No. 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

>Chris POV<

Sugestia Melissy nie dawała mi spokoju. Znam swojego ojca. Ten powód wydaje się zbyt błahy. Od kilku dni chodziłem struty. Melissa jest jedyną kobietą, z którą kiedykolwiek chciałbym być i jeżeli miałbym się jej posłuchać to chciałbym żeby to właśnie ona została moją żoną. Ta dziewczyna jest teraz właścicielką mojego serca. Nie sądziłem, że kiedykolwiek się zakocham. Wydawało mi się, że po bolesnym rozstaniu z Kate nigdy ponownie nie pokocham żadnej kobiety. Melissa zmieniła moje życie o 180 stopni. Chciałbym być najlepszą wersją siebie właśnie dla niej. 

Ja

Spotkanie w Azylu za 10 minut

Zabdiel 

✌🏽

Joel 

👍🏽

Erick 

😒

Richard

Ok 🤘🏽


Czekałem na nich rozbity. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Potrzebowałem ich rady. Dobrze wiedzieli jakie mam stosunki z ojcem.

E:Co tam Chris?-wskoczył na kanapę. Za nim przyszła pozostała trójka.

-Muszę się ożenić.-walnąłem prosto z mostu. Chłopaki spojrzeli na mnie z osłupieniem.

Z:Słucham?

-Otrzymałem taką sugestię w sprawie moich problemów z tatą.-odparłem biorąc łyk ulubionego alkoholu.

R: Melissa powiedziała, że masz się ożenić? Bezpośrednia dziewczyna.-zaśmiał się.

-Nie powiedziałem, że to była ona.

E: Ale to oczywiste.

-Nieważne kto powiedział. Ważne, że może być w tym jakiś sens. Dlatego tutaj jesteście. Żeby mi doradzić.

J: Uważasz, że małżeństwo poprawi twoje relacje z ojcem?-zapytał chłodno.

-Nie wiem. Może. 

Z: Chcesz się związać na całe życie z pierwszą lepszą laską, której nie kochasz, tylko po to żeby twój tata był szczęśliwy?

-Na całe jego życie.-Richard podszedł i poklepał mnie po ramieniu.

R: Głowa do góry Chris. Wszystko będzie dobrze.

-Od dawna wiadomo, że nie będzie dobrze Rich. Szybki ślub, później szybki rozwód. Tylko gdzie ja znajdę dziewczynę, która nie znając mnie kompletnie, zechce za mnie wyjść?

J: Zależy ile zapłacisz.

Z: Prawda.

E: A Melissa?-po jego pytaniu nastała kompletna cisza.-No co? Macie dobry kontakt. Myślę, że po tym wszystkim co dla niej zrobiłeś, mogłaby ci pomóc.

J: Pozwolicie, że się nie wypowiem w tym temacie.

-Nie zgodzi się. Znam ją wystarczająco żeby to stwierdzić.

E: To ją zmuś.

-Puknij się w czoło Erick. Nigdy więcej. Nie wiem czy zauważyłeś ale odkąd przestałem to robić to zaczęła się normalnie zachowywać i żyć.

R: Chyba przestać zabijać.-spojrzałem zabójczym wzrokiem na niego.-Dobra nic nie mówiłem. Ale faktycznie możesz z nią pogadać. Przynajmniej nie będzie niezręcznie tak jak z nieznaną laską. A nóż trafisz na wariatkę. Melissa jest już zbadana i prześwietlona. Wiesz czego się spodziewać.

-Nie wiesz co mówisz.-zaśmiałem się i przygryzłem wargę.

J: Co to było Chris?-zdziwiłem się. Naprawdę nie wiem o co mu chodziło.

Z: Usta Chris. Robiłeś tak ostatnim razem przy tej szmacie, która cię zdradziła.

-Co? O co wam chodzi?-podszedłem do baru zrobić sobie kolejnego drinka.

E: Chris zabujał się w Melissie! Ha! Wiedziałem! Wygrałem!! Wyskakujcie z kasy!

-Co kurwa?! Założyliście się?!

R: Nie zaprzeczył. 300$ dla mnie.

-Co jest z wami nie tak?! Ja się w nikim nie zabujałem. Skupcie się na swoich problemach. Żałuję, że w ogóle was prosiłem o radę.

E: Ok. To skoro już mamy ustalone, że Melissa ci się podoba to może faktycznie ją poproś. A jeśli się zgodzi? Wygrałbyś życie stary.-machnąłem ręką na nich i wyszedłem z pomieszczenia.

Jasne, że bym chciał żeby to była Melissa. Bez dwóch zdań. Ale wiem, że się nie zgodzi. Jest zbyt rozsądna żeby to zrobić. Ile bym dał żeby czuła to samo do mnie co ja do niej...

>Melissa POV<

Już od dłuższego czasu Joel nie przychodzi do mnie i nie bije. Mimo wszystko Chris często pyta i kontroluje sprawę. To bardzo miłe z jego strony. Widzę, że bardzo się stara żebym mu zaufała i całkiem dobrze mu to wychodzi. Bardzo lubię jego towarzystwo. Nie jest wcale takim wrednym sztywniakiem jakim się wydawał pierwszego dnia kiedy go spotkałam. Jeśli ktoś mu poświęci dużo czasu to potrafi się otworzyć, okazać ciepło. A do tego ten świetny całus. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę czuła do niego jakieś pozytywne uczucia. Dziś pojechałyśmy z Cony na badania USG. Długo z tym zwlekała ale w końcu udało mi się ją namówić. Dziewczyna bardzo się wzruszyła kiedy usłyszała bicie małego serduszka. Zdecydowała, że jutro powie Joelowi o ciąży. Mimo naszych niezbyt dobrych relacji, mocno im kibicowałam. To, że dla mnie nie jest miły, nie znaczy, że nie pokocha własnego dziecka.

-Jesteś pewna, że tutaj jest ta kwiaciarnia?-zapytała Cony. Chciałam kupić świeże kwiaty do domu, dlatego wyszukałam jakąś bardzo polecaną kwiaciarnię.

-Zdecydowanie nie.-przejeżdżałyśmy obok starego magazynu w jakiejś obskurnej dzielnicy.-Zatrzymam się w zatoczce i sprawdzę gdzie jesteśmy.-wyszłam z auta żeby się rozejrzeć. Moją uwagę przyciągnęło czerwone ferrari z kolorowymi nalepkami wokół tablicy rejestracyjnej, które stało pod magazynem obok kilku innych aut.

To auto Ericka... Co on tam robi? Jest z nim reszta chłopaków?

Po chwili dostrzegłam też Richarda i Christophera. Byli zbyt daleko żebym dokładnie zobaczyła co robią ale wystarczająco blisko żeby zauważyć wymianę czarnej walizki na kilka brązowych torebek.

Co do cholery? To nie wygląda na spotkanie biznesowe.

Wsiadłam szybko do samochodu i odjechałam. Zrezygnowałam z szukania kwiaciarni. Teraz w głowie miałam tylko scenę w magazynie. Nie dawało mi to spokoju. Rozmowa o jakichś dziewczynach, które źle się zachowują, tajemnicze loty a teraz spotkania w opuszczonych miejscach. Czym oni się zajmują? Co ukrywają?

Chłopaki nie wrócili do domu o tej godzinie co zawsze. Od Alice dowiedziałam się, że będą nad ranem ze względu na ważne spotkanie biznesowe. 

Spotkanie do godzin porannych? Jasne..

W nocy budziłam się co kilka godzin. Brzuch nawalał mnie jak cholera przez miesiączkę. O około 3 AM poczułam ogromny głód.

-Zjadłabym dużą pizzę z pepperoni. Zobaczę co jest w lodówce. Może znajdę coś co zastąpi mi moją pizzę.-powiedziałam cicho do siebie wychodząc z pokoju. Rozejrzałam się. Korytarz był pusty.

Czego się spodziewałaś o 3 nad ranem?!

Schodząc po schodach usłyszałam czyjś śpiew na dole w kuchni. Zdziwiłam się ale postanowiłam to sprawdzić. Brzuch poza tym nie da mi spokoju.

-Yo quiero que tus ojos me miren
Y que tus labios me besen,
Para que nunca me olvides.
Dime que te parece.

Será tan fácil,
Para mí será tan fácil
Llegar a tu corazón, llenarte de ilusión.

Será tan fácil,
Para ti será tan fácil
Llegar a mi corazón, llenarme de ilusión.

Porque tú me miras y yo, siento lo mismo que tú
Cuando te miro siento que me estoy enamorando
Porque tú me miras y yo, siento lo mismo que tú
Cuando te miro siento que me estoy enamorando

O cholera! To Christopher! Bez koszulki... Jakie z niego ciacho. Melissa ogarnij się! Żadne ciacho! Nie będę się okłamywać. Jest boski. Jego głos jeszcze lepszy!

De ti me estoy enamorando,
No sé que está pasando.
Creo que son tus ojos que me están echizando
Me tienes loco bebe, y me tienes a tus pies.
Desde la primera vez que yo te vi me enamoraste,
Me asombraste con lo linda que te vez
De los pies a la cabeza todo te queda bien.
Desde que tú llegaste mi mundo está al revés.

Stałam za nim przez dłuższą chwilę nie ujawniając się. Podziwiałam jego cudowny głos.

-Podjadanie to zły nawyk.-odezwałam się w końcu. Chłopak podskoczył w miejscu.

-Puta!

-Melissa w prawdzie.-odparłam żartem. Spojrzał się na mnie krzywo.

-Dlaczego się skradasz? I dlaczego mnie straszysz?-odparł zawstydzony. Nie sądził, że ktoś go przyłapie jak śpiewa.

-Nie skradam się. I nie straszę. Jakbyś nie miał nic do ukrycia to byś się nie przestraszył.-podkradłam mu największą kanapkę z nutellą.-Dzięki.-usiadłam na blacie.

-To moja kanapka. Oddawaj.

-To co zjadłam też mam oddać?-wzdrygnął się i pokręcił głową.-Co to za piosenka? 

-Jaka?

-Ta, którą śpiewałeś.

-Ja nic nie śpiewałem.

-Taa. To Richard przez sen, a ja siedzę właśnie naga na blacie.-na moje ostatnie słowa spojrzał szybko na mnie.-No wiesz co?! Christopher ty świntuchu.-zaczął się przeraźliwie śmiać.

-Szklankę mleka?-kiwnęłam głową ucieszona jak małe dziecko.

-Dlaczego wstydzisz się śpiewać?-powiedziałam prosto z mostu.

-Ja się niczego nie wstydzę Melissa.-powiedział wręczając mi szklankę.

-Nie? To zaśpiewaj tą zwrotkę po której ci przerwałam.

-Nie będę śpiewał.

-Czyli się wstydzisz.-stanął przede mną i oparł ręce o krawędź blatu tak, że siedziałam między jego dłońmi. Spojrzał mi prosto w oczy i ponownie zaśpiewał wskazaną przeze mnie zwrotkę. Poczułam jak moje policzki płoną.-Dobra to jednak nie był dobry pomysł.-wzięłam duży łyk mleka a chłopak z uśmiechem odszedł i oparł się o blat po drugiej stronie kuchni.

>Chris POV<

Może ją zapytam mimo wszystko? Jak się nie zgodzi to poszukam innego rozwiązania. Ale jeśli się zgodzi to będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dwa głębokie oddechy i lecisz z tematem Chris.

-Słuchaj Mel.-zacząłem cholernie zestresowany.- Pamiętasz jak powiedziałaś, że masz do mnie najdziwniejszą prośbę?

-Nom.-zaczęła się śmiać.

-Ja mam dziwniejszą.

-Zaciekawiłeś mnie.-odparła zacierając dłonie.

-Wyjdziesz za mnie?

-Co?!-potrząsnęła głową z zamkniętymi oczami.-Czekaj. Przetwarzam. Co?!

-Nie żartuję.-ze skrzywioną miną podszedłem do niej.

-Oszalałeś? Masz gorączkę? Jesteś chory, prawda?-zaczęła dotykać mojego czoła i twarzy.

-Nie. Przemyślałem twoją sugestię dotyczącą poprawienia moich relacji z tatą. Proszę cię o pomoc. Pierwszy raz w życiu.

-A nie możesz poprosić tej dziewczyny, która tak bardzo ci się podoba?

No właśnie pytam

-Nie zgodziła się.-skłamałem. Połowicznie. Melissa spojrzała na mnie współczująco.

-Ojej. To trochę...przykre.

-Błagam zgódź się. Jesteś ostatnią deską ratunku Mel. Zrobię co tylko zechcesz.

-Christopher to nie jest błaha sprawa. Jak ty sobie to wyobrażasz?

-Wiem, że proszę o wiele.

-Chcesz sobie zmarnować życie będąc z kimś kogo nie kochasz? A co jeżeli spotkasz w przyszłości kobietę w której się zakochasz? Co jeżeli ja kiedyś kogoś takiego spotkam? O ile spotkam, bo do tej pory żaden nie zwrócił na mnie uwagi. Nieważne. Co wtedy zrobisz?

Nikt nie zwracał, nie zwraca i nie będzie zwracał bo jesteś tylko moja.

-Wymyślimy coś. Melissa proszę cię. Za wiele się nie zmieni. Jeśli będziesz miała dość to się rozwiedziemy i będzie po sprawie. Poza tym i tak nie będzie to trwało długo.

-Nie wiem Chris. Nie wiem co o tym myśleć.

-Mam uklęknąć i się oświadczyć?

-Nie... Nie tak wyobrażałam sobie swoje zaręczyny.-odparła z uśmiechem.-Nie w kuchni o 3:30 AM.

-A jak?-zaciekawiło mnie to. 

-Sama nie wiem. Romantycznie Chris. Romantycznie. Miło spędzony czas, jakieś ładne miejsce i boom. Romantycznie. Słowo klucz.

-Przemyśl to proszę.-rzuciłem w ostatniej chwili kiedy dziewczyna była już na schodach. 

Błagam Melissa. Zgódź się. Na miłość boską skarbie zostań moją żoną. 

Drugi rozdział tego samego dnia dla moich stałych cudownych czytelników 💚 Kibicujesz Melissie i Christopherowi? Jak sądzisz? Melissa zgodzi się na propozycję Chrisa czy nie?

Nie zapomnij o zostawieniu swojego głosu i komentarza 😊
⬇️💬⭐⬇️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro