• folies-bergère •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szaleństwo, Folies-Bergère. Śmiech szkła miesza się ze stukotem ludzkich głosów w obszernej sali, odbija od ścian, przenika lokal do cna i wraca, wraca wprost do ciebie, przenika cię i pochłania. Folies-Bergère żyje, żerując na namiętnościach. Przeżuwa każdą najmniejszą łezkę, każdy uśmiech, wibrację. Muzyka wibruje, kręci się w powietrzu, jak namalowana krótkimi pociągnięciami smyczka baletnica.

Krok w tył.

Folies-Bergère jest obrazem. Płynną melodią stukotu oraz śmiechu, powłóczystą mżawką, iskierką rzeczywistości. Gdy zamkniesz oczy, poruszysz głową, możesz wręcz usłyszeć, jak szklanki jęczą, zderzając się w kolejnych toastach, a kwartet gra. Możesz uwierzyć, że naprawdę tam jesteś, po prostu przymknąłeś oczy na moment, ale przecież jesteś. Te światła, te sztuczne światła przebijające się do ciebie przez powieki, niby słońce zza chmury, to przecież okrągłe lampy przymocowane do filarów. Ach, tak, z pewnością jesteś w Folies-Bergère, takich lamp nie znajdziesz gdzieś indziej. A ten zapach? To zapach kwiatów, alkoholu, kobiet i śmiechu, płaczących kieliszków. Wszystko to jest takie płynne, rozmyte, rozlazłe, niepewne, aż w głowie się kręci. Aż w głowie się kręci od tego huku Folies-Bergère. Aż w głowie się kręci, aż sam nie wiesz, czy jesteś tu, czy cię nie ma.

Krok w przód. Tu się rozgrywa dramat - na lewo śmiechy, na prawo ktoś traci w twarz w towarzystwie. Tragikomedia - tak się bawi Paryż w lat pełnych szczerości. A ty patrzysz i sam nie wierzysz w to, co widzisz, bo to odbicie. Tak się bawi Paryż w latach, w których chcieliśmy pojąć nasz świat jako taki, jakim jest, nie jakim go widzimy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro