No. 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

>Melissa POV<

Nie rozmawiałam z Christopherem o tym dlaczego się tak zdenerwował wczoraj. Wolałam nie poruszać tego tematu żeby jeszcze bardziej go nie rozzłościć. Widziałam, że wrócili do domu bardzo nerwowi, a między Chrisem a Joelem dostrzegłam napięcie. Rano dostałam wiadomość od krawcowej, że nie ma mojego jednego wymiaru i poprosiła żebym przyjechała do jej mieszkania w celu ponownego zdjęcia miary. Postanowiłam, że wpadnę do niej po lunchu na który umówiłam się z Chrisem. Ubrałam się ładnie i wyszłam do samochodu.

Będąc praktycznie już pod ich firmą otrzymałam wiadomość od chłopaka.


Chris
Przepraszam ale nie dam rady zjeść dzisiaj lunchu z tobą
Może jutro?

Ja
Aaa. No ok. Tak. Jutro brzmi ok

Chris
Przepraszam🙏🏻


Fantastycznie. To po co się tak stroiłam? Mógł wcześniej mi o tym powiedzieć.

Postanowiłam, że w takim razie pojadę do krawcowej. Poinformowałam ją o wcześniejszej wizycie i na moje szczęście nie miała nic przeciwko. Chciałam spędzić przerwę obiadową z chłopakiem no ale cóż. Rozumiem, że wypadło mu coś pilnego. W końcu prowadzą ogromną firmę. Pod apartamentowcem nie udało mi się zaparkować więc zatrzymałam się po drugiej stronie ulicy. Byłam już prawie pod wejściem do budynku kiedy przed moimi oczami pojawił się Christopher z ciężarną dziewczyną. Wchodzili do tego samego budynku. On też mnie zauważył. Zatrzymał się i patrzył przerażony.

Chris? Proszę tylko nie to. Będziesz miał dziecko? I co teraz?

Myślałam, że serce zaraz mi eksploduje i rozpadnie się na milion kawałków. Chciało mi się płakać. To dziecko skomplikowało całą sytuację. Mimo bólu który mnie przeszywał, starałam się delikatnie uśmiechać żeby pokazać, że nie obchodzi mnie z kim i jak spędza czas. Tak naprawdę bardzo mnie to obchodziło. Podeszłam do nich bliżej.

Czy już widać moje wypełnione łzami oczy?

-Melissa to nie tak jak myślisz.-zaczął się tłumaczyć.

A jak?

-Spokojnie. Nie tłumacz się. Możesz przecież robić co chcesz, pamiętasz? -próbowałam utrzymać sztuczny uśmiech.

-Wiem ale to nie..

-Nie tłumacz mi się. Nie ma takiej potrzeby. Jak wrócisz do domu to powinniśmy zamienić kilka słów.-poklepałam go po ramieniu i weszłam do środka. Od razu skierowałam się w stronę windy. Po chwili dołączył także Chris z dziewczyną. Winda zjeżdżała bardzo długo, więc zdecydowałam się na schody. Nie chciałam z nimi jechać. Bałam się, że wybuchnę płaczem.

-Ja pójdę schodami. Trochę mi się spieszy.

-Melissa poczekaj.-dogonił mnie na schodach.-Wszystko ci wytłumaczę. To naprawdę nie jest to na co wygląda.-mówił bardzo przejęty.

-Nie tłumacz się. Nie musisz. Jest wiele rzeczy, na które chciałabym znać wytłumaczenie a nie znam, więc... Myślę, że musisz się raczej zastanowić z kim tak naprawdę za 3 tygodnie powinieneś iść do ołtarza.-położyłam rękę na jego policzku, uśmiechnęłam się i po chwili ruszyłam po schodach na górę. Oczy piekły niemiłosiernie. Chciałam wrócić do domu i płakać w poduszkę.

Ta dziewczyna jest w ciąży. Chris zostanie niedługo ojcem. Dlaczego Christopher? Dlaczego nie mogłeś kurwa uważać?! Wiem, że nasza relacja powstała z przypadku i obłędu ale ja chcę...być z tobą. A teraz wszystko poszło się pieprzyć. Teraz jesteś jej. Musisz być.

U krawcowej nie spędziłam dużo czasu. Raptem pół godziny. Zaproponowała mi kilka drobnych poprawek, które będą idealnie podkreślały moją szczupłą sylwetkę. Wcześniej cieszyłam się na myśl o ślubie, ale teraz? Nawet nie wiem czy do niego dojdzie. Przed budynkiem nadal stał samochód chłopaka, co oznaczało, że nadal jest na górze z tą dziewczyną. Bez wahania poszłam do swojego auta żeby odjechać i w końcu móc się rozpłakać. Przez całą drogę do domu łzy płynęły mi po policzkach. Jeszcze kilka miesięcy temu oddałabym wszystko żeby na jego drodze pojawiła się dziewczyna, która mnie od niego uwolni. A teraz? Zrobiłabym wszystko żeby tak się nie stało ale ona spodziewa się dziecka. Nie mogę w żaden sposób z nią rywalizować.

Ty Chris i te twoje pieprzone laski na jedną noc.

Kiedy wróciłam do domu, od razu zamknęłam się w pokoju. Przebrałam się w krótkie dresowe spodenki, dużą czarną bluzę i zmyłam makijaż. Dziewczyny zapraszały mnie na wspólne oglądanie filmów ale odmówiłam zrzucając winę na złe samopoczucie. Zamiast tego położyłam się na łóżku pod kocem i przepłakałam kilka godzin. Około 6 PM zazwyczaj chłopaki wracają do domu więc postanowiłam się trochę ogarnąć. Spojrzałam w lustro. Oczy miałam całe czerwone i spuchnięte. Nos też świecił się jak czerwona dioda. Jedyne co mi się podobało to usta, które w końcu były większe. Korzystając z okazji, że jeszcze nie wrócili, zeszłam na dół żeby zrobić sobie mus truskawkowo-jabłkowy i jogurt brzoskwiniowy do którego wrzuciłam kawałki bananów. Nie miałam ochoty na wystawną kolację ze wszystkimi. Zabrałam miseczki na górę i usiadłam obok łóżka na podłodze. Żeby umilić sobie kolację, włączyłam film na telefonie. Nie było mi jednak dane zjeść w spokoju bo po dłuższej chwili wszedł do pokoju Chris. Wiedziałam, że będzie chciał porozmawiać. Rzuciłam tylko na niego okiem i z powrotem wróciłam do oglądania filmu i zajadania się jogurtem. Chłopak bez słowa usiadł obok mnie i zabrał mi telefon.

-Może zjesz coś porządnego a nie tylko jogurt i owoce?-zapytał spokojnie.

-Nie jestem aż tak głodna.-odpowiedziałam patrząc w druga stronę.

-Możemy porozmawiać?-przekręcił moja twarz w swoją stronę. Chyba zauważył moje czerwone oczy bo trochę się zmartwił.- Płakałaś? Melissa dlaczego płakałaś? To przeze mnie?

-Wszystko jest w porządku. Po prostu trochę źle się czuję i tyle.-założyłam kaptur na głowę.

-Melissa. To co widziałaś dzisiaj...

-Nie owijajmy w bawełnę. Ok? Za kilka miesięcy zostaniesz ojcem. Nie pozwolę na to żeby ta dziewczyna została sama z dzieckiem kiedy ja sobie tutaj mieszkam jak gdyby nigdy nic. Dlatego... -zaczęłam ściągać pierścionek z palca.-Proszę. Idź do niej. To ona cię teraz potrzebuje. Niedługo zostaniecie rodziną. To z nią powinieneś planować ślub a nie ze mną. -powiedziałam wręczając mu pierścionek.

-Dlatego właśnie chciałem żebyś mnie do cholery wysłuchała.

-Co ty robisz?! Puść mnie!-niespodziewanie mnie podniósł i usadził na łóżku.

-Słuchaj mnie uważnie.-zbliżył się do mnie.- Ta dziewczyna to moja znajoma. Nigdy z nią nie spałem a to dziecko nie jest moje. Nie. Jest. Moje. Chciałem jej tylko pomóc bo ojciec dziecka wziął nogi za pas. Mimo tego, że próbowałaś udawać nieurażoną to i tak zauważyłem, że zabolał cię ten widok. Za dobrze cię znam Melissa. A ten pierścionek jest twój, dla ciebie, z myślą o tobie i nie waż się nigdy go zdejmować. Jasne?-wziął moją dłoń i założył pierścionek na palec.

-Wiesz, że nie musisz mnie okłamywać. Jeśli to jest twoje dziecko to po prostu mi to powiedz. Spokojnie. Nie będę wam w niczym przeszkadzać. Naprawdę.-wzięłam jego twarz w dłonie i spojrzałam na niego smutno.

-Nie kłamię. Mel uwierz mi.

-Przysięgasz?-kiwnął głową. Poczułam niewyobrażalną ulgę. Westchnęłam głośno i opadłam do tyłu na łóżko. Zamknęłam oczy a uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.

Dziękuję ci Boże. Wiem, że każde dziecko jest błogosławieństwem ale naprawdę byłam załamana wiadomością, że Christopher mógł zostać niedługo ojcem. Teraz kiedy wszystko zaczęło się w miarę układać, pojawienie się tego malucha mogło wszystko popsuć. Całe moje poświęcenie poszłoby na marne. To zabrzmiało bardzo samolubnie. To nie jest jego dziecko... Tak się cieszę! Aaaa!!

-Pójdziesz ze mną na dół na kolację zazdrośniku?-uniósł delikatnie jeden kącik ust.

-Zazdrośnik? Że niby ja? Chciałbyś.- wstałam omijając go.- Tak. Pójdę.

-Poczekaj. Chodź tutaj. Usiądź.-klęknął przede mną.-Jeśli kiedykolwiek nastąpiłaby taka sytuacja, to powiedziałbym ci o wszystkim i nie podjąłbym żadnej decyzji bez ciebie. Ok? Nie chcę żebyś przeze mnie płakała bo serce mi pęka jak widzę twoje czerwone oczy.-pocałował mnie w czoło. Dreszcz mnie przeszedł. Chłopak podał mi rękę i poszliśmy na dół. Mój humor zmienił się o 180 stopni. Smutek i bezradność zniknęły. Czułam jedynie radość i ogromną ulgę. Kątem oka widziałam, że Chris ciągle się ze mnie śmiał ale miałam to gdzieś. Już nic nie mogło mi popsuć humoru dzisiaj.

-Qué está pasando princesa? Porque sigues sonriendo?(Co się dzieje księżniczko? Dlaczego ciągle się uśmiechasz?)-zapytał mnie cicho Christopher. Poruszyłam tylko brwiami i się zaśmiałam. A co miałam mu powiedzieć? Jestem szczęśliwa bo okazało się, że tamta dziewczyna nie jest z tobą w ciąży i zostaniesz ze mną? Chyba raczej nie. Po skończonym posiłku poszłam na górę żeby wykrzyczeć się ze szczęścia w poduszkę. Było już późno a mnie energia i radość rozpierały od środka.


Chris

Dlaczego tak krzyczysz??

Słychać cię u mnie w pokoju 😂😂

Ja

Poważnie?

Przepraszam. Postaram się być ciszej 😳

Chris

Co się stało, że masz taki dobry humor??

Ja

Nie mogę ci powiedzieć ale czuję się geeeniaaalnieee 😍

Chris

Mogę przyjść?

Ja

Jeżeli chcesz to proszę bardzo

Zazwyczaj się nie pytasz 🤣


Po chwili w moim pokoju pojawił się Christopher w samych czarnych dresach. Gapiłam się na jego nagi tors. Zrobiło mi się gorąco.

Czym sobie na to zasłużyłam?

-Dlaczego tak krzyczysz dziewczyno?-zaśmiał się. Żeby uniknąć niezręcznej sytuacji z moim rumieńcem w roli głównej odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku.

-Daj mi sekundkę.-wystawiłam wskazujący palec w jego stronę. Wzięłam kilka głębokich oddechów i ponownie spojrzałam na chłopaka. Wyglądał niesamowicie przystojnie. Nie sądziłam, że jego ciało jest tak dobrze zbudowane. A ten tatuaż? Dopełniał cały jego boski wizerunek. Miałam teraz przed oczami Christophera w całej okazałości. Usta zrobiły mi się całe suche i poczułam się spragniona.-Jakie było pytanie?-zapytałam starając się patrzeć na niego powyżej ramion. Chłopak się zaśmiał.

-Dlaczego tak krzyczysz?

-Nie mogę ci powiedzieć bo będziesz miał o mnie złe zdanie.-poszłam ze szklanką do łazienki żeby napić się wody. Kranówka też może ostatecznie być.

-Zaintrygowałaś mnie jeszcze bardziej. Mów.-pokręciłam głową.-Jesteś tego pewna?-zaczął się do mnie zbliżać.

-Nawet tego nie próbuj Christopher. Oboje dobrze wiemy co chcesz teraz zrobić. Wiesz, że ja wiem co ty chcesz zrobić. To znaczy mam dwie opcje.

-Jakie?-zapytał oblizując dolną wargę.

-Ok. Teraz jedną. Christopherze Bryantcie Vélez Muñoz nawet o tym nie myśl. Dobrze wiesz, że mnie to denerwuje.-stałam już pod ścianą ale w ostatniej chwili prześlizgnęłam się koło niego uderzając przy okazji stopą w róg szafki.-Auć! Cholera!-zaczęłam skakać na jednej nodze do łóżka. Usiadłam i przyciągnęłam kolano do siebie żeby lepiej widzieć mój rozcięty mały palec u stopy.

-Przepraszam Melissa.-przejął się.

-To nie twoja wina. Jestem ciamajdą i tyle.-powiedziałam urażonym głosem i przyłożyłam chusteczkę do palca.

-Nie jesteś ciamajdą. Przyniosę ci plasterek.

-Nie trzeba. Nic wielkiego się nie stało. Poza tym Aali nie da mi kolejnego Kubusiowego plasterka.

-Mogę usiąść obok?

-Jasne. Czemu nie?-zdziwiłam się. Nigdy nie pytał. 

-Co tobie się tak humor poprawił po naszej rozmowie? Aż tak się przejęłaś tamtą dziewczyną?

-Nie drąż tematu Chris.

-Chcę wiedzieć czym sobie zasłużyłem na taki cudowny widok jakim jest twój uśmiech.-poraziłam go wzrokiem.-Słuchaj Lissa. Będę musiał jutro wyjechać na kilka dni. Pamiętam, że byliśmy umówieni ale to nagła sytuacja i muszę się nią zająć.-posmutniałam.

Nie wyjeżdżaj. Nie zostawiaj mnie samej.

-Czyli zostaniemy same w domu z dziewczynami?-oparłam policzek o kolano i wlepiłam swój smutny wzrok w jego oczy.

-Nie. Chłopaki zostają. Tylko ja wyjeżdżam. A w zasadzie to wylatuję.

-O której masz samolot?

-O 7 AM. Chcesz mnie odwieźć na lotnisko czy wolisz spać?-stuknął mnie palcem w nos.

-Odwiozę.-uśmiechnęłam się na siłę.

Kiedy chłopak wyszedł z pokoju ponownie zatopiłam się w miękkim kocu i smutkach. Niby to tylko kilka dni ale bardzo nie chciałam żeby wyjeżdżał. Kilka dni bez jego cudownego uśmiechu?

Nudzi mi się więc udostępniam kolejny rozdział. Poza tym nie jest moim zdaniem tak ekscytujący żeby czekał do jutra 😕

W następnym rozdziale...

"I muszę na pożegnanie cię przytulić. I pocałować."

"Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że kilka sekund później zaczął biec w moją stronę. "

"Melissa. Jest sprawa. Musisz na chwilę do nas przyjść.-był zdenerwowany.

Po kilku minutach Melissa wróciła do pokoju. Zauważyłem, że jest przestraszona."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro