R4 Zaorany

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Per. Polski)

Wróciłem ze szkoły po tym kolejnym dniu patrzenia na te wszystkie fałszywe mordy. Walnąłem plecak w kąt i zjadłem obiad. Cały dzień przeleżałem w łóżku, czyli standard. Wieczorem chwilę porysowałem i ogarnąłem się jako tako. Czegoś mi jednak brakowało. No tak... Ten cymbał z Rito. Napisałem jako pierwszy lecz nie odpisał... A wywalone w niego choć z jednej strony chce go poznać. Ułożyłem się wygodnie do snu i oddałem się w objęcia Morfeusza.


Z rana obudził mnie irytujący dźwięk powiadomienia z telefonu. Leniwie sprawdziłem kto śmie budzić mnie o tak wczesnej godzinie jak 9 rano. Niemiec... Czego do cholerny budzi mnie ten szwab!?

(WIADOMOŚCI)

N- Hej... Kiedy się spotkamy by przerobić materiał do testu?

O Jezu zapomniałem.... Że do jasnej cholery muszę się uczyć tego gówna! Niemiecki to strata czasu.

P- Możesz przyjść dziś do mnie o 14?

N- Nie ma problemu.. Pa!

P- Nara...

Ught... Leniwie wstałem z łóżka i rozejrzałem się po pokoju. Trochę mam tu syf więc by się ogarnąć przydało. Tak jak pomyślałem tak zrobiłem. Po ogarnięciu tego i owego poszedłem pod prysznic. Po wyjściu szybko się przebrałem, założyłem granatową bluzę a pod to jasny t-shirt i czarne spodnie. Zjadłem na śniadanie jakieś tosty i o posprzątałem po sobie. Teraz nie zostało mi nic oprócz czekania na niego. O godzinie 13.00 zaczęło mi się naprawdę nudzić. Bez celu rysowałem przypadkówe linie w zeszycie myśląc o ojcu. Nasze relacje nie są złe choć mogły być lepsze, no ale co się dziwić skoro własnego brata zabiłem. Wsumie to mu się to należało bo nie lubię być ograniczany przez innych. Z transu wybudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałem na zegarek i była równo 14... Ten to jest punktualny.
Bez pośpiechu ruszyłem do wejścia. Gdy otworzyłem drzwi to w swej okazałości pokazał mi się Niemiec ze sterta podręczników lub zeszytów. Bez słowa wpuściłem go do środka zamykając drzwi.

N- Hej?

P- Ta... No część - odpowiedziałem.

N- Wiem że ani ty ani ja nie chcemy tu być ale możemy się dogadać choć przez chwilę? - zaproponował.

P- No dobra.. Niech Ci będzie.. Tam jest pokuj. - wskazałem palcem na drzwi.

Niemiec ruszył a ja za nim. Wziąłem od niego książki i położyłem na biurku. On obleciał wzrokiem moje,, królestwo " i powiedział :

N- Masz tu trochę syf.

Serio!? Ja tu ogarniałem przed jego przyjściem a on wybrzydza... Jezu..!

P- Dla twojej wiadomości to ja tu posprzątałem zanim przyszedłeś? Wiesz?! - powiedziałem poirytowany.

N- I tak masz tu Burdel. - oznajmił oschle.

P- Lepiej mieć burdel w pokoju niż pokój w burdelu ~ powiedziałam i sarkartycznie się do niego uśmiechnąłem.

On tylko schował twarz w dłoniach.

N- Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy...

P- Dobra to siadaj i zaczynaj materiał a jak nie to chcesz coś do picia czy jedzenia?- uprzejmie zapytałem.

N- Herbatę bym mógł? - zapytał.

P- Jasne zaraz wrócę - odpowiedziałem i udałem się do kuchni.

Gdy zrobiłem ciepłe napoje wrócilem do gościa. Szwab już ułożył cały materiał. Zaczęliśmy naukę co szło strasznie opornie ale po godzinie już się przezwyczaiłem do jego obecności.
Po krótkiej przerwie w nauce dalej przerabiałem z nim materiał przrmez następne 3 godziny.

P- Weź zróbmy przerwę bo mi mózg wysiada!

N- Oh biedny polaczek się zmęczył nauką. - powiedział ironicznie śmiejąc się ze mnie.

P- Stól pysk nerdzie! Ty to się możesz tyle uczyć ale ja nie. - odpowiedziałem i położyłem się na łóżku rozkładając moje skrzydła po całej szerokości.

Niemiec podszedł do mnie by usiąść na łóżku koło mnie,lecz ja rozpostarłem skrzydła tak by nie miał gdzie.

N- Posuń dupsko - powiedział.

P- Nein... - odpowiedziałem rozbawiony.

Niemiec zrobił coś czego nie powinien, nie chciał źle ale dotknął mojego skrzydła by je przesunąć. Pamiętałem też zły dotyk...ten jak podczas wojny chcieli je mi je wyrwać. Szybko złożyłem skrzydła i odwruciłem się do niego. Złapałem go za szyję i przygwoździłem do ściany przy łóżku. Był zaskoczony i jednocześnie przerażony. Przybliżyłem się do jego twarzy , że dzieliły nas centymetry.

P- Nigdy... Nieważ się... Dotknąć moich... Skrzydeł - wyszeptałem stanowczo.

N-.. J-jasne.. - odpowiedział.

Poluzowałem uścisk jeszcze chwilę patrząc mu w oczy doputy całkowicie go nie uwolniłem. Od szybko odemnie odszedł i chwycił soe za szyję. Faktycznie mocno go przytrzymałem.

P- Strasznie Cię przepraszam... Mam taki odruch przez twojego ojca... - powiedziałem przybity patrząc w podłogę.

N- Ustalmy, że to rozumiem... I też przepraszam bo nie powinienem naruszać twojej strefy konfortu bez pytania... - powiedział smutny.

N- Hah... Przynajmniej nie zabiłeś mnie cegłą jak Ty Czechy rok temu. - zaśmiał się to mówiąc.

Mimowolnie zacząłem się z tego śmiać.

P- Po pierwsze to go nie zabiłem tylko PRAWIE! Po drugie to mnie wkurwił i miałem powód, a po trzecie to ta cegła go omineła! Hahahh- głupio się tłumaczyłem.

N- Omineła 2 centymetry od skroni człowieku Hahha.- powiedział.

P- Ale ty masz problem ważne że miał refleks chłopak i nie dostał hmmm naszczecie w Słowację nie trafiłem choć do niej blisko było . -  odpowiedziałem.

N- Haha no powiem ze niezły z ciebie agresor ~ powiedział innym tonem.

P- A tobie co? Harakter tatusia przyszedł? - powiedziałem rozbawiony.

N- Może ~ Już się boisz? Haha- powiedział

P- Że niby ciebie??! Hah hahah chyba se żartujesz. Położył bym Cię na ziemię w chwilę. - powiedziałem pewnie.

N- Haha nie bądź taki pewny siebie.

P- Zabronisz? Może jeszcze mnie zgermanjzujesz?

N- Nie pozwalaj se na za dużo, bo też nienawidze mojego ojca tak jak ty!

P- Dobra, dobra już spokój zakończmy temat w takim razie. - odpowiedzialem.

N- To jak na dziś kończymy i jutro jeszcze wpadnę czy chcesz kolejne 3 godziny dzisiaj? - zapytał.

P- Chyba wolę jutro bo nie mam już dziś siły.

N- Taki silny, że sądzisz że mnie powalisz, a na naukę siły się nie ma?

P- Dokładnie - odpowiedziałem mu stanowczo uśmiechając się do niego.

Po chwili spakował swoje rzeczy i wyszedł z domu. Nawet nie jest taki zły ale szwab to szwab jemu to ufać nie wolno. Resztę dnia spędziłem oglądając w telewizji jakieś słabe paradokumenty. Gdy chciałem już kłaść się spać dostałem powiadomienie na Rito. Znów ten gość. Chwilę z nim popisałem i rozmowa była dość przyjemna, dowiedziałem się jakie ma hobby lub co robi w wolnym czasie. O 23.00 udałem się do krainy snów.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
1013 słów

Przepraszam ale dziś trochę krutszy!
Taki sobie trochę nudny rozdział ale prawdziwa historia z życia wzięta!

2 lata temu miałam sytuacje gdzie ja i moja przyjaciółka pokłóciliśmy się z naszym kolega a w stateczności to tak się na niego wściekłam że rzycilam w niego sporym kawałkiem cegły i omal nie dostał w twarz XD pozdrawiam jeśli osoby, które tam były to czytają!

Jak myślicie co się stanie dalej~?

Narka flądry~🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro