20. Nowy rok (szkolny) nowy/a ja? - czyli jak dać sobie radę w roku szkolnym

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przyszedł wrzesień, z nim szkoła... - chciałoby się zaśpiewać. 

Z czego tu się cieszyć? Że znów trzeba rano wstawać, spędzać w szkole dziennie sześć — osiem i więcej lekcji, uczyć się często nie tego, czego byśmy chcieli? 

Od kilku dni dookoła słyszę jedynie: znowu szkoła, kiepski plan lekcji, ja nie mogę, dostanę depresji albo co...

Cóż... konia z rzędem temu, co nigdy nie powiedział: „Nie lubię szkoły". Jak świat światem, kolejne pokolenia młodzieży narzekają na konieczność chodzenia do szkoły. Narzekają dzisiejsi uczniowie tak samo, jak skarżyli się ich rodzice i dziadkowie. Rzecz normalna. 

Życie jest życiem, a obowiązek szkolny a później nauki pewnych rzeczy wymaga. Nie zmienimy tego, że przez dwanaście (lub więcej) lat trzeba uczęszczać do placówki, do której tak bardzo się nie chce...

Więc skoro nie można tego uniknąć, to może postarać się zrobić wszystko, co można, żeby uczynić to jak najbardziej znośnym? Bo można narzekać, codziennie coraz bardziej, aż faktycznie stanie się to nie do zniesienia. 

Ale można też pomyśleć, co zrobić, żeby szeroko rozumiana „szkoła" nie jawiła nam się jak potwór z horrorów, a stała się miejscem, które przynosi nam pewne korzyści. Mniejsze czy większe, to już zależy od każdego z nas. 

Nadchodzący rok szkolny można potraktować, jak wielu mówi i pisze, jako więzienie, tortury, zniewolenie umysłów. Jeśli ktoś tak chce, trudno. Jego wola. A można zupełnie inaczej. 

Szkoła ma uczyć wiedzy ogólnej bądź zawodowej, wychowywać, zapewniać rozwój fizyczny i emocjonalny, uczyć socjalizacji, zapełniać czas. Choć  wszystko zależy od tych, którzy chcą bądź nie z tego skorzystać. Od Was, uczniowie czy studenci. Od Ciebie.

Zacznijmy po kolei. Dziś porozmawiajmy o nauce. O tym, jak jest ważna systematyczność, metody, higiena. O innych plusach, które można znaleźć w systemie szkolnym — będzie kolejnym razem. 

Obszary, które teraz poruszę, to tak zwane „tematy — rzeka". Czyli o każdym z nich można mówić długo i namiętnie. Zastrzegam więc, że podaję tu całkowite podstawy, słowa — klucze, do doczytania we własnym zakresie. Bo piszę krótki artykuł na tysiąc słów, a nie podręcznik akademicki na tysiąc stron. 

I. Nauka

Metody, czyli efektywność

Pewną wiedzę, choćbyś uważał/a ją za niepotrzebną, przyjąć musisz. Bez względu na sympatie lub jej brak. Bo nawet ta trudna, nudna i do niczego niepotrzebna, rozwija Twoje umiejętności poznawcze. Może po latach zapomnisz nazwy stolic państw Afryki czy zasady trygonometrii, ale umiejętności, jakie rozwiniesz podczas uczenia się, pozostaną.

 Tylko trzeba ponieść pewien wysiłek i znaleźć swój najbardziej efektywny styl uczenia się. Ty i wielu Twoich znajomych z pewnością zauważyło, że lepiej się uczyć w jakiś konkretny sposób: czytając, słuchając, rysując przy tym jakieś bohomazy, przepisując w zeszycie, w pozycji nieruchomej czy chodząc po pokoju.

Wyszukując najważniejsze definicje i fakty, czy czytając słowo w słowo cały temat z podręcznika. Metodą skojarzeń, czy wkuwając na pamięć. Wczesnym rankiem czy późną nocą. Robiąc ładne, estetyczne notatki w zeszycie, czy bazgrząc mapy myśli. Leżąc na łóżku, siedząc w parku czy ogródku, albo karnie tkwiąc przy biurku.

Jeśli ktoś Ci mówi, że powinnaś/nieneś uczyć się w inny sposób, pewnie chce Ci przekazać własne patenty. Co u niej/ niego działa. Wysłuchaj, wypróbuj, bo zawsze warto. Choć pamiętaj, że to Ty się uczysz. I Twoje sposoby są najważniejsze, jeśli są skuteczne.

Jeśli już masz swoje ulubione techniki uczenia, to wykorzystuj je. Nie metoda nauki jest ważna, tylko osiągnięcie celu. Konsekwentnie stosowane techniki z czasem doprowadzisz do perfekcji. A to się przełoży na szybsze i lepsze przyswajanie tematu. I sprawi, że każda kolejna sesja naukowa będzie bardziej efektywna, niż poprzednia. 

Sukcesywna nauka, czyli po nitce do kłębka

Nikt nie wymyślił nic lepszego niż regularność i systematyczność. Żeby wziąć udział w maratonie, trzeba najpierw nauczyć się chodzić. Żeby zrobić tort weselny, przedtem nauczyć się piec pierniczki. Żeby wziąć udział w koncercie, pierwszy raz wziąć do ręki instrument. Żeby napisać książkę, która będzie bestsellerem EMPiKu, najpierw nauczyć się pisać i czytać. I tak dalej.

Czyli — postawić pierwszy krok, a później systematycznie rozwijać umiejętności. 

Ktoś kiedyś ponoć obliczył, że żeby zostać mistrzem  w jakiejś dziedzinie, trzeba poświęcić na naukę dziesięć tysięcy (10. 000) godzin. Więc, żeby nauczyć się chemii, fizyki, polskiego czy historii, trzeba te ileś godzin na to poświęcić. 

Nie da się „na skróty". A przynajmniej, niewiele. Bo trochę można, nie przeczę. Choć nie wszystko i nie zawsze. Swoją „porcję szlaczków" trzeba odrobić. A skoro trzeba, to trzeba. Jak mus, to mus. 

Przede wszystkim wykorzystuj lekcje w szkole i ewentualne kółka. Po to są. Żeby nauczyciel wytłumaczył materiał, a uczniowie poćwiczyli. Zgłaszaj, gdy czegoś nie zrozumiałeś. 

Usiądź więc, młody człowieku, i zaplanuj sobie naukę danego materiału. Rozplanuj w czasie, uwzględniając wszystko, co Ci może w tym przeszkodzić i pomóc. Nie licz na to, że do miesięcznego sprawdzianu nauczysz się w jeden wieczór czy noc. Tak to nie działa. Do sprawdzianu trzeba z reguły podejść przez tydzień, codziennie, po godzinie lub więcej każdego dnia. 

A do tego, po każdej nowej lekcji i przed kolejną, przypomnieć sobie, co było dotychczas. Nie ma, że brak czasu. Owszem, nie do każdego przedmiotu musisz podchodzić w ten sposób. Bo  jeden zakres materiału łatwiej wchodzi do głowy, inny trudniej i z większym wysiłkiem. 

Nikt nie wymyślił nic lepszego niż regularność i systematyczność. Tak, żeby to, co usłyszysz na lekcji, potem ugruntować czytaniem, ćwiczeniem, rozwiązywaniem zadań. Im więcej tego zrobisz, tym lepiej zapamiętasz dany temat. 

Możesz próbować z tzw. efektem świeżości, czyli intensywną nauką w ostatniej chwili i wiarą, że zdążysz i że utrzymasz tę wiedzę do najbliższego sprawdzianu. Czasami działa. Choć nie zawsze.

Często lepiej połączyć go z regularnością i zrobić zarówno efekt pierwszeństwa (materiał wcześniej przyswojony najsilniej trzyma się pamięci), jak i właśnie efekt świeżości (wspomniana nauka w ostatniej chwili).

A co najważniejsze — nie doprowadzaj do powstawania zaległości. Nie wiesz, nie zrozumiałeś/łaś, potrzebujesz dodatkowego wyjaśnienia? Reaguj od razu. Ucz się samodzielnie, poproś o wytłumaczenie kogoś, niech ewentualnie rodzice zapewnią Ci korepetycje.

Ale od razu, nie po czasie. Bo jeśli nie zrozumiesz podstaw, to cały kolejny materiał również nie zostanie zrozumiały.

Higiena nauki, czyli zadbaj o siebie

Znasz to? Siadasz do lekcji, a tu smartfon pokazuje dziesiątki powiadomień, wiadomości, rozprasza Cię mnóstwo rzeczy i przedmiotów leżących na biurku, łóżku i dookoła niego? Zaczyna Ci się chcieć jeść, pić, wyjść z psem, czasem „na minutkę" otworzyć tik toka czy Insta... 

To całkiem normalne. Ale uleganie tym wszystkim zachciewajkom spowoduje, że Twoja nauka, zamiast trwać godzinę, potrwa dwie, trzy albo więcej, a i tak nie zrobisz tego, co zamierzałeś. Więc, żeby spędzić ten czas efektywnie, jak możesz, zrób wszystko, co możesz, żeby jak najmniej rzeczy Cię rozpraszało.

Wyłącz powiadomienia albo, jeszcze lepiej, połóż telefon w innym pokoju, zamknij go w szafce, żeby, leżąc obok Ciebie, nie kusił. Zjedz, napij się, wyjdź z psem przed nauką, żeby nie szukać pretekstów do jej przerwania. Uporządkuj miejsce, w którym się uczysz, żeby nie rozpraszała Cię okładka ciekawej książki, nowo kupiony ciuch czy kosmetyk, czy cokolwiek innego, co z reguły masz przy sobie. 

Uczysz się przy muzyce? Jeśli działa, to okej. A może sprawdź, czy przypadkiem w ciszy Twoja nauka nie będzie bardziej efektywna. 

Nie siedź godzinami, bezowocnie wpatrując się w zadanie, którego nie rozumiesz. Przypomnij sobie, co na ten temat było mówione na lekcji, przejrzyj notatki czy zasoby wiedzy w internecie. Pokombinuj, jak Ci się wydaje, że można je rozwiązać. Wyjdzie, to świetnie. Nie uda się tym razem, trudno. Nie od razu Kraków zbudowano. Douczysz się, to wyjdzie następnym razem.

A jeśli naprawdę nie umiesz, odłóż. Trudno. Poproś kogoś z kolegów, rodziców czy nauczyciela w szkole, niech Ci jeszcze raz wytłumaczy. 

Różne są metody planowania nauki: zaczynać od rzeczy najtrudniejszych, żeby zakończyć najłatwiejszymi, czy od tych prostszych, żeby zrobić najwięcej, jak się da.

Co pomoże Tobie, sam/a musisz sprawdzić. Zachęcam Cię do eksperymentów w tej kwestii. Bo tylko Ty dowiesz się, co najlepiej się sprawdza w Twoim przypadku. 

Rób przerwy. Z siedzenia godzinami i próbowaniu skupienia uwagi często niewiele wychodzi. W zależności od tego, jak długo jesteś w stanie skupić uwagę jednorazowo, poświęć te pół godziny, trzy kwadranse, godzinę, a potem zrób sobie kwadrans przerwy.

Postaraj się nie zaglądać od razu na social media czy Discorda. Popatrz przez okno, najlepiej na przyrodę, zamknij oczy, pomyśl o czymś zupełnie innym. Albo nie myśl, tylko pozwól sobie na swobodne dryfowanie po czasie i przestrzeni. 

Takie higieniczne przerwy naprawdę potrafią zdziałać cuda. Uwierz. 

Zadbaj o nagrodę, czyli zrób sobie przyjemność

Oczywiście po zakończonej nauce. Zrób w nagrodę za efektywnie spędzony czas to, co lubisz: posiedź w social mediach, obejrzyj odcinek czy dwa ulubionego serialu, poczytaj książkę, idź na spacer, pogadaj z kimś, zjedz coś dobrego.

Albo zrób cokolwiek innego, co Ci sprawia przyjemność.

Na spokojnie, ze świadomością, że dobrze wykonałeś/łaś plan na dzień dzisiejszy i że Twoja przyjemność w tej chwili jest całkiem zasłużona, a nie „kradziona" i okupiona wyrzutami sumienia, że powinieneś/naś w tej chwili siedzieć nad lekcjami, a nie surfować po tiktoku. 

Na koniec zaproszę Cię do kartki 8. Sen, czemu taki ważny?

Poczytaj i zastanów się nad tym, jako domknięciem tematu nauki i higieny dnia codziennego.

***

Pamiętaj! Nauka nawyków, czy ich zmiana z jednych na drugie, trwa. Specjaliści mówią, że od kilku tygodni do kilku miesięcy. Jeśli jednego dnia Ci nie wyjdzie, to nie znaczy, że nie umiesz i się nie nauczysz. To znaczy jedynie, że po prostu musisz potrenować. 

Jeśli po przeczytaniu powyższego powiesz, że to same banały, aż zęby bolą, to prawda. Nie mówię tu nic innego, niż nauczyciele, rodzice, mądrzy (lub mniej mądrzy) ludzie z internetu.

Powiem Ci więcej: To działa. Tylko trzeba przekonania, konsekwencji i czasu.

Może uznasz, że się nie znam. Że przynudzam. Ale, co Ci szkodzi spróbować? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro