No. 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

>Chris POV<

Po przyjeździe Joel przyszedł do mojego pokoju porozmawiać o Melissie. Nie podobało mu się, że znowu tutaj jest. Przeprowadziłem z nim porządną rozmowę. Mam nadzieję, że zrozumiał, że ma ją zostawić w spokoju. Chwile po wyjściu chłopaka z pokoju usłyszałem dźwięk tłuczonych naczyń. Zmartwiłem się. 

A jeśli to Melissa? Mam nadzieję, że nic jej nie jest. 

Siedziałem jak na szpilkach. Chciałem się dowiedzieć co się stało ale nie miałem za wiele sił żeby wstać. Po około kwadransie do pokoju weszła ubrudzona dziewczyna.

-Melissa co ci się stało?

-Nic. Jestem po prostu niezdarna.-trzęsła się i unikała mojego wzroku.-Smacznego. Napisz jak skończysz jeść to przyjdę po tacę.- Położyła tacę i wyszła z mojego pokoju bardzo szybko.

-Poczekaj!-nie posłuchała mnie. Nie miałem ochoty jeść. Dziewczyna ewidentnie była czymś mocno zaniepokojona. Mam nadzieję, że to nie przez Joela. Oznaczałoby to, że w ogóle mnie nie posłuchał. 

Wziąłem leki i zjadłem większość obiadu. Napisałem do Mel żeby do mnie przyszła. Do pokoju weszła niepewnie. Przebrała się w jeansy i czarny golf z długim rękawem. Nie miała na sobie makijażu a jej oczy były czerwone. 

-Co się stało? Płakałaś?-nie odpowiadała. Kiedy chciała zabrać tacę, chwyciłem ją za nadgarstek i pociągnąłem do siebie. Niestety zrobiłem to zranioną ręką.-Cholera!

-Nie ruszaj się. Za chwilę przestanie boleć. Nie ruszaj tą ręką jeśli nie potrzebujesz.-powiedziała zachrypniętym głosem.

-Nie musiałbym gdybyś mi powiedziała co się stało. Ślepy nie jestem. Widzę, że coś jest nie tak.

-Mówiłam, że jestem niezdarna. Potknęłam się i taca z jedzeniem wypadła mi z rąk trochę mnie oparzając. Ale to akurat nie jest zbyt ważne. Przepraszam, że stłukłam naczynia i zniszczyłam ubrania. Nie chciałam.

-Możesz na mnie w końcu spojrzeć?

-Myślę, że będzie lepiej jak nie będę do ciebie przychodzić. Alice lub Grace będą teraz przez cały czas więc bardzo dobrze się tobą zajmą. Zapewne lepiej niż ja. Ja nie chcę robić problemów i przeszkadzać. Nie chcę też nikogo denerwować i być nachalna. Będę pomagać dziewczynom ale lepiej żeby to one się tobą zajmowały. W ostateczności mogę zrobić to ja. Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia. Con permiso.-uśmiechnęła się sztucznie i zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu wyszła z pokoju.

Co się stało do cholery?! Dlaczego tak nagle zmieniła zdanie? Muszę porozmawiać z chłopakami, a zwłaszcza z Joelem.

Zadzwoniłem do chłopaków żeby przyszli. Byłem wściekły. Przez postrzelenie kompletnie nie wiem co się dzieje dookoła. Chłopaki przyszli radośni i uśmiechnięci. Nie podzielałem ich radości.

-No powiem ci Chris...że...już na...wejściu...uderza zapach...damskich perfum. Jak nigdy.-powiedział Erick pociągając nosem praktycznie co każde słowo. 

-Melissa była u mnie niedawno. 

-Po jednym razie by tak nie było. Ona musiała tutaj wiele razy przebywać. 

-No była tutaj kilka razy. Pomaga mi. Nie rozumiem o co ci chodzi.-młody się zaśmiał.

-Jak się czujesz Chris?-zapytał Richard.

-Teraz już dużo lepiej ale rano... To był koszmar. Najgorsze jest to, że nie mam siły nic robić. I PRZEZ TO. NIE WIEM. CO. DZIEJE. SIĘ. W MOIM. DOMU!!-skierowałem swój wzrok na Joela. Postanowiłem zagrać inaczej. 

-Co się stało na korytarzu Joel?-zapytałem pewny siebie. 

-A skąd mam to wiedzieć?-skrzywił się i oparł o komodę.

-No ty powinieneś najlepiej. Zapytam wprost. Dlaczego zrzuciłeś tacę na Melissę?!

-Słucham?!-nic takiego nie zrobiłem!-zaczął być nerwowy. Ruszał kolanem w górę i w dół.

Kłamie. Zawsze tak robi jak kłamie.

-Nie kłam. Wiem, że to zrobiłeś!

-Bo ta suka tak ci powiedziała?!-wypalił nagle.

-Nawet nie waż się tak o niej mówić! 

-Bo co? Taka prawda! Ciągle odchodzi i wraca. Wszyscy skaczą wokół niej. Niby próbuje udawać, że jest cudowna i wspaniała, a jednak wraca po jakimś czasie bo spodobało się życie za czyjeś pieniądze. Księżniczka ma tutaj wszystko czego zechce. Wywaliłem na nią tą tacę bo sobie zasłużyła!

-Czyli jednak to zrobiłeś! Nie wierzę!

-Przecież sam to powiedziałeś.-odparł zakłopotany.

-Nikt mi niczego nie powiedział. Chciałem cię podejść żeby dowiedzieć się czy miałeś coś z tym wspólnego! Czy ty możesz dać jej spokój? Sądziłem, że to o czym rozmawialiśmy wcześniej, wbiło ci się do głowy ale najwidoczniej nie! Constanza też korzysta ze wszystkiego. Jak to sam powiedziałeś, żyje za czyjeś pieniądze. Jakoś z tym nie masz problemu! My też nic nie mówimy bo zwyczajnie tak miało być Joel. Jeśli chcesz to mogę to samo robić z Cony co ty z Melissą. Skończy się ruchanie co wieczór. Będzie chodziła w ciągłym strachu przede mną. Nie sądzę żebyś tego chciał tym bardziej, że wydaje mi się, że Constanza nie jest tobie obojętna.

-A czy tobie Melissa nie jest obojętna?-zapytał rozbawiony Zabdiel. Straciłem całą pewność siebie. Serce zaczęło szybciej bić i zrobiłem się nerwowy. Musiałem to ukryć przed nimi.

-Ona jest...po prostu ją lubię. Pomaga mi teraz tak jak ja jej pomogłem. Miło mi się z nią rozmawia i tyle. Tak. Jest mi obojętna. Co to w ogóle za pytanie?

-Tak tylko pytam.-podniósł ręce w geście obronnym Zab.

Po kwadransie zostawili mnie w pokoju. Wziąłem telefon do ręki i zacząłem pisać wiadomość do Mel.

Ja
Potrzebuję cię

Skasowałem wszystko.

Chris co ty piszesz?! Nienormalny jesteś?

Ja
Przyjdziesz do mnie?

Ponownie usunąłem wiadomość i zacząłem zastanawiać się nad pytaniem Zabdiela.

Melissa nie jest mi obojętna. Prawda jest taka, że uwielbiam jej towarzystwo. Odkąd zmieniła swoje podejście do mnie, mam ochotę spędzać z nią każdą sekundę. Jest ciągle taka radosna, urocza. Przynajmniej była przez te dwa dni. Tak troskliwie się mną zajmowała. Nie mogę wymazać z pamięci tych czerwonych policzków kiedy opatrywała moją ranę. Jej cudowny uśmiech i te nieziemskie oczy. Od samego początku nie mogę przestać o nich myśleć. Uzależniłem się od ciebie Melissa...

Ja
Co robisz?

5 minut później

Ja
Pomożesz mi z plasterkiem?

Po kilku minutach usłyszałem pukanie do drzwi. 

-Proszę.

Była nadal smutna i przygnębiona. Nawet bardziej niż wtedy. Chciałem skakać z radości kiedy ją zobaczyłem ale teraz sam jestem smutny.

-O co chodzi?-zapytała cicho.

-Chciałem się wykąpać a nie mogę nakleić poprawnie tego plastra. Pomyślałem, że możesz mi pomóc.-podałem jej kwadracik. 

-Mogłeś poprosić Alice.-zaczęła przyklejać opatrunek w miejscu mojej rany. Kiedy była tak blisko mnie, miałem ogromną ochotę ją przytulić, pocałować ale się powstrzymałem.

-Wiem co się wydarzyło między tobą a Joelem.

-Nie wiem o czym mówisz. 

-O tym, że zrzucił na ciebie tacę.

-Nie zrzucił. Mówiłam, że to tylko moja wina.-unikała kontaktu wzrokowego. Podeszła pod drzwi. 

-Nie kłam. Sam mi się przyznał. Nie kryj go już. 

-Ja nikogo nie kryję. On nie miał z tym nic wspólnego. To tylko moja wina. 

-Nie kłam. Mówię przecież, że mi wszystko powiedział.

-To nie zmienia faktu, że wina leży po mojej stronie. Mogłam nie wchodzić mu w drogę. 

-Dziewczyno! Co ty pieprzysz?!-zdenerwowałem się. Melissa nie odpowiedziała, tylko wyszła z mojego pokoju.

W następnym rozdziale...

"Spojrzałem na łóżko. Cała piątka spała obok siebie. Na środku, wzdłuż łóżka, leżała Melissa. Po jej prawej stronie przytulona Yocelyn a po lewej Constanza. Chłopaki leżeli gdzieś na nogach dziewczyn."

"-Słuchaj Chris. To będzie najdziwniejsza rzecz o jaką cię poproszę w swoim życiu"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro