Puszysty Kochanek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Długi korytarz, ściany pokryte bambusowymi tyczkami, z sufitu zwisały światła zrobione na wzór lampionów. Podłoga z szarego marmuru, o którą uderzały drewniane kołki od butów. Właściciel tego niecodziennego obuwia stawiał długie, zdecydowane kroki, a o jego ramiona i plecy obijały się długie, srebrzyste włosy. W jednej z dłoni trzymał tygodniową pocztę, otrzymał ją gdy przekazywał raport dyrektorce. Przyspieszył jeszcze bardziej kiedy tylko parę metrów dzieliło go od dużych, ozdabianych, podwójnych drzwi. Chwycił wolną ręką złotą klamkę i sprawnie wszedł do pomieszczenia. Westchnął głęboko, zamykając oczy, by po chwili otworzyć je i rozejrzeć się po gabinecie. Białe ściany, pod którymi stały komody, jedna poświęcona na książki, a dwie pozostałe na papiery. Dwa krzesła przy niewielkim stoliku z dokumentami, po przeciwnej duże, brązowe biurko wraz z czarnym fotelem. Cały pokój był oświetlony przez stary żyrandol z czerwonymi kloszami, co dawało ciepłe, pomarańczowe światło. Jeszcze kilka razy obleciał wzrokiem biuro, po czym skierował spojrzenie i kroki ku dużym, oszklonym drzwiom, które były przysłonięte czerwonymi zasłonami. Odsunął jedno ze skrzydeł i stanął na przestronnym balkonie. Na parapetach były postawione drzewka bonzai, na podłodze za to monstery, które zdołały już owinąć większą część płotka. Podszedł do jednego z dwóch foteli bambusowych, na którym leżały poduszki. Usiadł na nim i dość mocno położył pocztę na szklanym stoliku, tuż obok niego.

- Huh? - srebrnowłosy wzdrygnął się na dźwięk, który nie był z jego winy. Obrócił głowę w stronę drugiego siedzenia.

- Wybacz... Nie chciałem cię obudzić. - powiedział kiedy sprawcą owego pomruku okazał się niewielki lis, który patrzył zdezorientowany wokół siebie. Kiedy stworzenie oprzytomniało, całkowicie spojrzało na mężczyznę i położyło uszy.

- To ja przepraszam. - powiedział ze skruchą w "głosie". - Przyniosłem raporty i chciałem na ciebie zaczekać, ale... zasnąłem. - skarcił siebie w myślach za takie zachowanie. Czarnooki jedynie westchnął i pomachał dłonią na znak, że nic nie szkodzi. Nie przepadał kiedy lis używał tej swojej telepatii czy czegoś takiego. Czuł w tedy jakby ktoś wiercił mu dziurę w głowie, ale łagodny ton głosu koił to uczucie.

- Pracujesz więcej niż inni twoje zmęczenie jest uzasadnione. - spojrzał w oczy zwierzęcia, zatapiając się w nich. Krwisto czerwone źrenice, a tęczówki jaskrawo różowe, tylko jedno miał w głowie "niesamowite". Orientują się, że za długo patrzy w te zwierciadła, odwrócił wzrok na horyzont. Zdziwił się kiedy zobaczył niebo w kolorach żółci, pomarańczu i różu - nie sądził, że tak długo zajmie mu dostarczenie raportu. - Ale to nawet dobrze, że tu jesteś. - powrócił oczami na lisa. - Coś działo się pod moją nieobecność? - zwierzę lekko drgnęło na głos Kyuubiego. Kiedy czarnooki na niego nie patrzył on skakał wzrokiem raz po papierach na stoliku, raz na chłopaka.

- Nie. - potrząsnął łepkiem na potwierdzenia słowa. - Tylko małe problemy z tym, że niektórzy robią raporty na ostatnią chwilę - powiedział z pogardą w głosie.

- Rozumiem... - zerknął na pocztę, ale szybko odwrócił głowę w stronę widoku za ramą balkonu. Czerwone ślepia lisa bacznie obserwowały zachowanie Koisuke. Martwił się o niego, domyślał się o co chodziło. Chciał go zapytać, żeby potwierdzić swoje przypuszczenia, ale powstrzymał się. Błądził wzrokiem po jego sylwetce, starał się wymyślić coś, żeby na twarzy srebrzystowłosego pojawił się uśmiech i ten błysk w oczach. Machnął swoimi pięcioma ogonami po czym usiadł, a ze zwierzęcia zmienił się w człowieka. Kyuubi widząc kątem oka ruch, obrócił w tam stronę głowę. Zamrugał parę razy, choć widział to tyle razy nadal robiło wrażenie. Z lisa o biało-czerwonej barwie futra i z brązowymi skarpetkami na łapach stawał się chłopakiem. Przydługie białe włosy związane w kucyk, rozchylona grzywka, ukazująca namalowany specjalną farbą kwiat sakury i czarne szlaczki przy niej oraz na policzkach. Te same oczy z lekkim złotym cieniem na powiekach, a naturalne, malinowe usta kontrastowały z porcelanową karnacją i wzrost około metr pięćdziesiąt. Mógłby spokojnie mówić, że jest dziewczyną gdyby nie miał odsłoniętej piersi, która była przysłonięta przyciasnym golfem z niewielkim wycięciem. Na ramiona miał zarzucone białe kimono, przewiązane czarną wstęgą w pasie, buty na lekkim obcasie tej samej barwy, znikające gdzieś pod górnym odzieniem.

- Naczelniku Koisuke? Może zrobić herbaty? - białowłosy podniósł się na nogi i spojrzał w oczy mężczyzny.

- Huh? - obudził się z chwilowego transu. - A tak chętnie. O ile to nie problem. - młodszy jedynie zaprzeczył ruchem głowy i ruszył w stronę szklanych drzwi. Czarne oczy podążały za chłopakiem, a konkretniej za jego pięcioma, falującymi w każdą stronę ogonami. - I jeszcze jedno... - czerwonooki przystanął słysząc głos wyższego rangą, a jego uszy drgnęły. - Darujmy sobie te stopnie, jesteśmy sami... Junichi. - lis poczuł ciepło w sercu kiedy srebrnowłosy wypowiedział jego imię.

- Dobrze... - powiedział cicho i ruszył lekkim krokiem do jednych z drzwi biura gdzie była niewielka kawiarenka z ekspresem, kuchenką elektryczną, czajnikiem i mikrofalówką oraz parę szafek z naczyniami, herbatami, kawami i o zgrozo zupkami chińskimi. Szybko zamkną drzwiczki gdzie leżało do paskudztwo. Sprawnie wyjął spodki i filiżanki, ale chwilę zajęło mu wybranie odpowiedniej herbaty. Nastawił w tym czasie wodę, aż w końcu sięgnął po kokeiche¹. Słodka i delikatna, pozbawiona goryczy. - Będzie idealna. - mruknął z uśmiechem. Podskoczył lekko słysząc nagły pisk czajnika. Wlał wrzątek do porcelanowego dzbanka ów wcześniej wkładając metalowe sitko z liśćmi do środka. Położył wszystkie rzeczy na czarnej tacy i ruszył w stronę balkonu. Wchodząc na taras zauważył jak naczelnik odkłada z powrotem papiery na stolik. Potrząsnął głową powtarzając w głowie, że nie powinien interesować się prywatnymi sprawami Kyuubiego. Stanął przed szklanym blatem i rozłożył z gracją filiżanki wraz z dzbankiem.

- Trochę ci to zajęło. - powiedział poważnym tonem czarnooki, ale w duchu już bawiło go jak może zareagować młodszy.

- A-ah! Proszę o wybaczenie. - przycisnął do piersi tacę i skłonił się w pół. Głowę miał przy ramieniu srebrnowłosego, co oznacza, że jego twarz była nad dokumentami. Wyczuł delikatne, kwiatowe perfumy - kobiece, a oczami spostrzegł kawałek pudrowo-różowej koperty.

- Mówiłem, żebyś nie przejmował się... - zauważył jak czerwonooki skupił się na poczcie. - ... stopniami. - powiedział cicho i sprzątną z przed nosa chłopaka papiery.

- Prze-epraszam... - wyprostował się i odwrócił wzrok zawstydzony. - Ale może kiedy naczel- powiesz to będzie ci lżej? - spojrzał na niego kątem oka, lekko uśmiechając się. Czarne oczy błądziły po bladej twarzy chłopaka, a dłonie zacisnęły się na listach.

- Racja. - westchnął. - Usiądziesz? Dziwnie się czuję jak stoisz mi tak nad głową. - spojrzał w jego krwiste oczy.

- Emm... - spojrzał na czapkę naczelnika poczym zjechał wzrokiem na srebrne włosy. - A mógłbym...? - zapytał cicho i wskazał palcem na jego głowę.

- Hm? Jeżeli masz ochotę. - zdjął nakrycie głowy i położył je na papiery. Białowłosy słysząc pozwolenie machnął ogonami i odstawił tacę na stolik. Popędził do prywatnej łazienki mężczyzny, zabierając z niej grzebień i parę kanzashi². Szybko znalazł się za nim, zbierając wszystkie srebrne kosmyki w garść i zarzucił je za oparcie fotela. Kyuubi uniósł brew do góry widząc zapał lisa. - Mam tylko nadzieję, że nie zabrałeś mi jakiś kosmetyków. - wysyczał patrząc kątem oka na chłopaka.

- Nie śmiał bym. - uśmiechnął się, chociaż w środku płakał ze śmiechu. Nawet by ich nie tknął palcem, bo bałby się zawalić tej kosmetykowej konstrukcji, na pewno powstała by fala tsunami. Prychnął kiedy sobie to wyobraził. Wziął głęboki oddech, uspakajając się i zaczął przeczesywać włosy starszego. - Słucham. - powiedział cicho, ale stanowczo, a uszy wyprostował.

- Hmm... - mruknął kiedy grzebień dotknął jego głowy. - Nie uwierzysz... Następne napisały, że ich nie interesuje! Dałbyś wiarę?! - jęknął bezsilny. Zmarszczył brwi orientują się, że w głowie to jakoś lepiej brzmiało. - Co im we mnie nie pasuje? - chociaż powiedział to na głos, kierował pytanie wyłącznie do siebie. Opadł mocniej na fotel i zaczął mamrotać pod nosem.

- Rozumiem. - westchnął ciężko. Czyli jego teorie były dobre i sprawdziły się. Kiedy tylko dołączył do Nanby i poznał Koisuke było tak w kółko. Srebrnowłosy pisał do dawnych miłości, ale te odpisywały, że już mają kogoś lub nie są zainteresowane. Czerwonooki pisnął cicho i odskoczył kiedy głowa naczelnika nagle się poruszyła. Omal nie padł na zawał, bo trzymał tuż przy jego włosach ozdobę ze szpikulcem. Słysząc głuche pytanie mężczyzny posmutniał i wznowił pracę nad upinaniem kosmyków. - Nie wiem. Moim zdaniem jesteś idealny. - powiedział ledwo słyszalnym głosem. Czarnooki wyprostował się i wypiął dumnie pierś, co dawało do zrozumienia, że jest drag queenem³. Wystarczy tylko mały komplement, a jego ego wzrasta o tysiąc plus.

- Dziękuje. - spojrzał kątem oka na białowłosego, tak żeby nie poruszyć za bardzo głową. Junichi jedynie uśmiechnął się, maskując tym żal, że nawet pochwała nie zmieniła wyrazu twarzy naczelnika.

- Gotowe! - odsunął się krok do tyłu podziwiając kunsztowne, lecz delikatne upięcie z różnymi ozdobami. Kyuubi spojrzał w błyszczące z dumy oczy chłopaka, ale po chwili wyjął z kieszeni dwa lusterka. Jedno przystawił do włosów, a drugie tak, żeby móc zobaczyć pracę białowłosego.

- Piękne. - delikatnie pogładził lisa po głowie. Ten jedynie zarumienił się i skłonił w podziękowaniu. Położył grzebień na stoliku po czym nalał herbaty i podał jedną z filiżanek Koisuke. Usiadł w swoim foteli i również chwycił porcelanę z parującym naparem. - Naprawdę uważasz, że "idealny" jest określeniem dla mnie? - odstawił wpół pustą filiżankę na stolik i zaczął wpatrywać się w coraz to czerwieńsze niebo. Junichi omal nie zakrztusił się pytaniem starszego. Jeżeli on ma wątpliwości to naprawdę jest źle. Cichy stuk rozbrzmiał kiedy i on odłożył naczynie. Wstał i podszedł do czarnookiego, zaciskając dłonie na rękawach kimona.

- Owszem dla mnie idealny jest twój charakter, każdy ruch ciała, makijaż. - jeżeli nie zareaguje na ostatnie to będzie trzeba wzywać pogotowie. Dopowiedział w myślach, uważnie obserwując mimikę Koisuke.

- Dziękuję... bardzo. - w czarnych oczach pojawiły się iskierki, a usta ułożyły się w delikatny uśmiech. Lis widząc taką reakcję ze strony naczelnika, rozpromienił się i nie kontrolując swoich ruchów, pochylił się po czym lekko pocałował go.

- Ah, wybacz... - wyszeptał i odsunął się od niego niechętnie, pozostając jednak nachylonym nad nim. Kyuubi jedynie siedział osłupiały, topiąc się w tych szkarłatnych, przejrzystych oczach. Junichi widząc stan starszego, sapnął zadowolony i machnął kilka razy ogonami. Ostrożnie usiadł okrakiem na jego nogach, kładąc dłonie na barkach naczelnika.

- C-co ty...? - Koisuke tylko tyle był z siebie wykrztusić. Nie mógł oderwać wzroku od tych dwóch lśniących rubinów, które mieniły się od czerwieni do jaskrawego różu przy zachodzącym słońcu. Utonął w nich i za nic nie chciał, żeby ktoś go ratował. Usłyszał gdzieś obok siebie melodyjny, cichy śmiech.

- Chcę po prostu cię uszczęśliwić. - uśmiechnął się i chwycił nadgarstki starszego, kładąc jego dłonie na swoich biodrach. - Czy coś w tym złego? - wyszeptał zmysłowym głosem wprost do ucha srebrnowłosego, lekko przygryzając płatek. Z ust Kyuubiego wydobył jęk zdziwienia, a dłonie zacisnęły się nieświadomie na ciele chłopaka.

- Wystarczająco dla mnie zrobiłeś. - chociaż chciał odsunąć od siebie lisa, ciało nie drgnęło nawet o milimetr. Czuł jak podświadomość walczy z organizmem i coraz mocniejszym biciem serca.

- Nie walcz z tym to tylko pogarsza. - położył swoje dłonie na jego piersi i nachylił się nad nim, prawie dotykając warg ciemnookiego swoimi. Koisuke widząc bliżej te niesamowite oczy i słysząc słowa lisa poczuł jak coś w nim puściło. Przesunął dłonie na lędźwie młodszego, wbijając się w te malinowe usta. Z każdą następną chwilą czuł jak oddaje się tym odurzającym wargą. Zapominając... Zapominając o wszystkich zmartwieniach, o listach leżących tuż obok niego, o spóźniających się raportach... To wszystko przechodziło w niepamięć. - Naczelniku Koisuke... Ah... - słysząc głos białowłosego otrząsnął się. Spojrzał na niego zdziwiony i zarazem zawstydzony z rumeńcem gdy zorientował się, że nieświadomie ścisnął pośladek lisa.

- Wybacz... - zabierał już od niego ręce, ale powstrzymał go ucisk na nadgarstkach.

- To było... miłe. - bladą twarz młodszego przyozdobiły czerwone wypieki i delikatny uśmiech zakłopotania. Spojrzał w czarne tęczówki mężczyzny, z powrotem kładąc, tym razem obie jego dłonie na swoich pośladkach. - Ale uważam, że lepiej iść w bardziej ustronne miejsce. - wyszeptał w prost do ucha starszego. Kyuubi patrzył na chłopaka jak zahipnotyzowany, lecz słysząc jego ostanie słowa to w jaki sposób je wypowiedział poczuł jak cała krew spłynęła do dolnych partii ciała.

- Nie powinniśmy... - jego policzki przybrały mocniejszego koloru. Na przekór swoich słów przycisną biodra czerwonookiego do siebie jakby bojąc się, że faktycznie oddali się od niego.

- Pozwól, żebym pomógł ci zapomnieć o wszystkich zmartwieniach choć tej jednej nocy. - ostrożnie położył dłoń na policzku naczelnika tak, żeby nie rozmazać jego makijażu. Srebrnowłosy wpatrywał się przez chwilę w rubinowe oczy po czym poderwał się do pionu wraz z młodszym, chwytając go pod uda. Skierował się sprężystym krokiem w stronę swojej sypialni. Sam nie był pewny co robi, owszem chciał zapomnieć o tych wszystkich odrzuceniach, ale czy to jest dobry wybór? Nim się zorientował był już przed drzwiami. - Kyuubi... Za dużo myślisz o przeszłości... - naczelnik mrugnął kilkukrotnie na słowa lisa, który... miał rację. Wstrzymał oddech czując ciepłe wargi młodszego na swojej szyi. Westchnął głęboko, otwierając drzwi sypialni, po czym wszedł do środka, zamykając wejście na klucz. W pomieszczeniu praktycznie nic nie było, biurko z krzesłem, jakaś szafka, ale to co przykuwało uwagę było łóżko, a bardziej łoże z dawnych czasów Japonii, na którym spokojnie mogłoby spać z cztery osoby. Srebrnowłosy najdelikatniej jak umiał położył na nim drobniejszego chłopaka po czym zdjął mu buty, niedbale rzucając je na podłogę orientując się, że po nimi ma tabi⁴, sięgające do poły łydki. Junichi widział w oczach starszego strach, ale też zarazem determinację. Uśmiechnął się łagodnie, obejmując go za szyję i wbijając się w jego usta.

- Huh?! - czarnooki rozszerzył powieki do maksimum w zaskoczeniu na nagły ruch ze strony lisa. Jednak po chwili uspokoił się i sam ściągnął swoje "obuwie". Chwycił mniejszego za biodra, wyżej go kładąc, żeby wygodniej oparł się o poduszki. Nie był pewien co robi, dłonie zaczęły mu się trząść, a oddech i bicie serca przyspieszało. Owszem, zapomniał o tamtych zmartwieniach, lecz teraz miał inne... Nigdy nie robił tego z chłopakiem, znaczy wiedział co i jak, ale...

- Kyuubi spokojnie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - białowłosy uśmiechnął się, gładząc policzek starszego. Ten jedynie skinął niepewnie głową, nie mogąc wykrztusić z siebie żadnego słowa. Wziął głęboki wdech, przymykając oczy, uspakajając się. Przyssał się do chudej szyi lisa, robiąc na niej pierwszy czerwony ślad. Usłyszał ze strony chłopa cichy jęk przez, który znów poczuł jak uderza go podniecenie. Nie odrywając ust od jego skóry, sprawie rozwiązał szarfę od kimona, które podzieliło losy butów, lądując na podłodze. Odchylił się od czerwonookiego, dostając rumieńcy przez widok jaki miał pod sobą. Młodszy leżał zaczerwieniony w golfie, który ledwo sięgał do połowy brzucha, skarpetkach i bokserkach, które opinały się na jego twardniejącym przyrodzeniu. - Nie patrz tak na mnie. - choć białowłosy powiedział to drżącym, cichym głosem w duszy pragnął, żeby Koisuke był bardziej ostrzejszy*.

- Ah! Prze-epra-aszam... - odwrócił wzrok zawstydzony, zastanawiając się co teraz powinien zrobić.

- Nic się nie stało. - uśmiechnął się łagodnie. - Ale to trochę nie fire, że tylko ja zostałem prawie pozbawiony ubrań. - nadął policzki, ściągając z pleców starszego haori(5). Koisukie spojrzał na chłopaka ze zdziwieniem po czym zaczął się śmiać pod nosem widząc jego mimikę. - Oj, czego się śmiejesz? - jeszcze bardziej się naburmuszył, odwracając głowę.

- Niby mówisz poważnie, ale mina w ogóle tego nie okazuje... Urocze. - pocałował policzek mniejszego, patrząc jak z każdą chwilą robi się coraz czerwieńszy. I jakby za pomocą czarodziejskiej różdżki cały stres znikł przez co zostało tylko... rosnące podniecenie. Srebrnowłosy uniósł się na klęczki, zdejmują z siebie marynarkę, koszulę i rozwiązując krawat, rzucając je gdziekolwiek. Czerwone oczy uważnie śledziły każdy ruch naczelnika, wręcz pożerając coraz to nowszą odkrytą część ciała.

- Coś nie tak? - lis położył uszył słysząc pytanie nad wyraz blisko jednego z nich. Pokręcił głową na nie. Zerknął na pas starszego po czym chwycił jeden koniec wstęgi, który robił za pasek i pociągną go. Spojrzał w czarne oczy mężczyzny, uśmiechając się niewinnie. Zsuwał powoli hakamę(6), uważnie obserwując reakcję starszego. Srebrnowłosy zaczął lekko drżeć na ledwo wyczuwalny dotyk młodszego z rosnącym pożądaniem i nie tylko tym. Gdy spodnie zsunęły się do kolan naczelnik sprawnie zdjął je do końca, wręcz wykopując pod jedną ze ścian. Wrócił wzrokiem na klatkę piersiową chłopaka, nachylając się nad nią. Zaczął pieścić sutki lisa przez dość cienki, jak się okazało, materiał golfa. Jednego przygryzał zębami, a drugim zajmował się palcami.

- Ah! Kyu-uubi... - pisk zmieszał się z jękiem na pieszczotę ze strony czarnookiego. Młodszy przyłożył wierzch dłoni do swoich ust, tłumiąc pojękiwania i cięższy oddech. Patrzył zamglonym wzrokiem na czubek głowy starszego, zaciskając wolną dłoń na poduszce wiedząc, że w takiej pozycji nie da rady dosięgnąć jego członka. - Huh? - drgnął kiedy został pozbawiony górnego odzienia i czując ciepłe wargi srebrnowłosego na swoich. Chciał już oddać pocałunek oraz objąć go za szyję, ale usta chłopaka zaczęły schodzić niżej, z warg na żuchwę, obojczyki, tors, brzuch, aż natrafiając na linię bokserek, oczywiście bez malinek się nie obyło. Białowłosy drżał coraz bardziej z każdym następnym zassaniem jego bladej skóry.

- Mogę? - czarnooki zawisł ustami nad kroczem mniejszego, patrząc mu w oczy na ile mógł.

- Ni-ie musisz te-ego robi-ić... - policzki lisa zrobiły się czerwieńsze. Zakrył dłońmi twarz natrafiając na oczy naczelnika, zatapiając się bardziej w poduszkach.

- Czyli mogę wybrać... - westchnął z uśmiechem. Ściągnął sprawnie bokserki z młodszego po czym polizał po całej długości jego przyrodzenie.

- Ah~! - z warg białowłosego wyrwał się przeciągły jęk, a ciało przeszły dość mocne dreszcze. Wtulił policzek w poduszkę, zaciskając dłonie na kołdrze, starając się stłumić dźwięki jakie wydawał. Czując jak starszy pieści jego członka językiem i co jakiś czas zasysał główkę drżał coraz bardziej, a z ust wyrywały się głośniejsze jęknięcia. - Ah! Kyuubi! Nie! Ngh! - usta czarnookiego objęły całą długość przyrodzenia młodszego przez co ten drugi wypchnął odruchowo biodra do góry. Srebrnowłosy zaczął miarowo poruszać głową, wsłuchując się w jęki lisa i starał się za wszelką cenę ignorować łaskoczące go ogony Junichiego, które wiły się w każdą stronę ocierając się o brzuch naczelnika. Ruchy Koisuke z każdą chwilą robiły się szybsze, zdejmując w tej samej chwili tobi młodszego oraz swoje, które także odrzucił w głąb pokoju. - Ngh!! - białowłosy zacisnął mocniej dłonie czując nagły skurcz w podbrzuszu. - Kyu-uubi prze-esta-ań. - starał się odepchnąć głowę starszego od przyrodzenia, ale on nie drgnął nawet o milimetr. - Pro-oszę, ni-ie chcę tak- Ahh! - wygiął się w łuk, zaciskając dłonie na ramionach starszego. Srebrnowłosy słysząc słowa chłopaka oderwał się od niego nachylając się nad nim.

- Coś nie tak? - zapytał z troską i wyczuwalną złością na siebie, że mógłby zrobić coś źle.

- Ni-ie... tylko... Chc-cę norma-alnie... - starał się nabierać głębokich oddechów. - Chcę cie-ebie po-oczuć... w sobie. - zarumienił się jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. Wsunął dłoń pod bokserki czarnookiego, odrazu chwytając w dłoń jego członka. Naczelnik jedynie cicho stęknął na ciepło bijące od skóry chłopaka. Nachylił się bardziej nad nim, całując go w kącik ust.

- Musisz jeszcze chwilę zaczekać. - wyszeptał do ucha młodszego, lekko trącając je nosem. Przyłożył palce do jego wejścia, drażniąc je. Westchnął cicho, nie miał żadnego lubrykantu czy czegoś w tym rodzaju, no bo... po co? A kosmetyków za nić nie użyje do czegoś takiego, a ślina... za obrzydliwa.

- Ni-ie rób tego... - chwycił nadgarstek srebrnowłosego. Drgnął napotykając jego zdziwione spojrzenie. - Możesz od razu... Nie potrzebuje tego. - powiedział na jednym wdechu, starając się wydobyć jak najbardziej poważny ton. Czarne oczy bacznie obserwowały mimikę lisa czy aby na pewno mówi prawdę. Nie znajdując żadnych sprzeczności pozbył się swojej bielizny po czym zawisł nad nim naprowadzając swoje przyrodzenie na niego.

- Na pewno? - spojrzał w czerwone, rozszerzone do granic możliwości źrenice lisa.

- Cholera, Kyuubi. Błagam wejdź we mnie cały, jednym pchnięciem. - zarzucił ręce na szyję naczelnika, całując go namiętnie, krzyżując nogi na jego lędźwiach. Srebrnowłosy spłoną rumieńcem na taką bezpośredniość ze strony lisa, nie spodziewał się tego po nim. Oddał się całkowicie malinowym ustom mniejszego. Zaczął drażnić końcówką członka wejście czerwonookiego, ale słysząc ciche warknięcie zniecierpliwienia z jego strony, zaprzestał. Wziął głębszy oddech na ile pozwalały pocałunki i wszedł w niego na całą długość przyrodzenia. Obaj jękneli w tym samy czasie, lecz dźwięk ze strony lisa bardziej przypominał krzyk.

- Wszystko w porządku?! - w czarnych oczach pojawiło się przerażenie słysząc i widząc reakcję młodszego. Białowłosy uśmiechnął się uspokajająco, patrząc na mężczyznę z pod gęstych rzęs. Koisuke odetchnął z ulgą, opierając czoło o ramię drobniejszego, czekając na jakiś sygnał z jego strony, że może się poruszyć. Czerwonooki wbijał paznokcie w łopatki starszego czując jak przez ciało przechodzą najróżniejsze dreszcze oraz skurcze. Czy czuł ból? Owszem, ale czerpał z tego samą przyjemność tym bardziej gdy po jego pośladkach zaczęło spływać coś wilgotnego.

- Już możesz. - mruknął. Srebrnowłosy uniósł się na łokciach, wbijając się zachłannie w usta chłopaka. Zaczął miarowo poruszać biodrami, starając się dostosować do reakcji organizmu uległego. - Ngh! Ah! Kyu...uubi! - oderwał się od ust starszego, zaciskając dłonie na poduszce.

- Słucham. - szepnął do jego ucha, lekko je przygryzając. Oddech srebrnowłosego z każdą następną chwilą przyspieszał, a bicie serca można było bezproblemowo usłyszeć.

- Mo-ocniej! Ahh! - czerwone, zamglone oczy wpatrywały się w te głęboko czarne mężczyzny z pożądaniem. Policzki Koisuke przybrały mocniejszego rumieńca na prośbę ze strony lisa. Wyprostował się, chwytając dłońmi miejsca pod kolanami chłopaka, rozchylając jego uda. Znów usłyszał głośniejszy jęk. Przełknął głośno ślinę i przyspieszył ruchy bioder, dokładnie lustrując wzrokiem mniejszego. - Ngh!!! Mocniej! Ah! Naczelniku Koisuke!! - jęki lisa przeradzały się w krzyki rozkoszy z każdym następnym pchnięciem starszego. Na srebrnowłosego słowa chłopaka zadziałały jak płachta na byka. Zacisnął uda uległego, przyspieszając i starając się wchodzić w niego znacznie głębiej przy akompaniamencie głośnego krzyku, który potwierdzał, że trafił w prostatę młodszego. Poczuł jak chłopak zaciska się na jego przyrodzeniu, co spowodowało głuchy jęk z ust naczelnika. Poruszał się agresywniej, dysząc i stękając na zmianę z cichymi jękami.

- Ugh! - srebrnowłosy pochylił się lekko do przodu czując skurcz w podbrzuszu. Ciało chłopaka pod nim wyginało się w łuk, a z ust wydobywały się krzyki ekstazy. - Jun-nichi... ja... - jęknął, patrząc na zarumienioną twarz młodszego.

- Ahh!!! Bła-agm!! Sko-ończ we mnie-e! Nhg!!! - uniósł się na ile mógł i oplótł ramionami szyję naczelnika, wtapiając dłonie w jego włosy. Czarne oczy wpatrywały się w rubinowe odpowiedniki chłopaka. Mężczyzna puścił nogi lisa po czym objął go szczelnie, pchając z powrotem na poduszki swoim ciężarem. Jego oddech urywał się w połowie czując zbliżające się spełnienie. Z malinowych ust młodszego wydobył się przeciągły jęk, a jego kruche ciało wygieło się w łuk świadczące o osiągnięciu orgazmu. Srebrnowłosy zrobił parę mocniejszych pchnięć i poszedł śladami Junichiego. Lis cicho pisnął gdy ciepła, lepka ciecz wypełniła go. Obaj dyszeli, starając się nabrać powietrza do płuc.

- Dziękuje... - szepnął i schował twarz w zgięciu szyi mniejszego, tuląc go do siebie. Czerwonooki nie mogąc nic wymyśl sensownego w odpowiedzi, oddał przytulenie, przymykając powieki. Stęknął cicho niezadowolony gdy starszy wyszedł z niego, czując przez to dziwną pustkę pozostawioną po nim. Srebrnowłosy obrócił się na bok, przyciągając do siebie chłopaka i okrywając ich puchatym kocem, który leżał zwinięty na końcu łóżka. Młodszy westchnął cicho wtulając się w pierś mężczyzny, wsłuchując się w jego coraz spokojniejsze bicie serca. Po pewnym czasie leżenia w przyjemnej ciszy poczuł jak Koisuke rozluźnia uścisk. Uniósł lekko głowę natrafiając na spokojną, pogrążoną we śnie twarz naczelnik, która była oświetlona przez blask księżyca, wpadający poprzez duże, odsłonięte okno. Uśmiechnął się lekko widząc delikatnie roztarty makijaż i prawie całkowity brak szminki, która pewnie była teraz na jego malinowych ustach. Czerwone oczy wpatrywały się w srebrnowłosego, przypominając sobie każdą sekundę wydarzenia, które miało przed chwilą miejsce. Junichi wyswobodził się z ramion starszego, tak żeby go nie wybudzić. Usiadł na materacu, zakładając niedbale buty i kimono po czym wstał, wstrzymując oddech. Zadrżał czując jak po jego udach spłynęło nasienie Kyuubiego, które zmieszało się z resztką krwi. Nie przejmując się tym zbytnio wrócił na taras, nabierając świeżego, chłodnego powietrza. Księżyc w pełni wisiał już na niebo skłonie, a gwiazdy towarzyszyły mu migotaniem. Czerwone oczy spoczęły na szklanym stoliku gdzie stała ostygnięta herbata w filiżankach i dzbanku oraz leżące papiery wraz z czapką Kyuubiego. Podszedł do mebla chwytając tacę, kładąc na niej naczynia. W wolną ręką zagarnął dokumenty i nakrycie głowy po czym skierował się ku prowizorycznej kuchni. Sprawnie pozmywał porcelanę, przejrzał pocztę, mało wartościową wyrzucił do kosza, w której znalazły się również listy do Koisuke od dawnych miłości, resztę rzeczy pozostawił na blacie kuchennym. Wrócił do sypialni, sprawdzając najpierw czy srebrnowłosy śpi gdy okazało się, że tak zabrał się za złożenie ubrać i położenie ich na krześle przy biurku, to samo uczynił ze swoimi butami i kimonem. Obrócił się przodem do łoża, uśmiechając się z rumieńcem. Podszedł do niego, tak żeby być tyłem do starszego. Najdelikatniej jak umiał wyjmował z jego srebrnych włosów ozdoby, kładąc je po kolei na stoliku nocnym. Po uporaniu się z tym zadaniem, obszedł łóżko i z ostrożnością wszedł pod koc oraz ramię naczelnika tak, żeby go nie wybudzić.

- Nie musisz dziękować, bo to ja powinienem za twój uśmiech... - mówił pod nosem, wtulając głowę w klatkę piersiową mężczyzny. - Gdy powiesz, że znalazłeś odpowiednią osobę... Zniknę z twojego życia całkowicie. Nie będę mieć do ciebie żalu. Będę się wręcz cieszyć twoim szczęściem, ale dopóki coś takiego się nie wydarzy... pozwól, żebym był tak blisko ciebie jak dziś... - głos Junichiego robił się coraz cichszy z każdym następnym słowem. Zwinął się w kłębek, owijając ogony wokół nóg starszego. - Pozwól mi bić twoim puszystym kochankiem na wyłączność. - wypowiedziawszy to zdanie zamknął oczy, oddając się objęciom Morfeusza. Po jakimś czasie nieświadomie przybrał postać lisa, wielkość postaci człowieka. Kyuubi czując otaczającą go miękkość, przytulia ją przez sen cicho mrucząc. Piękny makijaż naczelnika odbity na śnieżnobiałym futrze gwarantowany.

*****(posłowie, dla zainteresowanych, na samym końcu)*****

kokeicha¹ - rodzaj japońskiej, zielonej herbaty

kanzashi² - ozdoby do włosów, często kunsztownie upiętych; jest jednym z dodatków do kimona

drag queen³ - określenie postaci scenicznej stwarzanej przez artystów, najczęściej płci męskiej, rzadziej płci żeńskiej, przedstawiających karykaturalnie postacie kobiece przy użyciu efektownych ubrań i mocnego makijażu

tabi - skarpety o dwóch palcach, sięgające kostek (ale pozwoliłam sobie przedłużyć je do połowy łydki...)

ostrzejszy* - Junichi jest z natury masochistą w stosunku płciowym, więc nie lubi gdy partner jest delikatny (dlatego jego duchowym partnerem jest Iwao - inny mój OC)

haori(5) - płaszczyk do kimona, sięgający bioder lub ud

hakama(6) - rodzaj spódnicy lub szerokich spodni, według tradycji noszony tylko przez mężczyzn, obecnie jednak robią to także kobiety

POSŁOWIE
(Jestem ciekawa czy ktoś to będzie czytał...)

No więc... Dziękuję za przeczytanie tego jakże krótkiego one shota.

Podzielcie się swoją opinią w komentarzach i napiszcie czy chcielibyście przeczytać inne opowiadania z moimi OCkami

(Odpowiadając na pytania; "Zrobisz one shota Reader x Character czy OC x Character?"... Nie, może w przyszłości, ale na razie nie zamierzam).

Junichi: Nie jestem kotem...

Kuro: Zaszkodziła ci sperma Kyuubiego? Weź mów po ludzku.

Junichi: *czerwieni się, mamrocząc pod nosem* Nazwałaś mnie jednym pseudonimem tego pchlarza ze Shreka (wzmianka o "puszystym kochanku" jest w filmie "Kot w butach" z 2011r.).

Kuro: A no, zorientowałam się dopiero po zrobieniu okładki... Nie chciało mi się tego zmieniać, ale pasuje to do ciebie.

Junichi: *pąs*

Kuro: Jak tą informacje mamy za sobą to... Żegnam i do zobaczenia wszystkim czytelnikom~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro