No. 47

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kochani!!! Dziękuję za 3 000 wyświetleń!! Nie sądziłam, że osiągnę tak wysoką liczbę wyświetleń 😍💚 Dziękuję, że jesteście ze mną i czytacie moją opowieść. Mam nadzieję, że z chęcią zostaniecie ze mną do końca książki 💚💚💚


>Melissa POV<

Obudziłam się kiedy w pokoju było jeszcze ciemno. Spojrzałam na elektroniczny zegarek. Wskazywał 3 w nocy. Zwróciłam uwagę na Christophera. W dalszym ciągu leżał na plecach ale nerwowo poruszał ciałem. Co chwilę kąpał nogą lub kręcił głową. Nagle zaczął niespokojnie jęczeć i wypowiadać moje imię. Zaświeciłam lampkę nocną. Uniosłam się i spojrzałam na jego twarz. Zmarszczone czoło było całe mokre. Klęknęłam obok jego klatki piersiowej i zaczęłam delikatnie klepać go w policzek i potrząsać za rękę. Próbowałam go wybudzić.

-Christopher. Obudź się. Chris! Chris, obudź się!-po dłuższej chwili chłopak niespodziewanie podniósł się do pozycji siedzącej. Obudził się. Był przerażony i nierówno oraz głośno oddychał. Po chwili spojrzał na mnie i klęknął przede mną.

-Jesteś cała? Nic ci nie jest?-zaczął dokładnie przeglądać moje ciało. Najpierw złapał mnie za twarz i obejrzał oczy, a później niczym się nie przejmując odsłonił mi bluzkę z lewej strony i zaczął dotykać lewej łopatki oraz obojczyka. Kiedy upewnił się, że nic mi nie jest, mocno mnie przytulił.-Jezu nic ci nie jest.-nadal ciężko oddychał.

-Spokojnie. To tylko zły sen.-wzięłam jego twarz w dłonie i spojrzałam mu prosto w oczy z uśmiechem.-Jestem cała i zdrowa. Wszystko jest w porządku.-po kilku minutach ciszy niespodziewanie mnie pocałował jakby nie wierzył, że naprawdę tutaj jestem. W jego pocałunku wyczułam strach i ogromną tęsknotę, której próbował się pozbyć. Odwzajemniłam więc pocałunek w najsłodszy sposób jaki potrafiłam, żeby pozbyć się jego zmartwień. Chłopak pierwszy przerwał i oparł się o moje czoło.

-Przepraszam ja po pr...-położyłam mu palec na ustach.

-Jestem tutaj. To już nie jest sen. Spokojnie.-zaśmiałam się żeby trochę go uspokoić.-Chcesz się przytulić?-zapytałam z troską w głosie. Kiwnął głową. Położyłam się na środku i otworzyłam ramiona żeby mógł sobie wybrać do której strony chce się przytulić. Położył się z mojej lewej strony i mocno wtulił. Przykryłam go kołdrą po barki i zaczęłam głaskać po głowie.- Chcesz mi opowiedzieć co ci się śniło?

-Stałem przed bramą na naszym podjeździe. Nie wiem dlaczego akurat tam i nie wiem w jaki sposób się tam znalazłem.-opowiadał drżącym głosem.-Nagle podeszły do mnie dwie osoby ubrane na czarno. Kobieta i mężczyzna. Ich miny były obojętne. Nie wyrażały żadnych emocji. Ich twarze były blade co bardzo kontrastowało z ich ubiorem. Nagle oboje wyciągnęli broń. Ja również to zrobiłem i załadowałem pistolet. Nerwowo celowałem raz w kobietę raz w mężczyznę. Nie wiedziałem czego się spodziewać. W pewnym momencie wyszłaś zza moich pleców i stanęłaś przede mną w taki sposób, że lufa spoczywała na twojej klatce piersiowej na wysokości serca. Nie miałaś oczu i krew lała się z ran strumieniami. Próbowałem zabrać rękę, wypuścić pistolet, próbowałem krzyczeć żebyś odeszła ale nic nie działało. Przez cały czas milczałaś a ja stałem nieruchomo. Nie mogłem w ogóle się ruszyć. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach a ty w pewnym momencie zaczęłaś powoli podnosić dłoń w stronę spustu. Nie mogłem ruszyć nawet drugą ręką żeby cię powstrzymać. Jak gdyby nigdy nic pociągnęłaś za spust i po wystrzale opadłaś na ziemię przed moimi stopami. W tym momencie się obudziłem.-na koniec uniósł się i spojrzał na mnie zapłakany.- Ja naprawdę nie chciałem. Próbowałem ze wszystkich sił opuścić broń. Nie chciałem cię skrzywdzić.-zanosił się płaczem.-Przepraszam. Wybacz mi proszę.

-Christopher musisz ochłonąć. To był tylko zły sen. On nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nie musisz mnie przepraszać.-wytarłam łzy z jego policzków.

-Nie mówię o koszmarze. Przepraszam za to, że cię skrzywdziłem tak wiele razy. -podniósł się nagle i klęknął koło mnie na łóżku łapiąc obie moje dłonie.- Wiem, że czasu nie cofnę i nie naprawię swoich błędów ale postaram się wynagrodzić ci każdy dzień, chrzanię, każdą sekundę w której przeze mnie cierpiałaś. Żałuję, że byłem dla ciebie podły bo na to nigdy nie zasługiwałaś i nie zasługujesz. Tamtego człowieka już nie ma i nigdy nie wróci. Obiecuję ci to. Uwielbiam twój uśmiech, twoje oczy, wszystko co jest związane jest z tobą. Uwielbiam kiedy się śmiejesz i kiedy na mnie krzyczysz, bo na pewno zasłużyłem. Uwielbiam wszystkie twoja szaleństwa, to jak bardzo jesteś zaangażowana w firmę, choć w ogóle nie musisz tam przebywać. Kiedy śpiewasz czas się dla mnie zatrzymuje. Mógłbym siedzieć godzinami i słuchać twojego głosu. Wiem, że za kilka miesięcy skończy się nasza umowa i pewnie mnie zostawisz. Masz prawo do własnego życia, do tego żeby być szczęśliwa, mimo tego, że będę za tobą tęsknił jak szalony i obawiam się, że bez ciebie znowu stanę się tym samym chamem co wcześniej. Chcę tylko żebyś wiedziała, że jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało i dzięki tobie każdy dzień jest lepszy. Nie tylko dla mnie bo widzę, że chłopaki nawet są weselsi. Zmieniłaś życie nas wszystkich i nie wyobrażamy sobie, że mogłoby ciebie zabraknąć. Ja najbardziej sobie tego nie wyobrażam. Ledwo przetrwałem dwa tygodnie, więc nie wiem co będzie jeżeli stąd odejdziesz.-mówił bardzo szybko na zaledwie dwóch wdechach. Słuchałam go jak zaczarowana. Mówił tyle pięknych rzeczy.- Zapewne zapomniałem powiedzieć o wielu rzeczach ale to pierwsze co mi się przypomina, a poza tym pewnie już masz dość mojego gadania bo ciągle milczysz.

-Moje usta.-przerwałam jego słowotok.

-Co twoje usta?

-Nie powiedziałeś jak całuję. Wiem, że to zabrzmi żałośnie ale byłeś pierwszym mężczyzną z którym się całowałam, więc muszę znać opinię zanim znajdę sobie chłopaka.

-Co jeżeli powiem, że gdybyś nie całowała genialnie to raczej nigdy nie próbowałbym ponownie dobrać się do twoich ust?-wrócił flirciarski Christopher.

-Co jeżeli powiem, że to był żart i nie musiałeś na to pytanie odpowiadać?-zawstydziłam się.

-Co jeżeli powiem, że mało mnie to interesuje i właśnie w tym momencie mam ochotę cię pocałować bo wyglądasz prześlicznie?-zbliżył się i oparł się rękami na łóżku po obu stronach mojego ciała.

-To wtedy powiem, że ci nie pozwalam.-zawstydziłam się jeszcze bardziej, a chłopak zaczął powoli zbliżać swoją twarz.

-A jeżeli to zignoruję?

Nasze usta dzieliły milimetry. Nie zdążyłam odpowiedzieć na pytanie bo Christopher wpił się w moje usta. Nie znałam jeszcze tych pocałunków. Były wyjątkowe, delikatne i uwodziły mnie coraz bardziej z każdym kolejnym. Poczułam, że na ciele pojawia mi się gęsia skórka. Przeszedł mnie dreszcz. Całowaliśmy się dłużej niż zwykle, ponieważ pocałunki były spokojne. W żaden sposób mi się nie nudziły. Mogłabym smakować jego ust całymi dniami. Podczas ostatniego pocałunku lekko zagryzł moją dolną wargę i pociągnął ją zsuwając swoje zęby.

-Nawet w półmroku widać twoje różowe policzki princesa.-szepnął mi do ucha.-Zaraz wracam.-powiedział tym razem normalnie i wyszedł do łazienki puszczając mi oczko przed wejściem do pomieszczenia. Myślałam, że eksploduję. Zakryłam się kołdrą po czubek głowy i zaczęłam robić różne dziwne miny żeby powstrzymać się od pisku. Serce waliło mi jak szalone. Nie mogłam się opanować po tym co zaszło chwilę temu. Nie widząc innego rozwiązania, wstałam z łóżka i wyszłam na chwilę na balkon żeby ochłonąć. Oparłam się o barierkę i wzięłam kilka głębokich wdechów świeżego, orzeźwiającego powietrza. Gęsia skórka ponownie pojawiła się na ciele, tym razem z powodu niższej temperatury na dworze. Po chwili poczułam ciepłe dłonie na swoich ramionach, które powoli zsuwały się do moich dłoni.

Christopher... Przestań chociaż na chwilę... Co ty ze mną robisz?

-Dlaczego stoisz na balkonie? Jest dość zimno.

-Przyszłam odetchnąć świeżym powietrzem. Lepiej mi się wtedy śpi.-odwróciłam się twarzą do niego.

-A kto powiedział, że będziemy jeszcze spać?-poruszył brwiami. Spojrzałam na niego zdezorientowana.-To był żart. Chodź do środka bo się przeziębisz.

Wrócił troskliwy facet.

Kiedy położyliśmy się do łóżka (on ponownie przytulił się do mnie) naszła mnie refleksja dotycząca tego co powiedział o moim odejściu. Postanowiłam wybadać sytuację dopóki jeszcze nie zasnął.

-Mówiłeś, że będę mogła odejść i żyć własnym życiem ale będzie beze mnie smutno.

-Mhm.

-Jeżeli nie będziecie mieli nic przeciwko to mogłabym tutaj zostać i mieszkać ze swoim przyszłym chłopakiem, później mężem i dziećmi. Nadal byłabym z wami. Oczywiście się nie narzucam. To wasz dom.-podniósł głowę i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.- Choć patrząc na twoją reakcję dotyczącą Howarda i Ericka to raczej będzie mało prawdopodobne.-zarzuciłam przynętę.

-Sugerujesz, że jestem zazdrosny?

-Ja? Skądże.-odpowiedziałam sarkastycznie.

-Dopóki jesteś moja Melissa, to żaden facet nie może na ciebie nawet spojrzeć. I nie chodzi mi tutaj o to, że reporterzy was mogą dopaść. Ja po prostu nie chcę tolerować i nie będę tolerował kogoś innego. Dobranoc preciosa. Słodkich snów.-jak gdyby nigdy nic położył się spać zostawiając mnie z ogromnym mindfuckiem.

Wyjście z łóżka z wtulonym Christopherem nie było łatwe. Musiałam nieźle się nagimnastykować żeby oswobodzić się z jego uścisku. Kiedy dotarłam już do swojego pokoju, umyłam się, zrobiłam mocniejszy makijaż i pokręciłam włosy. Dziś wyjątkowo ubrałam sukienkę. Ołówkowa, czarna, sexi. Do tego złote szpilki i złote dodatki.

Pakując kopertówkę zauważyłam, że nie mam telefonu. Poszłam więc do pokoju Chrisa, bo wiedziałam, że tylko tam mogłam go zostawić. Kiedy weszłam do sypialni, chłopak jeszcze leżał w łóżku. Niedługo mieliśmy jechać do firmy a on nie był jeszcze gotowy.

-Christopher! Dlaczego jeszcze nie wstałeś?!-zaczęłam na niego krzyczeć i ściągać z niego kołdrę. Przykrył głowę poduszką i mnie zignorował.-Niedługo wychodzimy, a ty jeszcze jesteś w łóżku. Wstawaj śpiochu.

-Która jest godzina?-wymamrotał.

-6:45. Za 15 minut biorę twój samochód i jadę do firmy. Z tobą lub bez ciebie.-na moje słowa zerwał się na równe nogi i popędził do łazienki. Po chwili jednak z niej wyszedł i spojrzał na mnie skrzywiony.

-Chyba nie planujesz w tym iść do pracy?

-Planuję. Zdecydowanie tak.-obróciłam się dookoła a na koniec trzepnęłam włosami do tyłu.-A co?-zapytałam z pewnym siebie uśmiechem.

-Melissa. Mamy dzisiaj trzy spotkania w stuprocentowo męskim składzie. Nie ma opcji, że wyjdziesz tak ubrana. Wszyscy będą się na ciebie patrzyli.-zbliżył się do mnie.

-Wszyscy?-zapytałam kokieteryjnie.

-Tak.

-To dobrze. Miałam nadzieję, że Erickowi się spodoba.-poklepałam go delikatnie po policzku i ominęłam kierując się do drzwi.-Masz 10 minut Chrisy. Radzę ci się pospieszyć jeśli nie chcesz oddawać auta do kasacji. Nie to, że jestem złym kierowcą, ale połączenie twojego Lamborghini i moich szpilek to nie jest dobry pomysł.

Z kuchni chwyciłam tylko jabłko i biorąc klucze z szafki poszłam do samochodu. Oparłam się o drzwi pasażera i przejrzałam Instagrama czekając na Chrisa. Dokładnie 10 minut później biegł do auta równocześnie nakładając marynarkę.

-Chodź tutaj. Wyglądasz jak siedem nieszczęść.-poprawiłam mu marynarkę i zawiązałam krawat od nowa.

-Przepraszam ale się spieszyłem. Nie chciałem żebyś beze mnie pojechała.

-Naprawdę mi uwierzyłeś? Przecież bym cię nie zostawiła.-zaśmiałam się. -Już. Teraz wyglądasz dużo lepiej.-pocałowałam go w policzek i dałam kluczyki. Przez prawie pół godziny Christopher powtarzał pod nosem w kółko dwa słowa, kiedy już miałam zapytać o co mu chodzi, powiedział żebym wzięła jego telefon i znalazła konwersację z chłopakami.

-Nic nie czytaj, nie zwracaj na nic uwagi. Po prostu znajdź grupę "CNCO".

-No. Już. Co mam napisać?-zapytałam mając już otwartą skarbnicę wiedzy i tajemnic.

-Honey Boo. Słowa klucze. Tak napisz. Honey Boo. Słowa klucze.

-Już.

-Teraz oddaj telefon. Lepiej żebyś nie czytała naszych wiadomości.-zaśmiał się.

-Ale ja z wielką chęcią poczytam co o mnie sądzicie. Naprawdę.

-Qué podemos pensar de ti? Qué eres hermosa, inteligente, divertida, amable y maravillosa.(A co możemy o tobie myśleć? Że jesteś śliczna, mądra, zabawna, miła i cudowna).-odpowiedział flirciarskim tonem.

-O co chodzi z Honey Boo?-zmieniłam temat żeby po raz kolejny nie okazać słabości.

-Aaa...nieważne... Na razie nie mogę nic powiedzieć. Może kiedyś nadejdzie ta chwila ale na pewno nie teraz.-nie zgłębiałam tematu bo wiedziałam, że już nic więcej się nie dowiem. Pozostały mi tylko domysły.

Po kilku godzinach spotkań i papierkowej pracy, w końcu nadeszła pora lunchu. Erick wpadł do biura żeby powiedzieć, że czeka na mnie w samochodzie. Ułożyłam nieuzupełnione dokumenty na bok i wstałam z fotela. Podeszłam do Chrisa od tyłu i objęłam go wokół szyji. Przyłożyłam policzek do jego skroni.

-Ja już idę, a ty pamiętaj o jedzeniu. Nie możesz cały dzień o pustym żołądku chodzić.

-Jakbym mógł z tobą pójść coś zjeść to byłoby super. A tak... Jestem skazany na samotność.-westchnął.

-Jedź z chłopakami. Zanim się pojawiłam to jakoś spędzałeś przerwy. Dzisiaj zrób to samo.-cmoknęłam go w policzek.

-Nie chcę wracać do tego co było. Teraz jest cudownie.-pocałował mnie w dłoń.-Leć już. Tylko uważaj na siebie i jakbyś czegoś potrzebowała to pisz.-uśmiechnął się słabo.

-Jak tylko załatwimy wszystko to od razu do ciebie wracam.-przytuliłam go mocno i poszłam do Ericka. Pojechaliśmy do jednej z większych galerii handlowych w Miami. Kupiliśmy sobie coś do picia i zaczęliśmy rundkę po sklepach z niższej półki cenowej. Nie chciał żeby dziewczyna dowiedziała się, że jest bogaty. Przymierzałam każdą sukienkę, która nam się spodobała. Po kilku sklepach miałam już dość. Około 1 PM zaszliśmy do ostatniego sklepu. Widziałam tam wiele pięknych sukienek w rozsądnych cenach. Wybrałam błękitną sukienkę bez ramion z kwiatowymi wstawkami. Erick nie był do niej na początku przekonany ale kiedy nałożyłam ją na siebie i się pokazałam, od razu zmienił zdanie.

-Teraz pozostaje wybranie rozmiaru. Opowiedz mi o niej trochę.-poprosiłam przeglądając się w lustrze.

-W zasadzie to sylwetkę ma podobną do ciebie. No może ma większy biust i tyłek od twojego ale o to nie trudno, prawda?-zaśmiał się. Poraziłam go wzrokiem.

-Mój tyłek nie jest mały, ok? Jest idealny. Cycki też są cudowne Erick. -pokazałam mu środkowy palec.

-Żartowałem. Ważne, że Chrisowi się podoba.-zaczął się śmiać ale po chwili zamilkł i zmienił wyraz twarzy.

-Co ty powiedziałeś? Powtórz!

-Mówiłem, że tylko żartowałem.-zaczął masować kark nerwowo.

-Później!

-Przebierz się i chodźmy już do kasy.

-Erick! Co masz na myśli mówiąc, że Christopherowi się podoba?

-Oj Melissa. Tylko tyle, że nigdy nie mówił, że jesteś brzydka. Ładna z ciebie dziewczyna i parę razy o tym wspomniał ale przecież tobie też wiele razy o tym mówił, prawda? No właśnie. Przebierz się i weźmiemy dokładnie ten sam rozmiar.

Po kilkunastu minutach wyszliśmy ze sklepu z zakupioną i ładnie zapakowaną sukienką. Zahaczyliśmy po drodze jeszcze o Subwaya i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Praktycznie wychodziliśmy już z budynku kiedy dostrzegłam na wystawie elegancką długą czerwoną suknię. Była naprawdę piękna. Idealnie pasowałaby na bal pani Jenny. Zatrzymałam się przed witryną i wpatrywałam się w sukienkę.

-Podoba ci się?-pojawił się obok mnie Erick.

-Jest piękna. I zapewne bardzo droga.

-Chodź. Przymierzysz ją.-pociągnął mnie do środka sklepu. Próbowałam go powstrzymać ale nieskutecznie bo był ode mnie dużo silniejszy. Po kilku minutach byłam już w przymierzalni ubrana w czerwone cudeńko. Leżała bardzo dobrze. Eksponowała ramiona, dekolt i idealnie podkreślała biust i talię. Zakochałam się w tej sukni.

-Pięknie wyglądasz Melissa. Musisz koniecznie ją kupić.-odezwał się chłopak.

-Ty widziałeś ile ona kosztuje?! To jakieś szaleństwo. Nigdy nie okradnę Chrisa na tyle pieniędzy. Nie ma mowy.-szepnęłam mu na ucho.

-Ja płacę.-rzucił szybko i nie czekając na moją odpowiedź podszedł do ekspedientki i powiedział, że decydujemy się na zakup. Było mi bardzo głupio. Postawił mnie w kłopotliwej sytuacji wydając na mnie tyle pieniędzy.

-Oszalałeś do reszty? Jak ja się tobie teraz odwdzięczę?-rozpoczęłam temat w samochodzie.

-Oszaleje do reszty Christopher jak ciebie w niej zobaczy, a odwdzięczać się nie musisz. To podziękowanie za pomoc w zakupach.

Torbę z sukienką zostawiłam u Ericka w bagażniku i od razu popędziłam na górę do biura mojego ukochanego. Zastałam go oczywiście przy komputerze. Opierał głowę na ręce i niechętnie pisał coś na klawiaturze.

-Już jestem. Co jadłeś na obiad?

-Ojej. Kompletnie zapomniałem. Dostałem ważnego maila i musiałem się tym zająć.-przetarł oczy i oparł się wygodnie z zamkniętymi powiekami. Podeszłam do niego bliżej. Widziałam, że jest bardzo zmęczony. Przez koszmar nie spał kilka godzin.

-Mogłeś napisać, kupiłabym coś dobrego dla ciebie. Nie możesz nic nie jeść przez cały dzień.

-Nie jadłem i nie spałem prawie przez cały czas kiedy byłaś w szpitalu i jakoś dałem radę. Nic się nie dzieje princesa. Nie martw się. -uśmiechnął się lekko ale po chwili grymas pojawił się na jego twarzy.- Ale mnie oczy niemiłosiernie pieką.-przetarł je po raz kolejny. Usiadłam na krawędzi biurka przed Chrisem.

-Spójrz na mnie.

-Przepraszam ale to pierwszy raz kiedy nie mam ochoty na ciebie patrzeć Mel. Najchętniej wydłubałbym sobie gałki.

-Nawet tak nie mów. Nie możesz mnie pozbawić tego cudownego widoku.-uniosłam jego podbródek. -Spójrz na mnie przez chwilę. Chcę zobaczyć co się z nimi dzieje.-rozchylił delikatnie powieki.-Chris, przecież one są całe czerwone. Nie możesz nadwyrężać wzroku. A tym bardziej prawego oka. Mało się wycierpiałeś ostatnim razem?-sięgnęłam do torebki po krople nawilżające.-Zawsze ze sobą noszę kropelki nawilżające. Akurat z tej firmy są genialne. Po prowadzeniu samochodu lub długim przesiadywaniu przed ekranem często bolą mnie oczy więc chętnie z nich korzystam. Otwórz oczy. Kilka kropelek i powinieneś poczuć się dużo lepiej. -wpuściłam po 3 kropelki do każdego czekoladowego oka. Chłopak objął mnie w talii i przytulił się do mojego brzucha. Zaczęłam więc przeczesywać palcami jego czuprynę.-Lepiej trochę? -zapytałam po 10 minutach.

-Zdecydowanie. Dziękuję. Jesteś cudowna.

-Po prostu przygotowana na każdą ewentualność z tobą w roli głównej. Jesteś bardzo zmęczony. Chcesz wrócić do domu? Zdrzemniesz się, zjesz coś dobrego.

-Poprawka. ZdrzemnieMY się i zjeMY. Z wielką chęcią ale niestety nie mogę. Obowiązki wzywają.-wymamrotał.

-Zrobią wszystko za ciebie. Nie przesadzaj. Muszą zrozumieć, że nie czujesz się najlepiej. Wyłącz komputer i idziemy.

Zrobiliśmy tak jak mówiłam. Christopher poinformował chłopaków, że wraca do domu, a kiedy rozdzielił im swoje zobowiązania na dziś, poszliśmy do samochodu. Wykłóciłam prowadzenie samochodu z dużym trudem, ale w końcu się udało. Prowadzenie na boso nie jest czymś bezpiecznym, ale lepiej tak niż w wysokich szpilkach. Około 3:30 PM byliśmy już w domu. Od razu przebraliśmy się w wygodne ubrania, a następnie Chris położył się do łóżka. Oczywiście ja również musiałam położyć się obok.


W następnym rozdziale...

"Richard oczywiście darł ze mnie łacha jak poprosiłem go o pozwolenie na odebranie Aaliyah."

"-Erick Colón.-wystawiłem drugą dłoń w jej stronę i delikatnie się uśmiechnąłem."

"-Dużo lepiej kiedy jesteś obok."

"-Bo nie dostałaś całusa."

Hej wszystkim. Chciałam tylko powiedzieć, że zmieniłam troszkę tytuł, a mianowicie dodałam do niego dwa słowa. Uznałam, że dzięki temu więcej osób znajdzie moją opowieść. Także od dziś książka nazywa się "Qué va a ser de mi? ||Christopher Vélez". Oczywiście zachęcam do głosowania i żywego komentowania. Piszcie jak podobał Wam się rozdział. Może macie także jakieś pytanka do mnie? W kwestii dalszych rozdziałów, książki ogółem, a może mojej osoby. Pytajcie śmiało. Miłego dnia 😄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro