No. 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

>Melissa POV<

Mijały kolejne dni od wypadku Chrisa. Rzadko wychodzę z pokoju i rzadko jem. Boję się Joela. Od kilku dni wielokrotnie mnie straszył. Raz przyszedł wieczorem i mnie pobił. Nie tak jak ostatnio ale jednak to zrobił. Przemyślał wszystko. Od tamtej pory bije mnie tylko tam gdzie jestem w stanie zakryć się ubraniami. Christopher odkąd poczuł się lepiej, przesiaduje ciągle w firmie. Nie wie nic o tym co robi Joel. Nie mogę mu powiedzieć. Boję się, że jak wszystko mu powiem to Joel się zemści. Poza tym oni są braćmi. Wiem, że to bardzo zabolałoby Chrisa. Nie chcę żeby kłócił się przeze mnie. Powiedziałam o tym tylko Yocelyn. Chciała powiedzieć o tym chłopakowi ale kategorycznie jej tego zabroniłam. Dziewczyna namówiła mnie i Cony żebyśmy zrobiły prawo jazdy. Miałam co do tego pewne obiekcje ze względu na wypadek rodziców ale udało im się mnie przekonać. Bardzo polubiłam jazdę samochodem. Była to pewna odskocznia od codzienności. Mogłam dzięki temu wyrwać się z posiadłości na jakiś czas. Po około 2 miesiącach razem z Cony zdałyśmy prawko. Stwierdziła, że musimy to oblać. Yocelyn podkradła chłopakom dwie butelki whisky i poszłyśmy na plażę.

Zabrałyśmy ze sobą też ręczniki i głośnik. Dobrze, że z plaży nie słychać naszych krzyków w domu bo byłoby źle. Chłopaki mogliby się nieźle zdenerwować. Alkohol zaczął się odzywać. Moja słaba głowa z chęcią przyjmowała kolejne jego dawki. Kiedy z głośnika zaczął wydobywać się utwór "We are the champions" zaczęłyśmy śpiewać jak wariatki.

-We are the champions, my friends
And we'll keep on fighting 'til the end
We are the champions!!
We are the champions!!
No time for losers
Cause we are the champions of the world

Zaczęłam tańczyć z Cony w parze. Szło nam to pokracznie ale liczyła się dobra zabawa. Kiedy chciała mnie przechylić, straciła równowagę i upadłyśmy na piasek.

-Dziewczyny alkohol się kończy. Idę po kolejną butelkę.-oznajmiła Yocelyn. Z naszej trójki ona była najmniej pijana. Następną piosenką w kolejce była "Girls just want to have fun". Wstałyśmy i zaczęłyśmy tańczyć tym razem osobno.

-Widzę, że bardzo dobrze się bawicie dziewczyny.-nagle odezwał się Erick. Nie zauważyłyśmy go wcześniej.

-Perfekcyjnie.-odpowiedziałam chwytając chłopaka za rękę. Zaczęliśmy razem tańczyć.

-Dzisiaj obie zdałyśmy prawko!-zaczęła krzyczeć Constanza.

-Ooo gratuluję!! Jeszcze dwóch kierowców, którzy będą mnie zwozić z imprezy.-powiedział obracając mnie.

-Zostajesz z nami Erick?-potrząsnęła butelką Yocelyn, która akurat się pojawiła.

-Z wielką chęcią ale jutro muszę iść do pracy.

-Oj bez przesady. Masz jeszcze cztery głowy, które mogą za ciebie wszystko zrobić. No nie daj się prosić.

-Erick. Zostań z nami. No nie możesz nas tak zostawić.-zaczęłyśmy go przekonywać razem z Cony.

-Będę cię bronić przed chłopakami.-powiedziała Yocelyn wręczając Erickowi butelkę. Po godzinie dołączył do nas Zabdiel z kolejną porcją alkoholu i przekąsek. Bawiliśmy się genialnie. Alkohol miał w tym ogromny udział ale nikt się tym nie przejmował. Dzięki naszej imprezce odkryłam, że Zabdiel jest naprawdę dobrym tancerzem. Na jakiś czas zapomniałam o wszystkich problemach. Około 2 AM wróciliśmy do domu. Mi i Erickowi trzeba było pomóc dojść do pokoju bo byliśmy zbyt pijani żeby zrobić to o własnych siłach.

>Chris POV<

Przez okno widziałem jak świetnie się bawią. Melissa ciągle się śmiała. Chciałem być wtedy z nią ale nie chciałem psuć jej zabawy. Nie odzywa się do mnie tyle co na początku. Nie wiem nawet dlaczego. Wszystko zmieniło się w dniu kiedy dwa miesiące temu chłopaki i Yocelyn z Constanzą wrócili z nad jeziora. Następnego dnia wstałem i przebrany do pracy zszedłem na dół na śniadanie. Przy stole spotkałem tylko Joela i Richarda.

-Gdzie jest reszta?-zapytałem zdziwiony.

-Też chciałbym wiedzieć. Moja żona nie spała dziś ze mną.

-Constanzy też nie było, a chłopaków pokoje są puste.

-Aż tak się świetnie bawili, że zostali na plaży na noc?-zaśmiałem się. W tamtym momencie pomyślałem o Melissie.

No właśnie! Pytanie czy ona jest u siebie.

Poszedłem na górę i cicho wszedłem do pokoju.

Co tu się dzieje?!

Spojrzałem na łóżko. Cała piątka spała obok siebie. Na środku, wzdłuż łóżka, leżała Melissa. Po jej prawej stronie przytulona Yocelyn a po lewej Constanza. Chłopaki leżeli gdzieś na nogach dziewczyn. Starałem się nie zaśmiać. Zrobiłem zdjęcie i wysłałem chłopakom. Po chwili przybiegli do pokoju. Usiedliśmy na kanapie naprzeciwko łóżka i szeptem omawialiśmy jakby ich obudzić. Nagle Melissa zaczęła się budzić. Byliśmy cicho i czekaliśmy na rozwój sytuacji. Richard wszystko nagrywał. Dziewczyna delikatnie się podniosła i złapała się za głowę. Skrzywiła się i syknęła. Dopiero po chwili zobaczyła co się dzieje wokół niej.

-Co oni robią w moim pokoju?!-powiedziała cicho. Wkrótce spojrzała też na nas. Nigdy nie zapomnę jej miny. Była w totalnym szoku. Spojrzałem jej w oczy i pokręciłem głową. Po chwili reszta zaczęła się budzić.

-Co się stało?-wymamrotał Erick.-Zabdiel. Zabdiel wstawaj. Musimy jechać do firmy. Słyszysz? Złaź ze mnie.-zaczął szturchać go nogą.

-Mhm. Daj mi jeszcze kilka minut. Moja poduszka jest taka miękka.

-To nie jest poduszka Zabdiel. To moja noga.-powiedziała Melissa.

-Może być. Czekaj, co?!-za moment dodał.

-Zabdiel zamknij się. Nie krzycz tak. Głowa mi pęka.-klepnęła go po głowie Yocelyn.-Cony. Wstawaj. -kopnęła dziewczynę w tyłek.

-Nie wiem czy zauważyliście ale nie jesteśmy sami.-odparła zakłopotana Melissa.

-Qué?-wymamrotał Zabdiel.

-Słyszałem o trójkątach ale w pięć osób? Kochanie. Już ja ci nie wystarczam?-zapytał żartem Richard.

-Hola mi amor.-odpowiedziała Yocelyn i podeszła się przytulić do swojego męża.

-Chłopaki jak wy chcecie do firmy w tym stanie pojechać?-zapytał Joel.

-Nie wiem. Jakoś musimy.

-Powiem wam jedno. Mimo, że głowa będzie nas napieprzać przez cały dzień, to było warto. Dziewczyny robicie zajebiste imprezy w plenerze.-powiedział Zabdiel wychodząc z pokoju razem z Erickiem. Za nimi wyszedł Richard z Yocelyn i Joel z Constanzą. Ja zostałem i patrzyłem się na Melissę. Przewróciła się z powrotem na łóżko i zakryła się kołdrą po czubek głowy.

-Nie będziesz dziś wstawała z łóżka? Pamiętaj, że ciągle jesteś w stroju kąpielowym.-odezwałem się po dłuższej chwili ciszy.

-Nie chcę wychodzić z łóżka. Boli mnie głowa.-wymamrotała.

-Domyślam się. Ale powtórzę to jeszcze raz. Jesteś nadal w stroju kąpielowym. Tym samym, w którym wczoraj się tarzałaś na plaży, kąpałaś w wodzie i na który wylewało się moje whisky.

-Co tutaj robisz?-zapytała nie odsłaniając twarzy.

-Szukaliśmy was i trop zaprowadził nas do twojego pokoju. Gratuluję zdania prawka. Jak wstaniesz to coś ci pokażę.

-Co takiego?-wstała i okręciła się kołdrą na naleśnika.

-Jak się ogarniesz.-zaśmiałem się.

-Powiedziałeś, że jak wstanę.-zaczęła małymi kroczkami dreptać do łazienki.

-Zmieniłem zdanie naleśniku.

-Gdyby mnie głowa nie bolała to bym zaczęła się kłócić.-zamknęła się w łazience. Tęskniłem za jej towarzystwem. Super spędzałem z nią czas kiedy się mną opiekowała. Ciągle była tylko dla mnie. A teraz praktycznie ze sobą nie rozmawiamy, mijamy się każdego dnia. Zdążyłem zjeść śniadanie i przyjść do jej pokoju z powrotem. Za kilka minut różowy misiek wyszedł z łazienki.

Wręczyłem jej szklankę z rozpuszczonymi witaminami.

-Zeruj. Powinnaś poczuć się lepiej.

-Nigdy więcej.

-Nigdy nie mów nigdy.-uśmiechnęła się do mnie.-W końcu.

-Co w końcu?

-Nic Melissa. Chodź.-kiedy zbliżaliśmy się do garażu zatrzymałem dziewczynę.-Muszę zasłonić ci oczy.

-W jakim celu?-zrobiła krok w tył.

-Zaraz się dowiesz.-pociągnąłem ją za rękę i zasłoniłem swoimi dłońmi oczy.-Idź. Powiem ci jak będziesz musiała się zatrzymać.

-Daleko jeszcze?

-Tak.

-Daleko jeszcze?

-W Osła się bawisz?

-Tak.-zaśmiała się.

-Ok. Już.-zabrałem dłonie z jej oczu. Stanęliśmy przed nowym audi.

-Kupiłeś sobie nowy samochód i chciałeś się pochwalić?-spojrzała na mnie i uniosła brwi do góry.

-Nie. Kupiłem TOBIE nowy samochód i chciałem ci go pokazać.-Melissa spoważniała.

-Żartujesz sobie, prawda?-spojrzała wielkimi oczami.

-Nie. Dlaczego? Przepraszam, że na razie tylko taki ale pomyślałem, że na pierwsze auto będzie w sam raz. Później jak nabierzesz wprawy to kupię ci jakie zechcesz. Obiecuję.-zacząłem się tłumaczyć.

Myślałem, że jej się spodoba...

-Czekaj. Mój mózg przetwarza przyjęte informacje. Daj mi chwilę. Nie. Nie mylę się. Zwariowałeś.-odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę domu.

-Ej gdzie ty idziesz?-pokazała palcem, że do domu.-A co z samochodem?-zatrzymała się, odwróciła i podeszła.

-Słuchaj. Nie ma opcji, że przyjmę od ciebie ten samochód. Wbij sobie to do głowy.-zaczęła dzióbać mnie palcem w czoło.

-Aż taki zły jest?-posmutniałem.

-Ty tak poważnie?-kiwnąłem głową.-Christopher błagam. Jest lepszy niż mogłabym sobie wymarzyć ale nie mogę go przyjąć bo jest drogi w cholerę i do końca życia nie spłacę ani tych ubrań ani tego auta. Nie zasługuję na to wszystko. Rozumiesz?

-A czy ja proszę żebyś za cokolwiek mi oddawała? Czy kiedykolwiek prosiłem?

-Nie ale..

-No więc bądź tak miła i przyjmij ode mnie to auto.-wcisnąłem jej do ręki klucze.

-Christopher Vélez dlaczego ty jesteś taki uparty!!!-zaczęła tupać w miejscu.

-Bo lubię cię denerwować i stawiać w kłopotliwej sytuacji. Policzki wtedy masz całe czerwone.-powiedziałem zostawiając ją przy samochodzie. Musiałem jechać już do firmy.

>Melissa POV<

Stoję jak głupek przed tym samochodem i nie wiem co mam myśleć. Christopher mi go podarował ale nie mogę go przyjąć. Za dużo już od niego otrzymałam. I tak wiele mu zawdzięczam. Nagle przeszła mi pewna myśl przez głowę. Napisałam do Christophera.


Ja
Czy to oznacza, że mogę sama wychodzić z domu??
Bez żadnego z twoich ochroniarzy???


Kilka minut później dostałam odpowiedź.


Chris
Tak
Ufam ci


Wow. To bardzo miłe. Zaskoczyło mnie to. Pozytywnie zaskoczyło.

Poszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Przyglądałam się kluczykom kiedy nagle do pokoju wpadł Joel. Zamknął za sobą drzwi na klucz. Przestraszyłam się bo wiedziałam co mnie czeka.

-Fajne autko? Sama byś sobie takiego nie kupiła.-uderzył mnie w brzuch.

-Nie chciałam tego samochodu.-drugie uderzenie. Zwinęłam się w kłębek.

-No ale jednak wzięłaś.-dwa ciosy.

-Nalegał.-kolejne dwa ciosy.

-Oczywiście, że tak.-cios.-Bo to Chris.-cios.-Jak mu na kimś zależy.-cios.-To dba o tą osobę jak szalony.-duża liczba uderzeń. Po kwadransie wyszedł zdyszany, a ja leżałam na łóżku i płakałam. Po południu przyszła do mnie zapłakana Constanza i Yocelyn.

-Cony? Co się stało? Dlaczego płaczesz?-przytuliłam ją.-Yocelyn. Co się dzieje? Czemu ona płacze? Joel jej coś zrobił?

-Powiedziała, że rano zwymiotowała, i przed chwilą, i że...okres jej się spóźnia. I podejrzewamy, że może być w ciąży.-byłam w szoku. Nie wiedziałam co powiedzieć.

Constanza? W ciąży z Joelem?

-Ja nie mogę być w ciąży. Nie mogę!! Joel nigdy nie zgodzi się na to dziecko Mel.-ciągle płakała.

-A ty chciałabyś tego dziecka? -zapytałam niepewnie.

-Nie wiem Mel. Chyba tak. Mimo tego jaki Joel jest to...zakochałam się w nim. Dla mnie nie jest taki niemiły ale wiem, że nie będzie chciał tego dziecka. On mnie nie kocha.

-To co chcesz zrobić?-zapytała Yocelyn.

-Nie wiem. Jeśli okaże się, że jestem w ciąży...nie usunę tego maleństwa. Nigdy. Nawet jeśli Joel będzie nalegał. Wolę zostać sama z dzieckiem niż się go pozbyć.

-Pamiętaj, że zawsze będziemy z tobą. Cokolwiek zdecydujesz.-powiedziałam.

- Musisz zrobić test. Nie możesz żyć w niepewności.

-Nie pozwolą mi wyjść samej z domu. Poza tym nie mam dokumentu.

-Yocelyn? Pojedziesz do apteki kupisz test? Ja też jeszcze nie odebrałam dokumentu.

-Spójrz na moją stopę. Zapomniałaś jak wczoraj się wywaliłam? Ciągle mnie boli.

-Cholera. Co teraz dziewczyny?-zaczęła panikować.

-Poproś Joela. To też jego sprawa. Skoro masz takie podejrzenia to znaczy, że w którymś momencie zawiódł.-szukałam rozwiązania.

-Nie. Nie poproszę ani Joela ani żadnego z chłopaków. Joelowi nie powiem dopóki się nie upewnię. Erick zacznie sobie żartować. Tak samo jak reszta.-dziewczyna im nie ufa. Nie widziałam innego rozwiązania.

-Ufasz mi?-dziewczyny spojrzały na mnie podejrzliwie.-Ufasz mi czy nie?-Cony kiwnęła głową. Wzięłam telefon i wybrałam numer.

-Melissa?-usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki.

-Słuchaj Chris. To będzie najdziwniejsza rzecz o jaką cię poproszę w swoim życiu.

Jednak rozmowa Christophera z Joelem niewiele dała. Nie posłuchał najlepszego przyjaciela. Jak myślicie, jak długo Melissa będzie ukrywać, że Joel nadal ją bije?🤔

Gorąco Was zachęcam do głosowania i komentowania 💚

W następnym rozdziale...

"-Jestem w ciąży. Spodziewam się dziecka"

"-Możemy porozmawiać? To dla mnie bardzo ważne.-odparła poddenerwowana.
-Jasne. Co się dzieje?
-Nie tutaj."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro