No. 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

>Chris POV<

Byliśmy w momencie przekazywania towaru kiedy usłyszałem krzyk. Spojrzałem w stronę metalowych beczek.

Melissa... O nie...

Dziewczyna stała zapłakana i przestraszona. Odrzuciłem szklankę na bok i zacząłem biec w jej stronę. W tym samym momencie dziewczyna zaczęła uciekać. Wyciągnąłem z kieszeni nadajnik i powiedziałem Lópezowi, że mają ją zatrzymać. Dzieliła nas spora odległość więc szanse na to, że swobodnie ucieknie były naprawdę duże. Byłem na siebie wściekły. Nie chciałem żeby się o tym dowiedziała. Nie w taki sposób. Biegłem w jej stronę ile sił w nogach. Zwolniłem kiedy zobaczyłem, że chłopaki ją trzymają. Nic nie mówiłem. Podszedłem do niej cholernie smutny. Twarz miała całą mokrą. Włosy potargane opadały jej na twarz. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia pełnego rozczarowania, strachu, smutku. Zawiodłem ją. Wiedziałem o tym. Chciałem ją chwycić za rękę i zabrać od ochroniarzy ale dziewczyna się ode mnie odsunęła.

-Nie dotykaj mnie!! Nie zbliżaj się do mnie!!-krzyczała.

-Melissa posłuchaj mnie. Daj mi wytłumaczyć.

-Zabierzcie mnie stąd!! Nie chcę być tutaj ani minuty dłużej!!-krzyknęła do Sancheza. Chłopaki ją puścili. Dziewczyna zrobiła kilka kroków w tył nie spuszczając oczu ze mnie. Miałem ochotę usiąść na ziemi i zacząć płakać. Skrzywdziłem ją po raz kolejny.

-Pozwól mi wyjaśnić całą sytuację!-podszedłem do niej. Melissa odskoczyła jak poparzona.

-Nie waż się mnie dotykać! Odejdź ode mnie! Jesteś potworem! Wszyscy jesteście! Jak mogłam się tak pomylić?!!!

-Nie mów tak!-w dalszym ciągu próbowałem się do niej zbliżyć ale z każdym moim krokiem w przód, dziewczyna robiła kilka kroków w tył.

-Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj!! Nigdy!!-odwróciła się i pobiegła w stronę auta. Pobiegłem za nią żeby ją powstrzymać ale zdążyła już wsiąść i wycofać. Ignorując fakt, że piłem przed chwilą alkohol, wsiadłem do swojego samochodu i zacząłem za nią jechać. Jechała bardzo szybko. Niebezpiecznie szybko. Dla mnie ta prędkość nie stanowiła problemu ale dla niej mogła okazać się zabójcza. Mój samochód był dużo szybszy ale nie zamierzałem zajeżdżać jej drogi bo mogłoby skończyć się to tragedią. Po około 30 minutach jazdy, dziewczyna zatrzymała się pod domem. Wysiadła z auta, a jak tylko mnie zobaczyła, szybko uciekła do domu i pewnie do swojego pokoju.

Melissa... Musisz mi wybaczyć... Musisz mnie wysłuchać. 

Bez zastanowienia pobiegłem do jej pokoju. Chciałem otworzyć drzwi ale były zamknięte. Prosiłem żeby otworzyła ale po kilku próbach przekonania jej, z całej siły wyważyłem drzwi. Zastałem ją opartą o ścianę z torbą w ręku. Z trudem łapała oddech. Słyszałem jak bije jej serce.

-Melissa wysłuchaj mnie. Wszystko ci wyjaśnię.-próbowałem spokojnie porozmawiać.

-Nie zbliżaj się do mnie!! Nie próbuj nawet mnie dotknąć!!-wystawiła rękę w moją stronę.-Nie zamierzam zostać tutaj ani chwili dłużej!! Jesteś obrzydliwy!! Ty i twoja banda przyjaciół! Jesteście skończonymi śmieciami nie zasługującymi żeby żyć!!-zabolało mnie to co powiedziała. Chrzanić chłopaków. Życzyła śmierci także i mi. W pewnym momencie przebiegła koło mnie żeby wydostać się z pokoju ale w ostatniej chwili złapałem ją za rękę. Od razu się wyrwała.

-Nigdzie nie pójdziesz!-zdenerwowałem się.-Mamy umowę i cokolwiek by się nie działo, dotrzymasz słowa!!

-Nigdy w życiu nie zostanę żoną takiego bydlaka jakim jesteś ty!

-Nie zostawisz mnie tak po raz kolejny! Nawet sobie o tym nie myśl!-dziewczyna się uspokoiła. Patrzyła na mnie zraniona. Sam nie mogłem uwierzyć, że to powiedziałem.-Melissa... Ja... Nie miałem tego na myśli...-zacząłem się tłumaczyć.

-Czyli to moja wina, że twoja była mnie postrzeliła, tak? Moja wina, że stanęłam w twojej obronie?

-To nie tak..

-W końcu pokazałeś swoją prawdziwą twarz Christopher!! A ten miły człowiek, który robił dla mnie tyle wspaniałych rzeczy? Na chuj to wszystko?! Po co?! Mnie też chciałeś sprzedać jak te wszystkie dziewczyny?! Tyle razy powtarzałeś, że nie możesz patrzeć na mój smutek, na moje łzy!! Jak w takim razie możesz patrzeć na nie!! One przeżywają dużo gorsze rzeczy niż ja!! Nie chcę cię więcej znać!!! Od dzisiaj jesteś dla mnie nikim!! W dupie mam wszystkie obietnice!! W dupie mam wszystko co mi dałeś!!-ściągnęła pierścionek z palca i rzuciła nim we mnie. Moja agresywna strona, której dawno nie pokazywałem, właśnie się odezwała.-Jesteś największą gnidą jaką w życiu spotkałam i niedobrze mi się robi jak na ciebie patrzę!!-szarpnąłem ją za rękę i zaprowadziłem do swojego pokoju. Otworzyłem drzwi i popchnąłem ją na łóżko.

-Nigdzie nie pójdziesz. Po moim trupie!!-wyszedłem i szybko zamknąłem drzwi na klucz od zewnątrz. Dziewczyna kopała i uderzała w drzwi ale nie mogłem jej wypuścić. Nie mogę jej stracić przez to jak wielkim idiotą jestem. Zadzwoniłem do chłopaków i uspokoiłem ich a następnie wszyscy pracownicy dostali zakaz wypuszczania Melissy poza granice posiadłości. Jedyną osobą z którą może wychodzić, jestem ja.

-Wypuść mnie!! Nie chcę tutaj dłużej być!! Christopher wypuść mnie! -krzyczała zapłakana.

-Nie krzycz! Nic ci to nie da Melissa!

Chciałem wejść do Melissy więc poprosiłem Alice o pomóc. Miała zamknąć drzwi od zewnątrz kiedy wejdę do środka. Dziewczyna wyrywała się i próbowała uciekać. Na marne. Jestem od niej dużo silniejszy. Puściłem dziewczynę kiedy Alice zamknęła drzwi na klucz. Usiadła w kącie i ciągle płakała. Ściągnąłem marynarkę i zawiesiłem na wieszaku. Usiadłem na łóżku, twarzą do Melissy. Całą złość zastąpił smutek.

-Melissa. Możesz mnie wysłuchać? Zależy mi na tym. Chcę żebyś mnie zrozumiała i przestała płakać. Nie mogę patrzeć na twoje łzy.

-Przestań pieprzyć! Stało przed tobą kilkanaście młodych kobiet, które płakały, były przestraszone, na skraju załamania. Na nie mogłeś patrzeć? Hm?-odgarnęła włosy do tyłu i wbiła we mnie przekrwione oczy.

-One to całkowicie co innego. Do tych dziewczyn mam obojętny stosunek a na tobie za bardzo mi zależy Mel.-wyśmiała mnie.

-Ty nie masz żadnych uczuć Christopher. Pomyśleliście o nich kiedykolwiek? Co? Jednego dnia wychodzą na spacer i nagle jak gdyby nigdy nic zostawiają swoje rodziny, dzieci. Co ich rodziny sobie myślą? Jak bardzo cierpią? Jak bardzo cierpi taka dziewczyna kiedy ktoś zabiera ją od własnego maleństwa? Tamta ciężarna dziewczyna z którą cię widziałam przed apartamentem. Kupiłeś sobie ją? W pakiecie? Wy jesteście chorzy. Nienormalni.

-Nie kupiłem sobie żadnej dziewczyny Melissa i nie handlujemy dziewczynami, które są w ciąży lub mają dzieci. Tamta dziewczyna to przypadek, który staramy się rozpracować.

-Mówisz o nich jak o przedmiotach, a one są ludźmi. Takimi samymi jak ty i reszta chłopaków. Muszę powiedzieć o wszystkim Yocelyn i Cony. Nie mają pojęcia o waszych chorych przekrętach. Może chociaż im uda się uciec.-wyciągnęła telefon i zaczęła szukać numeru.

-Melissa... One... One wiedzą o wszystkim.-wymamrotałem niechętnie.

-Cco? Czyli wszyscy wiedzieli oprócz mnie? Tylko ja byłam taka głupia?

-Yocelyn i Rich prawie się przez to rozstali a Cony... Cony jest jedną z dziewczyn, które przywieziono z Peru.-spojrzała na mnie wielkimi oczami.- Nic ci nie mówiły bo im zabroniliśmy.-zacząłem rozpinać koszulę. Miałem już dość niewygodnych ubrań. Chciałem się przebrać w piżamę, położyć spać i zapomnieć, że to wszystko kiedykolwiek miało miejsce.

-Kim ty jesteś? A może raczej kim BYŁ człowiek, z którym spędziłam tyle genialnych chwil? Gdzie się podział chłopak dla którego wracałam, mimo wielu przeciwności zostawałam?

-To ciągle jestem ja Melissa. Dla ciebie zawsze będę najlepszą wersją siebie. To ty rozbudziłaś we mnie te wszystkie emocje i uczucia.-kucnąłem przy niej, a dziewczyna jeszcze bardziej się skuliła i wcisnęła w kąt.

-Nie dotykaj mnie! Nie chcę mieć do czynienia z kryminalistą, z potworem, którym jesteś.

Zrobiło mi się bardzo przykro. Każde negatywne słowo wypowiedziane przez nią boli. Odsunąłem się od dziewczyny i poszedłem wziąć prysznic.

>Melissa POV<

Nie miałam już siły dłużej płakać. Próbowałam zrozumieć wszystko co zobaczyłam zaledwie godzinę temu. Próbowałam zrozumieć jak można robić takie podłe rzeczy. Kiedy Chris poszedł do łazienki, odetchnęłam z ulgą. Potrzebowałam chwili przerwy od niego.

-Dlaczego Chris? Dlaczego to robisz? Jakie korzyści z tego czerpiecie? Naprawdę nie obchodzi was to, że te dziewczyny cierpią? Wszyscy dookoła mnie okłamywali. Wszyscy wiedzieli tylko nie ja. Nawet Yocelyn i Constanza. Powinny mi powiedzieć. Są przecież moimi przyjaciółkami. Jak mam cię teraz kochać Christopher? Jesteś zamieszany w najgorsze, najbardziej niewdzięczne przestępstwo. Nie potrafię ponownie się z tobą śmiać, rozmawiać, przytulać. Przez wasz brudny interes nie widzę w tobie tego cudownego człowieka, którego pokochałam całym sercem. Co byś zrobił jeżeli ja bym stała pośród nich? Z zimną krwią sprzedałbyś mnie jakiemuś oblechowi? Nie chcę cię nienawidzić. Nie chcę. Jednak nie wiem czy kiedykolwiek będę potrafiła spojrzeć na ciebie tak jak do niedawna. Nie mam już zaufania do żadnego z was. Nie czuję się tutaj bezpieczna mimo, że pilnuje mnie mnóstwo waszych ludzi. Nie czuję się bezpieczna bo jestem tutaj z wami. Sprzedacie mnie jeśli was zdenerwuję? To jest jakaś paranoja.-mówiłam do siebie. Po kilku minutach siedzenia w ciszy z łazienki wyszedł chłopak  z owiniętym ręcznikiem na biodrach i mokrych włosach. Gdyby nie to, że jestem okropnie na niego wściekła i zawiedziona jego postępowaniem, już dawno byłam bym zaczerwieniona i podniecona jak nastolatka. Teraz jedyne na co mnie stać to prześmiewcze parsknięcie. Tak też zrobiłam i odwróciłam głowę w drugą stronę. Na szczęście od razu poszedł do garderoby żeby się ubrać, z której wyszedł chwilę później ubrany tylko w spodnie dresowe.

-Idź się wykąpać. Poczujesz się lepiej. Proszę.-wręczył mi swój t-shirt. Zostawiłam torebkę i kurtkę w kącie, a następnie poszłam do łazienki razem z koszulką, którą mi dał. Rzuciłam swoje ubrania na fotel stojący obok wejścia i weszłam pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie oblewała moje ciało. Przez długą chwilę stałam nieruchomo. Chciałam żeby woda zmyła ze mnie całe cierpienie, smutek i rozczarowanie, którego dziś doświadczyłam. Niestety to nie było takie łatwe. Na metalowej półce dostrzegłam żel pod prysznic, szampon i mydło. Otworzyłam tubkę z żelem i poczułam uwielbiany przeze mnie zapach Christophera. Jeszcze lekko ponad 2 godziny temu szalałabym pod prysznicem z jego boskim ciałem w głowie. Odłożyłam tubkę na półkę i zdecydowałam się na zwykłą kostkę mydła. Na szczęście szampon do włosów miał już neutralny zapach. Pod koniec ponownie dopadła mnie myśl o niewdzięcznym interesie Christophera. Uczucie, którym go darzę ani trochę nie ułatwiało sytuacji. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach mieszając się z kroplami spadającymi z deszczownicy. Oparłam się czołem o ściankę i zaczęłam uderzać w nią pięścią z nadzieją, że przyniesie mi to wyczekiwaną ulgę. Jednak tak się nie stało. Z każdą minutą byłam coraz bardziej rozgoryczona a mój płacz stawał się coraz bardziej donośny. Usiadłam w brodziku przyciągając nogi do siebie. Nie wyłączałam wody bo tłumiła mój płacz, który był naprawdę przeraźliwy. Siedziałam pod prysznicem pewnie ponad kwadrans. Kiedy oczy odmawiały mi już posłuszeństwa, zdecydowałam się wyjść i osuszyć ciało. Starałam się nie poplątać włosów gdyż nie miałam tutaj żadnej szczotki. Założyłam na siebie wcześniej noszoną bieliznę i wzięłam z krzesła koszulkę chłopaka. Kiedy zobaczyłam nadruk na koszulce, lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. 

Nawet w tak ważnej i nieprzyjemnej sytuacji nie możesz zachować powagi?

Koszulka sięgała do połowy uda i idealnie zakrywała pośladki. Delikatnie zawstydzona wyszłam z łazienki i od razu skierowałam się do kąta w którym siedziałam.

-To nie jest ani trochę śmieszne.-rzuciłam chłodno.

-Nie będę się rozgadywał. Nie wracasz dziś do swojego pokoju. Nocujesz w moim. Ty śpisz na łóżku a ja na kanapie. Czuj się jak u siebie.-powiedział siadając na kanapie. Wstałam z podłogi, wzięłam koc leżący obok Chrisa i wyszłam na balkon. Owinęłam się nim i usiadłam na chłodnej posadzce opierając o metalową poręcz. Nie chciałam spać. Zbyt wiele emocji i uczuć targało moimi myślami i sercem.-Co ty robisz?-za moment chłopak pojawił się na balkonie obok mnie. Zignorowałam jego pytanie i kontynuowałam wpatrywanie w księżyc. Niebo było dziś bezchmurne. Gwiazdy było widać idealnie.-Wracaj do pokoju.-kucnął koło mnie i oparł dłonie na moich kolanach. Szybko je odsunęłam.

-Nie dotykaj mnie! Rozumiesz? NIE. DOTYKAJ!!

-Dlaczego?! 

-Nie chcę czuć na sobie dotyku człowieka, który cierpienie niewinnych dziewczyn ma w dupie.

-Ten sam człowiek jeszcze wczoraj cię przytulał Melissa. I w ogóle tobie to nie przeszkadzało.

-Gdybym mogła, to starła bym z siebie każde twoje objęcie, każdy dotyk i każdy pocałunek. Ale się nie da! Dobranoc! Śpij jakby nigdy nic się nie wydarzyło!-do oczu zaczęły napływać mi łzy. Christopher zostawił mnie trzaskając za sobą drzwiami balkonowymi.

Zabijecie mnie za te dwie kuszące zapowiedzi do tego rozdziału 😆 Przepraszam. Musiałam 😂 Kocham was całym sercem. Amen

W następnym rozdziale...

"-Nie rozumiesz co powiedziałem? Wyjdź stąd!"

"-Żadnego ślubu nie będzie."

"-Chłopaki wściekli szukają cię po całej posiadłości."

"-Co, pieniążki wpłynęły na konto? Zgadza się liczba zer za cierpienie niewinnych ludzi?"

"Poczułam jak dłoń mężczyzny wędruje po mojej nodze w górę a po chwili znalazła się na moich pośladkach."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro