Pustka.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pamiętaj, jak kiedyś czułam smutek, złość, miłość. Wszystko się skończyło wraz ze śmiercią Krystiana, mojego brata bliźniaka. Miałam wtedy zaledwie osiem lat, byłam zagubiona, nie pojmowałam czym tak naprawdę jest śmierć. Codziennie rano chodziłam do rodziców pytać się, kiedy wróci.

Podobno w dzień zrozumienia prawdy, nie wychodziłam z pokoju. Płakałam, krzyczałam, zniknęła ze mnie radość. Coś we mnie pękło.

Już nic nie czułam.

Lekarze i rodzice próbowali mi wytłumaczyć co się ze mną dzieje. Próbowali wyleczyć. Zmienić na lepsze. Tata kupował mi prezent, chodziliśmy od jednego do drugiego specjalisty. Nikt nie potrafił pomoc.

Tata powoli tracił zmysły, udawał, że wszystko dobrze, a w nocy słyszałam, jak kłóci się o to z mamą. Szalał ze złości, chciał normalną córkę.

Więc postanowiłam udawać. Stałam się w tym dobra. Jak porcelanowa lalka. Na wierzchu piękna, z olśniewającym uśmiechem, a w środku pusta. Staliśmy się szczęśliwą, normalną rodziną, ale widzieli, że udaję. Tak było łatwiej funkcjonować. Tata się poddał, tylko mama powtarzała, że jeszcze zdołam pokochać. Kiedy spotkam tego jedynego.

W szkole byłam pomiatana. Inne dzieci uważały za straszne moje puste spojrzenie i ponurą minę. Nic mnie nie bawiło, nie rozumiałam tego. Wytykano mnie palcami, uważano za dziwną. Gardzili mną i mnie to nie przeszkadzało. Przynajmniej do momentu w którym zostałam pobita.

Pragnęłam znów czuć, ale nie potrafiłam. Byłam w środku pusta. Dziurawa.

Dlatego i w szkole udawałam. Z czasem weszło mi to w nawyk. Udawanie dnie i noce.

Udawałam złość, współczucie, miłość. A ludzie wierzyli. Zdobyłam przyjaciółki, hobby. Grałam świetnie w siatkówkę, słucham muzyki klasycznej, a interesowałam się psychologią. Mimo to, nic nie uczyłam wraz z tym czynnościami. Nie czułam dreszczyku, czy szczęścia. Po prostu to robiłam.

Inne zdanie miała jedna z dziewczyn.

Nie wiem, jak się dowiedziała, ale znała mój przypadek. Pragnęła mi pomóc, komplikując tym samym moją sytuację. Przyjaciółki znowu dziwnie na mnie patrzyły, domyślały się. Traciłam je. Ale jedna dziewczyna spędzała ze mną coraz więcej czasu. Dostrzegała to, czego inni nie widzieli. Wierzyła we mnie.

Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam opowiadać mamie o niej. Nowej znajomie. Zaczęłam czuć. Radość ze wspólnego spędzania czasu, smutek, gdy ta nie mogła wyjść. Najpierw delikatne ukłucie, z czasem uczucia się wzmacniały.

- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła na mój widok, w ręką ciążyło jej ozdobne pudło.

Uśmiechnęłam się.

- Skąd wiedziałaś o mojej chorobie? - zapytałam, kiedy już usiadłyśmy przy stole.

Ukroiłam nam po kawałku tortu i zaczęłyśmy jeść. Spojrzała na mnie z nieskrywaną radością.

- Też kiedyś nie odczuwałam emocji - odpowiedziała, po czym sięgnęła po telefon. Dostała wiadomość. - Mój chłopak zaraz będzie. W końcu go poznasz, to on mi pomógł.

Nie potrzebowałam lekarzy, prezentów, ani nawet chłopaka. Potrzebowałam szczerej pomocy. Przyjaźni, zaufania, zrozumienia, przede wszystkim cierpliwości.

Potrzebowałam jej.

###
Kolejna krótka historyjka. Ogólnie, będzie ich dużo na moim profilu. Kiedy nie mam weny na książki, a chce poćwiczyć pisanie. Proszę o opinie, krytykę, odczucia.

Buziaki
Smoczek

Ps. Za piękną okładkę dziękuję TAnonimowaNA. Jesteś najlepsza, mój Aniele!

Zrobiła jeszcze jedną okładkę, ale tamta bardziej pasowała, więc tą wstawiam tu ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro