22. Tylko nie wariujcie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jesteśmy spóźnione, będziemy stać na samym końcu.- Niepocieszona Mia splotła ręce na piersiach i wydęła dolną wargę. 

- Nie możemy stać na końcu. Porozmawiam z kimś, żeby nas wprowadzili jakimś bocznym wejściem, żebyśmy były bliżej sceny. - zaproponowałam 

- A może po prostu zajmiemy lożę którą mamy dla siebie zarezerwowaną? - powiedziała Ana takim tonem jakby mówiła "Jakie wy jesteście głupiutkie, przecież to było takie oczywiste" - Chloe chyba musiałaś zdawałaś sobie z tego sprawę, że nie pozwolę, żebyś tyle czasu wśród rozwścieczonego tłumu i to jeszcze kiedy znowu - zaakcentowała to słowo -... znowu nie pozwoliłaś, żeby wysłać z tobą ani jednego ochroniarza.

 - Nie wymądrzaj się tylko prowadź. - Mia popchnęła ją lekko i rzuciła mi rozbawione spojrzenie. 

Sala była ogromna, wszędzie byli ludzie i gdyby nie fakt, że do naszej loży prowadził oddzielny korytarz nigdy w życiu nie przecisnęlibyśmy się między tymi wszystkimi ciałami. Z głośników dobiegały głębokie dźwięki jakiegoś DJ, który widocznie miał rozgrzać atmosferę przed koncertem chłopaków. 

W małym pomieszczeniu z balkonem, do którego dotarłyśmy po kilku minutach, była kanapa z białym skórzanym obiciem, okrągły szklany stół i półki na których ustawiono kilkanaście rodzajów alkoholi i zastawę kieliszków szklanek i lampek do wina. Wystrój był nowoczesny, a delikatne oświetlenie LED przy suficie pozwalało nam na trochę prywatności. 

- Ile tu w ogóle będzie osób? - zapytałam kiedy zajęłyśmy swoje miejsca. 

- Wszystkie bilety wyprzedały się w jeden dzień. Było ich około tysiąca. Chętnych było z trzy czy cztery razy tyle. A to dopiero ich pierwszy raz na poważnej scenie. 

- Niesamowite. - powiedziałam zapatrzona w tłum pod nami. Ludzie przeciskali się na przód wpychając się na barierki oddzielające ich od sceny. Przed nimi stało kilku fotografów. W pewnym momencie jeden z nich spojrzał w naszą stronę, a ja odwróciłam się szybko, starając się jednak żeby wyglądało to naturalnie. 

- Dziewczyny, jeden z reporterów na nas patrzy. Chyba mnie jeszcze nie widział, ale muszę coś do was mówić, żeby nie myślał, że się przed nim chowam. - powiedziałam na jednym tchu, a dziewczyny zaśmiały się lekko z mojego wyrazu twarzy. - Nie chcę, żeby pisali o tych sińcach, które nie zeszły, w żadnych gazetach. 

- Chloe, ukryłam to tak dobrze, że widać to tylko z bardzo bliska. Musiałby stać bliżej niż metr od ciebie, żeby cokolwiek zauważyć. Na zdjęciu też nic nie będzie widać. - Uspokoiła mnie Ana, ale ja nadal nie byłam przekonana. 

- O boże Jax, a nawet jeśli zauważy to co? Zrzucimy to na cień który na ciebie akurat padł. Od kiedy ty się przejmujesz takimi rzeczami? - brunetka wstała, podeszła do barierki i pomachała mężczyźnie który nadal przyglądał nam się mrużąc oczy.  - Dawaj Jaxon, pomachaj panu ze mną. - pociągnęła mnie za ramię, a ja się poddałam i wyciągnęłam rękę na barierkę. Ten od razu zareagował i zaczął robić zdjęcia naszej dwójki.

- Jesteście obydwie nienormalne. -  Ana pokręciła głową, ale wstała zaraz potem i dołączyła do nas. 

- Na co właśnie patrzę? - Spytał zdziwiony Ashton zaraz po wejściu do loży. 

- Ash! Co ty tu robisz?! - spytałam zdziwiona

- Nic takiego. - Powiedziała Mia w tym samym czasie. Spojrzałam na nią. Stała teraz wyprostowała i nagle przestała się śmiać jak wariatka. Od tygodni chciała zacząć coś poważnego z Irwinem i zawsze tak się zachowywała w jego towarzystwie. Chłopak za to był całkowicie rozluźniony. Rzucił mojej przyjaciółce uśmiech i stanął między nami. 

- Jeśli machacie panom fotografom to ja też chcę. -  powiedział wyglądając za barierkę. - Nie wierzę, że to się dzieje. - teraz z bliska, mogłam zauważyć te szczęśliwe ogniki tańczące  jego oczach. 

- Za ile wchodzicie? - spytała Mia poprawiając sobie ze zdenerwowaniem włosy. Była urocza kiedy próbowała komuś zaimponować.

- Właściwie za chwilę. Przyszedłem sprawdzić czy już jesteście. Zaraz przyjdzie tu reszta, minąłem się z Chrisem na dole.

Chris  - żołądek ścisnął mi się na wspomnienie jego imienia. Nie wiedziałam jak mam się ustosunkować do wydarzeń na imprezie. To nie była jego wina, tylko moja, a może nawet Luke'a bo to on zaczął go bić. Ale niektórzy uważali, że to był tym złym. 

Nie niektórzy. Tylko twój ojciec tak uważa. - drwiący głos pojawił się w mojej głowie. - Dla niego Hemmings zawsze będzie święty. 

Ale z drugiej strony nie napisał, ani nie zadzwonił ani razu w ciągu ostatniego tygodnia, żeby spytać się co u mnie. Wyglądało na to, że miał mnie serdecznie w poważaniu. Miałam jednak dużo czasu na przemyślenie tego co do kogo czuję. Relacja z Chrisem była fajna, lekka i przyjemna, a z Luke'm stateczna. Byłam w tamtym momencie zagubiona między nimi dwoma. Chodź zawsze ciągnęło mnie bardziej do Hemmings'a. Nie wiedziałam jednak jak mam się ustosunkować do niego po naszej ostatniej rozmowie. Prawdopodobne było, że nie będzie chciał mieć ze mną już wspólnego. 

- Dobrze, ja już będę szedł, mam nadzieję, że nie będziecie za bardzo wariować. - powiedział to nam, ale patrzył prosto na Mię. To musiało coś oznaczać. 

- Czeeeeeść wszystkim - Sophia wepchnęła się przed Jack'em  sekundę później do loży i lekko zachwiała. 

- Tej pani już nie dajemy alkoholu - Ashton wskazał palcem na dziewczynę i wyszedł zostawiając nas z nowoprzybyłymi. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich i złapałam spojrzenie Chrisa, ale ten szybko odwrócił głowę jakby udając, że mnie nie widzi. 

Okej. - pomyślałam - Czyli przyjaźń zakończona.

Nie wtedy czasu nam tym za bardzo rozmyślać bo nagle wyłączyły się wszystkie światła, a na scenę weszło 5 Seconds of Summer.

***

xxAAl <3 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro