Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był to spokojny dzień w Iwagakure. Ninja byli na misjach, a pozostali zajmowali się sobą jak pewien blond włosy chłopiec. Przechadzał się po ulicach wioski. Ale ta przechadzka miała na celu schowanie się przed kimś.

-Deidara-senpai!-usłyszał nagle, a po jego plecach przeszły ciarki.-Jak cię znajdę, to mnie popamiętasz!

Niebieskooki nie odwrócił się w stronę głosu i przyspieszył kroku. Wiedział, że czeka go nieuniknione, ale wolał kupić sobie trochę czasu. Głos był coraz bliżej a on coraz bliżej, a on był coraz bardziej zestresowany tym faktem i zaczął biec.

-Znalazłam cię!-i właścicielką głosu zaczęła biec za blondynem. Siedmioletni chłopak nigdy nie przypuszczał, że dojdzie do takiej sytuacji. Obiecywał sobie przecież, że nie będzie jej denerwował a teraz? Ucieka, by nie poczuć jej gniewu na sobie. Przecież mówiła, że jej jabłka to coś, czego nie można ruszać bez pozwolenia, a on tego zapomniał i zjadł dwa.

I wtem Deidara wbiegł w pułapkę, pod postacią placu zabaw otoczonego płotem z siatki. Wzrokiem szukał jakieś dziury płocie albo czegoś, gdy nagle poczuł, jak ktoś łapie jego dłoń. Była to dłoń innej osoby. Była mniejsza od jego dłoni i cieplejsza niż u normalnej osoby. To koniec. Był skończony.

-Dei-da-ra~ - dziewczęcy głos rozbrzmiał w jego uszach. Odwrócił powoli głowę i ujrzał czterolatkę. Miała ciemno-brązowe włosy i czarne jak węgiel oczy, które teraz wpatrywały się w niego z wściekłością.

-O-Oh hej Asami-chan...- podrapał się po karku, patrząc na ciemnoskórą dziewczynkę. Poczuł, jak jej dłoń bardziej się nagrzewa.

-Błagam, nie spalaj mnie! Kto by ci wtedy tworzył moją sztukę? Hm?

Dziewczynka trochę pomyślała, po czym puściła jego dłoń i przytuliła. Deidara odetchnął z ulgą i również ją przytulił. Wiedział, że lubi jego sztukę co go niezwykle cieszyło, mimo że jeszcze szukał tej jedynej formy.

-Tym razem ci odpuszczę... Ale znów zjesz moje jabłka bez pozwolenia to cię spale... Mogłeś zapytać.

-A dałabyś mi trochę jabłek, jak bym zapytał, hm?

-Nie.

Chłopak westchnął ciężko. Jego młodsza przyjaciółka naprawdę bardzo uwielbiała jabłka i nikomu ich nie dawała.

-Skoro tu jesteśmy, może Cię pohuśtać?-spytał, a oczy dziewczynki rozbłysły i szybko pobiegła do zabawki, ale gdy chciała na niej usiąść... Spaliła deskę.

-Deidara... Znów to zrobiłam...-Asami spojrzała na swoje ręce i lekko zacisnęła.

-Oi spokojnie! Przecież nic się nie stało! Hm!- pogłaskał ją delikatnie po głowie. Jej smutny wzrok skierował się na blondyna. Nie lubiła, gdy traciła panowanie nad swoją zdolnością. W ogóle nie lubiła swojej zdolności. Myślała, że to przez nią jej tata ją opuścił, gdy się urodziła. Przez to, że jest inna niż reszta ludzi.

-Deidara... Myślisz, że jak kiedyś odnajdę tatę... To mnie polubi?

-Oczywiście, że tak, hm! A jak nie... To nie przejmuj się... Zawsze masz mnie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro