak ja.

- Ile masz lat? - zapytałam po chwili, żeby jakoś zagłuszyć tą okropną ciszę, która zapanowała.

- 17, a ty?

- 16  - odpowiedziałam i  znowu nastała cisza.

Wstałam i podeszłam do biurka. Usiadłam i otworzyłam jeden ze swoich zeszytów. Zaczęłam czytać o duchach. Po kilkunastu minutach podeszła do mnie Jull.

- Co tam czytasz? - zapytała

- A tam... Nic ciekawego... O duchach, które spotkałam.

- Zapisywałaś to?

- Tak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro