Chapter 6 ~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Freya, możesz to sprawdzić? - powiedział rozwścieczony Klaus, do którego mocno się przytulałam. Czułam się okropnie słabo. Przez słowa Esther, nudności  oraz rzucenie tak potężnego zaklęcia.

- Spokojnie. - odpowiedziała wiedźma i pobiegła do komody czegoś szukając.

Siedziałam na kanapie zdruzgotana. Czemu nie pomyślałam o czymś tak oczywistym?

- Mam. Scar, połóż się kochana. - jak powiedziała tak zrobiłam. Dziewczyna podeszła do mnie i wyciągnęła rękę z jakimś amuletem między palcami.

- Jesteś w ciąży! - wykrzyknęła najstarsza z rodzeństwa. Uśmiechnęłam się. Zostanę matką. Zostanę matką! Czy jestem na to gotowa? Nie mam pojęcia.

- O Boże. - jedyne co siebie wydusiłam. Mój chłopak do mnie podszedł i pocałował.

- Potrzebujesz czegoś? Dobrze się czujesz? - zasypał mnie pytaniami Klaus. Zrobiłam skwaszoną minę. Zaczęło się.

- Wody.. Pali mnie.. - jęknęłam w bólu. Moje ciało wypalało od środka. Zaczęłam kaszleć i pluć krwią. Myślałam, że zaraz zmienię się w popiół. Zaczęłam płakać, to było strasznie bolesne.

- Klaus zanieś ją do łóżka. Rebekah, przynieś lód. Elijah, Kol, Maddie idźcie do lasu szukać tych ziół. - odparła Freya i pokazała im zdjęcie danych ziół. Klaus delikatnie mnie podniósł i zaniósł do naszej sypialni. Po chwili wbiegła Rebekah z lodem i położyła mi okład na czoło. Przyjemne uczucie minęło strasznie szybko. Czułam jak gorąca woda spływa po moich rozpalonych policzkach.

- Hej, wszystko będzie dobrze. - mówił uspokajająco Mikaelson. Rebekah wyszła z pokoju do Freyi zagłębiającej się w treść różnych ksiąg. Amber zajmowała się Hope, by nic jej się nie stało. A reszta wyruszyła do lasu.

- Położysz się ze mną. - szepnęłam cicho. Mój głos był słaby i nikły. Czułam się fatalnie. Bałam się o swoje dziecko. - Klaus, musimy uratować nasze dziecko. Nie obchodzi mnie to, czy się spale. Chce by nasze maleństwo przeżyło. - dodałam po chwili. Chłopak mnie do siebie przytulił. Leżałam na nim. Odgarnął moje mokre od potu, włosy z czoła. Lekko uśmiechnęłam się pod nosem.

- Przyrzekam, że nie umrzesz, rozumiesz? Nie pozwolę na to. - powiedział i położył mi nowy okład. Krew zaczęła mi podchodzić na gardła nie mogła złapać oddechu. Znowu zwymiotowałam krwią. Po chwili Freya wraz z Bekah, przybiegły do sypialni.

- Znowu krew? Musimy obniżyć jej temperaturę. - odparła wiedźma.

- Okłady nie pomagają. - odpowiedziała hybryda.

- Zanieś ją do basenu. Woda jest wręcz lodowata. - powiedziała pierwotna.

- Chodź kochanie. - szepnął do mnie i delikatnie uniósł. Zszedł ze mną szybko po schodach do salonu. Amber posłała mi pełne żalu spojrzenie. Uniosłam do góry kącik ust i na nią spojrzałam. Był środek nocy a ja poczułam delikatny wiatr na twarzy. Nie było mi zimno, lecz jakoś przyjemniej. Klaus wszedł do basenu ze mną na rękach i delikatnie postawił. Woda była lodowata powoli podeszłam do metalowej barierki o poparłam o nią głowę. Jedyne o czym teraz marzyłam, to mieć to już za sobą. Nie chce umrzeć w basenie. Poczułam silne ramiona podtrzymujące mnie w talii, bym nie upadła. Moje rozpalone policzki i czoło szybko nagrzały poręcz.

W pewnym momencie zaczęłam płakać jak małe dziecko i wrzeszczeć  z bólu. Czułam jak ogień wypala moją krtań. Po chwili zaczęłam mocniej szlochać. Nie mam pojęcia czy to z powodu bezsilności, strachu, czy bólu. Nie zorientowałam się nawet gdy zemdlałam, najprawdopodobniej z wycieńczenia.

                                            ***

- Hej, skarby, już wszystko dobrze. - usłyszałam szept, otwierając ociężałe powieki.

- Nik.. - mruknęłam niemal niesłyszalnie i mocniej się w niego wtuliłam. Po chwili znowu poczułam przeszywający ból, tym razem w brzuchu. Łzy i krew zaczęła wyciekać z moich oczu, a ja byłam bezradna. Myślałam, że wypluje wszystkie organy. Zaczęłam się dławić. W końcu przestałam kaszleć i spróbowałam ochłonąć. Unormowałam oddech i krzyknęłam z bólu, żalu i strachu. - Klaus, ja nie chce umrzeć.. - jęknęłam płaczliwym tonem.

- Nie mów tak, nie umrzesz. Mówiłem już, że na to nie pozwolę. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Leżałam na jego klatce piersiowej, słuchając jego miarowego oddechu. Hybryda natomiast głaskała mnie po głowie. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Gwałtownie podniosłam się i chwiejnie podbiegłam do łazienki. Odkręciłam zimną wodę i odparłam się o umywalkę. Trzęsącymi się rękoma zaczęłam przecierać twarz. Gorące łzy spłynęły po raz kolejny po moich policzkach, a lodowata woda nic nie pomagała. Poczułam rękę gładzącą moje plecy.
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam za sobą Pierwotnego i Frey'ę. Mężczyzna stał za mną i przytrzymywał. Zmartwiona Freya rozmawiała z kimś przez telefon, gdy skończyła zwróciła się do Klausa.

- Jest gorzej? - zapytała wiedźma. Nik przyłożył rękę do mojego czoła i aż syknął. Pocałował mnie w nie i odwrócił się do siostry.

- Jest strasznie rozpalona, jak spała było lepiej. - odparł. - Kochanie, może się położysz? - tym razem zwrócił się do mnie. Pokiwałam twierdząco głową i po chwili znajdowałam się już w ramionach pierwotnego. Telefon blondynki patrzącej na nas ponownie zadzwonił.

- Halo? - zapytała.

- Przyjeżdżajcie, póki co mam coś, co jej chodź na chwile pomoże. - oznajmiła i rozłączyła się. - Klaus, podaj jej swoją krew. Będzie jej lżej. Elijah znalazł potrzebne zioła. Zaraz tu będą. - oznajmiła.
Pierwotny nagryzł swój nadgarstek i przyłożył mi do ust.

- Pij, nawet jeśli Ci nie posmakuje. - powiedział. Bez większego zastanowienia zaczęłam pić metaliczną ciecz. Myślałam, że będzie to smakowało gorzej. Odsunęłam jego rękę i uśmiechnęłam się do niego lekko. Niklaus zaniósł mnie do sypialni, po czym posadził na łóżku. Opadłam na poduszki twarzą i leżałam. Byłam zmęczona tym wszystkim, ale nie chciałam spać. Nie chce spędzić ostatnich chwili życia spiąć. Być może ostatnich. Poczułam jak materac się ugina. Odwróciłam się w stronę Klausa i uśmiechnęłam pod nosem.

- Moje rodzeństwo już wróciło z ziołami. Przyszedłem po ciebie. Powiedz jak się czujesz? Chodź trochę lepiej? - zapytał.

- Trochę lepiej. - mruknęłam w odpowiedzi. Wstałam powoli, Nik w wampirzym tempie opatulił mnie kocykiem. Szybko do niego podeszłam i przytuliłam.

Zeszliśmy przytuleni po schodach do salonu gdzie napotkałam współczujące spojrzenia. Klaus usiadł na fotelu i poklepał swoje kolana na znak, żebym usiadła. Pośpiesznie na nie wskoczyłam i wygodnie się ułożyłam. Przymknęłam oczy. Jednak z transu wyrwał mnie znajomy głos.

- Mamy to! - pisnęła uradowana Bekah.

- Do dna. - powiedziała Maddie i podała mi kubek z jakimś trunkiem. Bez głębszego zastanowienia i zbędnego marudzenia, duszkiem wypiłam zawartość. Od razu poczułam ulgę.

- Freya, dziecko.. Wszystko z nim w porządku? - pisnęłam przerażona.

- Maluszek jest cały i zdrowy. - powiedziała blondynka. Łzy szczęścia spłynęły po moich policzkach, a ja rzuciłam się jej na szyje. Poluzowałam uścisk i po chwili wszyscy obecni, ściśnięci byli w mocnym ucisku.

- Wiemy już czy to chłopiec, czy dziewczynka? Musimy zacząć kupować ubranka! Zabawki! Meble! - zapytała podekscytowana Rebekah.

- Mogę sprawdzić. - oznajmiła i wyjęła ponownie amulet. - Chłopczyk. - dodała radośnie po chwili oczekiwania. Uśmiechnęłam się.

- Uczcijmy to, że wszystko jest w porządku. Proponuje alkohol! - odparł uszczęśliwiony Kol.

- A ja wypije herbatkę. - burknęłam.

- Ja rozumiem, humorki i takie sprawy, ale ty byłaś okropnie humorzasta od zawsze. Klaus nie zazdroszczę. Alkoholiczko, jak czujesz się z tym, że przez najbliższe 9 miesięcy, on- pokazała palcem na Nik'a Amber. - nie pozwoli Ci go nawet powąchać? - powiedziała kpiąco dziewczyna.

- Czuje się cudownie z tym, że będę mogła cie lać, ale ty już mnie nie. - odpowiedziałam z uśmiechem. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę. Dwie minuty i herbatka gotowa. Zielona oczywiście. Wzięłam kubek z jeszcze wrzącym napojem i wróciłam to salonu. Wszyscy pili alkohol. Haha cudownie. Kocham to dziecko, ale chętnie bym się napiła. Usiadłam na kanapie. Podniosłam swój kocyk i mocno się nim opatuliłam. Siedziałam i popijałam herbatkę. Słuchając rozmów. Prawie wszyscy już wyszli. Prócz Amber, która złośliwie próbowała pokazać ile to ona może wypić jako wampir. Wreszcie zbawiciel, Mesjasz imieniem Elijah, zabrał stąd te monstrum. Przytuliłam mocniej mięciutki materiał i dopiłam ostatni łyk, zimnej już herbaty. Klaus usiadł obok mnie i posadził na swoje kolana. Skulona wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Nik, cieszysz się z tego dziecka? - zapytałam nieśmiało.

- Kocham je. - wyszeptał w odpowiedzi. Szybko go pocalowałam. Pocałunek był zachłanny, pełen pożądania i namiętny. Gdy się od siebie oderwaliśmy, pogładziłam jego policzek i uśmiechnęłam się.

- Myślałam nad imieniem. - dodałam po chwili patrzenia w jego piękne niebieskie tęczówki.

- Słucham. - odpowiedział pierwotny.

- Alexis. Na drugie James. Może być? - mruknęłam ciche pytanie wtulona w jego ramię.

- Alexis James Mikaelson. Piękne. - oznajmił i pocałował w czoło. - Powiedz mi, - zaczął po chwili Niklaus. - dobrze się czujesz? Wszystko dobrze? - dokończył to wnerwiające pytanie. Będę go słuchać przez najbliższe miesiące. Ah, nienawidzę gdy ktoś się o to pyta.

- Skarbie, jest okey. No poza brakiem alkoholu. - powiedziałam. - I nienawidzę tego pytania. - warknęłam po chwili.

- Muszę wiedzieć czy wszystko jest w porządku. - odparł z tym swoim pięknym uśmiechem.

- Kocham Cię. - szepnęłam hybrydzie.

- Ja Ciebie też. I naszego małego szkraba. - odpowiedział z uśmiechem.

Tak oto przegadaliśmy pół nocy. Klaus jest i będzie świetnym ojcem. Zasypiałam na jego ramieniu, gdy nagle poczułam głaskanie po głowie. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Scarlie - zaczął i wyciągnął małe opakowanie z kieszeni spodni.

- Tak? - zapytałam zaspanym głosem.

Nik uklęknął, pogładził kciukiem moją dłoń i otworzył pudełeczko. Ukazał mi się piękny, złoty, cudownie zdobiony pierścionek. Zamiast kamienia, miał diamentową różyczkę. Złote listki i perełki dodawały mu uroku.

- Uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi? Wyjdziesz za mnie? - zapytał, a ja zamarłam.

***

Oczy same mi się zamykały. Rozdział miał być wczoraj, ale zasnęłam w trakcie. Teraz tez przysypiam! Przepraszam za błędy!

Uważam, że rozdział nudny, ale ważny dla fabuły. Koniecznie daj znać co o tym sądzisz!

To chyba wszystko. A i jeszcze oznacza dwie cudne osoby.
Zapraszam do nich! mienqa21 oraz -maklowiczowosc

Aufwiedersechen! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro