• dwugroszówka wśród mydlin •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szum. Wszechświat to nieustanny zgrzyt zaciskanych zębów i huk wodospadów spływających po łazienkowych kafelkach.

Zmywam z siebie brud i grzech, nie mój. Tonę we fontannie łez kapiących z prysznica. Kap, kap, tak kapią. Zmyją pianę, ale wstyd zostanie. On już przywarł, stał się drugą skórą. Chcę wrzeszczeć, jak gdyby mnie z niej odzierano. Zamiast tego milczę uparcie.

Nie wiem, ile czasu już tak stoję. Czy to się stało pół godziny temu, czy przed latami? Wciąż tak samo mocno pachnie każdy skrawek ciała przesiąknięty upokorzeniem. Wciąż tak samo wzdrygam się, czując dotyk dłoni.

Nieświadomie stałam się dzieckiem zagubionym pośród ciemności.
Automatycznie stałam się ślepym dzieckiem w blasku dnia.

Życie płynie, woda płynie, a to nie odpływa. Przywarło jak druga skóra. Stało się identyfikacją. Chciałabym utonąć wraz z samo-obrzydzeniem gdzieś w kanałach, do których spływa ta woda, która nie myje, a jedynie nie pozwala łzom na samotność. Może gdzie tam na dnie znalazłabym dawno zagubioną godność.

Witamy po latach, w szarych mydlinach wspomnień, wśród nagiej prawdy, choć przecież to między innymi nagość nas tak przeraża.

Witamy w fontannie, dla której ta historia jest dwugroszówką wrzuconą nie twoją dłonią. Zawsze wróci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro