#12 Zdążyć przed Cannonem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trzeba zdążyć przed Cannonem.
Całkiem niezły tekst. Może ustawię go sobie na tytuł rozdziału?

[Tradycyjnie liczę na spam komentarzy od was bardziej niż na gwiazdki czy na pytania XD
Miłego męczenia się... Znaczy czytania]

Pytania leżą na szafce już jakiś czas, a ja muszę zdążyć na odpowiedzi przed nowym odcinkiem.
Mam nadzieję, że będziecie mnie pocieszać gdy tylko obejrzę. Nie wiem, że będę płakał...

Gdy dotarła do mnie powaga sytuacji byłem w trakcie treningu. Zresztą to się dzieje teraz. Jestem w trakcie treningu na "Dużej Skale. Jestem tak aspołeczny, że oczywiście, że musiałem znaleźć sobie jakieś prywatne miejsce.
Mówcie co chcecie ale w butach od Carmine trening jest nie najgorszy. Jeśli dasz radę walczyć w tym to dasz radę walczyć w każdych warunkach.
Na chwilę przystałem by popodziwiać Pentagram City z obrzeży.
Hah... Trzeba brać się do roboty. Przebywam tu tak rzadko ostatnio... Zgubiłem światy. "Jak można je zgubić?" zapytacie. Wśród nieskończonej ich ilości to nawet całkiem prosto. Zwłaszcza z taką ilością mnie. Tęsknię za czasami gdy byłem jedynym na całe multiversum. Znaczy. Było nas dwóch. Ten układ się sprawdzał.

Schowałem szpilki 90stopni i spacerkiem ruszyłem do hotelu.
Ta... Trochę więcej czasu spędzam tu niż na szukaniu. Mam wrażenie, że tylko Nesti jest kompatybilna. Angel też zgubiłem. Kij. Nieważne. Przepiszę zeszyty to zrozumiecie.

Pierwsza na celowniku była wieża V's. Niestety od skały to po drugiej stronie Pentagramu.

Dajcie mi chwilę...

Wbijam do pokoju Voxa w towarzystwie Hell is forever. (Poważnie)

Kai: When siad IT done!
Vox: co?
Kai: hell is forever wether you like IT or not!
Vox: ponowię pytanie: CO?
Kai: jajco!
Kai: sorry. Musiałem.
Vox: chcesz czegoś?
Kai: masz coś od Belzebbuba?
Vox: lubisz mocny towar?
Kai: średnio. Rozcięcz trochę.
Vox: skoro przyłazisz to pewnie masz jakąś sprawę.
Kai: nie mylisz się.
Vox podał mi szklankę i przeszliśmy do rzeczy.

Vox: hentai? Nie oglądam takich rzeczy.
Ja aż wyplułem napój z wrażenia.
Kai: Hentai? O ja papieże...

Ciekawostka o mnie co to nikt raczej nie wie. Był taki czas, że faktycznie oglądałem takie... Rzeczy ale dla fabuły. Czacie, że animacje 18+ mają nieraz lepszą fabułę niż niejeden animiec?
Ale to było przed tym jak obraziłem się na cały internet.
Choć swego czasu oglądałem twórcę o nicku Eipril. (I, że ja jeszcze pamiętam?) I to serio było dla fabuły. Arbuz 🍉. Kto wie ten wie.
Widziałem night with Loona 😭😏😭
Wiem, że w trakcie jest druga część 😭😭😭
Ale dość o mnie. Choć nieco mógłbym powiedzieć. Jak coś zawsze możecie do mnie napisać na priv XD 😄😄😄
(Żart, choć pisać możecie)

Vox: nie wiem czy obejrzę.
Kai: a ja googlnę...

Vox: to to?
Kai: chyba tak... Tak szczerze to nawet pytań nie czytałem.
Vox: to co z ciebie za dziennikarz?
Kai: fake'owy

Vox: czym jest pole dance?
Kai: staruszek...
Vox: co?
Kai: VELVETTE!
dziewczyna wyjrzała zza drzwi jakby tam stała.
Kai: Vox nie wie co to pole dance!
Velvette: staruszek chyba za rzadko na świat wychodzi.
Vox: wal się.
Vel wzruszyła ramionami i odeszła.
Vox: Jak taki mądry to co to jest?
Kai: taniec na rurze.
Vox: co?
Kai: następne pytanie!
Vox: kto wymyśla takie pytania!? Nie będę odwalał striptizu.
Kai: widać, że staruszek nie rozumie. To nie striptiz... Ale zobaczymy gdy fantazja cię najdzie.

Po wspomnieniu dawnych czasów nagle stałem się... Najlepiej opiszę to emotką: 😏
To tyle. Ale kto by się spodziewał po mnie stabilności?

Vox: ja oczywiście!
Velvette: ta... Jak ty jesteś top to ja jestem Calineczka.
Kai: czyli Val top? Nieźle...

Vox: szklany ekran, definitywnie.

Kai: Zmiatam do ćmy bo chcę to skończyć dzisiaj. Ja wam obiecuję obecnie jest 16:02 piątek 17 maja 2024 w tle leci "Looser, baby" jeśli to nie wleci dzisiaj to nie będę robił nic innego puki nie wejdzie "pewnego razu w piekle" mocne, ale obiecuję.

Valentino: witaj skarbie...
Kai: ślepłeś czy co? To ja. Ten co ci zawsze na złość robi.
Valentino: a... Niestety...

Valentino: nie znam
Kai: ja też XD

Valentino: kim?
Velvette: kolejny staruszek.
Kai: co nie? Mam nadzieję, że to nagrywasz...
Velvette: of c

Valentino: kotki podobno lubią najbardziej.
Kai: nie o to chodzi ale buja.

Valentino: na jakim padzie?
Velvette: posikam się zaraz. Zajebisty materiał...
Kai: nevermind.

Valentino: a który to...
Kai: no ten ko~ o, shit.
Velvette: XD.
Valentino: w studiu tak. Raczej zawsze znajdzie się ktoś kogo to podnieca.
Kai: z tego co widziałem to on ma najmniej artów...
Velvette: co?
Valentino: co?
Kai: co?


Valentino: a to jest ten co pada...
Velvette: co tam masz.
Vox: dostałem esa. Co tam?
Kai: zaraz się przekonamy.
Kai: jest w czym wybierać. Mamy was x ocki. Val x Angel. Czekaj a to dopiero polskojęzyczne...

*Godzinę później*
Najbardziej straumatyzowany był Vox. Po Valu to spłynęło jak po kacze którą w niego rzucę przed wyjściem.
Vel też sobie poradziła.
Cóż. Mam nadzieję, że o mnie nie powitanie jakiś powalony fanfik...


Velvette siadała na tyłku na telefonie i udawała, że ją to nie rusza. Po czym z opóźnieniem dotarło do niej i schowała się za ekranem.
Współpracownicy popatrzyli na nią ale po tym jak Vox zarzucił lenny face... Stracił kilka zębów...
Velvette: wiesz... Jesteś super i w ogóle...
Kai: i...?
Velvette: pierdolić to! Tak!
Kai: cholera, co? Nie taki był scenariusz!
Velvette: jebać scenariusz!
Kai: co się tu...
Velvette wyczarowała obrączkę.
Velvette: trzymaj młoda.
Kai: holy... Sh...

Valentino: Vox!
Velvette, Vox, Kai: Valentino...

Velvette: większość to i tak usztywniacz i lakier do włosów. Ciężkie w cholerę, ale da się przeżyć.

Velvette: *przyjmuje kwiatełki*
Kai: jak ja uwielbiam jak mi kreujecie ten świat... Ale...
Velvette: stul pyszczek szczeniaczku. Nie musisz mieć zawsze kontroli.

Valentino: teletubisiem?
Kai: jest
Velvette: jest
Vox: teletubisiem?
Velvette: trzeba będzie ich przeszkolić z 21 wieku...
Kai: nom.
Vox: ale wiem co to jest tylko...
Kai: ej, Velvette... Pisz!
Velvette: tak?
Kai: dziecko Valentino i Voxa będzie teletubisiem.
Velvette: wysłano XD
Kai: XD
Vox: usuń to!
Velvette nope :P

Valentino dostaje flashbacki.
*Pięć minut później*
Siedzimy z Velvette z popcornem i czekamy aż się ocknie.
Valentino: nigdy więcej...
Kai: czego?
Valentino: ...
Velvette: Val się zaciął...


Tym razem pukam do Voxa.
Kai: nieładnie wychodzić w środku zabawy...
Vox: jak się tu dostałeś.
Kai: a co? Miałeś zamiar obejrzeć coś?
Vox: zamknij się.

Vox: mam dużego.
Kai: WTF co to miała być za odpowiedź!?
Vox: taka byś się odczepił...
Kai: jeszcze jedno...

*AIAIA*
*This is magic on my bones*
ZESTIAL: wzywałes?
Kai: wiem, że nie masz nic do roboty więc...
ZESTIAL: czemu jesteśmy... Tutaj?
Kai: spokojnie, ma włączoną pauzę.
ZESTIAL: w to nie wątpię...
Kai: odpowiesz na pytanie?
ZESTIAL: oczywiście

ZESTIAL: słodzę w zależności od potrzeb i sytuacji. Najbardziej lubię napar z dzikiej róży.
Kai: dziękuję. Możesz już odejść.
ZESTIAL kiwnął głową i zanikł w cieniu.










Ruszyłem do Pożądania.
Kai: może ten dzień jednak może być bardziej ciekawy...


Jeszcze jedno...

Valentino: *został kopnięty*
Valentino: za co... Gdzie on?

#Krąg Żądzy#
Asmodeus: nie mówiłem? To było gdzieś w jednym z występów. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale coś zaiskrzyło.
Fizzaroli: a ty dalej nie wierzysz w miłość, co?
Kai: połowicznie... Może przy pytaniach do Helluvy coś zaiskrzy...
"Zdrajca"
Kai: "stul ryj"
Fizzaroli: do kogo?
Kai: nevermind.

Asmodeus: żelki.
Kai:hmm. Ciekawe.

Asmodeus: zwykle podczas występów.

Asmodeus: lepszy niż on? Cóż było kilku mięśniaków ale raczej nie...

Fizzaroli: nie, to nawet ciekawe połączenie.
Kai:... *Intensywne namyślanie nad naturą miłości* (przynajmniej to jest w normie)
"Co nie?"
Kai: "nie odzywaj się jak cię nikt nie pyta"
"..."
"Wal się"
Kai: "tu akurat potrzeby nie jesteś. Tu niea fabuły którą możesz psuć swoim isteniem"
"Kaik się wkurzył..."

Fizzaroli: zwykle ja ze względu na jego ciężar.

Fizzaroli: cały czas... Z nudów nawet go nie blokuję. Ciekawie jest.

Fizzaroli: uwielbiam :P

Fizzaroli: mam kilka. Nie ma sprawy.
Kai: Reki... Ty to dość dużo prezentów od nich dostajesz XD.

Dobra jeszcze odhaczmy Velvette. Ale nie chce mi się tam łazić więc po prostu zadzwonię.
T. Velvette: co tam?
Kai: kilka pytań jeszcze.
T. Velvette: dobra, szybko.

T. Velvette: tak 1.5 tego co Val.
Kai: czyli tyle ile ja nawet na oczy nie zobaczę.
T. Velvette: dokładnie.

T. Velvette: braci przyszywanych, i współpracowników. Muszę się z nimi użerać ale czasem jest nawet miło.

T. Velvette: jestem Bi

T. Velvette: nie oglądam, coś czasem się trafi ale fanką nie jestem. Naruto się nawineło.

T! Velvette: no chyba cię coś pogrzało! MILF to nie mój target. Choć te jej córcie to nawet fajne. Ale bez przesady...

Rozłączyłem się o ruszyłem przed siebie. Zapowiada się ciekawie...


Nie chciało mi się iść do nieba więc poszła sama.

Nagranie: cóż... Witaj synu... Nie mogę cię tutaj znaleźć więc pewnie jesteś tam na dole... Nie wiem za co, ale mam nadzieję, że Dalej żyjesz. Może kogoś masz? Kto to wie. Cóż... Ty... Chciałabym cię ujrzeć. Lub chociaż usłyszeć twój głos... Przepraszam. Powinnam być przy tobie. Mam nadzieję, się kiedyś spotkamy. Wtedy nie przestanę mówić. Do zobaczenia...

Alastor zaczął płakać. Czerwonymi łzami. Ale jednak. Choć uśmiech wciąż miał to potok łez szedł po policzku.

Alastor: pomożesz mi?
Kai: co? Ja?
Alastor: tak, nie mam dość mocy by to zrobić... Ale ty masz.
Kai: Hej, myślałem, że dasz radę sam.
Alastor: pomożesz?
Kai: *z determinacją* tak!

Wszedłem do jego wieży z dużo większą werwą niż on od razu strojąc sprzęt. Alastor stał dopóki nie pozwoliłem mu usiąść.
Kai: mamy jakieś 30 sekund nim Anioły ukrócą transmisję. 60 jeśli wybierzemy same radia jednak nie mamy pewności, że ona to usłyszy.
Alastor: musi to usłyszeć.
Kai: zrozumiałem.

#niebo#
Transmisja:
Drodzy aniołowie, mówi Alastor, Demon Radiowy. Mam do przekazania bardzo ważną wiadomość...

Musiałem podtrzymywać transmisję mocą duszy. Fak. Bez mocy multiversum jest nieco trudniej...

Transmisja: więc... Ta transmisja dotrze do osoby do której ma dotrzeć...
Dostałem wiadomość...
Jest tu nie aż tak źle jak mogłoby się wydawać... Nikogo nie mam. Ale w hotelu jest cała masa przy~ bliskich mi osób. Hotel Hazbin. Miejsce nawracające grzeszków.
Mam nadzieję, że masz się dobrze... Pozdrów Sir Pentiusa
Droga matko... Nie zapominaj o mnie, Dobrze?

Demon zakończył transmisję. Chyba po prostu musiał...











(Szczerze? Zacząłem płakać. Wzruszyłem się. )

Alastor: tygrys?
Kai: twoje zwierzątko... Zwierzę.
Alastor: dziękuję... Ten dzień... Jest trochę jak sen... Czy to... Na prawdę?
Kai: rzuciłeś maskę choć nie rzuciłeś uśmiechu... Choć to nie sen. Ale czy to prawdziwe... Tak samo jak całe moje przygody...


Husk: dzięki. Choć mnie to nie obchodzi.


Kai: nope, tym razem tutaj.
Przeniosłem impy i ogara do hotelu.
Więcej nie bo ich nie ogarnę...
Blitz: musiałeś?
Kai: tak!
Millie: dawno nie było pytań do nas.
Kai: zazdrośni? To nie ten krąg.
Blitzo: wiesz co? Nawet nie. To nawet lepiej.
Kai: Loona?
Loona: tak?
Kai: a ty co sądzisz?
Loona: obojętnie.

Bee: czy wy mnie tu obgadujecie za moimi plecami?
Kai: tak?
Bee: bez spiny. Przynajmniej dbam o talię. Co tam masz dobrego?

























































































































Kai: zrozumiałem!
Otwieram mini portal przez który zabieram szczotkę Stelli.
Kai: mamy DNA.
"Czyżby wszechpotężny miał problem i musiał używać technik?"
*Użytkownik Darkside został wyciszony*
Kai: znam też techniki discordowego moderatora. Niestety to nie potrwa długo...

Kai: ofiara...?
Chyba wszyscy się zgodzimy kogo bierzemy... Shit. Na potrzeby nieistniejącego cannonu on jest potrzebny...
Inne światy też istnieją...
"Ale ty wiesz, że masz co najmniej kilka innych opcji? Zrobić emopotwora. Porwać ją z innego świata. Efekt ten sam. A potrzeba takiej która..."
Kai: nie będzie tego świadoma... Usunę jej wspominania i wstawię Cannon. Zadowolony?

Zwalniałem z ulicy dwa demony.
Obezwładnionych ogłuszyłem.

Gdy rytuał się zaciął użyłem dwóch ofiar by przywołać dwie osoby. Crimsona i Stellę. Jego krew miałem bo... Nie muszę się tłumaczyć...

Dwa żywe trupy wstały.
Kai: odejdziecie dopóki nie wykombinuję co z wami zrobić. Nie będzie pamiętać ostatnich miesięcy lecz gdy wrócicie do domów będziecie pamiętać to co stać się miało...

Gdy wyszli użyłem mocy której używać nie powinien. Takie mieszanie w światach może spowodować kolizję...
Ale jednak. Nikt nie może pamiętać ich śmierci.
A staż piekła przestanie mnie poszukiwać...
Ostatnio dobrze się ukrywałem choć długo to nie potrwa...
Tak czy siak.

Baiiii

Bonus:

Turururu
Kai rzeczny
Jest niebezpieczny

Nie chce mi się robić korekty więc wrzucam tak o.

Jeszcze jedno... Możecie zadawać pytania jednak odpowiedzi będą dopiero po full moon. Bo dopiero wtedy zacznę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro