No. 40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

>Chris POV<

-Ja...- dziewczyna patrzyła na mnie przenikliwie z lekkim uśmiechem na twarzy. Czekała aż w końcu wykrztuszę z siebie chociaż jedno słowo, a w mojej głowie toczyła się batalia. W jaki sposób jej to powiedzieć? Wyznać prosto z mostu czy powiedzieć kilka zdań na wstępie? Czułem się jak na jakiejś pieprzonej karuzeli. Raz było mi zimno, za chwilę ponownie gorąco. Zacząłem drżeć żeby za kilka sekund na moment siedzieć w totalnym bezruchu.

Czy to naprawdę musi być takie trudne?

-Mm... Nieważne.-nie dałem rady. Stchórzyłem. Melissa spojrzała na mnie zdziwiona.

-Na pewno? Pamiętaj, że mi możesz powiedzieć o wszystkim.

-Wiem Mel. To nie jest niż ważnego.-wymusiłem subtelny uśmiech. Dziewczyna wzruszyła ramionami i ponownie się wtuliła. Byłem na siebie wściekły. Zawaliłem po całości. Przez następne dwie godziny siedzieliśmy w totalnej ciszy. Nie chciałem powiedzieć czegoś niemiłego więc wolałem się zamknąć. Czy zdenerwowanie mi przeszło? Zdecydowanie nie. Wręcz się wzmogło. Musiałem pójść zapalić. To jedyne co mnie uspokaja.

-Melissa. Pójdę się już położyć. Jutro wcześnie wstajemy a ja chcę być wypoczęty przed jazdą.-skłamałem.

-Dobrze. Rozumiem. To w takim razie ja też już pójdę.-uśmiechnęła się.

-Nie. To znaczy...nie musisz iść. Zostawię ci bluzę, żebyś nie zmarzła.-ściągnąłem z siebie bluzę i założyłem na nią. Patrzyła na mnie ze zmarszczonym czołem a ja próbowałem nie wybuchnąć.-Dobranoc.-włożyłem ręce w kieszenie i wszedłem do domku. Kiedy tylko zniknąłem z pola widzenia, szybko pobiegłem na górę po paczkę i zapalniczkę żeby po chwili wyjść z drugiej strony domu i w spokoju zapalić. Usiadłem na schodku i zaciągnąłem się parę razy. Poczułem przyjemne uczucie wypełniające moje płuca.

Zdecydowanie lepiej...

Po kilku minutach zadzwonił do mnie Zabdiel. Zrzuciłem go. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Dzwonił jeszcze kilka razy i za każdym razem się rozłączałem. Za ósmym razem zdecydowałem się odebrać żeby w końcu dał mi spokój.

-Kurwa! Czego chcesz ode mnie?!

-Chciałem tylko zapytać jak poszło z Melissą. Nie musisz się na mnie od razu drzeć.

-ŹLE. Zadowolony?

-Co się stało? Piosenka jej się nie spodobała?-zaczął wypytywać.

-Musimy o tym teraz rozmawiać? Nie mam ochoty poruszać tego tematu Zab!

-Tak musimy. Bo jesteś tak wkurzony, że jeszcze zrobisz coś niemiłego w stosunku do Melissy. Powiedz co się stało.

-Wszystko było genialnie. "Primera Cita" bardzo jej się spodobała. To ja zjebałem.

-To coś ty jej powiedział?!

-PROBLEM W TYM, ŻE WŁAŚNIE NIC NIE POWIEDZIAŁEM!! To była niepowtarzalna okazja żeby powiedzieć co do niej czuję ale stchórzyłem.

-Dobra. Czegoś tutaj nie rozumiem. Odpowiedz mi krótko na jedno pytanie. Tak lub nie. Chris, czy ty się zakochałeś w Melissie?-usłyszałem jego zaskoczony głos. Zapomniałem, że Zabdiel nic nie wie o moich uczuciach do Melissy. Tylko Erickowi o tym powiedziałem.

-Tak.-w tym samym momencie odpaliłem drugiego papierosa.

-Dios mío.-zaśmiał się. -Estoy empezando a preocuparme por ti, Chris. (Zaczynam się o ciebie martwić.)

-Jak masz się ze mnie śmiać to nie będę dłużej z tobą rozmawiał. Cześć!-rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź z jego strony.

Kwadrans później, z rozmyślań jak wielkim idiotą jestem wyrwał mnie głos dziewczyny.

-Idę spać? Chcę być wypoczęty?-usiadła obok mnie. Kiedy zobaczyła paczkę papierosów i zapalniczkę, głośno westchnęła i położyła dłoń na moim ramieniu.-Możesz mi powiedzieć co się dzieje?

-Estoy bien! Estás ciega o qué?! (W porządku. Jesteś ślepa czy co?)-krzyknąłem i wszedłem do środka. Od razu poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Zacząłem żałować tego co powiedziałem Melissie w nerwach.

Zab miał rację. Mogłem z nim pogadać i wyjaśnić wszystko od początku do końca. To co powiedziałem było podłe. Wcale tak nie myślałem. Byłem po prostu wkurzony i dałem niepotrzebnie ponieść się emocjom. Chris ty idioto. Pewnie jest jej teraz bardzo przykro. Muszę ją jak najszybciej przeprosić.

Wstałem z łóżka i poszedłem do pokoju dziewczyny. Spodziewałem się zastać ją właśnie tam ale jednak Mel nie było w sypialni. Zszedłem więc na dół. Siedziała na krześle oparta o blat. Co chwila piła ulubioną herbatę malinową. Podszedłem do niej i objąłem od tyłu.

-Przepraszam za to, że byłem dla ciebie niemiły i krzyczałem. Nie miałem tego na myśli...

-Wiem. Spokojnie.-złapała moją rękę i przytuliła się do niej.-Martwi mnie po prostu twoje zachowanie. Nagle bardzo się zdenerwowałeś. Zrobiłam coś nie tak?

-Nie nie. Nic złego nie zrobiłaś. Przepraszam, że cię obraziłem. Jestem okropny. Wybacz mi.

-Nie wzięłam sobie tego do serca. Wiem...noo...mniej więcej wiem jak się zachowujesz kiedy jesteś zdenerwowany, więc nie zwróciłam na to uwagi.-odwróciła się do mnie i uśmiechnęła.-Idź spać. Musisz wypocząć bo jutro czeka nas długi dzień. Śpij dobrze. -pocałowała mnie w policzek.

-Przyjdziesz?-zapytałem niepewnie.-Do mnie?-dodałem.

-Jak zawsze.-zaśmiała się.- Tylko wypiję herbatę.-skierowałem się w stronę schodów. -Zostaw mi trochę więcej kołdry niż wczoraj bo inaczej wrócę do siebie.-dodała kiedy byłem już w połowie.

-Nieprawda princesa. Pójdziesz po swoją i wrócisz do mnie. Lo sabes.

-Si, lo se.

Nie mogłem zasnąć bez niej. Czekałem z zaświeconym światłem. Kiedy Melissa przyszła, zaczęliśmy się kłócić kto do kogo ma się przytulić. Ja chciałem mieć dziewczynę w swoich ramionach natomiast ona wolała żebym to ja się przytulił. W efekcie Mel się na mnie obraziła i położyła się na krawędzi plecami do mnie. Po 5 min przyciągnąłem ją bliżej środka i przytuliłem na tzw. łyżeczkę. Zasnąłem szybciej niż bym się tego spodziewał.

>Melissa POV<

Wstawanie wcześnie rano nie jest moją mocną stroną odkąd mieszkam w rezydencji. Na dzisiejszy wyjazd nastawiłam 10 budzików co 5 minut. Christopher wstał już przy pierwszym. Ja natomiast nadal miałam nadzieję, że z każdym kolejnym budzikiem szanse na przełożenie lub chociaż spore opóźnienie wyjazdu wzrosną.

-Melissa wstawaj. Za godzinę wsiadam do samochodu i jeśli nie będziesz gotowa to jadę sam.-spojrzałam na telefon.

-Jeszcze 6 budzików i wstaję.-wtuliłam się w poduszkę Chrisa.

-Ahora princesa.-zerwał ze mnie kołdrę a ja automatycznie się skuliłam.

-Bóg cię opuścił Christopher?! Jak mogłeś to zrobić?!-zaczął się ze mnie śmiać. Odgarnęłam włosy do tyłu i wciąż zaspana podeszłam na krawędź łóżka.-Chodź tutaj.-kiedy chłopak podszedł, zawiesiłam się na nim zaplatając nogi wokół jego bioder.-Idziemy do mojego pokoju.

-Mam tak nosić ciebie po całym domu?-zaśmiał się z niedowierzaniem.

-Tak. Nie marudź. Podaj mi tą długą czerwoną sukienkę w kwiaty. I moją kosmetyczkę. -podał mi rzeczy do ręki.-Dziękuję. Teraz możemy pójść do łazienki.-zeszłam z chłopaka i wygoniłam go z łazienki. Przebrałam się i zrobiłam pełny makijaż.

Następnie zeszłam na dół żeby zjeść śniadanie i wypić pyszną kawę zrobioną przez Christophera. Naprawdę była dobra. Jak nigdy. Oczywiście nie obeszło się bez skomplementowania mojego wyglądu. On także wyglądał bardzo przystojnie.

Ostatni kawałek kanapki włożyłam do ust zakładając buty. Chłopak powoli szedł do samochodu, bo tak jak zapowiadał, pojedzie beze mnie jeśli nie zdążę.

-Ale ja chcę teraz prowadzić! Chris!-krzyknęłam zamykając drzwi w pośpiechu.

-Jeśli przyjdziesz do auta szybciej niż ja to ci pozwolę.

Przekręciłam ostatni raz klucz i zaczęłam szybko biec w stronę samochodu. Chłopakowi brakowało zaledwie 3 kroków. W ostatniej chwili, kiedy kończył ostatni krok, wbiegłam mu przed twarz i oparłam się o samochód.

-Kluczyki.-powiedziałam zdyszana i wyciągnęłam rękę do przodu. Chris tylko pokręcił głową z uśmiechem i wręczył mi klucze. Rozsiadłam się wygodnie na miejscu kierowcy i przygotowałam auto do jazdy. W tym czasie szatyn wpisał adres w nawigację i wybrał najlepszą trasę.

-Jeśli poczujesz się gorzej, będziesz zmęczona lub zwyczajnie będziesz chciała się zamienić, to mi powiedz. Od razu się zamienimy. Dobrze?-zapytał troskliwie.

-Dobrze. Obiecuję. A ty lepiej włącz jakąś fajną playlistę. Nie wyobrażam sobie jeździć bez włączonej muzyki. Jest zbyt cicho, ponuro. Nie lubię.

-Zauważyłem.

Zanim ruszyliśmy, założyłam okulary przeciwsłoneczne bo już o 6:40 słońce mocno świeciło po oczach. Spojrzałam w lusterko.

Chica, te ves muy bien.

Podróż mijała nam bardzo miło na rozmowach i oczywiście śpiewaniu. Zatrzymałam się tylko raz bo bardzo chciało mi się pić a nie chciałam nas zabić. Chwilę przed 11 AM dojechaliśmy pod dom pani Piedad. Jonathan również do niej przyjechał. Musiałam skorzystać z okazji i trochę podroczyć się z Christopherem. Jak nie dziś to kiedy? Po ciepłym przywitaniu z babcią, z otwartymi ramionami podeszłam do Jonathana i go przytuliłam. Śmiać mi się chciało jak widziałam kwaśną minę Chrisa. Kiedy dostrzegłam, że powoli zaczął się denerwować, wróciłam do zazdrośnika i złapałam go za rękę splatając nasze palce. Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy.

Tak to się robi. K-BOOM.

Dwie godziny później Christopher wyciągnął mnie z domu na wcześniej obiecane lody. Szliśmy wąskimi uliczkami trzymając się za ręce. Podobno to najszybsza trasa. Jedyne co mogłam zrobić, to zaufać chłopakowi. Po około 15 minutach staliśmy w kilkuosobowej kolejce. Kiedy nadeszła nasza kolej, Chris poprosił o dwa trzy-gałkowe lody o smaku gumy balonowej. Nie chciał dać mi mojej porcji dopóki nie wyszliśmy z lodziarni.

-Chris daj mi moje lody. No weź.-zaczęłam oburzać się jak małe dziecko.

-Zamknij oczy.

-Dlaczego? -próbowałam zabrać mu lody ale zdążył cofnąć rękę.

-Proszę.-zamknęłam oczy tak jak prosił.-Utwórz usta i wystaw język.-zaczęłam się śmiać ale za moment spełniłam jego prośbę. Po chwili poczułam zimną i słodką substancję o smaku gumy balonowej. Zamknęłam usta i rozkoszowałam się pysznym smakiem lodów.

-One są przepyszne. Jeszcze lepsze niż te w Key West. Daj.-wyciągnęłam ręce w stronę mojej porcji.

-Nie tak szybko. Zamknij oczy i wystaw język jeszcze raz. Tylko tym razem ich nie zjadaj.-zaczęła irytować mnie ta zabawa ale zrobiłam tak jak prosił.-Schowaj język ale nie zjadaj.

Ech..

Po chwili poczułam usta chłopaka na swoich. Zaskoczył mnie ale po kilku sekundach odwzajemniłam pocałunek. Był wyjątkowo delikatny i przez lody jeszcze słodszy.

-A teraz?-zapytał oblizując usta.

-Bywało lepiej.-powiedziałam przez zaciśnięte zęby obawiając się jego reakcji. Zrobił wiele oczy, podał mi obie porcje lodów i poprawił pocałunek. Ten był zdecydowanie bardziej namiętny. Kompletnie odleciałam. Uwielbiam kiedy mnie tak całuje. Choć nie gardzę także delikatnymi całusami. Po zakończeniu pocałunku, wziął swoje lody i łapiąc mnie za rękę poszedł w stronę kolorowego budynku. Pokazał mi swoją szkołę i ulubione miejsca do których chodził ze znajomymi. Miasteczko było naprawdę piękne. Miało niepowtarzalny klimat. W pewnym momencie dostrzegliśmy scenę i tłum na środku placu. Zaciekawieni poszliśmy w tamtą stronę. Akurat trafiliśmy na jakiś festyn. Przeszliśmy się po kilku atrakcjach. W strzelaniu do puszek Chris wygrał (bo jakże by inaczej z jego umiejętnościami) dużego pluszowego pingwina, którego bez wahania mi dał. Zjedliśmy watę cukrową i popcorn. Zobaczyłam stoisko do malowania twarzy. Zaciągnęłam siłą Chrisa w tamtą stronę i przekonałam dzieciaki żeby mnie przepuściły bo ten rysunek zajmie naprawdę chwilę. Usadziłam chłopaka na krześle i poprosiłam panią aby nałożyła mi na usta grubą warstwę czerwonej farbki. Kiedy miałam już nałożoną farbę, chwyciłam twarz chłopaka i pocałowałam go mocno w policzek upewniając się, że usta odcisnęły się idealnie. Mimo przekonywania, pani nie chciała od nas żadnej zapłaty. Z odbitymi ustami na policzku wyglądał niesamowicie uroczo. Zatrzymaliśmy się pod sceną. Oprócz nas stało tam całkiem dużo osób.

-Nie stoimy w miejscu! Poruszajmy trochę bioderkami! Zapraszam kilka osób na scenę! Sprawdzimy czyje biodra nie śpią! A najlepsza do tego jest królowa tańca brzucha- Shakira i jej utwór "Hips don't lie". Zapraszam 6 chętnych osób. Panie ale także i panów!-kiedy nikt za bardzo się nie zgłaszał, mężczyzna zaczął wybierać "chętnych" z tłumu.- I może blondynka w czerwonej sukience z ogromnym pingwinem.-ludzie spojrzeli na mnie i zaczęli klaskać. Próbowałam odmówić ale nawet Chris nie mogąc powstrzymać się od śmiechu prosił żebym poszła. Oddałam mu pluszaka i delikatnie speszona weszłam na scenę. Stanęłam w rzędzie obok reszty i puściłam Chrisowi mordercze spojrzenie. Każdy się przedstawił i powiedział kilka zdań o sobie.

-Me llamo Melissa Vélez. Mi marido me obligó a esta actuación, así que no sobrevivirá hasta el final del día.-wszyscy zaczęli się śmiać ale ja patrzyłam tylko na zawstydzoną minę Chrisa.-Me gusta mucho cantar y espero descubrir también una nueva pasión que es el baile.(Nazywam się Melissa Vélez. Mój mąż zmusił mnie do tego występu, więc nie przeżyje do końca dnia. Bardzo lubię śpiewać i mam nadzieję, że także odkryję nową pasję jaką jest taniec.)-uśmiechnęłam się i oddałam mikrofon. Poproszono nas o zdjęcie butów i stanięcie w jednej linii w dużych odstępach. Muzyka zaczęła grać i po kolei tańczyliśmy do konkretnych fragmentów. Mi akurat wypadł fragment z końca piosenki.

"Oh baby when you talk like that
You know you got me hypnotized
So be wise and keep on
Reading the signs of my body
Señorita, feel the conga
Let me see you move like you come from Colombia
Mira en Barranquilla se baila así, say it!
Mira en Barranquilla se baila así
Yeah, she's so sexy every man's fantasy
A refugee like me back with the Fugees from a 3rd world country
I go back like when 'Pac carried crates
For Humpty, Humpty we need a whole club dizzy
Why the CIA wanna watch us?
Colombians and Haitians
I ain't guilty, it's a musical transaction
No more do we snatch ropes
Refugees run the seas 'cause we own our own boats"

Dostałam znak od prowadzącego i zaczęłam tańczyć najlepiej jak potrafiłam. Nareszcie przydały się do czegoś całodniowe wygłupy z dziewczynami w pokoju. Na początku się stresowałam ale kiedy zaczęłam się ruszać, całe zdenerwowanie zostało zastąpione dużym uśmiechem i radością. Wzięcie długiej sukienki okazało się strzałem w dziesiątkę. Mogłam ją wykorzystać w tańcu. Zatrzymałam się i wróciłam na miejsce kiedy muzyka przestała grać. Publiczność głosowała okrzykami. Zawstydziłam się kiedy ludzie zaczęli krzyczeć po wywołaniu mojego imienia. Kątem oka widziałam Chrisa drącego się wniebogłosy.

-Myślę, że zwycięzca jest już dobrze znany. Gratulację dla Melissy!! Mamy nową Shakire!! Jej biodra zdecydowanie nie kłamały!!-zasłoniłam twarz dłońmi żeby nikt nie widział mojej czerwonej ze wstydu twarzy. Ludzie zaczęli klaskać i wiwatować. Odebrałam nagrodę, którą były kupony do najdroższych atrakcji, koszulka z nazwą i panoramą miasta oraz "złoty" medal. Wśród okrzyków zeszłam ze sceny i skierowałam się w stronę uśmiechniętego Christophera.

-Nigdy więcej tego nie rób.-zmierzyłam go palcem.

-Za to ty mogłabyś tak robić zdecydowanie częściej.-poruszył brwiami i objął mnie ramieniem. W świetnych humorach poszliśmy skorzystać z reszty atrakcji.

Około 5 PM zdecydowaliśmy, że będziemy wracać do domu. Skierowaliśmy się więc w stronę oznaczonych bramek. Przed samym wyjściem Chris zatrzymał się przy stoisku z balonami napełnianymi helem i kupił duży balon w kształcie serca. Podszedł do mnie i wręczył mi go.

-Para mi princesa.-powiedział z czarującym uśmiechem.

-Dziękuję.-odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam go w policzek.-Muszę go gdzieś przywiązać bo czuję, że za chwilę mi odfrunie.-zaczęłam siebie oglądać zastanawiając się do czego mogę przyczepić balonik.

-Mam pomysł. Daj lewą dłoń.-chłopak wziął ode mnie wstążkę i zawiązał ją na kokardkę na pierścionku zaręczynowym i obrączce. Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę.

Nie rób takich rzeczy bo roztopię się od środka.

W drodze do domu jego babci spotkaliśmy grupę jego dawnych znajomych. Był zaskoczony, że paczka się utrzymała po tak wielu latach. Zamienił z nimi kilka zdań o tym czym się zajmuje i oczywiście się mną pochwalił. Byli w szoku, że Christopher się ożenił.

To zaczyna robić się irytujące. To żaden fenomen. Wrr.

W następnym rozdziale...

"Zdjęcie bardzo mi się spodobało więc wrzuciłam je na Insta Story z dopiskiem "Leniwy dzień w łóżku" i oznaczyłam na nim chłopaka. Chris wziął swój telefon i położył się na moim brzuchu. Po chwili zaczęły do nas przychodzić wiadomości."

"-Gdzie ty byłaś?!-zaczął na mnie krzyczeć."

"Tyle dla ciebie znaczy, że o niej zapomniałeś? Fantastycznie..."

"-Jeśli nie chcesz jej więcej zgubić to jej po prostu nie zdejmuj. Chyba, że aż tak bardzo ci przeszkadza. Twój wybór."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro