Chapter 25 ~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~ 16.12.92 r.

Drogi pamiętniku. Klątwa, która na mnie ciąży przeszła na dziecko. Dziś urodziłam córkę. Nie chciałam dla niej takiego losu, ale niestety czarownice z sabatu są mściwe. Moja Scarlett będzie płacić za moje błędy. Będzie się wychowywała bez ojca. Tchórz się zabił.
Muszę rozwijać moce małej powoli by jej nie zabić. Ona nawet nie spodziewa się, że będzie najpotężniejszą istotą na świecie. Taka malutka kruszyna, a już nie ma czystej karty na świat.

***

Czytałam wpisy z pamiętnika. Ten jeden z dnia moich narodzin wprawił mnie w niemały szok. Jestem zmieszana, o co tutaj chodzi?

Nawet nie zauważyłam, że przeczytałam już 1/4 tego grubego pamiętnika. Tak mnie wciągnął, że chyba nie zmarnowałam tego samotnego, spokojnego wieczoru.

Kocham soboty, bo wciskam dla Klausa lub Kola małego i mam wolne! Dużym ułatwieniem jest, że on zawsze tak ładnie prosi. Ewidentnie dar przekonywania po mamusi.

Wróciłam do jakże interesującej lektury. Jutro pełnia, a ja nadal nie wiem co ze sobą zrobić.

Westchnęłam głośno i postanowiłam wyjąć butelkę bourbonu. Damon Salvatore napewno chętnie by się przyłączył. Kiedyś zaproszę tutaj całą bandę Elenki.

Ciekawe co u mojej kochanej Katherine. Pomijając podeszłam to szafki i wyciągnęłam szklankę.

Prawie padłam na zawał czując na swojej szyi gorący oddech.

- Klaus, kurwa mać. - warknęłam wrogo patrząc mu w oczy.

- Postanowiłem spędzić miły wieczór z żoną. Czy to aż takie okropne? - zapytał z irytującym uśmieszkiem.

- W jeden z niewielu dni kiedy akurat Alex u was nocuje? - odpowiedziałam wywracając oczami. Żoną? Co on sobie wyobraża! Phi!

- Elijah i twoja przyjaciółka kasztan robią za niańki dla dzieci. Mam wolne. - po wypowiedzeniu tych słów na gębie miał jeszcze szerszego banana. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i wymijając go nalałam sobie porządną porcje alkoholu do szklanki.

- Wiesz, że jutro pełnia, wilczku? - zaczął po chwili tym irytując i cudownym brytyjskim akcentem.

- Nie, wiesz? Jutro jest bal dla księżniczek i napewno ty się na niego wybierasz. - sarknęłam i leniwie usiadłam na kanapie.

- Skoro nie chcesz żebym Cię jutro przypilnował.. - zaczął tym wkurwiającym tonem szeroko się uśmiechając.

- Nie potrzebuje twojej pomocy. - wywróciłam oczami i wymijając go wzięłam szklankę do ręki upijając z niej łyka. On się tylko mi przyglądał, co jest trochę przerażające, ale to przecież morderca Klaus Mikaelson.

Tak najlepszym pytaniem jest, co ja mam w głowie?

- Czyżby? - kpił sobie ze mnie Niklaus.

- Ale masz syna i córkę, którym napewno to się przyda więc możesz im pomóc. - odpowiedziałam udając, że nie słyszę jego śmiechu i dolałam trunku do szklanki.

- Jakaś ty łaskawa. - śmiał się dalej. - A ty przypadkiem nie za dużo już wypiłaś? - dodał po chwili nadal rozbawiony, a ja nadal chętna by go zdzielić, następnie udusić i zwłoki oddać wiewiórkom Salvatore'a.

- Alkoholizm nie wybiera. - posłałam mu uroczy uśmieszek, po czym wzięłam butelkę i i opróżniłam jedną czwartą tego co w niej zostało. Chciałam więcej, ale pewien idiota wyrwał mi ją z ręki.

- Ewidentnie już wystarczy. - mruknął i w wampirzym tępie uciekł z MOIM, podkreślam MOIM bourbounem.

Znudzona działaniem mu na nerwy, co zdarza mi się pierwszy raz w życiu, wypiłam pozostałości, ze szklanki, którą mi zostawił i usiadłam na fotelu
podziwiając palące się drewno w kominku.

Postanowiłam zadzwonić do Frey'i, ponieważ potrzebowałam się wygadać. Przy okazji uratuje ją z przedszkola dla dzieci z mocami prowadzonego przez  braci Mikaelson.

Tak. Oni się tak nudzą, że bawią się w przedszkolanki. I to podobno ja mam nudne życie.

Czekając na najstarszą z rodzeństwa pierwotnych bawiłam się zgaszając świeczkę i zapalając.

Porzuciłam to zajęcie po jakiejś minucie i sięgnęłam z powrotem do pamiętnika mojej rodzicielki.

Freya, to chyba przez Wasilków idzie.

   

Kilka minut później usłyszałam pukanie. Wreszcie przyszła księżniczka.

Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam tam osobę, przez którą prawie padłam na zawał.

Katherine. Pierce.

Co ona tu robi?


***

Kogo zaskoczyłam?

Jak myślicie co nasza ukochana Petrova zrobi?

Jak się podobało?

Jeśli czegos jesteście ciekawi czasem jestem dobra i daje spoilery.

I przepraszam za błędy!

Do następnego! Buziaczki 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro