01.| Słaby punkt

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

        Wszystkim wydawało się, że jeśli się wkroczy w jego życie, to będzie się w mrocznym raju, że oprócz zguby, niczego tam nie będzie, ale jednak coś kryło się w nim, tylko trzeba było przejść przez najgorsze, żeby można zobaczyć światło. Był potworem, przez tysiąc lat nim był, ale każdy zasługuje na miłość. Jeśli się kogoś kocha, można zostać zbawionym. Te słowa powiedziała mu bardzo mądra osoba, którą bardzo cenił. W końcu nie byle komu oddałby swoje serce. Zakochał się w niej, była inna od niego, lepsza i to o wiele, przeciwieństwo niego, jednak różnice się przyciągają. Jasność i ciemność, anioł i diabeł, piękna i bestia, jin i yang. Różni, a jednak tacy sami. Jeśli się spojrzy na nich z innego kąta, będzie można zobaczyć, że wcale tak bardzo się nie różnią. Oboje byli wampirami, robili złe rzeczy, których żałowali. W ich świecie nie było nikogo niewinnego, każdy miał swoje grzechy za uszami, ale trzeba było umieć sobie je wybaczyć i żyć dalej. Oboje chronili tych, których kochali, Klaus musiał utrzymać bezpieczeństwo swojej rodziny i córki, a Caroline swoich najbliższych przyjaciół. Blondynka wiele razy zaprzeczała, że nie ma uczuć do mieszańca, ale gdyby kiedyś go zabrakło, pewnie poczułaby w sobie pustkę. Nie wyobrażała sobie życia bez niego, wiedząc, że już nie krąży po tej ziemi. Nawet nie chciała tak myśleć, co by się stało, gdyby nagle umarł. Zdecydowanie wpłynęłaby do niej ta informacja, w końcu przyznała, że Niklaus mógł być jej przyjacielem. Nie traktowała go tak z nienawiścią, jak wcześniej, ale cząstka jej pozostała.

        Niklaus westchnął, gdy usłyszał sygnał swojego telefonu. Domyślał się, że to musiała być Aurora, z którą jakiś czas wcześniej wszystko zakończył. Rudowłosa zaczęła męczyć hybrydę, miał jej dość, dlatego postanowił postawić wszystko jasno. Nie obchodziło go, że może zranić byłą kochankę, jej nigdy nie żałowałby. Mogłaby nawet zginąć, byłbynawet  szczęśliwy, że problem rozwiążałby się sam. Sprawdził swój telefon, gdzie odkrył, że to Elijah próbował się do niego dodzwonić. Zmarszczył brwi, ale postanowił się dowiedzieć, czego jego brat może chcieć. Przeprosił Camille, z którą rozmawiał, kiedy nie miała nikogo do obsługiwania.

        — Coś się stało, bracie? — zapytał, kierując się stronę swojego czarnego samochodu, o który się oparł, spoglądając na drzwi od budynku, gdzie chciał wrócić. Miał nadzieję, że Elijah nie wrzuci na niego żadnej bomby o awarii.

          — Niklaus, podejrzewam, że sam chciałbyś to zobaczyć. Dlatego przybądź do posiadłości, a wszystko sam odkryjesz. Jestem pewny, że to nie jest drobnostka. — Elijah przemówił tajemnico, co bardziej zirytowało pierwotnego wampira. Chciał wiedzieć, o co chodziło, dlatego musiał wrócić do domu, żeby sprawdzić na własne oczy, co się wydarzyło. Podejrzewał, że to sprawka Aurory. To nie mogło być przepadek. Nie wierzył, że dwie inne sprawy mogą się wydarzyć w praktycznie w tym samym czasie.

        — W porządku. Będę za około pięć minut. 

        Klaus rozłączył się, żeby potem usiąść za kierownicą i łamiąc pewnie wszystkie przepisy drogowe, podążył do domu. Wbiegł do posiadłości, a w salonie zastał czekającego Elijah'ę. Oboje ruszyli na górę, gdzie Elijah zaprowadził go do jego pracowni. Pomieszczenie znajdowała się praktycznie obok pokoju Niklausa. Zmarszczył brwi, ale potem ujrzał obraz pewnej wampirzycy. Zacisnął pięści, wściekając się. Teraz wiedział, że za tym stała Aurora.

        — Zabiję Aurorę, jeśli spadnie z jej głowy jasny włos — wysyczał Niklaus. Od razu zaczął wołać Freyę, żeby przyszła. Potrzebował wiedźmy, dlatego jego siostra musiała z nim uczestniczyć w podróży, mimo że wiedział, że obietnica może zostać złamana, ale musiał znaleźć Caroline przed rudowłosą, jej bezpieczeństwo było najważniejsze. Mieszaniec dostrzegł na stoliku kartkę papieru, więc go podniósł i przeczytał wiadomość od byłej ukochanej. Wiadomość była zostawiona na jednym z jego rysunków, które zawierał portret Caroline. Kopnął krzesło, które się rozwaliło o ścianę. Był przerażony, że przez niego może jego miłość ucierpieć. Jego wrogowie znaleźli jego słaby punkt.

Na górze róże,

Na dole fiołki.

Zginie ta,

Która serce Twe ma.

        — Spokojnie, zrobimy wszystko, żeby Caroline była bezpieczna — odparł jego brat, kładąc rękę na jego ramieniu. Wcześniej nic nie wiedział o uczuciach Klausa do Caroline, był zdziwiony, gdy znalazł ukryty obraz Miss Mystic Falls na całej ścianie w pracowni swojego brata, ale nie pokazywał tego przed Niklausem. Gdy to odkrył, postanowił do niego od razu zadzwonić. To musiało być ważne, skoro ukrywał jej malowidła. Znał swojego młodszego brata, żeby wiedzieć, że Caroline musiała być ważna, inaczej nie namalowałby jej portretu na całej ścianie.

        Freya zirytowana krzykami Niklausa, weszła do jego pokoju, gdzie dobiegał jego głos, ale się zatrzymała zaskoczona, gdy ujrzała piękny portret młodej wampirzycy. Widziała ją w jego wspomnieniach, gdy ratowali Rebekę przed szaloną wiedźmą, ale nigdy nie przypuszczała, że ta dziewczyna jest kimś więcej dla niego. Widziała tylko obrazy, masę zdjęć blondynki w jego umyśle. Myślała, że teraz ma uczucia do Camille, ale po tym odkryciu, zaczęła w to wątpić.

        — Wow.

        — Jedziesz ze mną, Freya. Mamy małą nieplanowaną wycieczkę — oznajmił Klaus i wyszedł z pokoju. Freya spojrzała na Elijah'ę, który kiwnął głową, żeby poszła. To musiało być ważne dla hybrydy.

        Najstarsza z rodzeństwa wsiadła do samochodu, kiedy Niklaus niecierpliwie czekał na siostrę. Szybko odpalił pojazd, zanim zdążyła zapiąć pasy.

        — Wiem, że jestem nieśmiertelna, ale mógłbyś uważać — powiedziała, kiedy pochyliła się gwałtownie do przodu przez nagły ruch. — Powiedz mi, do kogo jedziemy. — Jednak Freya nie dostała odpowiedzi, kiedy jej brat mordował wzrokiem autostradę. — Musisz mi powiedzieć, kogo mam chronić. Musisz się otworzyć.

        — Jeśli się otworzę, wykorzystają to przeciwko mnie, wykorzystają ją, żeby mnie zranić. Nie chcę, żeby przeze mnie była w niebezpieczeństwie.

        Kolejny raz Niklaus ją zaskoczył. Nigdy się o nikogo nie troszczył, oprócz rodziny i córki, a teraz wychodzi z siebie, bo nie panuje nad tym, co się dzieje. Nie miał nad tym kontroli i to go denerwowało.

        — Możesz się przede mną otworzyć, przecież jesteśmy tylko my w tym samochodzie. Nikomu nie powiem. Jestem twoją siostrą, Klaus.

        Klaus westchnął, ale zaczął mówić.

        — Dziewczynę, którą widziałaś u mnie w pracowni i jestem pewny, że widziałaś ją w mojej głowie, gdy ratowaliśmy Rebekę przed głupią wiedźmą, ta dziewczyna to Caroline Forbes, poznałem ją w Mystic Falls. Teraz jest w niebezpieczeństwie przeze mnie, a jeśli spadnie z jej głowy chociaż jeden włos, zabiję wszystkich, którzy byli w to zamieszani — warknął mieszaniec, kiedy wyciągnął z kieszeni swój telefon i podał swojej siostrze. — Weź mój telefon. Zadzwoń do Caroline, Stefana lub Damona — wypowiedział pierwotny, groźnie patrząc na drogę. Mijał różne samochody najszybciej, chcąc dotrzeć sprawnie do Mystic Falls. Krótkowłosa wzięła komórkę, którą dał jej brat i zaczęła dzwonić pod numery, które były zapisane imionami, które podał jej Nik. — Daj na głośnomówiący, gdy odbiorą — polecił.

        — Nikt nie odbiera — odpowiedziała, powodując, że Niklaus czuł się frustrowany. Przeczesał swoje włosy, kiedy zerknął na Freyę.

        — Dzwoń aż do skutku — przemówił frustrowany.

        I tak zrobiła. W końcu po piątym sygnale, blondynka odebrała.

        — Klaus, wiesz, że jest środek nocy? Spałam! Nie wiem, co ty robisz w nocy, ale ja próbuję spać. Do cholery, jeśli jutro obleję egzamin, zabiję cię! Znajdę ten głupi biały kołek i wepcham ci w prosto w serce!

        — Przepraszam, kochanie. Muszę tylko wiedzieć, czy jesteś bezpieczna i gdzie jesteś? — powiedział Klaus, jego głos stał się ciepły, a jego twarz łagodna. Freya nigdy go nie widziała takiego, może oprócz Hope, ale to jego córka. Nawet przy rodzinie nie był taki ciepły, a co do tego, żeby przepraszał.

        — Jestem w Whitmore College i nic mi nie jest. Jeśli czegoś potrzebujesz, to może poczekać do rana — odparła, ziewając. Przetarła swoje oczy. — A jeśli to jakiś twój głupi pomysł, to od razu możesz zapomnieć. 

        Klaus skręcił w odpowiednią drogę, kontynuując rozmowę z blondynką.

        —  To wyszło nieplanowanie — odpowiedział, uśmiechając się przepraszająco, ale w jego oczach była troska. — Kochanie, wiesz, że nigdy cię nie skrzywdzę, potrzebuję, żebyś mi zaufała. Obiecaj, że nie będziesz nigdzie wychodzić, zablokuj drzwi i nikomu nie otwieraj. Zaraz tam będę i wszystko ci wytłumaczę.

        — Ufam ci — odparła, co ucieszyło pierwotnego. — Zrobię wszystko, to co powiedziałeś. Teraz zaczynam się martwić. 

        Caroline wiedziała, że nie uśnie, a teraz zaczynała się denerwować przez dziwny telefon od Klausa. Był jeszcze bardziej paranoiczny, niż zawsze.

        — Będę tam najszybciej, jak się da.

        — W porządku, jednak i tak cię zabiję za obudzenie, gdy tylko dotrzesz.

        — W porządku, kochanie. — Uśmiechnął się, gdy tylko usłyszał groźby od zaspanej Caroline, nie mógł jej potraktować poważnie, gdy brzmiała tak słodko niewinnie. — Zabijaj mnie, ile chcesz. Jakoś to przeżyję.

        — Wątpię, żebyś przeżył. Powinieneś już wiedzieć, do czego jestem zdolna.

        — Oczywiście, kochanie.

        — Do zobaczenia, Klaus — wypowiedziała szeptem, jakby te słowa były zabronione. Po chwili już się rozłączyła. I tak jak poinformował ją mieszaniec, zablokowała drzwi, a okna pozamykała. Usiadła na swoim łóżku i czekała na pierwotnego. Martwiła się, a niewiedza ją denerwowała i chciała się dowiedzieć, co się dzieje. — Mikaelsonowie zawsze przynoszą kłopoty — wymamrotała do siebie, kręcąc głową.

        Freya spojrzała na brata, który był skoncentrowany na drodze. Mijał inne przeszkody, chcąc dotrzeć do miejsca, gdzie była jego ukochana. Musiał ją znaleźć, zanim zrobi to Aurora. Dziękował za fakt, że Caroline nie była w swoim rodzinnym miasteczku. Miał przewagę, żeby dotrzeć szybciej, niż jego szalona ex. Nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby przez niego, Caroline ucierpiałaby. Musiał ją chronić, nie mógł pozwolić jej stracić, mimo że nigdy nie była jego. Kochał ją, chciał, żeby była żywa, nawet, gdy go nie kochała. Nie ważne było dla niego, czy obdarzy go uczuciem. Chciał jej szczęścia, dlatego pozwolił Tylerowi wrócić. Wiedział, że powrót hybrydy uszczęśliwi Forbes, ale Lockwood wybrał zemstę na Klausie, niż powrót do Caroline. Wybrał co dla niego było najważniejsze, co bolało młodą wampirzycę. Wtedy zawiodła się na nim.

        — Co? — spytał Klaus, roztargniony, gdy wyczuł spojrzenie siostry na sobie.

        — Martwisz się. Caroline musi być dla ciebie ważna.

        — Jest — szepnął. — Caroline jest kimś wyjątkowym. Nigdy w swoim życiu nie widziałem kogoś, kto był tak silny, zdeterminowany, mądry, a do tego piękny. Caroline jest dobra, czasem za dobra. Potrafi się przeciwstawić, nawet tysiącletniej hybrydzie. Broni swoich przyjaciół, mimo wszystko, zawsze próbuje znaleźć wyjście z sytuacji. Caroline czasem przypomina anioła. Gdyby nie fakt, że pije krew z woreczków, pomyślałbym, że jest aniołem.

        — Wydaje się dobrą osobą — wyznała Freya, gdy wysłuchała Niklausa. — Zależy ci na Caroline, ale co z Camille? Myślałam, że masz do niej uczucia.

        — Cami to tylko przyjaciółka.

        — Czy ona o tym wie? — zapytała, ale nie odzyskała odpowiedzi od mieszańca. 

        Resztę drogi przemierzyli w ciszy, aż w końcu dotarli do akademika. Od razu udali się do środka. Klaus zahipnotyzował kogoś, żeby wskazał im, gdzie jest blondynka. Po odpowiedzi, jaką Klaus uzyskał, udał się do pokoju, w którym była Caroline. Zapukał do drzwi, które były zamknięte. Ucieszył się, że dziewczyna go posłuchała i zabarykadowała się w pomieszczeniu.

        — Kto tam? — Usłyszał jej dobrze znany głos.

        — Caroline, to ja, Klaus. Możesz otworzyć drzwi, kochanie — powiedział.

        — W porządku, ale zanim to zrobię. Podasz trzy miasta, na które odpowiedz zna tylko Klaus. Jakie miasta podał, gdy powiedział, że może pokazać mi świat? — Uśmiechnął się, że blondynka jeszcze to pamiętała, kiedy zaproponował jej swoją ofertę, gdy uczestniczyła z nim na balu, który organizowała jego matka. Nie sądził, że może to zapamiętać, a jednak mogła.

        — Rzym, Paryż, Tokio — odpowiedział Klaus bez zwątpienia. — Kochanie, otwórz drzwi. — Po chwili zobaczył Carolinę, która była ubrana w piżamę.

        — Jakie masz swoje wytłumaczenie, że obudziłeś mnie w środku nocy? Dla twojego dobra, lepiej, żebyś miał dobry powód. — Caroline weszła do pokoju, a za nimi dwójka ludzi. Dopiero potem zauważyła, że Klaus nie był sam. Zmarszczyła brwi, gdy przyglądała się blondynce. — Kogo przyprowadziłeś ze sobą, Klaus? Wiesz, że nie lubię, gdy się kogoś zmusza lub szantażuje. Kto poszedłby z tobą z własnego wyboru? — Zaczęła mówić bez zastanowienia, czasem nie potrafiła się zamknąć. Właśnie taka była, co Klaus uwielbiał. Próbował powstrzymać chichot, gdy widział Caroline w swojej małej furii, gdy ciągle mu groziła i przeklinała za jego czyny.

        — To Freya, moja siostra — odparł mieszaniec, a Caroline była zdziwiona. Nie wiedziała, że Klaus ma siostrę. — To długa historia, kochanie. Opowiem ci kiedy indziej, teraz musimy iść.

        — Co?! — zapytała Forbes, a potem się oburzyła. — Nie możesz sobie przyjeżdżać i żądać, żebym z tobą pojechała! Mam do ukończenia studia, nie mogę tego rzucić, bo wielka hybryda tego żąda! Cholera, co sobie myślisz?! Wiedziałam, że coś knujesz! Zawsze masz jakieś chore plany, ale ja nie dam się nabrać na nie! Nie wiem, co wymyśliłeś, ale mnie w to nie wciągniesz.

        W normalnych okolicznościach z przyjemnością patrzyłby, jak Caroline chodzi wściekła po pokoju i machała rękami, ale teraz każda sekunda była ważna. Podszedł do niej i ją zatrzymał.

        — Wybacz, kochanie, ale nie mam innego wyjścia. To dla twojego dobra.

        Zmarszczyła czoło, a potem nagle zrozumiała, co miał na myśli, ale było już za późno, bo już skręcił jej kark. Ciało opadło na niego, więc podniósł wampirzycę i spojrzał na swoją siostrę.

        — Nie spodziewałam się tego, gdy mówiłeś o niej wcześniej. Jest wybuchowa.

        — Cała Caroline. — Krótko wymówił, gdy miał w ramionach swoją ukochaną.— Zobaczysz, gdy się obudzi. Wtedy będzie jeszcze bardziej wściekła. Musimy już iść — oznajmił, a następnie wyszedł przez drzwi, a jego siostra za nim.

         Niklaus i Freya udali się do czarnego samochodu, Klaus ułożył dziewczynę na tylnych siedzeniach, a sam usiadł za kierownicą, a czarownica obok niego. Wyruszył z powrotem do Nowego Orleanu, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu, wiedząc, że Caroline jest z nim bezpieczna. Nigdy nie sądził, że tak szybko ją zobaczy, a teraz miał ją w swoim pojeździe. Zawsze marzył, żeby ją zobaczyć w Nowym Orleanie. Chciał, żeby sama do niego przyjechała, ale nigdy nie sądził, że zjawi się tak szybko i to nie z własnej woli, ale robił to dla jej dobra. Musiał wszystko zrobić, żeby blondynka była cała i zdrowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro