No. 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

>Melissa POV<

Od kilku dni chodzę ciągle z głową w chmurach. Nie potrafię przestać myśleć o tym, że za miesiąc wyjdę za Christophera. Niezależnie od tego czy to małżeństwo jest prawdziwe czy zawarte na skutek prośby, już niedługo zostanę panią Vélez. Nie wiem dlaczego ale niewyobrażalnie mnie to cieszy. Byłam pod prysznicem kiedy do głowy wleciała mi piosenka, którą śpiewał kiedyś Chris. Zaczęłam śpiewać tylko fragment, który pamiętałam najlepiej. 

-Porque tú me miras y yo, siento lo mismo que tú
Cuando te miro siento que me estoy enamorando
Porque tú me miras y yo, siento lo mismo que tú
Cuando te miro siento que me estoy enamorando.

Szkoda, że nie znam wykonawcy tego utworu. Mogłabym słuchać tej piosenki na okrągło.

Przez cały pobyt w łazience nuciłam ten fragment. Wytarłam ciało i włosy, po czym zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą żadnych ubrań. Nawet bielizny. Owinęłam się więc ręcznikiem żeby nie było mi zimno i wyszłam z łazienki. Jakie było moje zaskoczenie kiedy na swoim łóżku zobaczyłam uśmiechniętego Chrisa.

-Co ty tutaj robisz?-przytrzymałam na wszelki wypadek ręcznik żeby nie spadł.

-Czekam aż wyjdziesz naga z łazienki.-puścił mi oczko. Odchrząknęłam.

-Widzę, że pokój mój jest tylko w teorii, bo prywatności nie mam w nim w ogóle.-poraziłam go wzrokiem. 

-Widzę, że nie masz problemu w staniu przez ludźmi w samym ręczniku.-przechylił się do tyłu wspierając się na jednym łokciu. Spojrzałam na siebie i okropnie zawstydzona uciekłam do garderoby zamykając się na klucz.

-Spokojnie. Przecież nie wejdę.-zaczął się śmiać.

-Nie byłabym tego taka pewna.

-De ti me estoy enamorando,
No sé que está pasando.
Creo que son tus ojos que me están echizando
Me tienes loco bebe, y me tienes a tus pies.
Desde la primera vez que yo te vi me enamoraste,
Me asombraste con lo linda que te vez
De los pies a la cabeza todo te queda bien.
Desde que tú llegaste mi mundo está al revés.-usłyszałam jego boski głos za drzwiami.

-Mi osobiście znudziło by się śpiewanie jednego fragmentu w kółko. Dobrze, że znam całą piosenkę na pamięć.

O nie. Słyszał jak śpiewałam pod prysznicem. Cholera!

-Gdybyś mi powiedział jaki jest tytuł tej piosenki albo artysta to bym sobie znalazła ją w necie i się nauczyła!-wychyliłam głowę przez drzwi i po chwili ponownie się schowałam w garderobie.

-"Tan fácil" ale i tak jej nigdzie nie znajdziesz. Uwierz mi na słowo. Ile można się ubierać? Melissa rusz ten tyłek.

-Uwierz mi, że można duuużo dłużej i jeżeli mi zaraz nie powiesz jak mogę znaleźć tę piosenkę to będę pół dnia siedziała tutaj.

-Ale co tobie tak zależy na tej piosence?

-Bo jest genialna!! Zakochałam się w niej od pierwszego słowa i chcę znać ją całą!! A tak w ogóle, co z tą dziewczyną, która ci się tak podoba? Nadal ze sobą rozmawiacie mimo, że cię odrzuciła?

-Jesteś bardzo bezpośrednia.-zaśmiał się.-Tak. Rozmawiamy. Bardzo często. Mamy bardzo dobre relacje. Może za jakiś czas coś z tego będzie..

-To może jednak jej ciebie oddam, co? Czy wolisz zostać ze mną?

-A jeżeli powiem, że zostać z tobą to co wtedy? Czeka mnie coś specjalnego?

-Mogę dać ci co najwyżej buziaka w policzek.-nie widząc go w trakcie rozmowy czułam się bardzo pewnie. Dobry humor także pomagał mi w rozmowie.- Maldita linda o maldita sexi? (Cholernie słodka czy cholernie seksowna?)

-Maldita desnuda.(Cholernie naga.)

-Christopher! Pozwolić sobie raz na bycie bezpośrednim a ty musisz wszystko zepsuć.

-Nie możesz połączyć jednego i drugiego?

-Ale to ja jestem tą mieszanką. Ja się pytam, którą opcję wybierasz na dziś.-zaśmiałam się.-A teraz już tak na poważnie. Odzywał się do ciebie tata po tamtym spotkaniu?-wyszłam w końcu z pomieszczenia i spojrzałam na chłopaka troskliwie. Szkoda mi go było bo wiedziałam jak bardzo zależy mu na tacie.

-Nie... Ślicznie wyglądasz...-odparł smutnym głosem.-A mój buziak?

-Ale nie powiedziałeś, że wolisz zostać ze mną.-odparłam słodkim głosikiem mrugając szybko oczami. Mimo wszystko podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.-Nie idziesz dziś do pracy?

-Moja własna narzeczona wygania mnie z domu do pracy? Nie spodziewałem się tego po tobie. Mam inne plany związane od początku do końca z tobą, dlatego tutaj jestem.

-Możemy porozmawiać o tym przy śniadaniu? Umieram z głodu...

-Jest 1 PM a ty jeszcze nie jadłaś śniadania?!-rozzłościł się. Zaprzeczyłam głową niepewnie.- To na co czekasz?! Chodź szybko na dół. Musimy pogadać o czymś co nie napawa mnie radością ale jest konieczne. Pierwszy taniec. Moja znajoma wpadnie do nas za około godzinę.

-Znajoma? Mhm. Ok. Najpierw to muzykę powinniśmy wybrać.

-Ja już wybrałem.-zdziwiłam się. Jest w ten ślub bardziej zaangażowany niż przypuszczałam.-Ale nie mogę powiedzieć co to za piosenka. Dowiesz się dopiero na weselu. 

-Żartujesz sobie chyba.-ręce mi opadły.

-Nie. Wierzę, że dasz radę mimo wszystko się nauczyć a ja ci w tym pomogę. Mam tylko nadzieję, że będzie łatwiej niż z tymi pałeczkami princesa.

Tak jak zapowiedział Chris, jego znajoma przyszła około 2 po południu. Chłopak poinformował ją o piosence. Próbowałam różnych sposobów żeby się dowiedzieć do jakiego utworu będziemy tańczyć. Nie udało mi się. Obawiałam się tego tańca. Wiedziałam, że jak tylko Christopher zbliży się do mnie na tak niewielką odległość to zacznę drżeć i się rumienić. To było również coś całkowicie nowego niż przytulenie się. Będę musiała utrzymywać z nim kontakt wzrokowy a jego oczy są tak cudowne, że zapominam o wszystkim co się dzieje dookoła. Jade, znajoma choreografka, poprosiła żebyśmy stanęli na przeciwko siebie. Podeszłam naprzeciw niego i zaplotłam dłonie za swoimi plecami. Starałam nie skupiać się na zapachu jego perfum, na zagryzionej wardze i seksownym spojrzeniu. Dotknięcie chłopaka i wykonanie pierwszych kroków było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Nie przypuszczałam, że to będzie dla mnie aż tak trudne. Sytuacji nie poprawiał fakt, że z każdym elementem, który zatańczyłam, było coś nie tak. Za wolno, za szybko, w złą stronę. Dużo łatwiej tańczyłoby mi się razem z muzyką. Mogłabym wyczuć, dopasować się do melodii, tempa. Coraz mniej radości sprawiała mi każda minuta uczenia się tego tańca. Po około godzinie poprosiłam o przerwę. Zrobiło mi się przykro. Poszłam do swojego pokoju żeby trochę ochłonąć. Usiadłam na łóżku po turecku i przytuliłam do siebie dużą poduszkę. Po kilku minutach do pokoju wszedł Chris.

-Ej. Melissa. Dlaczego płaczesz?-zapytał zmartwiony i usiadł blisko mnie.

-Bo jestem do dupy. Nie potrafię zrobić żadnego kroku bez pomyłki. Ciągle coś robię nie tak jak trzeba.-zasłoniłam twarz żeby nie widział moich czerwonych oczu.

-Nie jesteś do dupy. Jesteś cudowna. Masz duże utrudnienie. Gdybyś słyszała muzykę to było by ci o wiele łatwiej ale ja nie chcę żebyś wiedziała, o który utwór chodzi, bo to niespodzianka. Wiem, że ci się spodoba i jak go usłyszysz to wszystkie kroki staną się oczywiste. Obiecuję princesa.

-Możemy teraz skończyć próbę? Następnym razem odrobię wszystko.-poprosiłam zapłakanym głosem ciągle zakrywając twarz poduszką.

-Oczywiście, że tak. Powiem Jade, że dziś kończymy, a ty proszę przestań płakać. Gdzie się podziała moja mieszanka maldita linda i maldita sexi?

Czy on właśnie powiedział, że jestem jego? Serce zaraz wyskoczy mi z piersi. 

-Właśnie ośmiesza się na twoich oczach, a czemu pytasz?-nie odrywając poduszki od twarzy wstałam z łóżka i z pamięci skierowałam się w stronę łazienki. Kiedy byłam pewna, że chłopak nie zobaczy mojej twarzy, rzuciłam poduszkę na bok. Przemyłam twarz chłodną wodą a włosy związałam wysoko w luźnego koka.

-Nigdy nie powiedziałabym, że ten kretyn z kawiarni okaże się takim sympatycznym facetem, wiesz? I, że będę się czuć na tyle pewnie żeby bez żadnych konsekwencji cię tak nazwać.-zaczęłam się śmiać. Leżeliśmy na łóżku z nogami opartymi o ścianę i zajadaliśmy się solnymi orzeszkami.

-Dzięki Melissa. To była rzecz, którą przez całe życie chciałem usłyszeć. Mój następny tatuaż to będzie: kretyn ale sympatyczny. Czy to samo sobie nie zaprzecza?

-Mówię poważnie. Za żadne skarby nie powiedziałabym, że kiedykolwiek się z tobą dogadam. A to co później się wydarzyło... Niezły materiał na książkę. Nikt by mi nie uwierzył jakbym opowiedziała ostatnie pół roku swojego życia.

-Przepraszam cię Mel. Za to, że cię skrzywdziłem wiele razy.-spojrzeliśmy na siebie. Jego spojrzenie wyrażało smutek i żal.

-Już przepraszałeś.-odpowiedziałam obojętnie.

-I będę przepraszał do końca życia. Dopóki mi nie wybaczysz.

-Powiem coś ale po tym od razu zmieniamy temat. Ok?-kiwnął głową.-Gdybym ci nie wybaczyła to raczej by mnie tutaj już nie było, prawda? No właśnie.-chłopak przewrócił się na brzuch i spojrzał na mnie z uśmiechem zaskoczony.-Co nie oznacza, że nie możesz mnie ciągle przepraszać. Miło wyróżniać się czymś od reszty twoich znajomości.

-Mówisz jakbyś niczym się od nich nie różniła. Dziewczyno ty nawet nie wiesz co ja robię z tobą czego z innymi nigdy nie robiłem i nigdy nie będę. -powiedział z grymasem na twarzy.

-Stop. To brzmiało zbyt dwuznacznie.-na moje słowa wzruszył ramionami. Nastała między nami niezręczna cisza, którą po kilku minutach przerwał jego telefon.

-Co jest Rich?... Spędzam miło czas w łóżku ze swoją narzeczoną, a co?-walnęłam go i powiedziałam bezgłośnie "pojebało cię?!".

Przecież teraz wszyscy będą myśleć, że uprawialiśmy seks. Znam Richarda. Rozpowie wszystkim i doda jeszcze coś od siebie.

Niespodziewanie chłopak wstał z łóżka i zaczął krzyczeć do telefonu.

-Stary, pojebało go? Jak mógł to kurwa przeoczyć?...Niech się pierdoli. A ten chuj to niech lepiej się zacznie modlić bo ja mu tego nie daruję.... Tak. Niedługo będę.... Zróbcie to co zawsze. Nie będę jeszcze na to tracił czasu.-przyglądałam się mu uważnie. Nigdy przy mnie tak nie przeklinał. Widziałam go zdenerwowanego ale teraz? Trochę się przestraszyłam. Chłopak rozłączył się, pocałował mnie w czoło i wybiegł z pokoju. 

Nigdy mnie nie całował w czoło.To słodkie. A jego ciepłe usta...takie delikatne. Ciekawe co się stało, że tak się zdenerwował. Coś się stało w firmie czy znowu robią coś podejrzanego?

>Chris POV<

Dostałam od Richarda telefon odnośnie transportu dziewczyn. Szkoda, że akurat w momencie kiedy spędzałem czas z Mel. Sprawa była dość poważna. Jeden z pośredników Vázqueza przysłał nam dziewczynę w widocznej ciąży. Nie mam pojęcia co z nią zrobić. Odesłanie jej raczej nie wchodzi w grę bo mogła by nas wsypać.

Jak można być takim kretynem? Na chuj on ją zabrał?! Przecież doskonale wiedział jakie są obostrzenia. Nigdy nie sprzedalibyśmy ciężarnej kobiety.

Kiedy dojechałem pod magazyn, bezpośrednio podszedłem do związanego mężczyzny. Przywaliłem mu kilka razy i zacząłem wypytywać o sprawę. Idiota śmiał mi się prosto w oczy. Nie przejmował się problemem.

-López załatw go. Nie będziemy się z nim pierdolić.

E: Christo co jeżeli to wszystko było zaplanowane?-z chłopakami wyszliśmy przed magazyn. Odpaliłem papierosa żeby się uspokoić.

-Co masz na myśli?

E: Typ mógł być wtyką. Dlaczego miał w dupie to co zrobił? Znał zasady a spływało to po nim.-niestety Erick miał rację. Ktoś mógł zrobić to żeby nam zaszkodzić.

Z: Vázquez by tak nie ryzykował. Za dużo o nim wiemy.

R: To w takim razie kto inny? Przecież on był od Vázqueza.

-Nie wiem. Musimy pomyśleć co z nią zrobić. Skąd jest ta dziewczyna?

J: Meksyk. 24 lata. Mówi, że jest mężatką i ma już jedno dziecko. Dziewczyny, które zostały próbują ją uspokoić. Może i handlujemy kobietami ale ja dziecka na sumieniu nie chcę mieć. Gdyby Cony była na jej miejscu to rozpierdolił bym wszystkich po kolei.

-Trzeba ją przenieść gdzieś indziej. Dobra. Zawieziemy ją do mojego mieszkania. Zostawimy z nią jeszcze jedną dziewczynę i naszego człowieka żeby je pilnował.-przypomniało mi się, że mam apartament w centrum Miami.-Musimy się poważnie zastanowić co zrobić z tą dziewczyną bo sprzedaż nie wchodzi w grę.

J: I co? Jak było z Melissą? Sądziłem, że szybciej ją przelecisz ale w końcu ci się udało.-zapytał po kilku minutach. Miałem ochotę mu przywalić. Mi na Melissie naprawdę zależy. To nie jest kolejna dziewczyna na szybki numerek.

-O czym ty mówisz? Do niczego między nami nie doszło. O co ci chodzi?

R: Czyli wam przerwałem? Przepraszam stary.-zaczął się śmiać.

-Rich to był żart. Tylko siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Wiedziałem, że coś wymyślisz głupiego. A ty Joel zajmij się sobą. Korzystaj dopóki możesz. -zrobiłem łuk ręką imitując ciążowy brzuch.

J: Jak nie będę już mógł to pójdę gdzieś indziej. Hm...Na przykład do... Melissy.-podszedłem do niego.

-Spróbuj ją tknąć a zrobię ci powtórkę z rozrywki.-wysyczałem. Miałem ochotę już teraz mu przywalić. Kocham Melissę i nie pozwolę jej skrzywdzić. Za dużo wycierpiała przeze mnie. Nigdy więcej już do tego nie dopuszczę.


W następnym rozdziale...

"Byłam już prawie pod wejściem do budynku kiedy przed moimi oczami pojawił się Christopher z ciężarną dziewczyną."

"Chris? Proszę tylko nie to. Będziesz miał dziecko? I co teraz?"

"-Nawet tego nie próbuj Christopher. Oboje dobrze wiemy co chcesz teraz zrobić. Wiesz, że ja wiem co ty chcesz zrobić. To znaczy...mam dwie opcje.

-Jakie?-zapytał oblizując dolną wargę."

"Nie wyjeżdżaj"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro